
Toxorhynchites guadeloupensis – iNaturalist/Thiago Gonçalves Coronado Antunes/CC BY-NC 4.0
Trudno znaleźć bardziej znienawidzone zwierzęta niż komary. Chociaż są malutkie, to jednak potrafią skutecznie uprzykrzyć nam życie. Nie tylko w lesie czy nad wodą, ale często w naszych domach. Dodatkowo są też odpowiedzialne za roznoszenie niebezpiecznych chorób, zwłaszcza w rejonach tropikalnych. Na szczęście nie wszystkie komary są łase na naszą krew. Istnieją też takie, które żywią się wyłącznie nektarem i to bez względu na swoją płeć. Już samo to może wystarczyć, aby je polubić, ale trzeba jeszcze dodać, że po prostu są pięknie ubarwione. Możemy tylko żałować, że żaden z nich nie występuje w Polsce.
Systematyka
Na całym świecie odnotowano około 90 gatunków komarów z rodzaju Toxorhynchites. Trudno jednak powiedzieć, ile jest ich dokładnie, ponieważ ich systematyka jest ciągle modyfikowana. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to liczny rodzaj, który na dodatek jest rozprzestrzeniony niemal na całym świecie. Poszczególne gatunki często są do siebie bardzo podobne i ciężko je rozróżnić bez odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. Do przykładowych gatunków należą:

Toxorhynchites brevipalpis – iNaturalist/Peter Vos/CC BY-NC 4.0
- Toxorhynchites splendens – komar ten zamieszkuje przede wszystkim Azję, ale introdukowano go również w inne rejony świata,
- Toxorhynchites speciosus – australijski gatunek, odznaczający się naprawdę sporymi rozmiarami,
- Toxorhynchites rutilus – komar żyjący w USA, zwłaszcza na wschodnim wybrzeżu, także w rejonach o bardziej umiarkowanym klimacie,
- Toxorhynchites guadeloupensis – słabo poznany gatunek, żyjący w Ameryce Południowej,
- Toxorhynchites brevipalpis – gatunek występujący głównie w Afryce.
Zwyczajowo często są określane mianem „elephant mosquito”, czyli „słoniowe komary” i chociaż wiele osób mogłoby pomyśleć, że to nawiązanie do ich diety, to w rzeczywiście chodzi o ich wygląd. O tym jednak napiszę za chwilę.
Wygląd

Toxorhynchites theobaldi – iNaturalist/Thiago Gonçalves Coronado Antunes/CC BY-NC 4.0
Przedstawiciele rodzaju Toxorhynchites są uznawani za największe komary na świecie. Ich wielkość waha się od 0,8 do nawet 1,3 cm. Pamiętajmy jednak, że to wymiary samego ciała. Dodatkowych milimetrów dodają im stosunkowo długie i cienkie odnóża, a także ich pokaźny aparat gębowy, który potrafi być podobnej długości, co reszta ciała. Jeśli więc zsumujemy ze sobą wszystkie te części ciała, które zwykle nie są brane pod uwagę przy podawaniu długości owadów, wówczas wielkość największych gatunków może przekraczać nawet 3 cm!
Ich wielkie rozmiary z pewnością są godne określenia „słoniowe komary”, jednak to nie jedyny powód, dla którego są tak nazywane. Pomiędzy samcem, a samicą występuje bardzo wyraźny dymorfizm płciowy… właściwie taki sam, jak u całej reszty komarów, ale u przedstawicieli tego rodzaju jest naprawdę dobrze widoczny. W przypadku samic mamy do czynienia z długą, zakrzywioną kłujką, a także krótkimi głaszczkami szczękowymi i prostymi czułkami pokrytymi króciutkimi szczecinkami. Zupełnie inaczej jest u samców, które też są zaopatrzone w długą, zakrzywioną kłujkę, ale jednocześnie, tuż obok niej, znajdują się znacznie od niej dłuższe głaszczki szczękowe, które dodatkowo są zakrzywione do góry.

