Makrofotografia od kuchni, czyli kilka słów o sprzęcie

Portret straszki pospolitej.Z pewnością wiele osób, które interesują się owadami, chciało by również robić im zdjęcia. W takim razie, na pewno warto się zainteresować dziedziną fotografii, jaką jest makrofotografia. Ta ostatnia jest bardzo obszerna i nie skupia się wyłącznie na owadach. Nie mniej, są one sporą jej częścią i wiele osób specjalizujących się w tej dziedzinie, wybiera właśnie fotografowanie owadów. Muszę jednak przyznać, że jest to dość trudne zajęcie, zwłaszcza jeśli porówna się je np. do pstrykania fotek na imieninach cioci czy wujka. Nie mniej, możecie mi wierzyć, warto się przyłożyć, gdyż jak raz się wciągnięcie, nie będzie już więcej odwrotu. Zanim napisze jak się robi zdjęcia owadom, najpierw wypada napisać czym je robić. A opisze to na podstawie doświadczeń z własnym sprzętem.

Aparat

By robić zdjęcia, niezbędny jest rzecz jasna aparat. Chociaż… w dzisiejszych czasach, nie zawsze jest to prawda, w końcu każdy z nas może robić zdjęcia swoimi telefonami. Do zrobienia fotografii jakiegoś widoczku, czy tzw. selfi, smartfon w zupełności wystarczy. By jednak na serio fotografować owady, potrzebny nam jest aparat fotograficzny z prawdziwego zdarzenia. Pytanie brzmi jaki? Zacznijmy od odwiecznego sporu: czy do makrofotografii lepszy jest aparat kompaktowy z niewymiennym obiektywem, czy lustrzanka, w której można zmienić optykę. Osobiście używam aparatów kompaktowych i przyznam, że jak na moje potrzeby, są właśnie najlepsze. Zaczynałem od cyfrówki Fuji finepix S2000HD. Niestety, po kilku latach zaczął szwankować i trzeba było wymienić go na nowszy model. Mój wybór ponownie padł na firmę Fujifilm, tym razem na model HS25 exr. Jak dla mnie jest to naprawdę świetny aparat, z którego można wycisnąć bardzo wiele dobrego. Większość zdjęć na tym blogu wykonałem właśnie nim, dzięki czemu sami możecie się o tym przekonać. W końcu jednak nadszedł czas, by spróbować z inną marką. Dlaczego? Chociaż apartami Fuji można robić znakomite zdjęcia, to jednak nie jestem zadowolony z ich trybu nagrywania wideo. Dlatego też postanowiłem poszukać sprzętu, który umożliwi mi nie tylko robienie w miarę dobrych zdjęć, ale pozwoli również wykazać się na polu filmowym. Zdecydowałem więc, że najlepiej sprawdzi się Panasonic lumix FZ200. Na chwilę obecną to właśnie nim robię zdjęcia, niedługo zacznę również nagrywać filmiki wideo, które już wkrótce będę mógł wam pokazać.

No dobrze, dość tych zachwytów nad własnymi modelami, tym bardziej że kompakty pozostałych marek wcale nie są gorsze. No i lustrzanki. Dzięki nim, można czynić prawdziwe, makrofotograficzne cuda, pod warunkiem, że mamy odpowiednio dobry obiektyw. A teraz, pozwolę sobie przedstawić zalety i wady zarówno kompaktów jak i lustrzanek.

Kompakty

1. GO – Najważniejszą cechą kompaktów, która sprawia, że świetnie nadają się do fotografii makro, jest bardzo duża głębia ostrości (czyli w skrócie GO). Przy tego typu zdjęciach, głębia ostrości jest bardzo mała, minimalna, często wręcz „papierowa.” Dlatego tak ważne jest, by głębia w aparacie była jak największa. W kompaktach możliwość uzyskania takiej głębi daje ich mała matryca. Niestety, nie ma nic za darmo. Ta sama mała matryca, jest jednocześnie wadą, ponieważ za jej sprawą, jakość zdjęć jest znacznie niższa, niż ta, jaką moglibyśmy uzyskać lustrzanką. Z tego też względu przy większych czułościach ISO, znacznie wzrasta ilość szumów, co z kolei przekłada się na poważną trudność przy robieniu zdjęć w gorszym świetle.
2. Cena. – Tutaj kompakty mają zdecydowaną przewagę nad lustrzankami. W przypadku kompaktu, wystarczy kupić sam aparat, później zaś można dokupić konwerter makro. Ceny dobrych kompaktów wahają się w granicach 800-1500 zł. Lustrzanki, zwłaszcza te lepsze, są wyraźnie droższe (od 1500 wzwyż), a jakby tego było mało, trzeba dokupywać do nich oddzielne obiektywy, które potrafią kosztować tyle co samo body, a nawet więcej!
3. Małe rozmiary. – Nie bez powodu aparaty z niewymienną optyką nazywa się kompaktowymi. Choć czasami panuje przekonanie, że im lepszy fotograf, tym ma większy aparat… to w rzeczywistości nie zawsze jest to prawdą. Nieduże wymiary cyfrówek okazują się świetną zaletą, zwłaszcza, gdy przychodzi nam się przedzierać przez gęste krzaki w terenie. No i małe rozmiary sprawiają, że są dużo poręczniejsze.

