Biedronka azjatycka pojawiła się w Polsce ponad 10 lat temu i od tego czasu wzbudza ogromne, często bardzo negatywne emocje. Nie ma się co temu dziwić. W końcu mowa o inwazyjnym gatunku, który jak najbardziej może mieć negatywny wpływ na nasze rodzime gatunki, a także przysporzyć problemów nam samym. Pewnie właśnie dlatego ten artykuł cieszy się sporą popularnością, chociaż napisałem go już ładnych parę lat temu. Z tego względu, ale również za sprawą kilku komentarzy, które się pod nim znalazły, postanowiłem trochę go zmodyfikować. Przyznam bowiem, że w jego pierwszej wersji użyłem kilku zbyt mocnych słów w stosunku do tego gatunku. Nie ma bowiem co przesadzać ze snuciem jakichś katastrofalnych wizji na jej temat, czy określać jej jakimiś srogimi „epitetami”, ponieważ coraz częściej się przekonuję, że może to przynieść więcej szkody, niż pożytku. Coś takiego lepiej zostawić tabloidom i portalom internetowym, które przecież żyją ze straszenia ludzi.
Systematyka
Wraz z dotarciem biedronki arlekin do naszego kraju, zyskaliśmy drugiego przedstawiciela rodzaju Harmonia. Wcześniej mieliśmy tylko jednego, czyli Harmonia quadripunctata, która w przeciwieństwie do azjatyckiej kuzynki, jest w 100 % rodzimym gatunkiem. Od zagranicznej kuzynki jest mniejsza i bardziej spłaszczona (a na przedpleczu ma najczęściej 11, czarnych plamek). Żyje w lasach iglastych i absolutnie nikomu nie wadzi.
Pamiętajmy, że nie każda biedronka, która wygląda inaczej niż siedmiokropka, musi być od razu biedronką azjatycką!
W Polsce mamy ponad 70 różnych gatunków biedronek, które różnią się od siebie ubarwieniem czy liczbą kropek na pokrywach (niektóre z nich w ogóle ich nie mają).
Wygląd
Biedronka arlekin to mały owad, ale jak na biedronkę jest całkiem spora i mierzy od 6 do 8 mm, czyli mniej więcej tyle co biedronka siedmiokropka. Z wyglądu troszkę się jednak różni od innych biedronek. Jej ciało jest bardziej wypukłe oraz owalne. Także ubarwienie jest wyraźnie inne, a jakby tego było mało, jest też bardzo zmienne. Generalnie wyróżnia się 4 główne formy, z czego w Europie można spotkać 3.
– Succinea to zdecydowanie najczęstsza odmiana barwna. Biedronki te mają pomarańczowe pokrywy skrzydłowe, na których znajdują się czarne plamki (o różnej wielkości) w ilości od 0 do 21. Tak, można spotkać biedronki, które w ogóle nie posiadają plamek. Ich przedplecze jest białe, zaś na nim, znajduje się przeważnie czarna plama, mogąca mieć różne kształty, często zbliżone wyglądem do litery „M” lub “X”
– Conspicua to odmiana czarna z dwiema, czerwonymi plamkami, na pokrywach skrzydłowych.
– Spectabilis jest odmianą podobną do Conspicua, jednak na pokrywach znajdują się cztery czerwone plamki.
Prócz dorosłych biedronek, warto zwrócić uwagę na larwy tych owadów. Mają one około 1 cm długości, są czarne, zaś po bokach ich odwłoka znajdują się pomarańczowe, kolczaste brodawki (u larwy 3 stadium znajduje się jeden rząd, u larw czwartego zaś są ich dwa rzędy). Poczwarki przypominają te, które występują u innych biedronek, ale w miejscu przytwierdzenia do rośliny/innego podłoża, znajdują się kolczaste brodawki.
Gdzie ją można spotkać?
Od kilku lat występuje powszechnie na terenie całego kraju. Spotkać ją można właściwie przez cały rok, głównie w miastach i wsiach, niemal zawsze w pobliżu ludzi. Unika natomiast terenów dzikich, z dala od cywilizacji.
