Makrofotografia od kuchni, czyli fotografowanie w terenie

na listku.Przy okazji poprzedniej „makrofotografii od kuchni” poruszyłem kwestie sprzętu. To jednak dopiero połowa sukcesu. Drugie pół, to pójście w teren i sfotografowanie owadów, które spotkamy. Zanim tak się stanie, warto byście poznali kilka rad i wskazówek, które zdecydowanie wam to ułatwią.

Szykujemy się do wyprawy

Zanim ruszymy w teren, warto się zastanowić, gdzie tak naprawdę chcemy się udać. Jeśli na pobliską działkę lub ogródek, to nie ma z tym większego problemu. Jeśli jednak planujemy większą wyprawę w las, warto wcześniej poznać teren (czyli bez spojrzenia w mapy ani rusz). Jest to ważne z dwóch powodów. Po pierwsze, znając teren w który się wybieramy, będziemy mogli zaoszczędzić czas na niepotrzebne szukanie dróg, czy wyjście z lasu. Po drugie, zorientujemy się, jakich mniej więcej owadów należy się w nim spodziewać. Jeśli np. zlokalizujemy w lesie płynącą przez niego rzeczkę, możemy śmiało założyć, że przyjdzie nam fotografować ważki, chruściki, czy muchówki.

Kiedy już zaplanujemy gdzie mamy iść, warto samemu się przygotować.

– Idąc w teren, warto pomyśleć, jak mamy się ubrać. Odpowiednia garderoba pozwoli nam uniknąć mniej przyjemnej części spędzania czasu na świeżym powietrzu (np. kleszczy). Tutaj świetnie się sprawdzi bluza na długi rękaw oraz długie spodnie. W czasie upału dobrze by było, gdyby były przewiewne. Długie rękawy i nogawki to ochrona np. przed cierniami niektórych krzewów, ostrymi krawędziami traw czy parzącymi włoskami pokrzyw. No i przed krwiopijnymi owadami. Przydadzą się także porządne, wygodne buty, zwłaszcza trekkingowe, a czasem wręcz kalosze (te ostatnie mogą nas uchronić np. gdy przypadkiem nadepniemy na żmiję). W przypadku pań zdecydowanie odradzam klapki, czy buty na obcasie. Niezastąpiona bywa też czapka z daszkiem, która chroni przed słońcem, a także przed deszczem (zwłaszcza jak się nosi okulary, daszek może je uchronić przed zmoknięciem). Stanowi także ochronę przed krwiopijnymi owadami (szczególnie ślepakami, które atakują głównie w głowę). Osoby o długich włosach muszą pamiętać, że zawsze coś się może w nie zaplątać.

– Idąc w teren warto zabrać ze sobą kilka drobiazgów, które ułatwią nam poznawanie przyrody. Chociażby… środek na komary i kleszcze. Wierzcie mi, kiedy atakuje was chorda komarów czy meszek, dobra ochrona przed nimi to podstawa, tym bardziej że naprawdę potrafią uprzykrzyć życie i utrudnić fotografowanie. Najlepsze są środki, które zawierają w sobie DEET, dlatego przy ich wyborze warto zwracać uwagę na jego obecność. Skoro wiemy czym się pryskać, to teraz o tym, czym nie powinniśmy. Perfumy i przesadnie pachnące dezodoranty to nie najlepszy pomysł na wyprawę w teren, gdyż łatwo mogą przyciągnąć i rozdrażnić pewne gatunki owadów, np. osy i pszczoły.Głowa samiczki widliszka.

Z innych rzeczy, które można ze sobą zabrać, warto wymienić: latarkę, scyzoryk, lornetkę, pojemniczek (czasami, by uspokoić jakiegoś owad, warto go złapać i przez chwilę przetrzymać w zamknięciu) oraz rzecz jasna prowiant (picie w czasie upałów to podstawa, wierzcie mi).

Ranek czy południe?

