Biedronka azjatycka pojawiła się w Polsce ponad 10 lat temu i od tego czasu wzbudza ogromne, często bardzo negatywne emocje. Nie ma się co temu dziwić. W końcu mowa o inwazyjnym gatunku, który jak najbardziej może mieć negatywny wpływ na nasze rodzime gatunki, a także przysporzyć problemów nam samym. Pewnie właśnie dlatego ten artykuł cieszy się sporą popularnością, chociaż napisałem go już ładnych parę lat temu. Z tego względu, ale również za sprawą kilku komentarzy, które się pod nim znalazły, postanowiłem trochę go zmodyfikować. Przyznam bowiem, że w jego pierwszej wersji użyłem kilku zbyt mocnych słów w stosunku do tego gatunku. Nie ma bowiem co przesadzać ze snuciem jakichś katastrofalnych wizji na jej temat, czy określać jej jakimiś srogimi „epitetami”, ponieważ coraz częściej się przekonuję, że może to przynieść więcej szkody, niż pożytku. Coś takiego lepiej zostawić tabloidom i portalom internetowym, które przecież żyją ze straszenia ludzi.
Systematyka
Wraz z dotarciem biedronki arlekin do naszego kraju, zyskaliśmy drugiego przedstawiciela rodzaju Harmonia. Wcześniej mieliśmy tylko jednego, czyli Harmonia quadripunctata, która w przeciwieństwie do azjatyckiej kuzynki, jest w 100 % rodzimym gatunkiem. Od zagranicznej kuzynki jest mniejsza i bardziej spłaszczona (a na przedpleczu ma najczęściej 11, czarnych plamek). Żyje w lasach iglastych i absolutnie nikomu nie wadzi.
Pamiętajmy, że nie każda biedronka, która wygląda inaczej niż siedmiokropka, musi być od razu biedronką azjatycką!
W Polsce mamy ponad 70 różnych gatunków biedronek, które różnią się od siebie ubarwieniem czy liczbą kropek na pokrywach (niektóre z nich w ogóle ich nie mają).
Wygląd
Biedronka arlekin to mały owad, ale jak na biedronkę jest całkiem spora i mierzy od 6 do 8 mm, czyli mniej więcej tyle co biedronka siedmiokropka. Z wyglądu troszkę się jednak różni od innych biedronek. Jej ciało jest bardziej wypukłe oraz owalne. Także ubarwienie jest wyraźnie inne, a jakby tego było mało, jest też bardzo zmienne. Generalnie wyróżnia się 4 główne formy, z czego w Europie można spotkać 3.
– Succinea to zdecydowanie najczęstsza odmiana barwna. Biedronki te mają pomarańczowe pokrywy skrzydłowe, na których znajdują się czarne plamki (o różnej wielkości) w ilości od 0 do 21. Tak, można spotkać biedronki, które w ogóle nie posiadają plamek. Ich przedplecze jest białe, zaś na nim, znajduje się przeważnie czarna plama, mogąca mieć różne kształty, często zbliżone wyglądem do litery „M” lub “X”
– Conspicua to odmiana czarna z dwiema, czerwonymi plamkami, na pokrywach skrzydłowych.
– Spectabilis jest odmianą podobną do Conspicua, jednak na pokrywach znajdują się cztery czerwone plamki.
Prócz dorosłych biedronek, warto zwrócić uwagę na larwy tych owadów. Mają one około 1 cm długości, są czarne, zaś po bokach ich odwłoka znajdują się pomarańczowe, kolczaste brodawki (u larwy 3 stadium znajduje się jeden rząd, u larw czwartego zaś są ich dwa rzędy). Poczwarki przypominają te, które występują u innych biedronek, ale w miejscu przytwierdzenia do rośliny/innego podłoża, znajdują się kolczaste brodawki.
Gdzie ją można spotkać?
Od kilku lat występuje powszechnie na terenie całego kraju. Spotkać ją można właściwie przez cały rok, głównie w miastach i wsiach, niemal zawsze w pobliżu ludzi. Unika natomiast terenów dzikich, z dala od cywilizacji.
Historia ekspansji biedronki azjatyckiej
W 2006 r, w naszym kraju oficjalnie potwierdzono występowanie biedronki Harmonia axyrisis. Nie ma co się oszukiwać. To inwazyjny gatunek, nie tylko dla naszego kraju, ale też dla każdego, w którym się pojawił, a przedtem tam nie występował. Pierwotnie, arlekin żyła we wschodniej oraz środkowej Azji. Potem pojawiła się w Ameryce Północnej. Zastanawiacie się jak tam dotarła? Z pewnością nie dotarła tam o własnych siłach. Najprawdopodobniej dalej by sobie spokojnie żyła w tej swojej Azji, gdyby nie pomoc… człowieka! Ten to niestety zawsze musi wsadzić łapska tam, gdzie nie trzeba (w tym wypadku w naturę) i zacząć majstrować, co z reguły przynosi bardzo złe skutki. Nie inaczej było tym razem. 20 lat temu, ludzie uznali, że biedronka arlekin świetnie się sprawdzi, jako broń biologiczna przeciwko szkodnikom atakującym plony w USA. Szybko się jednak okazało, że biedronka ta ma w głębokim poważaniu robienie to, do czego pierwotnie miała być wykorzystana i postanowiła rozszaleć się nie tylko w Ameryce, lecz także w Europie Zachodniej, do której najprawdopodobniej dotarła wraz z eksportowanymi towarami. Arlekin bardzo się “spodobały” nowe tereny do zasiedlenia, a jako że ma niesamowitą smykałkę do agresywnej ekspansji, szybko zaczęła się pojawiać w kolejnych krajach, w tym również w naszym.
