Można by pomyśleć, że przy nadawaniu nazwy, ktoś najzwyczajniej w świecie postanowił obrazić tę bardzo ciekawą muchówkę. Wbrew pozorom, pasuje do niej jednak jak ulał. Wszystko za sprawą larw i ich zamiłowania, do życia w bardzo specyficznych, wręcz odrażających warunkach. Prędzej czy później, ten okres jednak mija, a na świat przychodzą całkiem atrakcyjne muszki, które z wielkim upodobaniem przelatują z kwiatka na kwiatek, niczym autentyczne pszczółki, do których za wszelką cenę starają się upodobnić. Trzeba zresztą przyznać, że bardzo skutecznie!
Systematyka i wygląd
Gnojka wytrwała, znana też jako gnojka trutniowata, zalicza się do rodziny bzygowatych (Syrphidae) i jest jedną z aż 16 przedstawicielek rodzaju Eristalis, jakie można spotkać w naszym kraju. Sporo ich, to i też identyfikacja poszczególnych gatunków jest zwykle bardzo trudna. Wśród nich wszystkich, gnojka wytrwała zdecydowanie się jednak wyróżnia, dzięki czemu można ją rozpoznać już na pierwszy rzut oka. Jedynie wiosną, można pomylić samice tego gatunku z kosmatą odmianą samic Eristalis pertinax, które różnią się jednak oczami pozbawionymi pasów, oraz dłuższymi pterostigmami na skrzydłach.
Ta ciekawa muchówka, osiąga całkiem pokaźne wymiary, wahające się od 1,5 do nawet 2 cm, co czyni z niej jednego z większych bzygów w Polsce. Dodatkowo jej ciało ma bardzo masywną, wręcz pękatą budowę, co sprawia, że prezentuje się jeszcze okazalej.
Pod względem ubarwienia, gnojka jest w dużej mierze ciemnobrunatna, z krótkimi, ale dość gęstymi włoskami wokół tułowia. Warto zwrócić szczególną uwagę na brunatny odwłok, na którym mamy dwie lub cztery, żółto-czerwone plamy, często bardzo rozległe. Co jednak najważniejsze, taki odwłok bardzo intensywnie błyszczy, czym wyraźnie różni się od pozostałych gnojek. Najważniejszą cechą charakterystyczną tego gatunku są jednak oczy. Na nich bowiem znajduje się dwie, ciemne smugi, które są typowe wyłącznie dla tego gatunku.
Gdzie ją można spotkać?
Gnojka trutniowata jest obecna praktycznie w całej Polsce i uznaje się ją nawet za jednego z najpospolitszych, rodzimych bzygów. Co jednak najważniejsze, jest to również gatunek kosmopolityczny, co oznacza, że można ją znaleźć praktycznie na całym świecie, z wyjątkiem Antarktydy. Ciekawe jest jednak to, że pierwotnie zamieszkiwała wyłącznie Europę, ale dzięki człowiekowi oraz smykałce do migracji, gnojce udało się podbić również inne regiony świata. Z kosmopolitycznością często łączy się również bycie synantropem i podobnie jest również w tym przypadku. Gnojka trutniowata trzyma się bowiem bardzo blisko człowieka. Generalnie preferuje tereny wiejskie, obrzeża miast, pola czy nasze przydomowe ogródki. Rzadziej trafia się w lasach, a jeśli już to w tych sąsiadujących z miastami i miasteczkami. Generalnie gnojkę można obserwować właściwie przez większą część roku. Najliczniejsza jest latem i jesienią, ale jako, że cześć samic zimuje, to i też można się na nie natknąć nawet bardzo wczesną wiosną.
Tryb życia dorosłych
Dorosłe gnojki wytrwałe spędzają mnóstwo swojego czasu na różnych gatunkach kwiatach, pożywiając się ich pyłkiem oraz nektarem. Szczególnie chętnie odwiedzają te z rodziny astrowatych (widywałem je chociażby na złocieniach, krwawnikach czy nawłociach). Co ciekawe, nie są wówczas zbytnio płochliwe, co najpewniej jest spowodowane ich ubarwieniem, dzięki któremu naśladują pszczoły i dzięki któremu czują się aż nadto bezpieczne.