Ano właśnie. Czy lepiej poświęcić się i wstać bardzo rano (czyli koło 5.00-6.00), czy jednak lepiej pospać sobie dłużej i ruszyć popołudniu? Wszystko zależy od nas. Fotografowanie rano, jest polecane przez doświadczonych zapaleńców fotografii makro, głównie z powodu światła, które nadaje fotografiom wręcz magicznego wyrazu. Owady są wówczas odrętwiałe, dlatego siedzą nieruchomo na roślinkach, a jakby tego było mało, często są pokryte kropelkami rosy, więc na zdjęciach wychodzą jeszcze ładniej. Można wówczas użyć statywu i elegancko je sfotografować. Popołudniu owady są dużo bardziej ruchliwe, a światło jest ostrzejsze, przez co trzeba się bardziej wysilić, by nad nim zapanować. I popołudniowe fotografowanie ma jednak swoje zalety. Owady są wtedy w ruchu, więc mamy szanse zaobserwować w je w akcji (w czasie odżywiania się, godów itd.). Dodatkowo, można wtedy spotkać gatunki, których nie znajdziemy rankiem grzecznie czekających na źdźbłach traw.

W terenie

No dobrze. Wzięliśmy sobie te wszystkie rady do serca, poszliśmy do lasu i co teraz? Warto zacząć od tego, byśmy mieli oczy dookoła głowy. Owady i pajęczaki są praktycznie wszędzie, ale niekiedy trzeba się wysilić, by je znaleźć. Idąc leśną drogą, warto patrzeć pod nogi, gdyż na ścieżkach kręci się ich naprawdę całkiem sporo. Równie dużo owadów bywa na pniach drzew, liściach roślin czy na tafli wody. Nawet gdy nie ruszymy się daleko, lecz do ogródka za oknem, mamy szansę na sporo ciekawych gatunków. Wiele z nich wyleguje się na ścianach budynków, gdyż jasne powierzchnię są dla nich niczym magnes. Dodatkowo na jasnej powierzchni bardzo łatwo je wypatrzeć. Idąc przed siebie ciemnym lasem, warto czasem spojrzeć co nam fruwa ponad głowami i… czy przypadkiem nie ma przed nami pajęczyny, gdyż łatwo w nią wpaść (grzybiarze wiedzą o czym mówię). Wiele owadów to mistrzowie kamuflażu, dlatego warto zwracać uwagę na dziwnie wyglądające fragmenty roślin, kory, czy nawet ptasie odchody, gdyż są gatunki, które wyglądają nawet jak one.

Co przyciąga owady?

Koczownica na mniszku.Szukając owadów, warto wiedzieć, co je najchętniej przyciąga. Przede wszystkim są to różne rośliny. Jakie konkretnie? Postaram się wymienić niektóre z nich:

– Pokrzywa zwyczajna (Urtica dioica). Choć parząca, to przyciąga mnóstwo owadów. Wśród jej liści czai się wiele chrząszczy, pluskwiaków oraz pająków. Warto więc zwracać uwagę na miejsca, w których jej sporo rośnie, zwłaszcza gdy są to nasłonecznione tereny.

– Rośliny baldaszkowate [selerowate] (Apiaceae). Ciężko jest tutaj zdecydować się na konkretny gatunek, gdyż niemal wszystkie rośliny z tej rodziny przyciągają całe połacie fantastycznych owadów, wśród nich rzadkie gatunki chrząszczy, muchówek czy błonkówek. Przykładami roślin z tej rodziny są chociażby podagryczniki zwyczajne (Aegopodium podagraria), trybule leśne (Anthriscus sylvestris), ogródkowe kopry czy barszcze zwyczajne (Heracleum sphondylium). Przy tej okazji, warto wspomnieć o barszczu Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi), czyli inwazyjnej roślinie, która po całości jest silnie trująca i nawet przebywanie w jej pobliżu może być negatywne dla naszego zdrowia, dlatego choćbym nie wiem, jak wiele owadów przywabiał, lepiej się do niej nie zbliżać.

– Krwawnik pospolity (Achillea millefolium). On również potrafi przyciągać wiele owadów i to z różnych rzędów.

