Tego pająka zna chyba każdy, choć niekoniecznie z nazwy. Bardzo łatwo możemy się na niego natknąć w niemal każdym zakamarku naszego domu. Przeważnie wybiera sobie jakiś cichy kąt u podnóża sufitu, ale można go też znaleźć np. za komodą albo szafą. Co on tam właściwie robi? Ano poluje. I trzeba przyznać, że choć na takiego nie wygląda, to jest prawdziwym, pajęczym zabijaką!
Systematyka
W przeszłości było tak, że w naszym kraju notowano jedynie dwa gatunki z tego rodzaju, czyli nasosznika trzęsia (Pholcus palangioides) oraz jego mniejszego kuzyna, czyli Pholcus opilionoides. Oba z nich są do siebie bardzo podobni, ale można je poznać po kształcie plamy na głowotułowiu. U Pholcus phalangioides ma ona kształt zaokrąglonej, nieco zaostrzonej z góry plamki, natomiast u Pholcus opilionoides wygląda mniej więcej tak „][”.
Jakiś czas temu doszło jednak do zmian w ich systematyce, w wyniku której z P. phalangioides wyodrębniono trzeci gatunek, czyli Pholcus alticeps. Oba te gatunki są do siebie bardzo podobne i to na tyle, że zazwyczaj nie da się ich odróżnić na oko. Co jednak najciekawsze, okazało się również, że P. phalangioides jest bardzo rzadki, w Polsce znany głównie po zachodniej stronie Wisły. Dlatego też jestem zmuszony skorygować ten artykuł i oznaczyć spotkane przeze mnie nasoszniki, właśnie jako znacznie pospolitsze P. altieps. Zmiana dotyczy jednak głównie nazwy, ponieważ tryb życia tego gatunku najpewniej nie odbiega od tego, jaki prowadzi jego bardziej znany, ale jak się okazuje znacznie rzadszy kuzyn.
Na koniec dodam jeszcze, że mamy w naszym kraju również nasosznika z gatunku Psilochorus simoni. Jest on naszym najmniejszym nasosznikiem, dorastającym do zaledwie 2-3 mm!
Wygląd
Żeby dobrze poznać naszego awanturnika, wypada najpierw przyjrzeć się jego wyglądowi. Dorosłe nasoszniki osiągają około 7-9 mm, a więc nie są szczególnie duże… nawet można zaryzykować stwierdzenie, że są zwyczajnie małe. Długie, a do tego strasznie cienkie są za to jego nogi. Im dłużej człowiek się w nie wpatruje, tym coraz bardziej nasuwa się kilka pytań. Na co temu pająkowi aż takie długie nogi? Jakim cudem potrafi na nich chodzić? No i czy przypadkiem mu się nie plączą? Taki wygląd nóg jest związany z ich trybem życie, a skoro tak, to wyjaśnię tę kwestię w dalszej części tekstu.
My wróćmy do budowy anatomicznej tego pająka, a konkretnie do jego głowotułowia. Ten ostatni jest niemalże przeźroczysty. Na jego przodzie możemy dostrzec osiem oczek prostych. Nie są jednak ułożone oddzielnie, tak jak ma to miejsce u innych pająków, lecz znajdują się w trzech, położonych blisko siebie skupiskach. Początkowo może się więc wydawać, że nasosznik posiada znacznie mniej oczu niż w rzeczywistości. Oprócz nich, z przodu głowotułowia znajdują się także stosunkowo krótkie nogogłaszczki oraz jeszcze mniejsze, zasłonięte przez nie szczękoczułki. Te ostatnie, choć wyglądają niepozornie, stanowią ważny oręż, ale o ich zastosowaniu również w dalszej części artykułu. No i na koniec został nam jeszcze odwłok. Podłużny, szarawy lub brązowawy, staje się znacznie większy, bardziej krągły, kiedy pajączek pożre jakiś smakowity kąsek, lub jeśli samiczkę czeka złożenie jajeczek.