Lustrzanki

1. Lepsza jakość zdjęć. – Duża matryca w lustrzankach wpływa na dużo lepszą jakość zdjęć. Tak jak w przypadku kompaktów, coś jednak za coś. Duża matryca wpływa negatywnie na głębię ostrości, przez co obiekt na zdjęciu może wyglądać papierowo i mało ciekawie. Metodą prób i błędów można się jednak wyćwiczyć pod tym względem i uzyskać takie GO, jakie będzie nam potrzebne.
2. Możliwość zmiany obiektywów. – Obiektyw w kompaktach jest wbudowany, co oznacza że jesteśmy skazani na jeden i ten sam, który jest z reguły tak skonstruowany, by był uniwersalny. W lustrzance jesteśmy pozbawieni tych ograniczeń. Możemy dowolnie kupować i zamieniać obiektywy, w zależności od potrzeb. Kiedy fotografujemy owady, może założyć specjalny obiektyw do makro. Później zaś możemy go zmienić na teleobiektyw i przerzucić się na focenie ptaków. Obiektywy jednak kosztują. Taki specjalny do makro, z odwzorowaniem 1:1, to koszt od 1500 zł wzwyż. Lustrzanki oferują także możliwość dokupienia do nich lampy błyskowej, co też może się przydać przy fotografowaniu owadów. Wśród kompaktów, tylko cześć z nich ma możliwość zamocowania zewnętrznej lampy błyskowej, których wybór zresztą jest bardziej ograniczony niż wśród lustrzanek.
3. Duże rozmiary. – Przy kompaktach napisałem, że ich małe rozmiary stanowią zaletę, ale duże gabaryty lustrzanek nie zawsze muszą być wadą. Duże rozmiary oznaczają bowiem większą wagę, a ta oznacza pewniejsze utrzymanie jej w rękach. Dzięki temu zmniejsza się ryzyko poruszonego zdjęcia. Oczywiście duża waga wcale nie musi być fajna (zwłaszcza przy większym wypadzie w teren), ale do ogródka, na poranną sesję owadów w kropelkach, nadaje się wręcz idealnie.

Jak sami widzicie, każde z tych rozwiązań ma swoje zalety i wady. Warto pamiętać, że nie zawsze wystarcza sam aparat (zwłaszcza przy kompaktach), gdyż wtedy jesteśmy skazani na wybór dwóch opcji: tryb macro i super macro. W przypadku tej drugiej opcji, aparat ostrzy nam z pewnej odległości (w różnych aparatach jest ona różna i może wynosić 5, 2 a nawet 1 cm) i właśnie na taką trzeba zbliżyć obiektyw do obiektu, by zrobić mu zdjęcie. Jak sami się domyślacie, przy płochliwych owadach może to być spory problem. Oczywiście da się zrobić dobre zdjęcie stosując tylko tę metodę, ale zamiast się z tym męczyć, lepiej ułatwić sobie fotografowanie i dokupić wspomagacz w postaci soczewki makro, albo konwertera. Osobiście preferuję tę drugą opcję i ją też przedstawię.

