Prostoskrzydłe, często zwane zwyczajowo konikami polnymi, kojarzą nam się głównie z terenami otwartymi, chociażby łąkami czy zaroślami. Niektóre z nich, wybrały jednak zupełnie inne miejsca do życia. Chodzi mi tutaj o pnie i gałęzie drzew. Od czasu do czasu, można na nich znaleźć np. pasikoniki zielone lub śpiewające, których samce decydują się na wyższą lokalizację, by ich śpiew był lepiej słyszalny dla samiczek w całej okolicy. Standardowo żyją jednak wśród niższych zarośli. Na całkowite życie wśród drzew, zdecydował się natomiast nadrzewek długoskrzydły, który swym wyglądem bardzo przypomina miniaturkę pasikonika. W przeciwieństwie do tego ostatniego, nie usłyszymy jednak jego śpiewu. Dlaczego? O tym opowiem za chwilę.
Wygląd
Dorosły nadrzewek osiąga około 1,5 cm. To zdecydowanie mniej niż w przypadku pasikonika, jednak reszta budowy ciała, jest już do niego bardziej zbliżona. Głowa na ten przykład przypomina tę końską, jak to u pasikonikowatych (Tettigoniidae) bywa. Jeśli o to, co się na niej znajduje, to szczególną uwagę, warto zwrócić na bardzo długie, a do tego cienkie czułki. W ogóle u nadrzewka wiele rzeczy jest bardzo długich. Chociażby ostatnia para nóg, pozwalająca my wykonywać wysokie i, jakże by inaczej, długie skoki. Jest to zresztą bardzo ważna umiejętność, szczególnie w środowisku, jakie przyszło mu zamieszkiwać. Równie ważne są skrzydła, choć one z kolei nie są aż tak długie, jak sugeruje to jego nazwa (w czasie spoczynku, tylko nieznacznie wystają za odwłok). Mimo to, świetnie się sprawdzają w czasie wykonywania lotów. Szczególną uwagę, warto poświęcić ubarwieniu. To jest charakterystycznie jasnozielone, natomiast skrzydła są zupełnie bezbarwne. Dzięki temu, widać na nich zielone użyłkowanie, co jest kolejną cechą, ułatwiającą nam jego rozpoznanie.
Podobnie jak u wielu innych prostoskrzydłych, także u nadrzewka obserwujemy dość znaczący dymorfizm płciowy. Samiczka jest wyposażona w długie, szablaste pokładełko. Samiec jest go pozbawiony. Zamiast tego, jego odwłok zakończony jest parą przysadek odwłokowych, dość długich rzecz jasna, a do tego zakrzywionych, przez co mogą trochę przypominać „szczypce.”
Gdzie go można spotkać?
Nadrzewek jest dość pospolitym owadem, występującym w całym kraju. Mimo to, nie jest łatwo go spotkać, co jednak wiąże się ze skrytym trybem życia, a nie rozmieszeniem. Znaleźć go można głównie na drzewach liściastych oraz krzewach, w różnych typach lasów. Dość licznie pojawia się także w parkach, ogrodach, a nawet miastach. Dorosłe nadrzewki pojawiają się pod koniec lipca i można je obserwować aż do końca października.
Tryb życia
Mimo, że wcześniej napisałem o jego występowaniu na drzewach liściastych, to spotkaną samiczkę wypatrzyłem dość nietypowo, bo na sośnie. Mimo to, nadrzewki znacznie bardziej preferują te liściaste, zwłaszcza dęby i to właśnie na nich należy się ich spodziewać. Ciekawe jest również to, że samiczka pokazała się za dnia. Nadrzewki prowadzą bowiem skryty, nocny tryb życia i właśnie z tego względu, rzadko się je obserwuje. Tylko czasami zdarza się któremuś niżej zeskoczyć i wylądować na chodniku lub w ogródku. Bywa też, że frunące osobniki przyciąga światło. Jak na pasikonikowate przystało, są wszystkożerne. W ich diecie przeważa pokarm mięsny, w postaci drobnych owadów (np. mszyc lub drobnych gąsienic). Dużo rzadziej urozmaicają dietę pokarmem roślinnym.
My jednak wróćmy do spotkanej przeze mnie samiczki. Po dłuższej sesji, zrobiła się znacznie bardziej ruchliwa. W pewnym momencie zeskoczyła z pnia wprost na mnie, dlatego posadziłem ją na pobliskiej paproci. Wtedy też, zaczęła… czyścić swoje ciało. Musze przyznać, że ciekawie się obserwuje nadrzewka, który z wielką starannością poleruje swoim aparatem gębowym odnóża, potem czułki, aż w końcu przychodzi pora na pokładełko. By dosięgnąć tego ostatniego, samiczka musi się naprawdę nieźle wygiąć. Samczyków nigdy nie widziałem przy takich skrupulatnych zabiegach higienicznych, ale kto wie, może i u nich mają one miejsce.
W każdym razie, wiem na pewno, że samczykom bardzo zależy na zwabieniu do siebie samiczek. Problem tkwi w tym, że ich narządy strydulacyjne są silnie uwstecznione. To oznacza, że nie mamy co liczyć na koncerty w ich wykonaniu. Mimo to, samczyki nadrzewków znalazły sposób, by nie zostać całkowicie niemymi. Swoją ostatnią parą nóg, uderzają rytmicznie o powierzchnię liścia, na którym siedzą, w efekcie czego powstaje dźwięk. Jest on stosunkowo głośny, a nawet bardzo, jeśli zamiast na liściu, posadzi się samczyka na plastykowym pudełku. Po kopulacji, samica używa swego pokładełka, do złożenia jaj w szczelinie kory, w mchu lub innym, tego typu zakamarku. Tak ukryte zimują, zaś na drugi rok pojawiają się młode. Kilka lat temu, udało mi się spotkać młodego samczyka, którego możecie zobaczyć na ostatnim zdjęciu.