Nasoszniki bardzo często są mylone z kosarzami (Opiliones), choć tak naprawdę, te drugie… w ogóle nie są pająkami! Kosarze tworzą bowiem odrębny rząd i choć podobnie jak pająki mają 8, często dość długich i cienkich odnóży, to jednak różnią się od nich kilkoma drobiazgami. Kosarze są pozbawione kądziołków przędnych, a więc nie budują pajęczyn. Nie mają też gruczołów jadowych, a na szczycie głowy, posiadają jedynie parę, nieco wyłupiastych oczu. Ich ciało, choć dwuczęściowe, to zlewa się ze sobą, przez co kosarze wydają się być zbudowane tylko z jednego elementu.
Gdzie go można spotkać?
Wielu przedstawicieli rodziny nasosznikowatych (Pholcidae), zalicza się do gatunków kosmopolitycznych, pojawiających się wszędzie tam, gdzie pojawia się człowiek. W cieplejszych obszarach spotyka się je również w środowisku naturalnym, jednak tam, gdzie jest chłodniej, ograniczają się w zasadzie tylko do przebywania w budynkach lub w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Podobnie jest w przypadku Pholcus alticeps, który jest synantropem, rozprzestrzenionym w znacznej części kraju. Znaleźć go można przede wszystkim w budynkach, gdzie pojawia się głównie w piwnicach, łazienkach garażach, na poddaszach i w różnych, ciemnych zakamarkach znacznie częściej użytkowanych pomieszczeń.
Fakty i mity na temat nasosznika
Zanim opowiem o ich trybie życia, rzućmy okiem na to, co jest absolutną bzdurą, a co często krąży między ludźmi jako autentyczne fakty na temat tych pająków.
W krajach zachodnich, szczególnie popularne jest stwierdzenie mówiące o tym, że nasosznik jest najbardziej jadowitym pająkiem na świecie, jednak jego szczękoczułki są zbyt słabe, aby przegryźć się przez ludzką skórę? Skąd w ogóle wzięło się to stwierdzenie? Nasoszniki są wstanie upolować ofiary dużo większe i znacznie groźniejsze niż one same. Często ich łupem padają inne pająki, a w USA mogą być nimi na przykład czarne wdowy (rodzaj Latrodectus) czy pustelniki brunatne (Loxoceles reclusa). Oba te pająki dysponują niebezpiecznym jadem, a skoro taki niepozorny nasosznik jest wstanie je pokonać, to wielu ludzi uznało, że posiada znacznie silniejszy jad niż one. Czy to prawda? Oczywiście, że nie! Mit na temat niezwykłej jadowitości tego pająka to czysta bajka. Skąd to wiem? Ano choćby ze strony Kalifornijskiego Uniwersytetu, gdzie ładnie rozprawili się z tym mitem. Okazuje się, że nigdy nie były prowadzone żadne badania dotyczące jadowitości nasoszników, a jak by tego było mało, nie ma też żadnych naukowych podstaw do tego, aby uznawać ich jad za jakoś szczególnie silny.
Bujdą jest także to, że nie są wstanie przegryźć się przez ludzką skórę. Wprawdzie nasoszniki dysponują dość krótkimi pazurkami jadowymi, zaś mięśnie odpowiedzialne za ruch szczękoczułków są znacznie słabsze niż np. u czarnej wdowy, jednak większe osobniki jak najbardziej mają szanse wgryźć się w skórę. Jaki jest skutek takiego dziabnięcia? Bardzo niewielki. Właściwie, to nawet bardzo trudno jest je w ogóle poczuć, a skończyć się może co najwyżej na niewielkim zaczerwienieniu. Oczywiście o ile w ogóle dojdzie do ukąszenia, ponieważ nasoszniki są stworzeniami wyjątkowo płochliwymi, kompletnie nieinteresującymi się gryzieniem nas. Ciekawostką jest to, że nasoszniki pojawiły się w programie popularnonaukowym „Pogromcy Mitów.” Jeden z panów prowadzących postanowił wsadzić rękę do pojemnika po brzegi wypełnionego tymi pajączkami (wiem, niektórym osobom może się zrobić samą już na samą myśl o takim wyczynie). Ukąsił go jednak tylko jeden osobnik i to na tyle słabo, by nie były odczuwalne w zasadzie żadne efekty (oprócz wspomnianego zaczerwienienia).