Raynox DCR- 150 i DCR-250

Raynox DCR-250.Ktoś może mnie posądzić o kryptoreklamę, ale użycie jednego z tych konwerterów to zdecydowanie najlepsze rozwiązanie, zwłaszcza w przypadku kompaktów. Umożliwiają nam uzyskanie dużych powiększeń i to bez zbytniej utraty jakości, jak ma to miejsce w przypadku tanich soczewek makro. Dodatkowo możemy uzyskać powiększenie ze znacznie większej odległości. I tutaj objawia nam się różnica pomiędzy tymi dwoma konwerterami:

– DCR – 250, czyli najpopularniejszy z konwerterów pozwala nam osiągnąć powiększenie z odległości 10 cm. Skala jego odwzorowania jest tak duża, że pozwala fotografować naprawdę malutkie owady.
– DCR – 150 daje nam znacznie mniejsze powiększenie niż jego „kuzyn” ale pozwala nam fotografować owady z odległości nawet 20 cm. Jest mniej popularny i trudniej dostępny niż 250.

Użycie tych konwerterów ma swoje zalety, ale nie jest wolne od wad. Pierwszą, jest znaczna utrata światła, co sprawia że potrzebne jest większe ISO, a to zaś pogarsza nam jakość zdjęcia. Przy mniejszym ISO i np. gorszych warunkach pogodowych przydatne jest zewnętrzne doświetlanie lub statyw. Kolejna wada, to winieta, czyli czarna, okrągła obręcz pojawiająca wokół fotografii. W większości przypadków (ale nie zawsze!) jest ona niepożądana, a przy stosowaniu małych powiększeń za pomocą raynoxa, może się niestety pojawiać. Szczególnie przy DCR-250, bo kolejną zaletą 150 jest to, że winieta jest znacznie bardziej ograniczona, dlatego możemy stosować mniejsze zbliżenie i fotografować większe owady w całości (mające gdzieś tak do 3-4 cm). Ostatnią wadą jest słaba wytrzymałość zaczepów, pozwalających nam na mocowanie raynoxa do obiektywu. Po jakimś czasie niestety słabną i ułamują się (sam miałem z tym problem). Trzeba wtedy kupić nowego raynoxa, lub spróbować kupić same mocowanie, co niestety nie jest zbyt łatwe. By zamocować raynoxa na obiektywie, ten ostatni musi posiadać gwint. Niestety wiele tańszych kompaktów go nie ma, dlatego trzeba do nich zakupić przejściówkę, tzw. tuleję. Do części modeli można ją znaleźć na Allegro, a jej koszt to około 30-50 zł. Sam miałem do czynienia z taką sytuacją przy okazji S2000HD, na szczęście udało mi się znaleźć odpowiednią tuleję. Fuji z serii HS są wyposażone w gwint, więc w ich przypadku nie trzeba dokupywać przejściówki.

Mimo tych wszystkich wad, raynox jest znakomitym rozwiązaniem do fotografii makro, a w dodatku stosunkowo tanim. Cena obu konwerterów waha się od 200 do 300 zł. Może nie jest to mało, ale w porównaniu z obiektywami do lustrzanek, raynoxy wydają się być naprawdę tanie. Osobiście posiadam oba konwertery i z czystym sumieniem mogę je polecić wszystkim.

Dyfuzor

Dyfuzor, którego aktualnie używam.Jak wspomniałem przy okazji raynoxów, problemem przy fotografowaniu może się okazać niedobór światła. Rozwiązaniem jest lampa błyskowa, ale… wbudowane lampy kompaktów czy nawet lustrzanek, często się do tego zupełnie nie nadają. Błysk takiej lampy jest zbyt ostry, a z przodu fotografii powstaje paskudny cień. Można kupić zewnętrzną lampę błyskową, lub też… użyć patentu, by zmodyfikować lampę wbudowaną. Chodzi o zastosowanie tzw. dyfuzoru, czyli gadgetu, który rozprasza światło i eliminuje większość cieni. Dzięki niemu, fotografowany obiekt będzie wyglądał bardziej naturalnie niż przy zastosowaniu „gołej” lampy. Jak zdobyć dyfuzor? Są dwie opcję. Pierwsza to kupić np. na Allegro. Można tam dostać wykonane z tworzywa sztucznego dyfuzory, za cenę około 30 zł. Tańszym rozwiązaniem jest jednak zrobienie dyfuzora własnymi siłami. Wystarczy wówczas wykazać się twórczością lub skorzystać z gotowych projektów, które można znaleźć w necie. Generalnie chodzi o to, by lampa błyskowa była zamknięta w pudełku (którego środek dobrze jest obkleić folią śniadaniową), z przodu którego znajdzie się biała, przepuszczająca światło powierzchnia. Może to być kawałek plastiku PCV, kalka techniczna, a nawet zwykła, biała kartka (sam używam tej ostatniej). Wiedząc już z czego zrobić dyfuzor, możemy przystąpić do pracy. W moim przypadku, dyfuzor przechodził wiele zmian i ostatecznie wygląda w ten sposób, że zrobiłem go z pudełka po raynoxie i białej kartki. Efekt możecie zresztą zobaczyć na zdjęciu.

