Kiedy pierwszy raz zaprezentowałem wam tego pająka, nie miał polskiego odpowiednika swojej nazwy. Ostatnio udało mi się wypatrzeć w pewnej książce, że ktoś mu jednak nadał nazwę. Z tego też względu mam teraz możliwość uzupełnić o nią tekst.
Systematyka
W naszym kraju żyje dwóch przedstawicieli rodzaju Tibellus. Drugim z nich jest Tibellus martimus, który z wyglądu bardzo przypomina naszego bohatera. Można go jednak odróżnić po wielu, bardzo wyraźnych, ciemnych plamkach, które znajdują się po bokach jego odwłoka i głowotułowia. Cały rodzaj Tibellus zalicza się do rodziny ślizgunowatych (Philodromidae), choć na pierwszy rzut oka przypominają bardziej inne pająki, np. darownika przedziwnego, z którym czasem bywa mylony.
Wygląd
Podłużnik to całkiem spory pająk, mogący dorastać nawet do 1,5 cm, choć przeważnie jest dużo mniejszy. Jego ciało jest bardzo smukłe, a do tego mocno spłaszczone. Szczególnie rzuca się w oczy mocno wydłużony odwłok. Nogi są stosunkowo cienkie i rozstawione na boki, ale nie aż tak bardzo jak u ślizgunów z rodzaju Philodromus.
Pod względem ubarwienia, podłużnik jest najczęściej biały, lub biało-szary, jednak zdarzają się osobniki brunatne, a nawet czerwonawe. Warto też dodać, że przez środek głowotułowia i odwłoka biegnie ciemny, dość wąski pas.
Gdzie go można spotkać?
Występuje praktycznie w całym kraju. Znaleźć go można głównie wśród zarośli i traw, dlatego najłatwiej go spotkać na łąkach, w pobliżu wód, czy na nieużytkach.
Tryb życia
Trzeba przyznać, ten pająk wie, jak się maskować. Kiedy ułoży się wzdłuż jakiejś gałązki lub łodyżki, niemal idealnie zlewa się z nią i przez to trudno go namierzyć. Znacznie łatwiej go wypatrzeć, gdy z rozłożonymi nogami siedzi sobie na zielonym liściu i wygrzewa się na słońcu. Mimo to, jest bardzo czujny, a zaniepokojony niemal natychmiast czmycha w głąb roślin. Wszystko to, by ukryć się przed drapieżnikami, ale też przed wzrokiem potencjalnych ofiar.
Z tego, co udało mi się zaobserwować, podłużnik jest wyjątkowo agresywnym drapieżnikiem, polującym na swoje ofiary z zaskoczenia bądź poszukując ich aktywnie. Jego łupem padają różne owady, często znacznie większe niż on sam (mogą to być jętki, chrząszcze, muchówki a nawet ważki). Przekonałem się o tym kilka lat temu.
Miało to miejsce parę miesięcy po tym, jak nabyłem swój pierwszy aparat i dopiero co rozpocząłem przygodę z fotografią. Zdjęcia nie wychodziły mi wówczas najlepiej, jednak nie powstrzymywało mnie to, przed ich robieniem. Pewnego razu szukałem owadów na poboczu, biegnącym wzdłuż pewnej asfaltowej drogi. Moją uwagę przykuł pióronóg zwykły (Platycnemis pennipes), ważka równoskrzydła, która przysiadła sobie na liściu i nawet ładnie pozowała. Postanowiłem więc ostrożnie przy niej przycupnąć i zrobić jej kilka zdjęć. Byłem pewny, że nic mi nie przeszkodzi, ale… nie przewidziałem, że będę świadkiem brutalnego napadu. Po dwóch zdjęciach, nagle wskoczył na nią podłużnik. Był to dla mnie prawdziwy szok, gdyż wcześniej w ogóle go nie zauważyłem! Pająk zatopił w niej swoje szczękoczułki i zawisł na pajęczej nici, nie puszczając swojej ofiary ani na moment. Choć ważka próbowała się wyrywać i walczyć o życie, było już za późno by cokolwiek zrobić. Jad szybko ją sparaliżował, a pająk zyskał naprawdę wielką wyżerkę. Udało mi się uwiecznić tę scenę i choć główny bohater wyszedł mi nieostro to i tak cieszy mnie, że mogę wam zilustrować tę historię.
Moje spotkanie z podłużnikiem, pokazuje jak świetnie potrafi się ukrywać przed swoimi ofiarami, nawet ważkami, które przecież są znakomitymi wzrokowcami świata owadów.
To jednak nie jedyne ekscytujące spotkanie z tym pająkiem, jakie miałem okazję doświadczyć. Rok później udało mi się natrafić na ogromną samicę z grubym odwłokiem, która siedziała sobie spokojnie na źdźble trawy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że była… czerwonawa! Wspomniałem o tym przy okazji wyglądu i właśnie dzięki temu spotkaniu wiem, że podłużniki mogą przybierać takie ubarwienie. Wcześniej nie miałem o tym zielonego pojęcia!
No dobrze, powiedzmy coś teraz o godach tych pająków. Te odbywają się w lipcu. Samce aktywnie poszukują swych potencjalnych partnerek, lecz kiedy je znajdą muszą być bardzo ostrożne. Samice atakują wszystko, co małe i poruszające się, dlatego samce łatwo mogą się stać obiadem. Mimo wszystko, wielu samcom uda się szczęśliwie zapłodnić samice i ujść przy tym z życiem. Po odbytych godach, samica buduje schronienie ze źdźbła trawy, które zgina i łączy za pomocą pajęczej przędzy. W tak przygotowanym schronieniu buduje kokon, z którym następnie się zamyka i bacznie go pilnuje. Strzeże także młode pajączki, aż do chwili, gdy będą na tyle duże, by samodzielnie ruszyć w świat.