Inny mit na temat nasosznika, oraz innych pająków mówi nam, że stworzenia te odżywiają się… kurzem! Oczywiście jest to kolejna bzdura, ponieważ prawie wszystkie pająki to drapieżniki, polujące głównie na inne stawonogi.
Na koniec mam jeszcze inny, ciekawy mit. W internecie, prasie, a czasem nawet w radiu można usłyszeć o tym, jakoby człowiek w ciągu swojego życia, zjadał podczas snu jakąś liczbę pająków (co ciekawa liczba ta zmienia się jak w totolotku, raz jest np. cztery/pięć pająków rocznie, innym razem jest to nawet kilkaset w ciągu całego życia!). Czy to prawda? No właśnie nie bardzo. Nawet jeśli przy takiej informacji jest wzmianka o badaniach „amerykańskich naukowców” to tak naprawdę żadne tego typu eksperymenty nie były przez nikogo prowadzone. Mało tego… każdy, normalny pająk ma znacznie ciekawsze rzeczy do roboty niż konieczne pchanie się nam do buzi i dawanie się pożreć! Oczywiście, wiele pająków urządza sobie nocami prawdziwe tournée po naszych domach, często wędrując po naszych sypialniach, ale… jest naprawdę bardzo mało prawdopodobne, aby jakikolwiek z nich, nawet przypadkowo, wlazł wprost do naszej otwartej buzi. Podsumowując, jest to kolejny, miejski mit, w dodatku często rozsyłany w formie łańcuszkowej.
Jaki z tych wszystkich mitów płynie morał? Nie wszystko co mówią i piszą o pająkach jest prawdą, dlatego warto zgłębiać się w bardziej fachowe źródła informacji niż prasa popularnonaukowa, czy fora internetowe.
Tryb życia
Nasosznika obserwujemy najczęściej w chwili, kiedy to spokojnie siedzi w swojej pajęczynie. Niekiedy też zdarza się, że jakiś osobnik postanowi urządzić sobie wędrówkę po naszym mieszkaniu. Dzieje się tak szczególnie w okresie zimowym. Standardowo, nasoszniki tworzą nieregularne pajęczyny, w których czekają, aż zaplącze się w nie jakiś wielonogi smakołyk. Kiedy pająk wyczuje, że coś wpadło w sieć, natychmiast podbiega do ofiary, po czym zaczyna ją oplątywać swoją pajęczyną. Pomaga sobie wtedy ostatnią parą odnóży i trzeba przyznać, czyni to w wyjątkowo sprawny sposób. Dopiero po opleceniu ofiary, drapieżnik zbliża do niej swoje delikatne ciałko i celując w jakąś szczelinkę między chitynowym pancerzykiem, zadaje ofierze zabójcze ukąszenie. Taki sposób polowania, pozwala im chwytać nawet duże ofiary.