Statyw?

Wiele osób wykorzystuje statyw, który świetnie się sprawdza jako stabilizacja aparatu. Powala to na uniknięcie używania lampy błyskowej i zastosowanie światła zastanego. Szczególnie przydaje się podczas robienia zdjęć rano, kiedy owady siedzą na roślinach w porannym odrętwieniu. Wówczas mamy czas by rozłożyć statyw, odpowiednio go ustawić i jeszcze dokonać ustawień w aparacie. Problem pojawia się kiedy polujemy na owady o innej porze dnia. Są wówczas pełne wigoru i dużo mniej cierpliwe. Wówczas statyw staje się kompletnie bezużyteczny, gdyż większość owadów nie będzie czekać aż go ustawimy. Z tego też względu, jesteśmy zmuszeni fotografować je z ręki. Nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy komuś trzęsą się ręce, ale można się wyćwiczyć.

Zdjęcia artystyczne vs praktyczne

Nie jest to oficjalny podział fotografii i chyba każdy, kto robi zdjęcia, stara się, by były jak najlepsze. Wiadomo. Kadr ma być taki, jak sobie zaplanujemy, owad ostry tam gdzie trzeba, bez przyciętych nóg czy czułków i ogólnie, by fota była cacy. To są podstawy, ale przy fotografii artystycznej nie wystarczające. Owad musi być wówczas odpowiednio oświetlony, „ustrzelony” z odpowiedniego kąta i jeszcze ładnie ustawiony w kadrze (absolutnie nie może być bezpośrednio w środku). Takie zdjęcia są naprawdę świetne do galerii czy na wystawę, ale… często nie nadają się do zidentyfikowania owada, który się na nich znajduje. Tutaj bowiem, często jest potrzebne ujęcie z góry lub z boku, sfotografowany musi być konkretny element ciała itd. A sposób jego oświetlenia czy ukazania jest najmniej istotny. Osobiście fotografuje owady w różny sposób, czasem artystycznie, ale częściej tak, bym mógł później ustalić co na tym zdjęciu jest. I do tego też wszystkich namawiam, by oprócz fotografii typowo artystycznej, znalazło się też takie, które choć będzie zjechane przez krytyków fotografii (np. ujęcie z góry, które jest odbierane jako mało atrakcyjne), to pomoże ustalić, jaki gatunek jest gwiazdą zdjęcia.

Niestrzęp głogowiec.

28 comments on “Makrofotografia od kuchni, czyli kilka słów o sprzęcie

  1. Świetny opis , z zaciekawieniem przeczytałem , bo również używam hybrydy ,,Nikon 510p” z konwerterem makro , te same problemy i sztuczki co opisałeś w opcji zoom , ale uważam , że na mniej zasobne kieszenie hybrydy w makro świetnie się sprawdzają…pozdro

  2. A gdyby tak użycz Raynoxa do lustrzanki? Mam obecnie obiektyw niezbyt nadający się do makro bo ma skale odwzorowania 2:1, ale ogniskowa 300 pozwala na fotografowanie ważek z kilku metrów więc nie kuszą mnie obecnie typowe obiektywy makro, ale jednak chciałbym większe powiększenie uzyskać.

    • raynox zasadniczo najlepiej nadaje się do kompaktów, ale znajomi używają go także jako wspomagacza, nawet do obiektywów o odwzorowaniu 1:1, więc myślę, że raynox w twoim przypadku może być niezłym rozwiązaniem, choć rozważył bym jeszcze pierścienie do makro 🙂

  3. od pewnego czasu posiadam sony a65 i do macro uzywam tamrona 70 mm i powiem ze nie zamieniłbym na nic innego. statyw manfrotto swietny sprzet.

