Stonkowate (Chrysomelidae), włącznie z tymi, o których za chwilę wam opowiem, kwalifikują się głównie jako typowi roślinożercy, gustujący w różnych odmianach traw i zbóż. Z tego też względu, raczej nikomu nie przyszłoby do głowy traktowania ich jako drapieżniki. No może z wyjątkiem samych roślin, które z pewnością nie mają powodów do radości, gdy ich liście są oblegane przez chrząszcze, traktujące je jako wegetariański bufet. Cóż jednak w takiej sytuacji począć? A chociażby zawołać drapieżne owady na pomoc i tak się składa, że rośliny, choć na takie wcale nie wyglądają, potrafią tego dokonać. Dodatkowo, gdy naukowcom uda się dokładnie rozgryźć „język” w jakim tego dokonują, nam ludziom może się to bardzo przydać.
Systematyka
W naszym kraju mamy sześć gatunków z rodzaju Oulema, wcześniej zaliczanych do rodzaju Lema. Aż nadto dużo, choć lata temu było ich zdecydowanie mniej. Wszystko się jednak zmieniło w 1989 r., kiedy to naukowcy rozbili najpopularniejszy gatunek, czyli skrzypionkę zbożową (Oulema melanopus), na dwa odrębne. Tym drugim jest Oulema duftschmidi, która niestety jest bliźniaczo podobna do naszej bohaterki, a rozróżnić je można jedynie poprzez badanie narządów kopulacyjnych.
Te dwa gatunki są u nas jedynymi, które charakteryzują się czerwonym przedpleczem. Z jakieś 100 lat temu była też wykazana O. rufocyanea, ale entomolodzy uznają te stwierdzenie za niewiarygodne.
O ile tych dwóch, wspomnianych prze mnie gatunków nie da się odróżnić na oko, o tyle jest to możliwe z pozostałymi skrzypionkami, których przedplecze jest takiej samej barwy, jak reszta ciała. Większość z nich można odróżnić m.in. na podstawie poprzecznej bruzdy w dolnej części przedplecza i jej punktowania, ale niestety jest to cecha, która często wymaga doświadczonego oka entomologa. Wskazówką na pewno mogą być rośliny żywicielskie, na których zostały znalezione, ale mimo wszystko i tak radzę zachować ostrożność, i w razie wątpliwości oznaczać je tylko do rodzaju.
Wygląd
Te malutkie stonki mierzą od 3 do najwyżej 5,5 mm. Charakteryzują się dość podłużnymi, mocno błyszczącymi ciałami. Pokrywy pokryte są wyraźnym punktowaniem, układającym się w liczne rządki, biegnące przez całą ich długość. W dużej mierze są niebieskawe lub niebiesko-zielone, u części gatunków (o czym wspomniałem przy okazji systematyki) przedplecze oraz nogi są czerwonawe.
Niebieskie skrzypionki
Dość nietypowo, ale pomyślałem, że zanim opowiem wam o najbardziej znanym gatunku (a będzie o nim trochę pisania), wspomnę pokrótce o niebieskich, z którymi przyznam szczerze, spotykam się znacznie rzadziej. Choć ich biologia jest bardzo zbliżona do tej prowadzonej przez skrzypionkę zbożową, to różnią się pewnymi niuansami.
– skrzypionka błękitek (Oulema gallaeciana), najbardziej pospolita przedstawicielka niebieskich skrzypionek, często występuje wspólnie z skrzypionką zbożową i również bywa traktowana przez rolników jako wróg zbóż, choć nie aż tak duży, jak O. melanopus. Skrzypionka z tego gatunku jest aktywna od kwietnia do września. Wcześniej była znana pod nazwą łacińską Lema lichenis.
– Oulema tristis, rzadka przedstawicielka rodzaju, znana w Polsce tylko z kilku stanowisk. Charakteryzuje się czerwonymi nogami z czarnymi stopami i jednolicie niebieskim ubarwieniem reszty ciała, dzięki czemu jest najłatwiejsza do rozpoznania z całego rodzaju. Żeruje na różnych gatunkach traw, takich jak proso zwyczajne, włośnica ber czy chwastnica jednostronna.
– Oulema erichsonii, choć nie aż tak liczna, jak O. gallaeciana, to najpewniej żyje na terenie całego kraju. W przeciwieństwie do innych skrzypionek, ta zdecydowanie stroni od traw, zamiast tego woli kapustowate, konkretnie rukiew wodną oraz rzepichy. Spotykana głównie w środowiskach wilgotnych, takich jak torfowiska, podmokłe łąki, mokradła czy obrzeża rowów.
