Dawno mnie nie było, ale skoro wróciłem, to warto to zrobić z przytupem, czyli jakimś naprawdę ciekawym gatunkiem. Osmyk okazały nada się tutaj idealnie. Spotkałem go w połowie czerwca i muszę przyznać, że jego obserwacja dostarczyła mi sporej ilości ciekawych wrażeń. Wielu aspektów jego życia, nie da się jednak od tak po prostu podejrzeć. Chociażby jego umiejętności myśliwskich. Samice chwytają swoje ofiary z dala od gniazda, przez co trudno je zobaczyć w akcji. A robią to z prawdziwą precyzją, która jest naprawdę godna podziwu.
Systematyka i wygląd
Według bazy BioMapy, ten ciekawy przedstawiciel grzebaczowatych (Crabronidae) jest jednym z dziesięciu gatunków z rodzaju Cerceris, jakie zamieszkują Polskę. Poszczególne osmyki są do siebie bardzo podobne, a rozróżnienie ich często bywa sporym wyzwaniem. Z gatunków, które przypominają naszego bohatera, z całą pewnością można wymienić Cerceris quinquefasciata, który jest jednak wyraźnie mniejszy, a przynajmniej jedna z przepasek na jego odwłoku, jest zazwyczaj przerwana. Warto również zwrócić uwagę na Cerceris quadrifasciata, któremu brakuje żółtej plamy za okiem, a także Cerceris flavilabris, cechującego się wystającym nadustkiem, o trójkątnym wcięciu.
Ze wszystkich rodzimych osmyków, nasz bohater wyróżnia się autentycznie okazałymi rozmiarami; samice potrafią dorastać do 1,7 cm. Ogólnie osmyki mają to do siebie, że segmenty ich odwłoków, są od siebie oddzielone wyraźnymi przewężeniami, przez co wyglądają trochę guzowato. Warto zwrócić uwagę na żółte pasy, które są na nim ulokowane, oraz na fakt, że zawsze są nieprzerwane, co jest niezwykle ważną wskazówką, przy identyfikacji gatunku. Żółte plamy znajdują się także na reszcie ciała, przy czym najważniejsze są te za oczami, ponieważ one również mogą się przydać przy jego rozpoznaniu. Na koniec wspomnę jeszcze o dymorfizmie płciowym. Przednia część głowy samca jest jednolicie żółta, bez czarnych elementów, jak ma to miejsce u samic.
Gdzie go można spotkać?
Pospolity w całej Polsce, a w odpowiednich siedliskach potrafi być naprawdę liczny. Znaleźć go można w okolicach leśnych dróg, widnych obrzeżach lasów, a także na obrzeżach wrzosowisk i piaszczystych brzegach wód. Osobiście spotkałem go na nasłonecznionej drodze, biegnącej przez Las Miejski i mimo sporej ilości ludzi, którzy się tam kręcą, muszę przyznać, że całkiem sporo osobników zdecydowało się założyć na niej swoje gniazda. Dodam jeszcze, że dorosłe osmyki można obserwować od maja do września.
Tryb życia
Dorosłe osmyki chętnie odwiedzają kwiaty, by pożywiać się ich nektarem i przy nich też można je dość często znaleźć. Dotyczy to zwłaszcza samic, które podczas upalnych dni, pozyskują w ten sposób wodę. Najciekawsze rzeczy dzieją się jednak w miejscach ich gniazdowania, chociażby dlatego, że wprost uwielbiają tworzyć ogromne kolnie, mogące się składać z dziesiątek, setek, a nawet tysiąca, sąsiadujących ze sobą gniazd! Przy tej okazji warto jednak pamiętać, że osmyki prowadzą samotny tryb życia i każda samica zakłada gniazdo mające służyć tylko jej własnemu potomstwu. Przynajmniej w teorii. W rzeczywistości jest jednak różnie i to do tego stopnia, że przez konkretne gniazdo potrafi się przewinąć nawet kilka, zupełnie różnych samic! Jak to w ogóle możliwe?
