Systematyka owadów potrafi przyprawić o niemały zawrót głowy. Co i rusz ulega większym bądź mniejszym zmianom, za którymi naprawdę trudno nadążyć. Kiedyś, gdyby ktoś nazwał przymnie jakiegoś grzebaczowatego pszczołą, solidnie zwrócił mu uwagę na błędność takiego stwierdzenia. A teraz? Już bym musiał się z tym wstrzymać… przynajmniej odrobinę.
Systematyka
Muszę jednak przyznać, że trochę się pośpieszyłem, nazywając miodwę pszczołą. W końcu nie należy do rodziny pszczołowatych (Apidae). Mimo to, rodzina do której jest zaliczana, została niedawno włączona do nadrodziny pszczół (Apoidea), zrzeszającej w sobie właśnie pszczoły, a także trzmiele, pszczolinki, lepiarki i całą resztę „pszczelej rodzinki.” Pytanie jednak brzmi: do jakiej obecnie rodziny należy miodwa? Ano właśnie. Kiedyś istniała jedna rodzina grzebaczowatych (Sphecidae), należąca do nieistniejącej już nadrodziny Sphecoidea. Obecnie jednak, rodzina ta została rozbita na kilka mniejszych, w tym dwie najważniejsze: wciąż istniejącą rodzinę Sphecidae (do której zalicza się np. szczerklina piaskowa, Ammophila sabulosa) oraz rodzinę Crabronidae, do której należy miodwa (a także wardzanki [Bembix spp.], osmyki [Cerceris spp.] i wiele innych). Skoro tak, to takiego podziału będę się też trzymał, chociaż przy takich rewolucyjnych ruchach zawsze są tacy, którzy wolą się trzymać starszych schematów i warto o tym pamiętać.
Tak, teraz już możemy przejść do naszego bohatera. Prawie. Najpierw wspomnę jeszcze o pokrewnych gatunkach. A właściwie o jednym z nich, ponieważ do rodzaju Mellinus w naszym kraju, zaliczają się tylko dwa gatunki. Oprócz naszego bohatera, jest to jeszcze Mellinus crabroneus czyli jego rzadszy kuzyn, którego łatwo odróżnić po białych plamkach na odwłoku.
Wygląd
No dobrze, przejdźmy teraz do krótkiego opisu tej błonkówki. Wygląd miodwy jest dość… osowaty, czyli klasyczny. Ciało jest mocno wydłużone i smukłe, z wyjątkowo ładnie widocznym stylikiem oraz klasycznym, żółtoczarnym ubarwieniem. Cała błonkówka jest dodatkowo silnie błyszcząca (co szczególnie daje się w kość przy jej fotografowaniu). Zbliżone wyglądem bywają niekiedy inne błonkówki z rodziny Crabroidae, zwłaszcza rodzaj Crabro. Te jednak mają nieco bardziej wydłużony odwłok, nie są błyszczące, no i nad swoim aparatem gębowym posiadają charakterystyczne, srebrzyste włoski, których brak miodwie. Na koniec dodam jeszcze, że miodwa osiąga od 1,2 do 1,6 cm.
Gdzie ją można spotkać?
Miodwa łąkowa to zdecydowanie jeden z najpospolitszych przedstawicieli swojej rodziny. Powszechnie występuje na terenie całej Polski. Możemy ją spotkać w lasach, na ich obrzeżach, leśnych drogach, zrębach, a także terenach bliższych ludziom… wszędzie tam, gdzie ma do dyspozycji piaszczyste fragmenty terenu. Miodwa jest też najpóźniej spotykanym przedstawicielem Crabronidae. Pojawia się w lipcu i można ją obserwować nawet do końca października.
Tryb życia
Miodwa to dość płochliwa błonkówka, za którą trzeba się trochę naganiać, by móc zrobić jej zdjęcie. Zdarza się jednak, że niektóre osobniki przełamują płochliwość i przysiadają na ręce. Parę razy tak miałem i dzięki temu mogłem im się przyjrzeć z bliska. Mimo, że posiadają żądło, to nie trzeba się ich obawiać, gdyż absolutnie nie są agresywne.
Samczyki tych błonkówek nie są zbyt zapracowane, a swoje życie ograniczają najwyżej do odwiedzania kwiatów i zapładniania samiczek. Te ostatnie mają zdecydowanie więcej roboty. Są przez to znacznie ciekawsze i to właśnie im się przyjrzymy.
Większość swego życia, samiczki spędzają na łowieniu posiłku dla swojego potomstwa. A tym są muchówki, zwłaszcza z rodziny bzygowatych i plujkowatych. Polują na nie w różnych miejscach, niejednokrotnie przeczesując liście krzewów oraz ściółkę leśną. Często pojawiają się również na odchodach, do których zresztą licznie przylatują ich potencjalne ofiary. Kiedy któraś z nich zdoła jakąś wypatrzeć, wówczas atakuje, po czym najczęściej paraliżuje ją swoim jadem. Nie zabija, ponieważ obiad musi być wciąż świeży, co jednoznacznie równa się z jego żywotnością. Dlaczego nie napisałem, że schwytanie muchy zawsze kończy się jej paraliżowaniem? Ano dlatego, że samiczka od czasu do czasu lubi sobie podjeść w czasie „pracy.” W tym celu ściska schwytaną muchę, aby uszczknąć to, co uda jej się z niej wycisnąć. Po takiej konsumpcji, wyrzuca resztki ofiary. Brutalne, ale taka mordercza harówka, prowadzi niekiedy właśnie do takich nietypowych zachowań. Standardowo jednak, także samiczki miodw odwiedzają kwiaty, by pożywić się ich nektarem.
My jednak wróćmy do łowieckiej natury naszej bohaterki. Tuż po schwytaniu zdobyczy, samiczka od razu leci z nią do wcześniej przygotowanego gniazda. Miodwy kopią swoje norki w piaszczystej glebie, zazwyczaj na pochyłym terenie, często na leśnych skarpach. Każda taka norka może mieć głębokość nawet do 40 cm, zaś od głównego korytarza, odchodzą w bok mniejsze kanaliki, zakończone komorami, w których będą się rozwijać larwy (liczba takich kanalików jest bardzo różna). Miodwa starannie wypełnia każdą komórkę muchami w liczbie od 4 do nawet 13, zaś na pierwszej z brzegu, umieszcza jajeczko, z którego wylęgnie się żarłoczna larwa. Po zakończonej robocie samiczka starannie zakopuje wejście do norki, tak aby uchronić ją przed pasożytami gniazdowymi (a tych jest naprawdę sporo: złotolitki, żronki i wiele innych). Oczywiście miodwy to samotne osy… a raczej pszczoły, jednak mimo to, są skłonne do agregacji, a to oznacza, że np. na jednym skrawku piaszczystej skarpy, może się znajdować wiele, niezależnych od siebie gniazd, należących do różnych osobników. I jak to z sąsiadami bywa, dochodzi między nimi do sporów, niekiedy dość zażartych. Nie każdej miodwie chce się kopać własną norkę, więc w takiej sytuacji najlepiej zabrać ją sąsiadce. Oczywiście wszelkie próby przejęcia, mogą się kończyć bardzo różnie, niekoniecznie po myśli włamywaczki. W każdym razie, na złożeniu jajeczka i zabezpieczeniu gniazda, kończy się rola samicy. Rozwój larw przebiega natomiast podobnie jak u innych, tego typu błonkówek.