Kilka lat temu, podczas jednego z moich pobytów na wsi, miałem nocą nieoczekiwanego gościa. Pasikonik zielony, prawdziwy olbrzym świata owadów (dorasta do około 4 cm), postanowił wpaść do mojego domu i urządzić sobie w nim koncert. Po dłuższym czasie, w końcu udało mi się go wytropić. Kiedy zbliżyłem się do jeden z moich szafek, zobaczyłem, jak pasikonik wychodzi z jej szpary i… usiłuje się wyplątać. Okazało się, że przez przypadek zahaczył o pajęczynę nasosznika, a jej właściciel, bez żadnego wahania, ruszył w kierunku potencjalnej ofiary. Dzielnie atakował pasikonika, usiłował go oplątywać, ale w końcu kolosowi udało się z niej wydostać. Pasikonik miał szczęście, ponieważ trafił na bardzo młodego, a tym samym małego nasosznika. Z większym, mógłby mieć dużo więcej problemów. Swoją drogą, patrząc na odważne wyczyny tego pająka, bardzo łatwo jest mi uwierzyć w to, że bez problemu radzi sobie w USA z jadowitymi wdowami czy pustelnikami. W naszym kraju, aż tak groźnych pająków nie ma, ale są kątniki! I tutaj dochodzimy do ciekawego zachowania.
Jak wspomniałem wcześniej, podczas zimowego okresu, nasoszniki stają się znacznie bardziej ruchliwe, ponieważ nie ma wtedy aż tak dużej ilości owadów jak chociażby latem. Wtedy też zaczynają wędrować po wszystkich zakamarkach w poszukiwaniu ofiar. Nie są wówczas wybredne, dlatego atakują wszelkie inne stawonogi, jakie tylko napotkają na swojej drodze. Nawet jeśli natrafią na ogromnego kątnika domowego większego (Tegenaria atrica). Pytanie brzmi, jak taki delikatny pająk, jest wstanie upolować takiego kolosa? Kątnik może i jest od nasosznika większy, i silniejszy, ale za to znaczniej mniej cwany! Tak, z nasosznika jest naprawdę kawał niezłego spryciarza.
Przy okazji, w takiej sytuacji ma szansę wykorzystać swoje długie odnóża w praktyce! Dzięki ich pomocy, nasosznik jest wstanie niepostrzeżenie dostać się na pajęczynę kątnika. Kiedy tak się stanie, przy pomocy jednej ze swoich nóg szarpie za pajęczynę kątnika w sposób przypominający szamoczącą się ofiarę. Kątnik oczywiście wybiega z sieci, sądząc, że właśnie złapał mu się jakiś smakowity kąsek. Wtedy też, nasosznik atakuje go z zaskoczenia. Szybko zarzuca na jego ciało swoją pajęczynę i zaczyna go owijać do momentu, kiedy kątnik pozostanie całkowicie unieruchomiony, a tym samym unieszkodliwiony. W momencie kulminacyjnym, kąsa kątnika czym prędzej go uśmiercając. Oczywiście podczas ataku napastnika, często dochodzi do walki między nim a kątnikiem. Długie nogi, trzymają jednak jego ciało z dala od szczękoczułek kątnika, a jeśli ten zdoła go ukąsić w którąś z nich… wtedy automatycznie odrzuca ją, tak jak jaszczurka swój ogon. W ten sposób zapobiega rozprzestrzenianiu się toksyny po reszcie swojego ciała.
Żeby jednak nie było tak pięknie, czasami bywają sytuacje, w których role się odwracają, zaś nasosznik przegrywa starcie z kątnikiem. Jak to zresztą w przyrodzie bywa, drapieżnik niejednokrotnie sam staje się ofiarą i nie ma się co wcale temu dziwić. No dobrze, a co w przypadku, kiedy nasoszniki zdołały już wyłapać wszystkie inne pająki? Jak wspomniałem wcześniej, w takich sytuacjach w ogóle nie są wybredne i polują na wszelkie wielonogi, jakie tylko są wstanie pokonać. Nawet jeśli będzie to oznaczało potraktowanie swojego krewniaka jako kolację! Tak. Kanibalizm nie jest u nich niczym nadzwyczajnym i niejednokrotnie nasoszniki pożerają się wzajemnie. A jak już w ogóle skończy im się pokarm, wtedy przystępują do głodówki. Pająki żyjące w domach, bardzo często przez dług czas nie łapią nic do jedzenia, ale wcale ich to nie rusza. Cierpliwie czekają, aż w końcu coś uda im się upolować, nawet jeśli trwa to wiele miesięcy.