Samce gnojek wytrwałych należą do bardzo terytorialnych muchówek, często przywiązanych do tego samego miejsca, przez całe swoje życie. Niejednokrotnie obserwują swój rewir zawisając w powietrzu i wtedy też często przeganiają swoich konkurentów, a bywa też, że i inne owady. Również kopulacja odbywa się zazwyczaj w powietrzu, choć może do niej dość również na jakiejś roślinie. Po jej odbyciu, samica składa do 20 jaja, w specjalnej wydzielinie, które umieszcza najczęściej na gnijącej roślinności, w pobliżu zbiornika wodnego, w którym będą się później rozwijały larwy.
Larwy
Tak wiem, to zdjęcie larwy wyszło mi fatalnie, ale wykonałem je lata temu, gdy dopiero zaczynałem fotografię i nie miałem o niej prawie żadnego pojęcia. Mimo to i tak postanowiłem je pokazać, by tym samym przedstawić larwę gnojki trutniowatej w całej okazałości.
Larwa gnojki dorasta gdzieś tak do 2 cm. Pod względem wyglądu jest podłużna i walcowata, o białej barwie. Nie posiada odnóży, za to jest wyposażona w specjalną rurkę oddechową, która składa się z trzech elementów i którą potrafi wysuwać teleskopowo. Przy dużym zanurzeniu może zostać wyciągnięta nawet na długość 10 cm, choć standardowo, larwa przebywa na znacznie mniejszych głębokościach (gdzieś tak do 3-4 cm). Co również ciekawe, w razie potrzeby, przez dłuższy czas może obejść się bez powietrza atmosferycznego (najpewniej oddychają wówczas pod wodą całą powierzchnią swojego ciała).
Zbiornik wodny, w którym rozwijają się larwy nie może być byle jaki… chociaż właściwie, to chodzi im właśnie o to, by był w jak najgorszym stanie, czyli najlepiej zanieczyszczony wszelkiego rodzaju substancjami organicznymi. Z tego też względu, łatwo je można znaleźć w ściekach oraz w gnojówce (dzięki której zyskały swoją nazwę), a czasami wręcz w wiejskich wychodkach. Osobiście spotkałem je wewnątrz łódki, w której nagromadziła się woda, oraz liście inne fragmenty roślinności przywiane do niej przez wiatr. Generalnie liczy się to, by w takiej wodzie można było się zanurzyć i by można w niej było znaleźć pokarm, w postaci unoszących się w toni szczątków organicznych oraz bakterii. Larwy gnojek, które wiszą z rurkami oddechowymi lekko wystawionymi ponad wodę, odfiltrowują je z wody, dzięki czemu znacząco przyczyniają się do oczyszczania zamieszkiwanych przez siebie zbiorników. I wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że przepoczwarczają się na lądzie. By tego dokonać, larwy gnojek muszą więc opuścić zbiornik wodny i poszukać sobie odpowiedniego miejsca. Niestety czasami zdarza im się to robić masowo i wtedy mogą przysporzyć pewnych problemów.
Jakich konkretnie? Ano takich, że przez swoje zamiłowanie do wiejskich klimatów, w czasie swojej wędrówki mogą zawędrować np. do czyjejś stodoły, chlewa, kurnika, a nawet domu. Przy tej okazji zaś, mogą się przypadkiem dostać chociażby do paszy, czy przechowywanych produktów spożywczych. Bywały przypadki, gdy znajdowano je w pudełkach na jajka, a nawet… akumulatorach! Rzecz jasna, takie larwy same w sobie nie czynią żadnych szkód, w końcu zależy im tylko na tym, by się przeobrazić. Mimo to, czasami sama ich obecność w nieodpowiednim miejscu, może być problematyczna, dlatego nie każdy ma powody do radości, gdy znajdzie ich zbyt dużo w swojej gnojówce.
Larwy z jelita?
