Część z was pewnie pamięta, że na moim blogu pojawił się już jeden pasikonik, konkretnie śpiewający (T. cantans). Znacznie bardziej znany i popularny jest jednak jego kuzyn, którego pozwolę sobie przedstawić w tym artykule. To właśnie jego dźwięki rozbrzmiewają w lipcowe i sierpniowe wieczory oraz noce, umilając nam tym samym pobyt na łonie natury. Sam w sobie jest również bardzo eleganckim owadem, choć trzeba przyznać, że pod względem zachowania, daleko mu do poczciwego i sympatycznego Filipa z „Pszczółki Mai”.
Systematyka
Jak łatwo zgadnąć, nasz bohater zalicza się do rodziny pasikonikowatych (Tettigonidae) i jest jednym z trzech przedstawicieli rodzaju Tettigonia w naszym kraju. O pasikoniku śpiewającym wspomniałem już wcześniej, dlatego skrobnę jeszcze krótko o trzecim krewniaku, czyli pasikoniku długopokładełkowym (T. caudata). Pod względem wyglądu przypomina pasikonika zielonego, zwłaszcza samce. Cechą kluczową są kolce na tylnych udach, które u T. caudata są po całości czarne, natomiast u T. viridissima, mogą być czarne lub brązowe, ale przy podstawie zawsze są jasne. Dodatkowo samca T. caudata można rozpoznać po krótszych przysadkach odwłokowych, natomiast samice po długim pokładełku, wystającym poza złożone skrzydła. Pasikonik długopokładełkowy jest znacznie rzadszy, niż nasz bohater, znaleźć go można głównie w środkowej oraz zachodniej Polsce.
Wygląd
Pasikonik zielony jest zdecydowanie dużym owadem, który osiąga od 3 do 4 cm. Warto jednak pamiętać, że to długość samego ciała, ponieważ złożone skrzydła dodają mu kolejnych 3 centymetrów, przez co ogólnie taki pasikonik może być długi nawet na 7 cm!
Po całości pasikonik jest bocznie spłaszczony, o mocnej, ale jednocześnie stosunkowo smukłej sylwetce. Na jego głowie, przypominającej wyglądem końską (stąd jego nazwa), znajdują się oczy złożone, cienkie i bardzo długie czułki, oraz potężny aparat gębowy typu gryzącego, zaopatrzony w ogromne, silne żuwaczki. Idąc dalej mamy tułów, a na nim dwie pary skrzydeł (umożliwiające mu sprawne latanie), oraz odnóża. Ostatnia para nóg jest typu skocznego, przy czym jest ona dłuższa i cieńsza, niż pierwsze dwie. No i jest jeszcze odwłok, a na jego końcu para przysadek odwłokowych, natomiast u samicy również pokładełko, które jest niemal tej samej długości, co wystający poza odwłok fragment złożonych skrzydeł.
Na koniec warto jeszcze poruszyć tematykę ubarwienia. To, zgodnie z nazwą, jest oczywiście zielone, przy czym odcień tej zieleni potrafi być bardzo różny. Bywają bowiem osobniki o jasnym oraz ciemnym zabarwieniu. Istnieje również odmiana o słomkowej barwie.
Gdzie go można spotkać?
Pospolity w całej Polsce. Znaleźć go można głównie na obrzeżach lasów, różnego rodzaju łąkach, polach, pastwiskach czy brzegach wód. Preferuje miejsca porośnięte wysoką roślinnością zielną, krzewami oraz młodymi drzewami. Czasami zdarza się również miastach, gdzie lubi się usadawiać nawet na wierzchołkach wysokich drzew. Niekiedy zdarza się, że jakiś osobnik zabłąka się w naszym domu, wówczas często trudno jest zobaczyć ukrytego gdzieś za meblami osobnika, za to bardzo dobrze go słychać. Dorosłe osobniki pojawiają się gdzieś tak na przełomie czerwca i lipca, a obserwować je można (oraz słuchać) aż do jesieni.
Tryb życia
Pasikonik zielony kojarzy nam się raczej jako duży, ale łagodny owad, który żyje sobie wśród traw i który żywi się ich źdźbłami. W rzeczywistości jednak, znów tak bardzo łagodny, to on nie jest. W dużej mierze, jest bowiem drapieżnikiem i to bardzo żarłocznym, polującym na inne owady. Kiedyś obserwowałem pasikonika, który przez przypadek wpadł do wynajmowanego przeze mnie pokoju. Był w pułapce i próbował się wydostać, choć od wolności dzieliła go szklana szyba. Ne tylko zresztą jego, ale także pewną ćmę, która ożywiona również starała się wydostać. Kiedy jednak znalazła się obok pasikonika, ten zupełnie zapomniał o potrzasku, w którym się znalazł i przestawił się na tryb drapieżnika. Błyskawicznie pochwycił ćmę swymi przednimi nogami i zatopił w niej swoje potężne żuwaczki. Zaledwie kilka chwil zajęło mu jej całkowite pożarcie. Oprócz ciem, pasikoniki polują także na muchówki, mniejsze motyle dzienne oraz inne prostoskrzydłe. Chociaż owadzia dieta jest u nich dominująca, to mimo wszystko od czasu do czasu urozmaicają ją pokarmem roślinnym. Raz na ten przykład obserwowałem pewnego osobnika zgryzającego bylicę pospolitą… na pierwszy rzut oka (i pierwsze niuchnięcie nosem) raczej mało apetyczną roślinę, ale najwyraźniej nie dla niego.