Teraz już wiemy, na co poluje nasz bohater, ale jakich wrogów naturalnych ma on sam? W środowisku naturalnym jest ich całkiem sporo… pod warunkiem, że w takowym żyje, gdzieś na południu naszego kontynentu. W naszych polskich warunkach, pająki te są wyłącznie domownikami, dlatego ich głównymi wrogami (oprócz innych gatunków pająków) jesteśmy… właśnie my! Nie ma dla nich większego zagrożenia niż schludne gospodynie, czy panikujące na jego widok nastolatki z arachnofobią. Co ciekawe, w sytuacji zagrożenia bronią się w bardzo specyficzny sposób. Mianowicie zaczynają wprawiać w drgania całe swoje ciało oraz pajęczynę. Dzięki temu, sylwetka pająka staje się rozmazana w oczach napastnika i daje szanse na to, że ten odpuści sobie polowanie na niego. Oczywiście jest to kiepska linia obrony wobec ludzi, ale póki co nasoszniki wykształciły tylko taką, dlatego tak chętnie ją stosują.
Ok. Co nam jeszcze na koniec zostało? A no tak… przecież warto skrobnąć coś jeszcze o godach nasoszników! W przeciwieństwie do wielu innych pająków, okres godowy nasoszników trwa właściwie przez cały rok, nawet w środku zimy! Mniej więcej po roku swojego życia, samczyk zyskuje dojrzałość płciową. Zanim jednak ruszy na poszukiwanie samiczki, musi najpierw…. pobudzić się do działania! Jak to robi? Ano przędzie kilka pajęczych nici, po czym… zaczyna ocierać o nie swój przyrząd genitalny! Wiem, jak to brzmi, ale tak jest. Takie zachowanie stymuluje go seksualnie i przy okazji doprowadza do powstania nasienia. Na końcu wciąga je do narządów kopulacyjnych na nogogłaszczkach i rusza poszukiwać samiczek.
Kiedy uda mu się znaleźć jakąś pajęczynę, przynależącą do potencjalnej partnerki, wchodzi na nią, po czym zaczyna wibrować (trochę jak przy mechanizmie obronnym), dając w ten sposób sygnał samiczce o swojej obecności. W momencie, gdy samiczka zbliży się do niego, ten zaczyna gładzić jej przednie odnóża. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, a samiczka postanowi nie traktować go jako obiadu, może przejść do jej zapładniania. Po tej czynności, samiec pozostaje z samiczką aż do swojej szybkiej, ale naturalnej śmierci. Po zakończonych godach, samiczka składa jajeczka, które wiąże ze sobą za pomocą nici. Taki pakunek liczy sobie około 20-30 różowawych jaj. Samica bacznie się nimi opiekuje, nosząc je między swoimi szczękoczułkami. Młode pajączki przychodzą na świat gdzieś tak po 2-3 tygodniach. Nie oznacza to jednak, że wszystkie szczęśliwie się wykluje. Te które mają problem z wyjściem z osłonek jajowych, zostają pożarte przez własną matkę! Szokujące, ale pamiętajcie, że w naturze nic się przecież nie marnuje! Maluchy, którym uda się wydostać, linieją, po czym przez pewien czas pozostają ze swoją matką, tym razem bez obaw, że zostaną potraktowane jako posiłek. W tym okresie są bardzo malutkie, przeźroczyste i mają krótkie nóżki. Odżywiają się wówczas specjalnym woreczkiem żółtkowym. Nasoszniki są dość długowiecznymi pająkami. Samiczki żyją nawet 3 lata, samczyki zaś nieco ponad rok.
Okazuje się, choć nasosznik może niektórych przerażać, to wiedzie jednak bardzo ciekawe życie. Warto więc spojrzeć na niego łaskawszym okiem, tym bardziej, że pomaga nam skutecznie ograniczać liczebność różnych wielonogów w naszym domu ;).