Toxorhynchites speciosus – Wikimedia commons/Summerdrought/CC BY-SA 4.0
Przyznam, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłem na zdjęciach samce tych komarów, ich głaszczki od razu skojarzyły mi się z kłami słoni i podejrzewam, że to właśnie one najbardziej wpłynęły na ich nazwę. Warto dodać, że samce posiadają także pierzaste czułki, które pomagają im odnajdywaniu feromonów samic.
Komary z rodzaju Toxorhynchites są nie tylko wielkie, ale też naprawdę piękne. Tak wiem, że dla wielu osób, określanie jakichkolwiek komarów w ten sposób, może być kontrowersyjne, jednak przedstawiciele tego rodzaju mogą się pochwalić naprawdę pysznymi barwami, które mogłyby zawstydzić niejedną ważkę czy motyla. Wśród nich znajdują się chociażby gatunki o kolorze niebieskim, fioletowym, zielonym, a nawet złotym. Dodatkowo często fantastycznie połyskują w promieniach słońca. Można zaryzykować stwierdzenie, że są trochę jak latające klejnoty, które z pewnością mogłyby ucieszyć nasz wzrok, gdybyśmy tylko mogli je spotkać.
Gdzie je można spotkać?
Ano właśnie. Dla wielu osób problem z komarami jest taki, że w ogóle są. Jeśli chodzi o komary z tego rodzaju, to naprawdę możemy jednak żałować, że nie żyją w naszym klimacie. Nie ma ich nawet w innych rejonach naszego kontynentu. Znaleźć je za to można w tropikalnej części Ameryki Południowej, Afryki i Azji. Tylko nieliczne przystosowały się do życia w strefie klimatu umiarkowanego, ale nawet one wolą Amerykę Północną i Azję niż Europę. Tam, gdzie występują, zamieszkują głównie tereny leśny, a więc przede wszystkim lasy tropikalny oraz ich najbliższe otoczenie.
Kilka słów o życiu dorosłych

Toxorhynchites rutilus – iNaturalist/ Judy Gallagher/CC BY-NC 4.0
Jak już wspomniałem we wstępie artykułu, komary z rodzaju Toxorhynchites żywią się głównie nektarem i w ogóle nie są zainteresowane naszą krwią. To oznacza, że są całkowicie niegroźne i nie trzeba się ich obawiać. Prócz nektaru mogą też wysysać inne słodkie płyny, takie jak spadź czy sok z owoców. Niestety pomijając kwestie żywieniowe, ich biologia jest dość słabo poznana. Nie wiadomo, jakie kwiaty należą do ich ulubionych ani jak duża jest ich rola w ich zapylaniu. W sumie nie jest to aż takie dziwne. Często jest bowiem tak, że największe zainteresowanie budzą gatunki, które mają jakiś wpływ na nasze życie, zwłaszcza negatywny. Z tego względu najlepiej poznano życie tych komarów, które nas atakują i przenoszą choroby.
No dobrze, ale wróćmy do naszych słoniowych komarów, bo na całe szczęście kilka rzeczy na ich temat wiadomo. Komary te są aktywne głównie w ciągu dnia. Samice składają jaja zawsze w porze deszczowej. Latają wtedy tuż nad powierzchnią wody, wykonując przy tym mnóstwo pętli i umieszczając je bezpośrednio na tafli wodnej. Miejscem rozwoju larw są najróżniejsze, drobne zbiorniki wodne, zarówno naturalne, jak również te sztucznego pochodzenia. Mogą to być np. małe oczka wodne lub różne przedmioty codziennego użytku, w których nagromadziła się woda (doniczki, wiadra, stare opony). Pod tym względem są więc bardzo podobne do tych „standardowych” komarów, które też lubią się rozwijać w podobnych miejscach.
Drapieżne larwy