  4. Od siebie bym dodał w temacie lustrzanki:
    – lustrzanka daje możliwość fotografowania z dalszej odległości (1:1 nawet w tanim obiektywie makro jest od min chyba 6cm, często ponad 10cm a w droższych – dłuższych – znacznie dalej).
    – zbyt mała odległość nie tylko płoszy owada. B. ważne – zasłaniamy sami sobie światło aparatem.
    – wiele kompaktów nie pozwala zapisywać w RAWach
    – używany dobry obiektyw makro można zdecydowanie poniżej 1000 zł kupić
    – uwaga – niektóre kompakty nie pozwalają przykręcić filtra- to b. ważne w terenie, żeby chociaż UV dla ochrony przykręcić

    Pozdrawiam 🙂

    • Dla mnie owady plus makro to tylko lustrzanka z odpowiednim obiektywem. Sam używam nikonowskiego 105mm f 2,8. Daje to komfortową odległość od przedmiotu bez obawy o jego spłoszenie. Świetnie się też sprawdza przy fotografowaniu nieco większych, płochliwych zwierzątek. Oczywiście są różne sposoby na unieruchomienia np.takiej pszczoły i można się wówczas bawić czymkolwiek, ale to chyba inny temat.

  5. Odnośnie Raynoxa:
    Z jednymi obiektywami działa, z innymi kiepsko. Trzeba po prostu podpiąć i spróbować albo spytać, czy ktoś do tego konkretnie przypinał.
    Z moimi Nikkorami działa bez problemu.

    • Sporo użytkowników na „makropasji” używało Raynoxów zarówno z kompaktami jak i z lustrzankami, większość z lustrzankami, można tam poczytać o kombinacjach z różnymi obiektywami.

  6. A, sorki, że na raty – jeszcze mi się przypomniało – lustrzanka pozwala podpinać:
    – pierścienie pośrednie
    – telekonwertery takie między obiektyw a korpus
    – mieszki
    To znacznie wzmacnia powiększenie. Można też podpinać obiektywy „na odwrotkę” chyba łatwiej niż w kompakcie.

    • Na zdjęciach tego modelu nie widzę gwintowania na obiektywie, a to oznacza, że jeśli chcesz zamontować na nim raynoxa, to niezbędna w tym przypadku będzie tulejka, a tą bardzo możliwe, że uda Ci się znaleźć na allegro 😉

        • Nie zawsze jest, ale jeśli będziesz regularnie szukał, to w końcu ktoś wystawi na sprzedaż i wtedy trafisz 😉

  7. Jeżeli chodzi o mocowanie Raynoxa. Nigdy nie używałem fabrycznego mocowania. Za grosze kupiłem na eBayu (ok. 2$ za szt.) pierścienie redukcyjne: 49/43, 52/43, 55/43, 58/43 . W zależności od średnicy obiektywu wkręcam w gwint filtra pierścień a w pierścień – Raynox-a. Pewne i wygodniejsze mocowanie. Nie masz wystających „wąsów” fabrycznego mocowania.

  8. I jeszcze jedno odnośnie Raynox-a. Czytałem pytanie o zastosowanie jego z lustrzankami. Używam go z lustrzankami. Najlepsze efekty są z długimi ogniskowymi ( 200 mm) .

  9. Co sądzicie o Olympusie TG-4?. Czy Raynox będzie z nim dobrze działał? Właśnie jestem przed decyzją zakupu nowego sprzętu do close up. Fotograficzne poranne polowania na niemrawe chrząszczyki to świetna zabawa – tylko rezultaty powinny być jak najlepsze.

    • Zastanów się czy zamiast TG-4 nie kupić nawet używkę Olympusa E-PL5 lub OM D EM5. Masz zalety mniejszej matrycy połączoną z możliwością korzystania z wymiennej optyki. Mam i śmiało mogę polecić

  10. Osobiście z cyfrowego zestawu, do makro używam:
    – korpus Sony a580,
    – przejściówka z m42 na Sony a,
    – pierścienie pośrednie m42,
    – szkła mocowane na m42 i m39. Bardzo dobrze dają sobie radę Industary, jeden z FEDa 5b (2,8/55) oraz z Zorki (3,5/50). Ten drugi mocowany jest za pomocą taśmy izolacyjnej do pierścieni. Mając korpus cyfrzanki i analoga w domu, wystarczy dokupić wspomnainą przejściówkę i pierścienie posrednie. Można więc stosunkowo niedrogo i dobrze. Jest jednak jedna wada pierścieni – drastyczny spadek światła.