Historia ekspansji biedronki azjatyckiej
W 2006 r, w naszym kraju oficjalnie potwierdzono występowanie biedronki Harmonia axyrisis. Nie ma co się oszukiwać. To inwazyjny gatunek, nie tylko dla naszego kraju, ale też dla każdego, w którym się pojawił, a przedtem tam nie występował. Pierwotnie, arlekin żyła we wschodniej oraz środkowej Azji. Potem pojawiła się w Ameryce Północnej. Zastanawiacie się jak tam dotarła? Z pewnością nie dotarła tam o własnych siłach. Najprawdopodobniej dalej by sobie spokojnie żyła w tej swojej Azji, gdyby nie pomoc… człowieka! Ten to niestety zawsze musi wsadzić łapska tam, gdzie nie trzeba (w tym wypadku w naturę) i zacząć majstrować, co z reguły przynosi bardzo złe skutki. Nie inaczej było tym razem. 20 lat temu, ludzie uznali, że biedronka arlekin świetnie się sprawdzi, jako broń biologiczna przeciwko szkodnikom atakującym plony w USA. Szybko się jednak okazało, że biedronka ta ma w głębokim poważaniu robienie to, do czego pierwotnie miała być wykorzystana i postanowiła rozszaleć się nie tylko w Ameryce, lecz także w Europie Zachodniej, do której najprawdopodobniej dotarła wraz z eksportowanymi towarami. Arlekin bardzo się “spodobały” nowe tereny do zasiedlenia, a jako że ma niesamowitą smykałkę do agresywnej ekspansji, szybko zaczęła się pojawiać w kolejnych krajach, w tym również w naszym.
Negatywne skutki obecności Harmonia axyridis
No właśnie, co właściwie sprawia, że H. axyridis może być groźna? Tygrzyk paskowany, o którym również pisałem na tym blogu, także zaczął się rozprzestrzeniać po całej Europie, a mimo to nie jest uważany za jakoś szczególnie groźnego, ba… przez bardzo długi czas znajdował się pod ochroną gatunkową! Biedronka arlekin potrafi jednak nieźle narozrabiać w miejscach, w których się pojawia. Tymi, które ponoszą najwięcej szkód z ich strony, są najczęściej… inne biedronki. Gatunki rodzime, dla terenów skolonizowanych przez Harmonię bywają dosłownie “wypchnięte” przez najeźdźców, co może skutkować spadkiem liczebności w miejscu ich pierwotnego występowania. Dodatkowo na ich niekorzyść działają nawyki żywieniowe Harmonii. Poza mszycami i innymi małymi pluskwiakami, arlekiny polują również na pozostałe owady, pożerając ich larwy i jajeczka. Nie są wybredne i kiedy na swojej drodze spotkają np. złoże jaj biedronki siedmiokropki (Coccinella septempunctata), wówczas mogą się zdecydować je pożreć.
W USA już doszło do załamania liczebności innego znanego nam gatunku, czyli biedronki dwukropki (Adalia bipunctata). Stało się tak za sprawą nie tylko Harmonia axyridis, ale także… naszej rodzimej siedmiokropki, która została wprowadzona na tereny tego kraju jeszcze przed arlekinami. U nas ta biedronka nie jest zagrożeniem dla dwukropek, gdyż oba te gatunki żyją w równowadze, która trawa od tysięcy lat, więc przez ten czas miały okazję, “nauczyć” się współżycia ze sobą. W USA, gdzie przyroda nie była przygotowana na przyjęcie obcego gatunku, nie potrafiła sobie poradzić z naporem ogromnej liczebności siedmiokropki, przez co stopniowo zaczęła wypierać dwukropki z ich naturalnego środowiska. Jako że Amerykanie, niczego się nie nauczyli, to znów zabawili się w majstrowanie przy naturze, tym razem używając do tego celu Harmonii, która dla dwukropek okazała się być gwoździem do trumny. Na chwilę obecną, biedronka dwukropka w USA stała się bardzo rzadka, a w niektórych rejonach jest wręcz zagrożona wyginięciem.