– Oulema septentrionis, chyba najrzadsza ze wszystkich skrzypionek, znana tylko z 4 stanowisk, w różnych regionach kraju. Również ona zrezygnowała z żerowania na trawach. Zamiast nich woli konwalię majową, śmiałka darniowego oraz kosmatkę owłosioną. Spotkać ją można na terenach podmokłych i torfowiskach. Bliźniaczo podobna do poprzedniego gatunku, choć najpewniej roślina żywicielska może być wskazówką ułatwiającą jej identyfikację.
Skrzypionka zbożowa (Oulema menalopus)
Wiem, pomyślicie pewnie, że zapomniałem o jednej ze skrzypionek, w końcu przy okazji systematyki wspomniałem o Oulema duftschmidi, ale prawda jest taka, że ten bliźniaczy gatunek prowadzi niemal taki sam tryb życia, jak jej sławniejsza kuzynka, jest również podobnie liczna, a do tego prawie zawsze znajdowana w jej bezpośrednim sąsiedztwie. W ogóle są również wątpliwości czy rozdzielenie O. menalopus na dwa, odrębne gatunki było dobrym pomysłem, ponieważ tak po prawdzie jedyna różnica między nimi tkwi w budowie kopulatorów samców, a tak się składa, że zdarzają się wśród chrząszczy odstępstwa w budowie genitaliów, mieszczące się w ramach jednego gatunku. Dopóki jednak nie pojawią się nowe dane w tym temacie, przyjęło się, by mimo wszystko traktować te gatunki jako odrębne. Z tego też względu będziemy się tego trzymać, zwłaszcza, że wspomniane wątpliwości możemy znaleźć w dość leciwej publikacji, napisanej przez Izabellę Chrobok oraz Lecha Borowca w Wiadomościach Entomologicznych, w… 1993 roku!
Jeśli się jednak zastanawiacie, dlaczego zdecydowałem się dokładniej omówić skrzypionkę zbożową, zamiast jej kuzynkę, to odpowiem wam bardzo prosto: ten gatunek został przebadany chyba najdokładniej ze wszystkich skrzypionek, także w czasach, gdy O. duftschmidi była jeszcze traktowana tylko jako jej podgatunek, a skoro tak, to zwyczajnie mam o czym pisać w jej temacie. Ano właśnie, dlaczego naukowcy tak dokładnie przestudiowali skrzypionkę zbożową? Ponieważ rolnicy uważają ją za wielkiego szkodnika, a jak wiadomo, kluczem do zwyciężenia wroga, jest jego dokładne poznanie.
No dobrze, a teraz do rzeczy. Skrzypionka zbożowa jest pospolita i szeroko rozprzestrzeniona w całym kraju. Dorosłe osobniki pojawiają się bardzo wcześnie. Po uprzednim zimowaniu wśród uschniętej roślinności oraz pod korą drzew, uaktywniają się, gdy temperatura powietrza przekracza +10℃. Z tego też względu najbardziej aktywne stają się w kwietniu, choć w sprzyjających warunkach mogą się pojawić już w marcu (wszystko zależy od panującej pogody). Skrzypionki przesiadują na roślinach żywicielskich, przede wszystkim na źdźbłach traw, ponieważ to właśnie one stanowią źródło ich pokarmu. Mogą to być zarówno te dziko rosnące, jak również różne gatunki zbóż, zwłaszcza pszenica, ale też owies, jęczmień czy kukurydza. W czasie żerowania, skrzypionki nie są specjalnie płochliwe, a ze względu na dość atrakcyjny wygląd, mogą stanowić ciekawy obiekt do fotografowania, pod warunkiem, że ich małe rozmiary nie będą odstraszające. Co ciekawe, literatura podaje, że zaniepokojone skrzypionki potrafią wydawać skrzypiące dźwięki, od czego zresztą wzięły swoją nazwę. Sam nigdy nie miałem okazji tego sprawdzać, ale jeśli będziecie chętni, zawsze możecie wziąć jakiegoś osobnika do ręki (są niegroźne, a do tego twarde, więc im też to nie zaszkodzi) i przekonać się, czy rzeczywiście tak jest.