– Mniszek (Taraxacum sp.). Kwitnące łany mniszka przyciągają bardzo wiele błonkówek, zwłaszcza pszczół i trzmieli. Pojawiają się na nim również muchówki z rodziny bzygowatych oraz chrząszcze.

– Świerzbnica polna (Knautia arvensis). Roślina o fioletowo-różowych kwiatach, którą można znaleźć na obrzeżach lasów. Przyciąga mnóstwo motyli (kraśniki, lśniaki, wąsateczki i rusałki), błonkówek oraz chrząszczy (chociażby zmróżki i kózkowate).

– Sadziec konopiasty (Eupatorium cannabinum). Oto kolejna roślina, która przyciąga mnóstwo owadów. Znaleźć ją można nad wodami i nieużytkach rolnych. Szczególnie dużo zwabia motyli oraz błonkówek (to właśnie na niej spotkałem rzadką smukwę okazałą).

– Wrotycz pospolity (Tanacetum vulgare). Latem można ją znaleźć na nieużytkach i terenach ruderalnych. Zdolności wabiące tej rośliny są naprawdę ogromne. Oprócz motyli i błonkówek, zwabia do siebie długoskrzydlaka sierposza (prostoskrzydły spokrewniony z pasikonikiem), mrówki z rodzaju wścieklic, pluskwiaki, a nawet zadomki (czyli dziko żyjące karaczany).

– Nawłoć kanadyjska (Solidago canadensis). Roślina inwazyjna w naszym kraju, której żółte kwiaty pojawiają się pod koniec lata. Zwabia do siebie wiele owadów, zwłaszcza motyle i błonkówki.

– Dęby, buki, brzozy, wierzby. Drzewa liściaste przywabiają wiele owadów, zwłaszcza gdy są stare i schorowane. Lub zupełnie martwe. Wówczas tętnią życiem, chociaż nie zawsze to widać na pierwszy rzut oka. Wiele chrząszczy czy larw owadów, kryje się bowiem pod korą lub w dziuplach i trudno je wypatrzeć. Niektóre jednak mogą się trafić na pniach oraz gałęziach i na nich można je łatwo wypatrzeć. Część z nich można również znaleźć na grzybach (hubach, żółciaku siarkowym i innych).

To przykłady roślin, warto jednak znać również środowiska, w których można znaleźć wiele owadów.Grupka grzybców pod korą.
– Obrzeża lasów. Nasłonecznione skraje to prawdziwy raj dla owadów, gdzie można ich spotkać naprawdę bardzo wiele. Warto więc zrezygnować z szukania ich w środku lasu, gdzie przeważnie jest ich mniej i skupić się właśnie na obrzeżach.

– Leśne drogi. Podobna sytuacja jak z obrzeżami, zwłaszcza gdy są nasłonecznione. Dużo łatwiej można na nie wypatrzeć owady, niż w gąszczu roślin.

– Tereny piaszczyste. Świetne miejsce do poszukiwań trzyszczy i błonkówek z rodziny grzebaczowatych. Pamiętajmy jednak, że takie miejsca są mocno nasłonecznione, a to sprawia, że owady są na nich niezwykle ruchliwe.

– Brzegi rzek, stawów i jezior. Woda to potężny magnez na wiele owadów. To właśnie tam warto szukać ważek, jętek, chruścików czy wielu muchówek. W samej wodzie zaś żyje mnóstwo larw, pluskwiaków oraz chrząszczy. No i pająki też.

– Zarośla, nieużytki, chwastowiska. Wśród roślin uznawanych przez wiele osób za chwasty, można trafić na bardzo wiele ciekawych owadów, tylko warto się za nimi uważnie rozglądać.