W chwili, gdy pierwotnie pisałem ten artykuł, czyli w 2011 roku i wcześniej zresztą też, istniały spore obawy, że podobna sytuacja może mieć miejsce również w naszym kraju. Póki co, na całe szczęście nie jest tak źle i chociaż biedronek azjatyckich u nas pod dostatkiem, to siedmiokropki wciąż mają się całkiem nieźle, chociaż najliczniejsze są jednak tam, gdzie jest mało arlekinów, czyli poza terenami miejskimi. Niestety nie mam informacji o biedronce dwukropce i jak to obecnie wygląda z jej liczebnością w Polsce. Osobiście widuje ją jednak rzadziej, niż w przeszłości, aczkolwiek to tylko moje prywatne spostrzeżenie. Jak to będzie wyglądało w przyszłości, czas pokaże.
Biedronka azjatycka może nieść pewne zagrożenie także dla ludzi, zarówno pośrednio jak i bezpośrednio. Pośrednio, ponieważ oprócz pokarmu zwierzęcego, przyjmuje także pokarm roślinny, taki jak nektar czy pyłek. Szczególnie upodobała sobie jednak owoce. To sprawia, że może być sporym problemem dla sadowników, ponieważ zdarza jej się czasami dość licznie zlatywać do sadów, gdzie może się dobrać do swojego „ulubionego” pokarmu. To nie koniec. Bywają bowiem przypadki, gdy może nam zagrozić także bezpośrednio. Może się czasami zdarzyć, że uszczypnie nas swoimi żuwaczkami i co ciekawe, było to nawet sprawdzane przez amerykańskiego entomologa Josepha Kovacha (możecie też o tym przeczytać w artykule tutaj), który osobiście przeprowadzał doświadczenie z 640 osobnikami tego gatunku i okazało się, że 25% miało skłonność do kąsania go. Nie oznacza to oczywiście, że nagle zechcą się na nas rzucać i kąsać na śmierć, jak to próbują przedstawić niektóre portale internetowe, nie mniej lepiej ich do ręki nie brać.
Warto również dodać, że nie tylko arlekiny mogą dziabnąć, bo i naszej siedmiokropce się to zdarza, ale zdecydowanie rzadziej. Jak by tego było mało, w obliczu zagrożenia wydzielają żółte kropelki hemolimfy, czyli owadziej krwi, mającej za zadanie odstraszać drapieżniki i chociaż reszta naszych biedronek również stosuje ten manewr, to jednak wydzielina arlekinów jest dużo mniej przyjemna. Wszystko przez to, że zawiera w sobie alergeny, na które są podatni ludzie w każdym przedziale wiekowym i każdej płci. Nie zawsze, ale w skrajnych wypadkach, mogą one doprowadzić do alergicznego zapalenia spojówek, astmy, pokrzywki oraz obrzęku naczynioworuchowym. Osobiście wątpię jednak, by od jednej czy nawet paru takich biedronek, od razu musiało nas spotkać coś aż tak niedobrego. Nie mniej, przy ich dużej liczbie, warto na nie szczególnie uważać. Dodatkowo, wydzielina biedronek jest wyjątkowo brudząca, przez co mogą nią zanieczyszczać ściany, sprzęty elektroniczne oraz meble, a jej usunięcie jest bardzo trudne i długotrwałe.
Zimowanie grupowe
Jak wspomniałem przy występowaniu, biedronkę azjatycką ciągnie do miast. Dlaczego? Na pewno ma to duży związek z ich zimowaniem. Ogólnie biedronki, nie tylko azjatyckie, hibernują jako owady dorosłe. Wcześniej gromadzą się w wybranym przez siebie miejscu (np. pod odstającą korą), by w grupie mieć większe szanse na przetrwanie mroźnej zimy. Takie grupy mogą robić wrażenie, jeśli chodzi o ich liczebność, jednak nic nie przebije tego, co potrafią biedronki azjatyckie.
