Pierwszy i jak dotąd jedyny raz, spotkałem się z tym zacnym mieszkańcem lasów w rezerwacie „Las Warmiński”. Było to przypadkowe spotkanie, ponieważ w chwili, gdy go zobaczyłem, obserwowałem akurat gniazdo os, ulokowane na potężnej, starej lipie. W pierwszej chwili pomyślałem, że ten tajemniczy chrząszcz może być kruszczycą złotawką (Cetonia aurata), jego znacznie liczniejszą kuzynką, jednak kolorek i gabaryty zdecydowanie się z nią nie zgadzały. Bardzo chciałem go sfotografować, ale on niczym myśliwiec krążył nad roślinnością zielną i w pobliżu starych lip (było ich znacznie więcej, niż tylko ta jedna z osami). Zdjąłem więc swoją czapkę, przyczaiłem się i puknąłem ją, po czym padł na ziemię. Wiem, postąpiłem bardzo brutalnie, ale jak najbardziej przemyślanie. Tego typu chrząszcze są wyjątkowo twarde i byle jakie stuknięcie czapką, nie mogło mu zrobić praktycznie żadnej krzywdy. Zamiast tego, działa na nie uspokajająco, dlatego szybko go podniosłem i elegancko posadziłem na korze wierzby. Słusznie zresztą, ponieważ dla niego, te stare, liściaste drzewa, są niczym prawdziwe eldorado.
Systematyka
Do kruszczyc (Cetoniinae), czyli podrodziny poświętnikowatych (Scarabaeidae), zalicza się w naszym kraju 15 gatunków. Niedużo, ale warto się cieszyć tym co mamy, tym bardziej, że te chrząszcze to prawdziwe klejnoty świata owadów. Chociażby taka kwietnica okazała (C. aeruginosa), rzadko spotykany gatunek (znajduje się w Czerwonej Księdze z kategorią VU, co oznacza, że jest narażona na wyginięcie), charakteryzująca się przepięknym, zielonozłotym połyskiem. Jeszcze rzadsza Protaetia fibieri (zagrożona wyginięciem, kategoria EN), spotykana jest głównie na zachodzie kraju. Jeśli natomiast chodzi o Protaetia ungarica, to w ogóle nie wiadomo, czy wciąż występuje w naszym kraju. To było w temacie gatunków rzadkich, natomiast na drugim biegunie liczebności mamy dwa gatunki. Pierwszym jest kwietnica różówka (Protaetia mettalica albo P. cuprea, jak kto woli), spotykana w całym kraju i notorycznie mylona z kruszczycą złotawką. No i zostaje nam ostatni gatunek. Wcześniej był znany jako Protaetia lugubris, ale obecnie nosi nazwę Protaetia marmorata i tego też będziemy się trzymać.
Wygląd
Dorosła wepa osiąga długość około 2 – 2,5 cm, więc jest całkiem sporym chrząszczem. Z wyglądu wydaje się być dość masywna i pękata, znacznie bardziej niż ma to miejsce np. u kruszczycy złotawki. Cechą kluczową, pozwalającą jednak odróżnić tę kwietnicę od kruszczycy jest nieduży wyrostek, w kształcie spłaszczonej łopatki, znajdujący się na spodzie ciała, konkretnie na śródpiersiu (u kruszczycy, wyrostek ten jest wyraźnie spiczasty). Odróżnić wepę od kruszczycy to jedno, ale odróżnić ją od innych kwietnic to już inna sprawa. Warto wówczas zwracać uwagę na przedplecze. Obrzeżenie (a raczej coś w rodzaju zgrubienia, wyraźnie oddzielonego od krawędzi, fachowo określanego jako „listewka boczna”) biegnące wzdłuż boków przedplecza wepy zanika w jego przedniej części (1/3 -1/4 długości). Brzmi to dość złożenie, ale oznaczanie kwietnic niestety nie należy do najłatwiejszych i warto o tym pamiętać. Jeszcze na koniec słowo o ubarwieniu. To jest przeważnie ciemne, czarnozielone lub brązowozielone, ale bywają też osobniki całkowicie zielone. Na przedpleczu i pokrywach (zwłaszcza tych drugich), występują dość liczne, białe plamki. Całe ciało jest też dość mocno błyszczące.