Samice osmyków bardzo często opuszczają swoje gniazda w poszukiwaniu pożywienia dla przyszłego potomstwa, jednak mało która trudzi się zabezpieczeniem wejścia. Nie dziwmy się więc, że w jego wnętrzu mogą się pojawić różnego rodzaju intruzi. Już pomijam pasożyty gniazdowe, ale sporym problemem są po prostu samice innych osmyków. Niektórym z nich zdarza się bowiem przejmować gniazda swoich sąsiadek. W takiej sytuacji, prawowita właścicielka może podjąć walkę, w trakcie której przepędzi albo zabije intruza. Innym rozwiązaniem bywa jednak opuszczenie zajętego gniazda i przejęcie jakiegoś zupełnie innego. Zwykle samice osmyków włamują się do gniazd przedstawicieli własnego gatunku, ale w skrajnych przypadkach mogą próbować się wedrzeć do tych, które należą do zupełnie innych błonkówek (np. dzikich pszczół).
Po tym wszystkim, można by pomyśleć, że samice osmyków są naprawdę kiepskimi matkami, ale w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Zacznijmy od tego, że te przejmowane gniazda są w dużej mierze puste, czyli nie ma w nich jeszcze jaj, a jedynie część zgromadzonych ofiar, które posłużą później larwom za pokarm. Owszem, jest to jakaś strata, ale nie aż taka duża, jak mogłoby się wydawać. A skoro jesteśmy w tym temacie, to przyjrzyjmy się, jak takie przykładowe gniazdo wygląda z bliska. To można poznać już na pierwszy rzut oka, ponieważ wokół wejścia zgromadzony jest spory kopczyk piasku, który wygrzebała samica, w trakcie jego tworzenia. Główną częścią gniazda jest pionowy chodnik, który może mieć głębokość do 25 cm. Od niego z kolei, rozchodzą się na boki korytarze, które są zakończone komorami lęgowymi. W każdej z nich, samica gromadzi od 3 do 14 ofiar (ich liczba zależna jest od ich wielkości oraz płci przyszłego potomstwa) oraz składa jedno jajeczko.
Zbudowanie gniazda to jedno, ale zapewnienie potomstwu świeżego posiłku, to już zupełnie inna sprawa. Celem samicy są chrząszcze z rodziny ryjkowcowatych (Curculionidae)… przede wszystkim choinek szary (Brachyderes incanus), a w rzadkich przypadkach również opuchlaki (Otiorhynchus spp.) czy zmienniki (Strophosoma spp.). Po odnalezieniu odpowiedniego ryjkowca, samica przystępuje do działania. Ustawia się do niego w poprzek, po czym chwyta go swoimi żuwaczkami i trzyma najmocniej, jak tylko się da. Następnie wsuwa swój odwłok pod jego ciało, podgina go i uderza swoim żądłem z dwa albo trzy razy, prosto w zwój nerwowy ofiary, który znajduje się pomiędzy pierwszą a drugą parą odnóży. Dzięki takiej precyzji, jad rozchodzi się po całym układzie nerwowym, a ryjkowiec praktycznie od razu nieruchomieje. Tym samym zostaje sparaliżowany, co oznacza, że wciąż jest żywy i co najważniejsze… świeży. Po sparaliżowaniu ryjkowca, osmyk odwraca go w taki sposób, by mógł go umieścić pod swoim ciałem. Następnie chwyta go i odlatuje w kierunku gniazdu. W międzyczasie nigdy nie puszcza swojej zdobyczy, nawet w sytuacji zagrożenia, a gdy znajdzie się w pobliżu norki, zazwyczaj nie traci czasu na odpoczynek, tylko od razu wchodzi razem z ofiarą, centralnie do wnętrza gniazda.
Nareszcie wrociles. Przez pewien czas sie obawialem, ze z blogiem koniec 😦 Licze na wysyp artykulow 🙂
Wróciłem i będzie mnie nawet więcej, niż do tej pory, nie tylko zresztą tutaj, ale więcej o tym na stronie głównej 😉
Jakos tak nagle sie urywa artykul.
Nie bardzo rozumiem, napisałem to co najważniejsze, najbardziej ciekawe i na tym skończyłem, nic więcej nie trzeba było dopisywać 😉
Cieszę się z Pańskiego powrotu! Pozdrawiam. Osmyk to zaiste fajny gatunek 🙂