Na jesieni, zwłaszcza w październiku, biedronki arlekiny zaczynają się gromadzić w miejscu, które uznają za odpowiednie do przezimowania. U siebie w Azji, w swym naturalnym środowisku, wybierają do tego celu wysokie, górskie stoki. U nas, kiedy brakuje im gór, wybierają… budynki. Mogą to być np. nasze domy. Z reguły chrząszcze te pojawiają się w liczbie kilku/kilkunastu sztuk, które zaczynają się gromadzić na nasłonecznionych ścianach. Czasami jednak potrafią to robić w sposób zmasowany, a na ścianie pojawia się kilkadziesiąt, a nawet kilkaset osobników, gotowych do tego, by ulokować się w naszym domu na najbliższe pół roku. Przy okazji tego gromadzenia się, biedronki są pobudzone, a więc bardziej agresywne niż normalnie i z tego też względu, siadając na nas, mogą czasem ukąsić.
Co z nią zrobić?
Jeśli zauważymy, że biedronki azjatyckie zaczynają nam masowo obsiadać chałupę, warto zadbać o to, aby dostały się do środka. Warto pomyśleć o moskitierach oraz specjalnych pułapkach typu „window trap”, które umieszcza się na oknach i działają na zasadzie lepów, choć na szczęście są pozbawione szkodliwych pestycydów. Odradzam natomiast stosowanie trutek i innych chemikaliów, które bywają groźne nie tylko dla biedronek, ale w ogóle dla całego środowiska, no i dla nas samych.
W ogóle, skoro te biedronki masowo pojawiają się w naszym kraju, to dlaczego nic się nie robi, aby je powstrzymać? Powód jest niestety prosty; mamy ich już tak dużo, że usunięcie ich z naszego środowiska stało się praktycznie niemożliwe. Można by je wszystkie wytruć środkami na owady, ale użycie ich byłoby takim samym gwoździem do trumny dla naszych biedronek, jakim były Harmonie dla dwukropek w USA. Z kolei zniszczenie krajowej populacji rodzimych biedronek, doprowadziłoby, do zachwiania naturalnej równowagi, a więc usunięcia tych organizmów, które kontrolują liczebność mszyc. Nietrudno sobie wyobrazić, że brak naturalnych kontrolerów, to niepohamowany rozwój tych groźnych szkodników, co z pewnością zdenerwowałoby niejednego rolnika czy sadownika.
Niestety, to oznacza, że kolejnych latach najpewniej jeszcze nie raz będziemy się musieli zmagać z obcymi biedronkami, które stają się coraz liczniejsze. Możemy mieć jedynie nadzieje, że natura sama sobie poradzi z bałaganem, jaki w przyrodzie, już nie pierwszy raz, wywołał człowiek. Ja natomiast zachęcam na koniec do odwiedzenia strony PAN: http://www.cbe-pan.pl/harmonia/inwazja.htm, która jest w całości poświęcona temu gatunkowi.
bardzo dobry art
poruszasz ważny temat
my ze swojej strony zobowiązujemy się likwidować te owady ilekroć je napotkamy
(z ciężkim sercem, ale co tam…)
😉
Bardzo dobry materiał.Gratuluję.Mam pytanie:C może zostawiać dziwny ślad pogryzienia ,coś takiego:
: X … Nie wiem czy to pogryzienie bo rany a raczej nacięcia były głębokie i potwornie bolesne.Ślady ugryzień układały sie w taki wzór, czyli podwójne ukąszenie/głębokie/ i dziwne w ksztłcie X,czyli 5 punktów i jeszcze kilka na koncu. całość wielkości dna szklanki.Co to może być? Mam zdjęcia pogryzienia.Pozdrawiam
no jak zwykle 90% bajzlu w przyrodzie to robota USA to jest najwiekszy szkodnik i niszczyciel ziemskiejgo ekosystemu
W tym wypadku faktycznie zawinili Amerykanie, ale nie oni jedni niszczą przyrodę, tacy Australijczycy np. popełnili ten sam błąd wprowadzając do siebie Ropuchę Agę z Brazylii, także wiele krajów ma coś na sumieniu.
No właśnie, coś mi się wydawało, że inne biedronki widywałem w dzieciństwie 😉
Dzięki za porcję ważnej wiedzy, czytałem prawie z wypiekami.