Gdzie ją można spotkać?
Wepa jest szeroko rozprzestrzeniona w całym kraju i jest też stosunkowo liczna, choć ze względu na tryb życia, dość rzadko się ją widuje. Zamieszkuje przede wszystkim lasy liściaste, ale pojawia się także w parkach a nawet ogrodach.
Tryb życia
Pachnica dębowa (Osmoderma eremita) – symbol ochrony owadów i innych stworzeń związanych ze starymi drzewami. Podobnie jak nasza bohaterka, należy do rodziny kruszczycowatych i tak się składa, że ma z nią wiele wspólnego. Chociażby tryb życia. Z tego też względu, badając ten gatunek oraz coraz nowsze stanowiska jej występowania (mimo widnienia na czerwonej liście z kategorią VU, pachnica wydaje się być dużo bardziej liczna niż powszechnie się uważa, zwłaszcza w jej największym zagłębiu, czyli Warmii i Mazurach), zwraca się również uwagę na wepę oraz inne chrząszcze, dzielące z nimi to środowisko. Jak pisze pan Andrzej S. Jadwiszczak w jednym z numerów kwartalnika „Natura – Przyroda Warmii i Mazur,” przez długi czas znane było tylko jedno stanowisko wepy marmurkowej w województwie warmińsko-mazurskim (pod Ostródą, jak by ktoś był ciekaw). Dopiero przy okazji poszukiwań pachnicy dębowej, udało się odnaleźć nowe stanowiska, na których występują również wepy. A gdzie właściwie one żyją? Podobnie jak pachnice, pojawiają się głównie na starych drzewach liściastych, gdzie przesiadują na zranionych miejscach i spijają z nich wyciekający sok (szczególnie chętnie ten lekko sfermentowany). W przeciwieństwie do pachnic, wepy są jednak dużo bardziej rozlatane, a ponadto odwiedzają również kwiaty, szczególnie te z rodziny baldaszkowatych, by urozmaicić dietę chociażby ich pyłkiem. To jednak w wolnej chwili od roboty, a największą do wykonania, mają niewątpliwie samiczki.
Te ostatnie wyszukują murszejących kłód, próchniejącego drewna oraz dziupli. Szczególną sympatią darzą dęby, a wg. klucza do oznaczania żukowatych, mogą to być również wierzby. Każde jajeczko, samica umieszcza bezpośrednio w próchniejącym, ale wilgotnym drewnie. Jeśli chodzi o larwy wepy, to na pierwszy rzut oka przypominają pędraki i tak jak one, są niezwykle żarłoczne. Odżywiają się głównie białym próchnem, ale z braku laku potrafią się zadowolić martwymi liśćmi, a nawet szczątkami innych owadów. Im więcej pokarmu tym lepiej i dzięki temu nie muszą się uciekać do kanibalizmu (u innych gatunków, jest to ponoć bardzo powszechne). Po trzecim stadium rozwoju przychodzi czas przepoczwarczenia. Wówczas, larwy zaczynają tworzyć sobie swego rodzaju kokony, które powstają w wyniku złączenia ze sobą tego wszystkiego, co mają w pobliżu swoich odnóży, a więc fragmentów próchna, liści, piasku, a nawet własnych odchodów. Takie twory przyjmują jajowaty kształt i fachowo nazywa się je kokolitami. Cały rozwój larw trwa w sumie dwa lata, zaś pierwsze, dorosłe chrząszcze pojawiają się w maju i obserwuje się je aż do wczesnej jesieni.
Artykuł pozwolę sobie zakończyć zdjęciem drzewa, na którym umieściłem wepę. Ciekawe, czy uda wam się zlokalizować miejsce, w którym siedzi.