Negatywne skutki obecności Harmonia axyridis
No właśnie, co właściwie sprawia, że H. axyridis może być groźna? Tygrzyk paskowany, o którym również pisałem na tym blogu, także zaczął się rozprzestrzeniać po całej Europie, a mimo to nie jest uważany za jakoś szczególnie groźnego, ba… przez bardzo długi czas znajdował się pod ochroną gatunkową! Biedronka arlekin potrafi jednak nieźle narozrabiać w miejscach, w których się pojawia. Tymi, które ponoszą najwięcej szkód z ich strony, są najczęściej… inne biedronki. Gatunki rodzime, dla terenów skolonizowanych przez Harmonię bywają dosłownie “wypchnięte” przez najeźdźców, co może skutkować spadkiem liczebności w miejscu ich pierwotnego występowania. Dodatkowo na ich niekorzyść działają nawyki żywieniowe Harmonii. Poza mszycami i innymi małymi pluskwiakami, arlekiny polują również na pozostałe owady, pożerając ich larwy i jajeczka. Nie są wybredne i kiedy na swojej drodze spotkają np. złoże jaj biedronki siedmiokropki (Coccinella septempunctata), wówczas mogą się zdecydować je pożreć.
W USA już doszło do załamania liczebności innego znanego nam gatunku, czyli biedronki dwukropki (Adalia bipunctata). Stało się tak za sprawą nie tylko Harmonia axyridis, ale także… naszej rodzimej siedmiokropki, która została wprowadzona na tereny tego kraju jeszcze przed arlekinami. U nas ta biedronka nie jest zagrożeniem dla dwukropek, gdyż oba te gatunki żyją w równowadze, która trawa od tysięcy lat, więc przez ten czas miały okazję, “nauczyć” się współżycia ze sobą. W USA, gdzie przyroda nie była przygotowana na przyjęcie obcego gatunku, nie potrafiła sobie poradzić z naporem ogromnej liczebności siedmiokropki, przez co stopniowo zaczęła wypierać dwukropki z ich naturalnego środowiska. Jako że Amerykanie, niczego się nie nauczyli, to znów zabawili się w majstrowanie przy naturze, tym razem używając do tego celu Harmonii, która dla dwukropek okazała się być gwoździem do trumny. Na chwilę obecną, biedronka dwukropka w USA stała się bardzo rzadka, a w niektórych rejonach jest wręcz zagrożona wyginięciem.
W chwili, gdy pierwotnie pisałem ten artykuł, czyli w 2011 roku i wcześniej zresztą też, istniały spore obawy, że podobna sytuacja może mieć miejsce również w naszym kraju. Póki co, na całe szczęście nie jest tak źle i chociaż biedronek azjatyckich u nas pod dostatkiem, to siedmiokropki wciąż mają się całkiem nieźle, chociaż najliczniejsze są jednak tam, gdzie jest mało arlekinów, czyli poza terenami miejskimi. Niestety nie mam informacji o biedronce dwukropce i jak to obecnie wygląda z jej liczebnością w Polsce. Osobiście widuje ją jednak rzadziej, niż w przeszłości, aczkolwiek to tylko moje prywatne spostrzeżenie. Jak to będzie wyglądało w przyszłości, czas pokaże.
Biedronka azjatycka może nieść pewne zagrożenie także dla ludzi, zarówno pośrednio jak i bezpośrednio. Pośrednio, ponieważ oprócz pokarmu zwierzęcego, przyjmuje także pokarm roślinny, taki jak nektar czy pyłek. Szczególnie upodobała sobie jednak owoce. To sprawia, że może być sporym problemem dla sadowników, ponieważ zdarza jej się czasami dość licznie zlatywać do sadów, gdzie może się dobrać do swojego „ulubionego” pokarmu. To nie koniec. Bywają bowiem przypadki, gdy może nam zagrozić także bezpośrednio. Może się czasami zdarzyć, że uszczypnie nas swoimi żuwaczkami i co ciekawe, było to nawet sprawdzane przez amerykańskiego entomologa Josepha Kovacha (możecie też o tym przeczytać w artykule tutaj), który osobiście przeprowadzał doświadczenie z 640 osobnikami tego gatunku i okazało się, że 25% miało skłonność do kąsania go. Nie oznacza to oczywiście, że nagle zechcą się na nas rzucać i kąsać na śmierć, jak to próbują przedstawić niektóre portale internetowe, nie mniej lepiej ich do ręki nie brać.