Kojarzycie tego długiego wstrętnego ślimaka „wynalezionego” w Albigowej pod Łańcutem ?? Początkowo miał zjadać spady w sadach a rozplenił się na całą Polskę :((
Chodzi zapewne o ślinika luzytańskiego (Arion lusitanicus), póki co ten gatunek występuje głównie w południowej Polsce, zaś w innych rejonach znajduje się pojedyncze stanowiska, często zaś jest mylony z ślinikiem wielkim (Arion rufus), więc z rozplenieniem się na całą Polskę jeszcze takie pewne nie jest 😉
prosze mi poradzić co zrobić, zagnieździły sie na moich starych śliwach (8 drzewek) i zastanawiam sie nawet, czy ich nie wyciąć – pomocy!!!
W zasadzie niewiele da się zrobić. Można zabezpieczyć domy przed nimi, ale o zabezpieczaniu drzew nie słyszałem. Zastosowanie chemii, może rozwiązać z nimi problem, ale zaszkodzi też naszym rodzimym gatunkom. Dopóki nie zaczną wchodzić do domów, po prostu niech na tych śliwach są, bo szkoda tylko z ich powodów wycinać te śliwy.
One lataja i lataja. Jest ich pelno! Siadaja na naszych oknach,scianach i wciskaja sie do domu! Jak je odstraszyc? Takie srodki na owady wystarcza??
Supermateriał! Właśnie przeżywamy zmasowany atak kolorowych biedronek. W słoneczne dni południowa ściana budynku usiana jest między innymi czarnymi i żółtymi biedronkami. Szukałam w necie informacji na temat jakiejś mutacji biedronek bo kiedyś nie widziałam takich owadów. Teraz wiem już wszystko i muszę strzrec mieszkania by nie miały szansy u nas przezimować. Pozdrawiam!
bez sensu. ja taka znalazłam na parapecie i teraz sobie zimuje w domku dla niej zrobionym. nie będę jej truła, miażdżyła, czy na zimno wywalała. i na pewno nie zrobię tego, bo podobno zagraża innym. Jeżeli tak jest, to ludzie powinni się wybić jak najszybciej- zagrażają wszystkim!
Hahahaha, z takim podejściem jesteś pierwsza w kolejce eksterminacji. Uszyj jej ubranka i zostańcie szczęśliwą rodziną. A jak urodzą wam się mutanciki półbiedronki półludzie to możecie sie ubierać w biedronce.
Kasia, masz rację. Panika nic więcej.
U mnie na parapecie jest ich co dzień więcej ,oczywiście tych żółtych. Nie wiem co począć,zabijam co dzień,ale nie widzę gniazda, co robić?, boję się bo chodzą po wykładzinie.
Też nigdy nie widziałam takich biedronek aż do października ubiegłego roku, kiedy okazało się, że w moim pokoju w akademiku zagnieździło się ogromne stado biedronek w szczelinach obramowania okna… Mimo, że lubię biedronki to widok takiej chmary był odrażający (a te czarne są nawet pojedynczo przerażające). Zniknęły kiedy zrobiło się zimno, ale boję się że znowu wrócą jak tylko się ociepli. Dzięki tym informacjom już bez skrupułów bd prowadzić z nimi wojnę. Bardzo cenne wiadomości, szkoda, że dopiero teraz na nie trafiłam, ale lepiej późno niż wcale :).
Bardzo ważne informacje. Dziękuję. Do Łodzi również dotarły
Ja właśnie się wprowadziłam do ślicznego góralskiego domku, a tu lokatorzy.Na początku nawet mnie to bawiło- takie biedroneczki, ale one są wszędzie i są przeróżne. Zaczyna mnie to przerażać…
Ta biedronka ostatnio ugryzła mojego 2 letniego synka, tuż przy oku.Oko okropnie spuchło, zrobiło się czerwone i pojawiła się ropa. Nic nie pomagało ,w końcu poszliśmy do lekarza i okazało się że to alergiczny odczyn zapalny. Synek dostał antybiotyk w kroplach, syrop przeciwalergiczny i jeszcze maść i dopiero to pomogło. Ja przyznaje, ze widziałam te biedronki już wcześniej, ale nie wiedziałam że są takie groźne. Bardzo ciekawy art. , dużo się z niego dowiedziałam. Dziękuje.