To oczywiście nie jedyne miejsca, które zwabiają mnóstwo owadów. Inne mogą być jednak mniej atrakcyjne dla nas samych (choćby sterty kompostu czy padlina), więc uznałem, że lepiej je pominąć. Warto jednak pamiętać, że nie tylko szukanie owadów może być wyzwaniem, ale także znalezienie ich aż nadto dużo. Wyobraźcie sobie, że kwiaty sięgają wam aż do klatki piersiowej, a wokół nich kłębią się dziesiątki much, pszczół i chrząszczy. Niezbędny jest wówczas spokój i opanowanie, gdyż rozdrażnienie ich nagłym zachowaniem, może je spłoszyć, lub sprowokować, a w przypadku błonkówek, mogło by to być niezbyt przyjemne w skutkach.

Szukamy owadów

Wiemy gdzie szukać owadów, jednak wciąż musimy wiedzieć, jak się zachować, gdy już je znajdziemy. Jak wspomniałem wyżej, spokój i opanowanie to podstawa, gdyż niektóre owady nie lubią gwałtownych ruchów. Jedne mogą się spłoszyć inne nawet nas zaatakować. Dlatego do wszelkich owadów, należy podchodzić spokojnie, zaś wszelkie ruchy wykonywać bardzo powoli. Tylko wtedy mamy szansę zbliżyć się do nich tak, by nie zwiały nam z przed obiektywu. Kiedy świeci słońce, pamiętajmy by nasz cień nie padał bezpośrednio na owada, gdyż i to może go spłoszyć. Jeśli mimo to nam odfrunie, nie panikujmy, lecz obserwujmy go. Często bywa tak, że spłoszony robi w powietrzu kółko i wraca w miejsce, z którego uciekł. Dzięki temu możemy zyskać kolejną szansę, by zrobić mu zdjęcie. Kiedy skończymy fotografować, warto trochę poobserwować zachowania owadów, ale lepiej unikać ich dotykania. Niektóre z nich łatwo uszkodzić inne mogą uszkodzić nas swymi żądłami czy żuwaczkami. Spędzając czas na łonie natury starajmy się również w nią zbytnio nie ingerować. Kiedy biedronka wpadnie w sieć pająka, pamiętajmy że i on chce jeść. Widząc topiącego się w wodzie owad, nie śpieszmy się z jego ratunkiem, gdyż wiele z nich potrafi sobie poradzić i bez naszej pomocy (sam obserwowałem, jak topiący się konik polny, bez trudu dopłynął do brzegu, choć wyglądał na potrzebującego ratunku). Niekiedy jednak nasza pomoc jest konieczna, szczególnie gdy owady mają kłopoty z winy człowieka. Tyczy się to np. chrząszczy, które zwabione resztkami alkoholu, wpadają do zostawionych w lesie butelek i nie mogą się z nich wydostać. W takim wypadku jak najbardziej możemy im pomóc się wydostać.

Wszystko to, są jedynie wskazówki i wcale nie musicie się do nich stosować, choć z pewnością mogą bardzo ułatwić życie.

Młody bagnik nadwodny z ofiarą.

7 comments on “Makrofotografia od kuchni, czyli fotografowanie w terenie

  1. Trzymamy się bardzo podobnych zasad co do ingerencji w świat przyrody. Czyli tylko obserwować, a jeśli już ingerować to w przypadkach gdzie kłopot zwierzaka jest skutkiem działalności człowieka.

  2. An interesting discussion is worth comment.
    I do think that you should write more about this topic, it may not be a taboo matter but usually people do not talk about such issues.
    To the next! Best wishes!! payday loans

  3. Obydwa artykuły o makrofotografii przeczytałam z największym zainteresowaniem. Mam także kompakt (Sony) i lubię fotografować – głównie rośliny, ale jeśli trafi się owad, to bardzo chętnie.
    Bardzo ciekawe, życiowe i rzeczowe porady. Dziękuję i pozdrawiam 🙂

  4. witam, lubię fotografię makro, ale nie mam doświadczenia jeśli chodzi o sprzęt, mam lustrzankę sony a 330, czy mógłbyś mi coś do niego polecić, najlepiej niedrogiego, czy oprócz obiektywu stosujesz jakieś lampy lub inny sprzęt. pozdrawiam Gacek

Dodaj komentarz