Larwa Toxorhynchites speciosus – iNaturalist/Peter/CC BY-NC 4.0
Nie tylko dorosłe komary należące do rodzaju Toxorhynchites różnią się drastycznie od swych krwiopijnych krewniaków. Podobnie jest z ich larwami. Podczas gdy potomstwo widliszka czy komara egipskiego odfiltrowuje z wody rozmaite drobinki organiczne, larwy Toxorhynchites wolą zjadać larwy innych komarów. Wśród pożeranych przez nie gatunków, są również takie, które później w dorosłości przenoszą choroby, dlatego komary z tego rodzaju są uważana za naprawdę wartościowe.
Ich larwy są naprawdę żarłoczne. Chociaż tempo żerowania może się różnić w zależności od gatunku czy warunków środowiskowych, to oszacowano, że jedna taka larwa, może pożreć nawet 5 tys. larw innych owadów. Warto tutaj dodać, że w skład ich diety wchodzą nie tylko larwy innych komarów, ale też np. larwy ochotek, koziułek, ważek czy wodne pierścienice. Dodatkowo mogą też pożerać młodsze larwy swojego własnego gatunku.
Larwy tych komarów czają się w toni wodnej i cierpliwie czekają, aż ofiara znajdzie się w ich zasięgu. Gdy tak się stanie, wykrywają ją za pomocą mechanoreceptorów i podpływają do niej, aby ją pochwycić w swoje potężne żuwaczki. Jak dokładnie wygląda ten proces? Naukowcom udało się sfilmować ten proces i trzeba przyznać, że jest on naprawdę fascynujący. Larwa tego komara potrafi bowiem dosłownie wystrzelić swoją głowę w kierunku ofiary jak harpun i w ten sposób pochwycić ją z niedużego, ale jednak dystansu. Jak to możliwe?
W trakcie ataku, szyja larwy komara wydłuża się do tego stopnia, że jego głowa zostaje niemal oddzielona od reszty ciała i w ten sposób może zadziałać, jak swego rodzaju wysięgnik. Cały ten proces trwa tylko 15 milisekund, dlatego ciężko go zaobserwować gołym okiem. Naukowcy zarejestrowali go dzięki użyciu mikroskopu oraz kamery rejestrującej 4 tys. klatek na sekundę.
O tym jak bardzo agresywnymi są drapieżnikami, może świadczyć również ich zachowanie. Jak udało się zaobserwować, tuż przed przepoczwarczeniem potrafią atakować i zabijać inne larwy owadów w swym otoczeniu, ale ich nie zjadają. Dlaczego to robią? Powód jest najpewniej taki, że gdy zamienią się w poczwarki, nie będą mogły się bronić, dlatego chcą się zawczasu pozbyć potencjalnego zagrożenia.
Inne komary zdają się o tym wiedzieć, dlatego niektóre gatunki z rodzaju Culex unikają zbiorników wodnych, w których się rozwijają larwy Toxorhynchites. Z kolei larwy Aedes triseriatus przystosowały się do życia w tych samych wodach, co larwy Toxorhynchites, w taki sposób, że są mniej ruchliwe i chętne do żerowania w ich pobliżu. Czas rozwoju larw Toxorhynchites waha się od 1 do 91 dni, przy czym jego dokładny czas zależy od gatunku, temperatury oraz liczby ofiar. Później zmieniają się w poczwarki, które rozwijają się w przeciągu 3-12 (w tym przypadku czas rozwoju zależy głównie od temperatury).
Biologiczne zwalczanie komarów przy pomocy larw Toxorhynchites?

Toxorhynchites speciosus – iNaturalist/ normfarmerimages/ CC BY-NC 4.0
Patrząc na to, jak dobrymi drapieżnikami komarów są larwy Toxorhynchites od razu rodzi się pytanie, a dlaczego by ich nie sprowadzić do nas, żeby zjadały nasze komary? Cóż, introdukcja obcych gatunków do zwalczania rodzimych szkodników ma dość długą tradycję, jednak często może prowadzić do jeszcze większych szkód. Wystarczy przypomnieć, co się stało z biedronką azjatycką, którą amerykanie sprowadzili do siebie, aby pomogła im walczyć z tamtejszymi mszycami. W przypadku komarów z rodzaju Toxorhynchites raczej nie ma co liczyć, że ktoś je do nas sprowadzi, ponieważ zwyczajnie nasz klimat nie jest dla nich odpowiedni i nie mogłyby u nas przetrwać. Mimo to naukowcy próbowali kilka razy zaprzęgnąć je do zwalczania komarów w miejscach, gdzie klimat powinien im sprzyjać. Niestety rzadko kiedy się udawało.

Toxorhynchites rutilus – iNaturalist/Katja Schulz/CC BY 4.0
Problem z użyciem komarów Toxorhynchites jest taki, że nie są wstanie się rozmnożyć tak bardzo, aby mogły się chociaż zbliżyć do liczebności krwiopijnych komarów i utrzymać je w ryzach. Dzieje się tak dlatego, że samice Toxorhynchites składają zbyt mało jaj, a rozwój larw jest dłuższy, niż w przypadku ich ofiar. Dodatkowo istniej silny kanibalizm wśród larw, co jeszcze bardziej wpływa negatywnie na ich późniejszą liczbę. Aby zwiększyć znacząco populację słoniowych komarów, trzeba też stworzyć lokalne miejsca hodowli i stale je wypuszczać na wolność, co jest o tyle kłopotliwe, że trudno się je hoduje. Problemem jest także to, że wciąż mało wiadomo na temat ich biologii. Czasami trudno jest je nawet prawidłowo zidentyfikować, co rodzi dodatkowe komplikacje. Np. gdy testowano wprowadzanie komarów Toxorhynchites na wyspach Pacyfiku, to zamiast gatunku T. splendens introdukowano T. amboinensis.
Oczywiście, mimo niepowodzeń, niektórzy naukowcy nadal wierzą, że introdukcja komarów z rodzaju Toxorhynchites może być świetną alternatywą dla pestycydów i dzięki temu uda się np. zastopować groźne choroby, takie jak Denga i Febra. Coś takiego może być jednak możliwe tylko wtedy, gdy uda się w pełni poznać zwyczaje słoniowych komarów. Małe kroczki w tym kierunku są oczywiście stawiane, czego dowodzi choćby poznanie sposobu, w jaki polują ich larwy, jednak do ich pełnego poznania, wciąż jest daleka droga.