Reblogged this on Tylko fotografia.
Te biedronki oblegają mój pokój!!!! Teraz nie uchylam już nawet okna, bo boję się, że jakieś wlecą. Wieczorem jest tam tak duszno, że muszę uchylić, zle tylko na chwilę, żeby nie przyleciały. Bardzo fajny artykuł. Dobrze, że ktoś się tym zajmuje
Mieliśmy właśnie zmasowaną próbę zimowania w rogu sufitu kuchennego – nie mogłam uwierzyć, gdy zobaczyłam całe to oblężenie (około 20 sztuk). Bardzo dziękuję za artykuł. Teraz wiem skąd ci pomarańczowi najeźdźcy się wzięli.
użarła mnie ta mala czarna */#%$*a. Wiec ją skarciłem…. Już nikogo nie ugryzie.
Właśnie znalazłam takie coś czarne z czerwonymi kropkami w mieszkaniu. Okropność, skąd to się wzięło w lutym?? Jakoś nie wiem co z tym zrobić więc wyrzucę przez okno i mam nadzieję, że więcej nie znajdę.
Ta biedronka jest bardzo niebespieczna atakuje ludzi i gryzie pierw się nic nie czuje ale potem tak boli ta biedronka ma w sobie jad i to bardzo trujący uwaga!!!
Paskudztwo do Żuławki dotarly mieszkamy przy samym(okolice Gdanska) lesie w ciagu slonca .tego tałatajstwa sie tyle zlatuje ze chowamy sie z dziecmi do domu.
Witam mieszkam w Uk wlasnie taka biedronka ugryzla moja corke az 3 krotnie zrobil sie babel ktory podszedl ropa czerwona obwlodka na okolo I strasznie dlugo sie goi poszlam z tym do lekarza powiedzialam mu co ja ugryzlo a on patrzyl sie na mnie jak na wariatke mowiac ze biedronki nie gryza wiec mu ja opisalam ze czarna w kroki nawet zrobilam zdjecie wciaz nie pomoglo nie chcial mi nic przepisac mowiac ze samo zejdzie ale wymusilam na nim srodek anty alergiczny I masc ktora sie stosuje na ospe no I to na szczescie pomoglo wiec sama wiem jak one sa niebezpieczne I naprawde teraz bardzo pilnuje corki I zalozylam moskitere zeby nie wchodzily do mieszkania pozdrawiam I dziekuje za dobry artykul
biedronka to biedronka, ja zbudowałem im na oknach od wschodu 3 małe domki, są ich tam setki 🙂
I bardzo dobrze, niech się to na ludziach mści. Mnie tam nigdy jeszcze azjatki nie użarły i nie przeszkadzają mi w uprawach wręcz szybciej się pozbywam szkodników. Ta, że mają zwyczaj lokowania się na ścianach u siebie i u nas to no cóż, trudno mi nie wleciały, a jak wlatują to kilka sztuk. By biedronki żyły w harmonii to może potrwać setki lat, co jest normalne. Ja znam osoby, które wręcz mają problem z biedronkami u siebie i cieszą sie na widok nawet azjatek. Piszesz autorze, że mają mniej wrogów, dlatego więcej ich jest dzieki czemu jest mniej szkodników typu mszyc co przy obecnej modzie na trawniki opryski jest zbawienne w ogrodzie bo szkodniki sobie poradzą, zawsze jakaś część przetrwa już bardziej odporna. Te nudne ogrody, modne ostatnio powodują więcej szkodników bo brak im naturalnego wroga, który wybiera raczej bardziej dziki ogród. Do mnie azjatki są pożyteczne.