Sam pasikonik również może się stać ofiarą, bo i też jest dużym, a dla wielu drapieżników również apetyczną zdobyczą. By się przed nimi obronić, ze wszystkich sił stara się nie rzucać w oczy. Dzięki zielonemu ubarwieniu świetnie się maskuje pośród zielonych liści i przez to trudno jest go wypatrzeć. Zaniepokojony może także odskoczyć. Jako że należy do dość ciężkich owadów, pasikonik nie jest wstanie wykonywać zbyt dalekich skoków… przynajmniej teoretycznie. Podczas skoku bowiem, wspomaga się skrzydłami, dzięki czemu może poszybować na odległość do kilkuset metrów. Unika natomiast lotów długodystansowych. Warto też dodać, że pochwycony pasikonik może się bronić swymi potężnymi żuwaczkami, a uszczypnięcie nimi jest wyjątkowo bolesne, dlatego warto zachować ostrożność, gdy zechcemy złapać takiego pasikonika w rękę.
Dorosłe pasikoniki najłatwiej można znaleźć, jak przesiadują na wyższych roślinach zielnych oraz krzewach. Często również się zdarza, że pasikoniki wspinają się na drzewa i to nawet te wysokie. Nie widać ich wówczas, za to słychać doskonale. Mowa oczywiście o samcach, którym bardzo zależy, by znaleźć odpowiedni punkt, z którego będzie je słychać w całej okolicy. Ciekawe jest to, że poszczególne samczyki bardzo mocno przywiązują się do raz wybranych miejscówek i niezbyt chętnie decydują się na ich zmianę. Pasikoniki wydają dźwięki poprzez pocieranie o siebie przednich skrzydeł, na których znajdują się narządy strydulacyjne. Dźwięki wydawane przez pasikoniki zielone są niezwykle doniosłe i roznoszą się po całej łące i okolicach. Najchętniej pasikoniki strydulują w czasie ciepłych popołudni i wieczorów, a ich koncerty mogą się ciągnąć aż do północy. Podczas chłodniejszych dni (kiedy temperatura oscyluje w okolicach 17-20℃), także przygrywają, ale co ciekawe, wydawane wówczas dźwięki zdają się być cichsze i mniej wyraziste. Koncertowanie pasikoników jest nieodłącznym elementem lata, jednak to nie my jesteśmy adresatami ich muzycznych popisów, ale samiczki.
Gody pasikoników są bardzo długie i trwają nawet 45 minut. W ich trakcie, zwabiona koncertem samica wdrapuje się na jego grzbiet (przy jego wcześniejszej zgodzie!), po czym samiec przyczepia jej do odwłoka spermatofor w postaci dwóch pakiecików, zaopatrzonych nie tylko w nasienie, ale także pożywną substancję, która później zostaje skonsumowana przez samicę. Po jakimś kwadransie od skończenia godów, samczyk znów przystępuje do koncertowania i zwabiania kolejnej partnerki, natomiast samiczka wykorzystuje swoje szablaste pokładełko, znajdujące się na końcu odwłoka (które nawiasem pisząc nie jest żądłem i nie ma nic wspólnego z obroną), by wbić je w glebę i przy jego pomocy złożyć w niej jajeczka (pojedynczo lub w małych grupkach). Zarodki tkwiące w jajeczkach czekają na swój wylęg bardzo długo, bo nawet 1,5 roku, a bywa, że ich przyjście na świat przeciąga się nawet do 5 lat! Młode pasikoniki przypominają wyglądem miniaturki osobników dorosłych, tyle że bezskrzydłe. Takie maluchy często możemy przyuważyć, jak przesiadują na żółtych kwitach mniszków, gdzie pożywiają się ich pyłkiem, ale podobnie jak dorosłe, młode osobniki są w dużej mierze drapieżne i polują na inne, drobne owady (mszyce, małe gąsienice). W międzyczasie, młode pasikoniki przechodzą kolejne linienia (w sumie jest ich 7), zaś puste oskórki są przez nie zjadane (w myśl zasady, że przecież w przyrodzie nic się nie marnuje).