  11. Ciekawy opis. Sam zamierzam spróbować fotografii makro. Tyle, że planuje zastosować obiektyw 50/1.8 i pierścienie pośrednie. Próbowałem kiedyś kompaktem ale efekty były takie sobie. Można zobaczyć je na mojej galerii, choćby na zdjęcia kwiatów. Lustrzanka powinna pozwolić jednak na zastosowanie większego ISO bo jak wspomniałeś najbardziej doskwiera brak światła. Życzę powodzenia w dalszych łowach

    • Nie polecam do owadów zestawu pięćdziesiątka + pierścienie. Dlaczego ? Po pierwsze dlatego że taki zestaw z pełnym kompletem pierścieni da skalę odwzorowania ok 1:1 a światło zredukuje do ok. 5.6 (pierścienie zabierają bardzo dużo światła). Taki zestaw charakteryzuje baaardzo mała głębia ostrości i chcąc pokazać choć by większy fragment owada konieczne będzie stakowanie z co najmniej kilku klatek. Drugi minus i to poważniejszy to bardzo mała odległość ostrzenia. Takim zestawem żeby złapać ostrość będziesz musiał przód obiektywu ulokować kilkanaście milimetrów od obiektu. Zestaw którym zamierzasz focić makro zda egzamin jedynie przy obiektach statycznych , nie poruszających się. Znacznie lepszy efekt uzyskasz stosując obiektyw szerokokątny montowany na tzw. rewersie czyli odwrotnie. Przy lustrzankach z matrycą APSC zdecydowanie najlepsze rezultaty w makro uzyskuje się obiektywami dedykowanymi do makro fotografii o ogniskowych w zakresie 90 – 150 mm (rewelacyjna jest Sigma 150/2.8 macro). Są to pewne koszty ale warto je ponieść. Za 100 parę dolarów kupisz znakomite stare modele Tamrona 90 mm. znakomite ostre szkła o pięknej plastyce …. nie warto inwestować w półśrodki. Sam całe lata do makro używałem lustrzanki Pentax-a z obiektywem Tamron adaptal 90/2.5 wymiennie z SMC Pentax F 100/2.8 macro. Obecnie wiekszość robię aparatem systemu mikro 4/3 (mniejsza matryca daje wiekszą głębię ostrości) … Życzę miłej zabawy 😉

    • Warto spróbować,ja przez rok przechodziłem koło sklepu i zastanawiałemsienad szkłem canon 100mm L macro i zawsze zastanawiałem sie na co mi szkło makro,coś mnie pchneło pewnego dnia i kupiłem szkło ,od tamtej pory wszystkie szkła leża a 100 makrio az sie pali ;-))))).Przez kupno tego szkła i jego możliwosci odnalazłem sie w fotografi i wiem że chce posiwecic temu czas,uprzedzam że szkło strasznie wciąga i jest uzalezniające;-) czasami tylko sie na nie patrze ;-).Lepiej kupić raz a konkretnie jak się bawic w ringi itd.czasami jest mało czasu a owady są szybkie i liczy sie kazda sekuda wieć lepiej kitrac kase i odrazu kupic raz a dobrze 😉

  12. Hey. Dziekuje za swietnie opisany macro świat sprzęt itd.Mam pytanie,jaki raynox będzie najlepszy do canona macro 100mm f2.8L IS , bawie się w macro ale strasznie mnie to wciągneło i wciąga ;-),super jest przy tym zabawa.Zrobiłem już dużó zdjęc ale powoli dochodzę do wniosku że chcę zrobic zdjecia jeszce blirzej ale ograniczenia szkłą 100mL nie pozwalają mi .Myślę nad kupnem canona mp e 65 ale jeszcze nie teraz,bo cały czas przemyślam to bo z tego co wiem wszytsko robi sie tam manualnie a jeszce nie robie perfekcyjnie canonem 100mm itd.Moje pytanie jest jaki raynox da mi najlepsze powiększenie montując na obiektywie 100mm i czy można montować na raynoxie macro lampe ?? , którą kupiłęm za 600zł i z całego serca polecam (VILTROX 670C ) .

    • Moim zdaniem najbardziej uniwersalnym konwerterem Raynox-a jest DCR-250. Jeżeli chodzi o lampę.. tak możesz ją stosować z Roynox-em DCR-250 ponieważ gwint filtra tego konwertera ma średnicę 49 mm a zapewne masz w zestawie pierścieni adaptacyjnych lamp takowy a jeżeli nie – bez problemu dostaniesz go za grosze na eBayu. Pozdrawiam

  13. Mam Panasonica FZ200 i nie wiem jak podpiąć do niego Raynox-a DCR-250. Czy jest jakiś adapter, czy muszę kupić pierścienie?

Dodaj komentarz