Brawo dla Ciebie, wspaniała postawa, mieć wszystko gdzieś jeśli się u mnie to nie dzieje. Nie pogryzły cię to masz po prostu szczęście. Mam szczerą nadzieję, że w przyszłości ty lub twoje dzieci zostaną przez tą zarazę zaatakowane i zobaczymy czy wtedy nie będziesz szukał sposobów żeby się tego robactwa pozbyć. Co do skuteczności walki ze mszycą to i może więcej jej wytłuką, ale w mojej opinii jak zabraknie im tej mszycy bo za bardzo się rozmnożą to szybko staną się szkodnikami, które niszczą wszelkiej maści uprawy. Pozdrawiam i życzę brania pod uwagę ogólnej sytuacji, a nie tylko tego co na daną chwilę jest.
Mnie tez ugryzla czarna i mam zapalenie stawow.mam nadzieje ze do jutra przejdzie
Bardzo ciekawy artykul. Najgorsze jest, ze one nie brzecza tak jak komary, atak z nieoczekiwany. Trzeba bedzie sie jakos zabezpieczyc. Pozdrawiam
Siedmiokropki również zjadają jaja, tyle że azjatyckiej 🙂
A ja zapraszam azjatyckie do swojego ogrodu. Niech wpieprzają mszyce. Myślę nawet nad zrobieniem im ocieplanego domku na zimę.
Czy w ogóle w Polsce są jeszcze nasze rodzime biedronki ???
Bo ja na ogrodzie widuję już tylko te „obce”. A pierwszą „obcą” sfotografowałam w roku 2008.
W lasach i na polach są całe mnóstwo naszych gatunków, a w miastach, blisko człowieka azjatka ma zdecydowaną przewagę ;/
Są już nasze ! Jak u mnie na osiedlu był nawal tego świństwa tak teraz widzę same siedmiokropki ! 🙂 ani jednej azjatki ! Jestem e szoku 😉 dzisiaj kolejna 7kropka wleciala mi do mieszkania i spokojnie sobie chodzi ,nie tak jak tamte dzikusy co nawalaly mi po suficie
Rece opadaja jak czytam te wszystkie komentarze. Co za paranoja ?! Robienie z azjatki jakiegos niebezpiecznego szkodnika, ze ludzi ATAKUJE to juz jakis obled !. W ogole widac niewiedze ludzka na temat arlikina a i sam artukul pozostawia wiele do zyczenia. Wiele informacji zbyt pochopnie napisanych. Polecałbym zaktualizowanie tego artykulu. Bo tak w ogole nasza siedmiokropka jest dobrze wychowana i nigdy do domostw nie zalatywala a raczej wybierala naturalne miejsca zimowania. Azjatka to taka synatropijna na swoj sposob biedronka i tyle. Sam kazdej jesieni, w te ostatnie cieplejsze dni na firance znajduje po kilkanascie azjatek, ale nie sprawia mi to problemu poprostu lapie i wyrzucam przez okno a okno zamykam az do zmierzchu i po problemie. I nie zeby mi one w ldomu przeszkadzaly tylko zwyczajnie wiem ze nie jest wstanie przezyc w domowych warunkach( zeschnie ). A tu jak czytam ze ludzie beda to tepic , zabijac bo zagraza im i naszym biedronka-brak slow. Natura sobie sama z tym poradzi a ludzka glupota nie zna granic
Przykro mi, ale nie zmienię treści artykułu jedynie w oparciu o Pana osobiste odczucie z nimi związane, choć oczywiście jeśli dysponuje pan jakąś publikacją naukową, która rzuca inne światło na ich temat, to jak najbardziej się z nią zapoznam i w razie konieczności wprowadzę w tekście zmiany. Póki co, biedronka azjatycka uchodzi za niebezpieczny gatunek inwazyjny zawleczony do nas z zupełnie innego zakątka świata, co zresztą jest potwierdzone przez naukowców, którzy zajmują się badaniem tych owadów i tego będę się trzymać. Proszę poczytać odpowiednie wątki na forum entomologicznym, lub stronę http://www.cbe-pan.pl/harmonia/inwazja.htm, gdzie wszystko zostało jasno wytłumaczone. Niestety jej pojawienie się w naszym kraju nie jest zjawiskiem naturalnym, tylko spowodowanym przez człowieka, przez co natura może mieć problem z uporaniem się z tym, czego dowodem są również inne przypadki zawlekania inwazyjnych gatunków i to na całym świecie. Dlatego skoro człowiek narozrabiał, to właśnie na człowieku spoczywa obowiązek by coś z tym zrobić. Inna sprawa, że jest ich już u nas tak wiele, że prawdopodobnie żadne próby wytępienia jej, czy ograniczanie liczebności tutaj nie pomogą. Dlatego, skoro tak bardzo zdołał je pan polubić, to pragnę uspokoić, że najprawdopodobniej nic im z naszej strony nie grozi 😉 Na koniec muszę też przyznać racje co do tego, że głupota ludzka nie zna granic. Niestety wprowadzenie azjatek do zupełnie innego miejsca, niż ich rodzima Azja, jest tego najlepszym przykładem.