Wbrew pozorom, zabłądzenie tych larw do naszego domu czy karmy dla zwierząt, wcale nie musi być najgorszą niespodzianka, jaką mogą nam zafundować. Co bowiem powiedzieć na sytuacje, gdy żywe larwy gnojki zawędrują do czyjegoś jelita?! Brzmi jak jakaś pokręcona, miejska legenda, ale jak się okazuje, takie przypadki, rzadko bo rzadko, ale jednak były notowane przez naukowców i to na całym świecie! Jak to w ogóle możliwe? Cóż, od razu muszę zaznaczyć, że larwy gnojek nie są pasożytami i nie mają z nimi nic wspólnego. Mimo to, przez zupełny przypadek, mogą się znaleźć w naszym ciele na dwa sposoby. Chociażby wtedy, gdy spożyjemy zanieczyszczoną wodę lub pokarm, w którym znalazły się jaja albo larwy tej muchówki. Dużo bardziej drastycznie przedstawia się natomiast sytuacja, gdy zwabiona kałem (którego przecież nie brakuje w miejscach, gdzie standardowo rozwijają się larwy) samica złoży swoje jaja w okolicach odbytu. Wówczas takie larwy, zaraz po przyjściu na świat, decydują się rzecz jasna na wędrówkę w jego głąb i tym samym udaje im się dotrzeć do jelita. A jako że larwy gnojek są prawdziwymi mistrzami przetrwania w trudnych warunkach, wiele z nich radzi sobie z sokami trawiennymi i tym samym przez pewien czas mogą sobie w nas pożyć. Zwykle ich obecność nie daje żadnych objawów, chociaż w rzadkich sytuacjach mogą się pojawić bóle brzucha, nudności i wymioty. Na całe szczęście ich usunięcie zwykle nie przysparza większych trudności.
Wiem. Mój powyższy tekst może brzmieć równie obrzydliwie, co strasznie, ale należy go traktować jedynie w formie ciekawostki, ponieważ na całe szczęście, takie sytuacje są wręcz skrajnie rzadkie. Liczbę odnotowanych przypadków można zliczyć na palcach obu rąk, a większość z nich pochodzi z miejsc, w których podejście do higieny jest bardzo luźne, a warunki sanitarne i żywieniowe pozostawiają wiele do życzenia. Dlatego właśnie notuje się je głownie z Afryki i Azji. W Europie, gdzie ten gatunek zdaje się być chyba najliczniejszy, takich przypadków było tylko kilka i żaden nie miał miejsca w Polsce (jedyne mi znane zdarzyły się w Hiszpanii i Belgii, zresztą więcej na ten temat można poczytać tu i tu). Z tego też względu, w żadnym razie nie powinniśmy się obawiać gnojek, mało tego, mimo niedogodności, jakich mogą nam przysporzyć larwy, muchówki te są bardzo pożyteczne, chociażby z tego względu właśnie, że oczyszczają zbiorniki wodne, ale również dlatego, że zapylają kwiaty i dlatego warto je docenić, a od czasu do czasu, zrobić im również kilka zdjęć, bo są naprawdę świetnymi modelami.
Galeria:
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Widze, ze od jakiegos czasu istny wysyp artykulow, super 🙂 Uwielbiam Twoja strone, wiec od dzis wylaczam adblocka dla Twojego bloga, zawsze troche grosza na super stronke wpadnie 🙂 🙂
Ciekawy owad lecz nie chciałbym mieć jego larw w jelitach :D. „+” za ciekawy artykuł.
Świetny artykuł!
Świetny tekst. Mam pytanie. Otóż w dość dużym pojemniku na gnojówkę z pokrzyw gnojka złożyła jaja i mam całe „stadko” tych ciekawych istot. Przeniosłem je do nieco mniejszego wiaderka z taką gnojówką, dołożyłem pokrzyw i zastanawiam się, w jaki sposób gnojki wydostają się z takich zbiorników? Czy to nie przekracza ich możliwości? Dodałem tam dwie doniczki z ziemią, a pokrzywy wystają poza zbiornik (mogą być dla nich „drabiną”). No i jakiego miejsca potrzebują do przeobrażenia, to przeniosę to wiadro w takie miejsce, by nie musiały za daleko „chodzić”:) Miałem je już wcześniej w jednym z zacienionych oczek wodnych, ale ono nie ma stromych brzegów, więc tam było im łatwiej. Ale nie zauważyłem, jak się wydostają. W nocy, w czasie deszczu? Z góry dziękuję za odpowiedź. Mieszkam w woj. łódzkim (płd-zch).
Dziś zrobiłem fotkę temu bzygowi i zainteresowałem się, co to za reprezentant. Często mogę je spotkaç w ogrodzie na kwiatkach, głównie na astrowatych. Idąc za nazwą przeczytałem powyższe informacje i ciekawostki. Szczególnie interesujące są te o larwach. Warto wiedzieć, kto odwiedza nasz ogród.
Fajnie napisane. Gratulujé. Znalazlam toto usiebie w nawozie kurzym zalanym wodá i wpadlam w panike. Na szczescie trafilam na ten blog i wszystko jasne. 🙂