Okres rozrodczy samic jest stosunkowo długi i może sięgać kilku tygodni. Przez ten czas składają jaja; pojedynczo lub w złożach od 2 do 7 sztuk, które umieszczają na spodniej stronie liści. Larwy które się wylęgną, przez cały okres swego rozwoju są pokryte… własnymi odchodami! Taka żółtawa, kałowa osłonka stanowi ochronę przed drapieżnikami i najwyraźniej skuteczną, skoro stosują ją przez cały okres swego rozwoju. Ten ostatni rozciąga się w granicach 12-20 dni. Po tym czasie przepoczwarczają się w glebie, natomiast osobniki dorosłe pojawiają się po 20-35 dniach.
Skrzypionka zbożowa kontra ludzie i… rośliny
Jak wcześniej wspomniałem, skrzypionka zbożowa nie jest specjalnie lubiana przez rolników. Żerujące owady wyjadają miękisz z liści, przez co tworzą się jasne, podłużne ubytki pomiędzy ich unerwieniem, prowadzące do żółknięcia liści, a w rezultacie do zahamowania wzrostu roślin i zmniejszenia liczby ziaren wewnątrz kłosów. Szczególnie groźne są larwy, które są najbardziej żarłoczne, ponieważ potrzebują mnóstwo energii do dalszego rozwoju. Tutaj właśnie pojawia się zasadnicze pytanie… co z tym fantem zrobić? Ktoś powie, trzeba je wytruć i będzie po sprawie. Owszem stosowanie pestycydów wydaje się być najlepszym rozwiązaniem, niestety ma ono swoje poważne konsekwencje. Raz, że ich ciągłe stosowanie prowadzi do stopniowego uodpornienia się owadzich roślinożerców na ich działanie, dwa środki owadobójcze mają również wpływ na ograniczenie liczebności wrogów naturalnych, no a trzy… coraz częściej ludzie nie mają ochoty na jedzenie produktów, których składniki były wcześniej pryskane. Dlatego właśnie, naukowcy pracują nad tym, by znaleźć alternatywę dla środków chemicznych, dużo bardziej przyjazną dla środowiska. Ciekawe rozwiązanie podsuwają nam same rośliny, które wcale nie są takie bezbronne, na jakie mogą wyglądać. Znakomicie mówi nam o tym rozprawa Dariusza Piesika pod jakże długim tytułem: „Wpływ żerowania larw i chrząszczy skrzypionki zbożowej (Oulema melanopus L., coleoptera: chrysomelidae) na wydzielanie lotnych związków organicznych przez pszenicę (Triticum aestivum L. emend. Fiori et Paol.) oraz reakcja imagines na te komponenty.”
Jak się okazuje, rośliny potrafią się bronić i nie zawsze chodzi tu np. o kolce, czy różne chemikalia. Często ich sukces, zależy bowiem od skutecznej… pogadanki, z innymi organizmami. Dokładnie! Rośliny doskonale się komunikują z różnymi stworzeniami za pomocą sygnałów chemicznych, tzw. lotnych związków organicznych. Z ich pomocą mogą np. odstraszać potencjalnych roślinożerców (np. informując, że roślina jest trująca), ale również przywabić do siebie ich wrogów naturalnych. Jeśli chodzi o skrzypionki, to przy poszukiwaniu roślin żywicielskich, kierują się węchem, wyczuwając drobne ilości lotnych związków organicznych, wydzielanych standardowo przez różne gatunki traw. Kiedy skrzypionki zaatakują rośliny, wówczas wydzielanie tych związków zostaje znacząco zwiększone. Choć logiczne byłoby zaprzestanie produkowania ich, to właśnie ten nadmiar działa na skrzypionki zniechęcająco. W sumie nie ma się co temu dziwić, większa ilość tych związków w powietrzu, to prawdziwy magnes na parazytoidy i owadzie drapieżniki, dlatego skrzypionki, zwłaszcza samice, dla których liczy się przecież bezpieczeństwo przyszłego potomstwa, stają się za ich sprawą dużo bardziej zdystansowane do roślin, na których żerują i skłania je do poszukania sobie innych. Najpewniej z tego właśnie względu, skrzypionki w czasie zdobywania pokarmu, często się przemieszczają i nie objadają całkowicie roślin, które obrały na swój cel.
Mechanizmy komunikacji roślin z innymi stworzeniami nie zostały jeszcze do końca poznane, ale gdy naukowcom uda się rozgryźć tę zagadkę, być może będą w stanie manipulować tymi związkami i na przykład skłonić rośliny uprawne do nieustannego wydzielania odstraszającej ilości lotnych związków. Wiem, takie manipulowanie procesami biologicznymi roślin może i nie będzie się kojarzyć najlepiej, ale z drugiej strony, to chyba i tak lepsze rozwiązanie, niż ich nieustanne trucie.
