Ten sympatyczny pajączek jest dla mnie naprawdę wyjątkowy. Pewnego razu udało mi się go znaleźć na śniegu, przy niemal dwunastostopniowym mrozie! Jak gdyby nic siedział sobie na śniegu i dopiero po kilku zdjęciach zdecydował się ruszyć. Kiedyś zresztą pokazywałem go przy okazji innego artykułu. Później, wielokrotnie go znajdywałem, ale już w bardziej typowym dla niego środowisku. Jakim? O tym za chwilę.
Systematyka
Ślizgunowate (Philodromidae), to bardzo ciekawa grupa pająków, warta bliższego poznania. Dlaczego nie napisałem, że to rodzina? Cóż, problem z tą grupą jest taki, że ostatnimi czasy przechodzi niemałe zawirowania systematyczne i coraz częściej włącza się ją do pokrewnej rodziny ukośnikowatych (Thomisidae), tej samej, do której zalicza się chociażby kwietnik.
Ślizguny, na pierwszy rzut oka bardzo przypominają ukośniki, ale można je odróżnić po odnóżach. U ślizgunów, wszystkie nogi mają niemal taką samą długość, podczas gdy u ukośnikowatych, dwie ostatnie pary są wyraźnie skrócone.
Wygląd
Nasz bohater, to wyjątkowo spory przedstawiciel rodzaju Philodromus. Osiąga długość do 6 mm, a jego szeroko rozstawione na boki odnóża, tylko zwiększają jego rozmiary w oczach człowieka. Ślizguny są silnie spłaszczonymi pająkami i nie inaczej jest z naszym bohaterem. Ułatwia im to wciskanie się w wąskie zakamarki, w których chętnie się ukrywają.
Pod względem ubarwienia, nasz bohater jest pomarańczowo-brunatny (czasem trafią się osobniki o ciemniejszym, lub jaśniejszym odcieniu), więc na pierwszy rzut oka powinien rzucać się w oczy, ale nie zawsze tak jest.
U ślizguna, podobnie jak u innych pająków, mamy do czynienia z silnym dymorfizmem płciowym. Samczyki są mniejsze od samiczek, ale mają za do dłuższe i cieńsze nogi. Oczywiście, na końcówkach ich nogogłaszczek znajdują się również zgrubienia, czyli bulbusy.
Gdzie go można znaleźć?
Trudno mi powiedzieć, jakie jest jego rozmieszczenie w kraju, ale wiem, że u mnie na Warmii jest bardzo liczny. Zamieszkuje głównie bory iglaste oraz lasy mieszane. Generalnie są aktywne niemal przez cały rok. Zimą ukrywają się pod odstającą korą i tam, można je łatwo znaleźć, często w większej liczbie. Niekiedy jednak opuszcza zimowiska i wówczas można go spotkać na śniegu, o czym wspomniałem już na początku tego artykułu.
Tryb życia
Ślizguny można znaleźć głównie na korze drzew, zwłaszcza sosen. Ich ubarwienie sprawia, że dobrze się maskują na jej tle i z tego też względu trudno jest je wypatrzeć. Jakby tego było mało, zaniepokojone, niemal od razu czmychają pod korę i w różne szczeliny, gdzie namierzenie ich jest jeszcze trudniejsze. Dzięki ubarwieniu nie tylko mogą unikać drapieżników, lecz także zmylić potencjalne ofiary. Swojej zdobyczy, ślizgun często poszukuje aktywnie. Kiedy trafi np. na jakąś mrówkę, ostrożnie się do niej podkrada, po czym błyskawicznie ją atakuje. W ogóle ślizguny są bardzo szybkie, a jakby tego było mało, potrafią się poruszać we wszystkich kierunkach, także na boki i do tyłu, zupełnie jak kraby.
Napisał bym więcej o tym pająku, ale póki co udało mi się zdobyć tylko tyle informacji na jego temat.
przyznaję: jeszcze na żywca go nie widziałem i faktycznie, nie przyszłoby mi do głowy odrywanie kory 😉
a swoją drogą: zdarza się, by pająki polowały na mrówki?
Jak najbardziej, mrówki to dla wielu pająków łatwa zdobycz, zwłaszcza dla pająków aktywnie polujących jak właśnie ślizguny, ukośniki czy skakunowate 😉
Z moich obserwacji wynika, że spośród ukośników nie wszystkie na mrówki polują. Kwietnikowate na przykład wyłącznie się od nich opędzają. 😀 Natomiast dla bokochodów to przysmak, chyba są mało wybredne. 😉
A Twój ślizgunek śliczny. 🙂
O proszę, to ciekawe, bo mrówki teoretycznie powinny być dla kwietników łatwiejsze do upolowania niż np. pszczoły, a mimo wszystko traktują je jak natrętów, pytanie dlaczego tak się dzieje? 😀
Hmm, może nie każdy gustuje w kwasie mrówkowym? 😉
Może i coś w tym jest 😉
Pingback: Ślizgun borowy (Philodromus margaritatus). – Mistrz kamuflażu. « Świat Makro.com
Nieda sie go złapać
Pingback: Ślizgun borowy (Philodromus margaritatus). – Mistrz kamuflażu. | Świat Makro.com
Te z Twoich zdjęć faktycznie dobrze się maskują na korze. Ale ja trafiłam na takiego pomarańczowego, że było go widać z daleka. 😉