Rodzina ukośnikowatych (Thomisidae), to wyjątkowo charakterystyczna grupa pająków. Łatwo można je zidentyfikować dzięki spłaszczonemu ciału, wydłużonym, rozstawionym na boki odnóżom pierwszej i drugiej pary, a także wyrazowi twarzy… wróć, wyglądowi przedniej części głowotułowia (która ma dość trójkątne kształty). Jakby tego było mało, potrafią również chodzić do przodu, na boki a nawet do tyłu. Zupełnie jak autentyczne kraby. Z tego też powodu, na Zachodzie zwie się je właśnie „Crab spiders,” czyli pajęczymi krabami. Na całym świecie odkryto ich dotąd około 2 tysięcy gatunków. U nas jest ich może z 40-50 gatunków. Zdecydowanie najliczniejszym rodzajem wśród nich, są przedstawiciele rodzaju Xysticus, znanych też jako bokochody.
Systematyka i wygląd
W Polsce mamy około 20 gatunków należących do rodzaju Xysticus. Sporo, no i oczywiście, żeby było jeszcze trudniej, wiele z nich jest do siebie na tyle podobnych, że potrzeba im zaglądać w narządy rozrodcze, by móc je prawidłowo oznaczyć. Dlatego też zdecydowałem się omówić cały rodzaj jednym hurtem, ponieważ tak będzie o wiele prościej. Warto jednak wiedzieć, że najbardziej znanymi gatunkami i jednocześnie najbardziej pospolitymi są bokochód pospolity (Xysticus ulmi) oraz bokochód boczeń (Xysticus lanio).
Poszczególne bokochody są do siebie bardzo zbliżone pod względem wyglądu oraz rozmiarów. Te ostatnie wynoszą u nich około 6-8 mm. Samce są mniejsze od samic, zazwyczaj o jakieś 2-3 mm.
Dymorfizm płciowy przejawia się u tych pająków nie tylko w wymiarach, ale także w wyglądzie. Samice są dużo masywniejsze od samców, a ich ubarwienie jest zdecydowanie jaśniejsze. Przeważnie jest ono brązowawe, szarawe, żółtawe lub łączy w sobie te barwy w różne kombinacje. Wierzch odwłoka często bywa ciemniejszy niż jego spód oraz boki, zaś na wierzchu mogą się znajdować jasne pasy lub plamy. W innych przypadkach odwłok może mieć znacznie bardziej jednolite ubarwienie.
U samców także można znaleźć jasne pasy oraz brązowe plamy na odwłoku, jednak w ich ubarwieniu dominują ciemne, a często wręcz zupełnie czarne ubarwienie, zwłaszcza na głowotułowiu i fragmentach odnóży. U wielu gatunków bokochodów na wierzchu głowotułowia znajduje się plama przypominająca literę „V.” Nie u wszystkich gatunków można ją jednak znaleźć.
Gdzie można je znaleźć?
Wiele gatunków bokochodów jest bardzo pospolitych i można je spotkać w całej Polsce. Inne są dużo rzadsze (chociażby znajdujący się na Czerwonej Liście X. lucator). Często grasują wśród roślinności, zwłaszcza tej bujnie rozrośniętej. Pojawiają się wiec w różnego rodzajach chwastowiskach, terenach ruderalnych, ogrodach, ale także na obrzeżach lasów, zwłaszcza tych wilgotniejszych. Bardzo chętnie wykorzystują miejsca porośnięte przez pokrzywy. Niektóre gatunki, wolą jednak tereny leśne, zaś wypatrzeć je można na roślinach rosnących przy poboczach leśnych ścieżek (np. X. audax).
Tryb życia
Bokochody, jak inne ukośnikowate, polują w sposób aktywny. Z rzadka zdarza im się przycupnąć na kwiatku w stylu kwietników (Misumena vatia), znacznie częściej bowiem czają się pośród liści, krzewów, a czasami wręcz na gołej ziemi i tam też wyszukuje swoich ofiar. Ubarwienie ciała maskuje je na tle podłoża bądź uschniętej roślinności. Poruszają się bardzo powoli, a kiedy tylko jakaś ofiara pojawi się w pobliżu, szybko ją atakują. Złapanie ofiary bardzo im ułatwiają wydłużone, dwie pierwsze pary nóg. Nie są wybredne. Polują na różne owady i jest im bez różnicy, czy będzie to jakaś muchówka, czy też chrząszcz.
W przypadku bokochodów, niezwykle ciekawe są ich obyczaje godowe. Samiec tuż przed zapłodnieniem, obwiązuje samiczkę nitkami pajęczyny i przygważdża ją do podłoża (przeważnie jest to jakiś liść). Jest to swego rodzaju zabezpieczenie, które ma uchronić samca przed konsumpcyjnymi zakusami swej wybranki. Tak mu się przynajmniej wydaje. Rzecz bowiem w tym, że po kopulacji, samica bez większych przeszkód samodzielnie wyswobadza się z tych więzów. Po co więc te wszystkie „środki bezpieczeństwa?” Cóż, możliwe, że po prostu starych nawyków się nie zmienia. Kiedyś, w zamierzchłych czasach, samce tych pająków może i rzeczywiście potrzebowały w ten sposób utrudniać samicom próbę ich pożarcia. Ewolucja zrobiła jednak swoje, a to zachowanie pozostało im tak aż do teraz, mimo, że wśród tych pająków, kanibalizm raczej nie zdarza się, a już na pewno niezbyt często.
Równie ciekawe jest to, co się dzieje po kopulacji. Samica bowiem musi zbudować specjalny oprzęd, w którym ulokowany zostanie kokon. Gdy już go zbuduje, bacznie go pilnuje tak, by przyszłym, młodym pajączkom nie przydarzyło się nic złego. Kiedy zaś młode już się wylęgną, samica rozgryza kokon własnymi szczękoczułkami i w ten sposób pozwala im wyjść na wolność. Dość wysoko rozwinięta forma opieki nad potomstwem. Trzeba jednak przyznać, że to rozcinanie kokona nie wydaje się zbyt bezpieczne dla młodych. W końcu samica robi to na „wyczucie,” nie widząc, gdzie znajdują się młode i nie wiedząc, czy przypadkiem któreś nie znajdzie się na trasie jej pazurków jadowych. Jakby jednak nie było, ta metoda musi się sprawdzać, bo nic nie wskazuje na to, by samice chciały z niej rezygnować.