Warto również dodać, że nie tylko arlekiny mogą dziabnąć, bo i naszej siedmiokropce się to zdarza, ale zdecydowanie rzadziej. Jak by tego było mało, w obliczu zagrożenia wydzielają żółte kropelki hemolimfy, czyli owadziej krwi, mającej za zadanie odstraszać drapieżniki i chociaż reszta naszych biedronek również stosuje ten manewr, to jednak wydzielina arlekinów jest dużo mniej przyjemna. Wszystko przez to, że zawiera w sobie alergeny, na które są podatni ludzie w każdym przedziale wiekowym i każdej płci. Nie zawsze, ale w skrajnych wypadkach, mogą one doprowadzić do alergicznego zapalenia spojówek, astmy, pokrzywki oraz obrzęku naczynioworuchowym. Osobiście wątpię jednak, by od jednej czy nawet paru takich biedronek, od razu musiało nas spotkać coś aż tak niedobrego. Nie mniej, przy ich dużej liczbie, warto na nie szczególnie uważać. Dodatkowo, wydzielina biedronek jest wyjątkowo brudząca, przez co mogą nią zanieczyszczać ściany, sprzęty elektroniczne oraz meble, a jej usunięcie jest bardzo trudne i długotrwałe.
Zimowanie grupowe
Jak wspomniałem przy występowaniu, biedronkę azjatycką ciągnie do miast. Dlaczego? Na pewno ma to duży związek z ich zimowaniem. Ogólnie biedronki, nie tylko azjatyckie, hibernują jako owady dorosłe. Wcześniej gromadzą się w wybranym przez siebie miejscu (np. pod odstającą korą), by w grupie mieć większe szanse na przetrwanie mroźnej zimy. Takie grupy mogą robić wrażenie, jeśli chodzi o ich liczebność, jednak nic nie przebije tego, co potrafią biedronki azjatyckie.
Na jesieni, zwłaszcza w październiku, biedronki arlekiny zaczynają się gromadzić w miejscu, które uznają za odpowiednie do przezimowania. U siebie w Azji, w swym naturalnym środowisku, wybierają do tego celu wysokie, górskie stoki. U nas, kiedy brakuje im gór, wybierają… budynki. Mogą to być np. nasze domy. Z reguły chrząszcze te pojawiają się w liczbie kilku/kilkunastu sztuk, które zaczynają się gromadzić na nasłonecznionych ścianach. Czasami jednak potrafią to robić w sposób zmasowany, a na ścianie pojawia się kilkadziesiąt, a nawet kilkaset osobników, gotowych do tego, by ulokować się w naszym domu na najbliższe pół roku. Przy okazji tego gromadzenia się, biedronki są pobudzone, a więc bardziej agresywne niż normalnie i z tego też względu, siadając na nas, mogą czasem ukąsić.
Co z nią zrobić?
Jeśli zauważymy, że biedronki azjatyckie zaczynają nam masowo obsiadać chałupę, warto zadbać o to, aby dostały się do środka. Warto pomyśleć o moskitierach oraz specjalnych pułapkach typu „window trap”, które umieszcza się na oknach i działają na zasadzie lepów, choć na szczęście są pozbawione szkodliwych pestycydów. Odradzam natomiast stosowanie trutek i innych chemikaliów, które bywają groźne nie tylko dla biedronek, ale w ogóle dla całego środowiska, no i dla nas samych.
W ogóle, skoro te biedronki masowo pojawiają się w naszym kraju, to dlaczego nic się nie robi, aby je powstrzymać? Powód jest niestety prosty; mamy ich już tak dużo, że usunięcie ich z naszego środowiska stało się praktycznie niemożliwe. Można by je wszystkie wytruć środkami na owady, ale użycie ich byłoby takim samym gwoździem do trumny dla naszych biedronek, jakim były Harmonie dla dwukropek w USA. Z kolei zniszczenie krajowej populacji rodzimych biedronek, doprowadziłoby, do zachwiania naturalnej równowagi, a więc usunięcia tych organizmów, które kontrolują liczebność mszyc. Nietrudno sobie wyobrazić, że brak naturalnych kontrolerów, to niepohamowany rozwój tych groźnych szkodników, co z pewnością zdenerwowałoby niejednego rolnika czy sadownika.
Niestety, to oznacza, że kolejnych latach najpewniej jeszcze nie raz będziemy się musieli zmagać z obcymi biedronkami, które stają się coraz liczniejsze. Możemy mieć jedynie nadzieje, że natura sama sobie poradzi z bałaganem, jaki w przyrodzie, już nie pierwszy raz, wywołał człowiek. Ja natomiast zachęcam na koniec do odwiedzenia strony PAN: http://www.cbe-pan.pl/harmonia/inwazja.htm, która jest w całości poświęcona temu gatunkowi.