bardzo mi sie nie podoba wydzwiek I ton artykulu . Robiac z tej biedroki jakiegos maga szkodnika. A pisanie ze jest niebezpieczna rowniez dla czlowieka jest przesadzone.
O ile juz wypiera nasza siedmiokropke, to z artykulu wynika ze nie powinna az tak jej strasznie szkodzic. Bo przeciez siodmiokropka zdecydowanie czyma sie bardziej naturalnych srodowisk w przeciwienstwie do azjatki ktora woli bliskie towarzystwo czlowieka
Jej upodobanie kulinarne do pylku nie jest chyba wyjatkiem wsrod biedronkowatych, to samo z wydzielaniem hemolimfy gdy jest zagrozona a I pewnie odzialywanie jej na czlowieka jest podobne. Po prostu poprzez masowe pojawy czesciej dochodzi do takich sytuacji I ogolnie pewnie zla prasa poprostu na obca biedronke
A komentarze powyzej o tepieniu i groznych ukaszeniach sa ponizej krytyki
Ten artykuł napisałem już kilka lat temu, czyli zanim media odkryły ich obecność w naszym kraju i jak tak teraz patrzę, to faktycznie w paru miejscach użyłem chyba zbyt ostrego, nieco może nawet tabloidowego słownictwa, w stosunku do niej, nie mniej wszystkie informacje, które zawarłem w tekście są prawdziwe i pochodzą ze sprawdzonych źródłem, takich jak strona PAN: http://www.cbe-pan.pl/harmonia/inwazja.htm czy świetny artykuł w kwartalniku Edukacja Biologiczna i Środowiskowa: https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/14740/1/ebis-2014-3-aut%20projekt%20badawczy%20w%20projekcie%20ed.pdf. Dlatego w dalszym ciągu uważam, że to gatunek inwazyjny, który może przynosić szkody i którego nie powinno być w naszym kraju, ale niestety jest jak i jest i trzeba przywyknąć do jego obecności.
Proszę o źródła danych, na których Pan opiera swoją wypowiedź.
Aby dyskutować na tematy naukowe, warto jest się czymś podeprzeć.
Pozdrawiam:)
Prośba do Pana zuczka oczywiście.
Naprawde dobry ,ciekawy,mocny artykuł.
Właśnie obsiadła mi jabłonkę w NL przez co znalazłem ten artykuł (a właściwie moja lepsza polówka).
Ja niestety dzisiaj odkryłam biedronki azjatyckie na mojej jabłonce 😦 Z początku nie wiedziałam z czym mam do czynienia ale poszperałam trochę w internecie i znalazłam intruza !!! Teraz czeka mnie jak widzę ciężka walka z nimi.
Bardzo dobry artykuł i wiąż aktualny. Dzisiaj, o dziwo ugryzła mnie larwa tego owada, dlatego trafiłem na tę stronę.
Witam.Sfotografowałem biedronkę,jest cała żółta bez kropek.Czy to może być biedronka azjatycka?
A swoją drogą bardzo ciekawy blog o świecie owadów.
Pingback: Tygrzyk paskowany (Argiope bruennichi) – wędrowiec z południa | Świat Makro.com
Pingback: Przyroda wokół nas: biedronka arlekin [azjatycka] – najeźdźca prosto ze wschodu – Tymbark.in