Mieniak tęczowiec to bez wątpienia jeden z najpiękniejszych motyli w Polsce. Skrzydła samca mienią się na niebiesko i granatowo, w zależności od kąta padania światła. To zjawisko nazywa się iryzacja i występuje także u jego kuzyna mieniaka strużnika (Apatura ilia), którego miałem już okazję pokazać na blogu i mam do niego spory sentyment. Był to zresztą jeden z pierwszych artykułów, jaki opublikowałem. Tęczowiec musiał trochę dłużej poczekać, ponieważ miałem niestety za mało zdjęć na jakiś artykuł. Na szczęście w ostatnich latach udało mi się ich trochę zrobić, więc w końcu mogę go pokazać.
Wygląd
Trzeba przyznać, że mieniak tęczowiec to naprawdę całkiem spory motyl. Jak podaje strona lepidoptera.eu, rozpiętość skrzydeł samca waha się od 7 do 8 cm, natomiast u samicy mogą mieć od 8 do nawet 9,2 cm. Co jednak ciekawe inne źródła, takie jak chociażby książka „Motyle dzienne Polski” Jarosława Buszko i Janusza Masłowskiego podają, że jest mniejszy i rozpiętość jego skrzydeł dochodzi najwyżej do 7,2 cm. To by oznaczało, że jest mniej więcej takiej samej wielkości, co mieniak strużnik. Kto więc ma rację? Osobiście uważam, że bliższa prawdy jest jednak strona lepidoptera.eu, ponieważ zgadzają się z tym moje własne doświadczenia z tymi motylami. Wiele razy obserwowałem oba mieniaki, często z naprawdę bliskiej odległości i nie mam wątpliwości, że tęczowiec zawsze był wyraźnie większy od strużnika czy innych motyli, które zazwyczaj widuję w swojej okolicy.
Dobrze, przejdźmy teraz do wyglądu. Jak już wcześniej wspomniałem, skrzydła samca mienią się w świetle piękną, niebieską barwą. Takie zjawisko występuje jednak wyłącznie u samców. Samice mają normalne skrzydła, bez żadnych kolorowych efektów. U obu płci, na wierzchniej stronie przednich skrzydeł, występują liczne, białe plamy, natomiast na tylnych skrzydłach znajduje się biała przepaska z wyraźnym, ząbkiem. To ważna cecha, dzięki której można go odróżnić od mieniaka strużnika, u którego nie znajdziemy żadnego ząbka. Co jednak ciekawe istniej także forma barwna „iole”, u której biały rysunek na skrzydłach jest niemal całkowicie zredukowana. Osobniki takiej formy są jednak bardzo rzadkie. Sam nigdy ich nie spotkałem. Jak na ironię u strużnika też występuje forma barwna zwana „clytie”, jednak tak ubarwione osobniki są dość liczne (mam wrażenie, że widuję je częściej od „klasycznych”). Inną cechą różniącą te gatunki to rdzawa obwódka, która u mieniaka tęczowca występuje tylko na dole tylnych skrzydeł. U strużnika jest obecna także na przednich.
Na koniec został nam jeszcze na spód skrzydeł. Ten jest szarobrunatny z pomarańczowymi przejaśnieniami. Dodatkowo występują na nim białe elementy, które znajdują się w tych samych miejscach, co na wierzchu. Na spodzie przedniego skrzydła występuje czarna plama w rdzawej obwódce i z niebieską kropką w środku.
Gdzie go można spotkać?
Tęczowiec występuje w całej Polsce i jest uważany raczej za pospolitego motyla. Osobiście spotykam go najczęściej pojedynczo, jednak w niektórych miejscach, np. w górach, mogą się pojawiać w większych ilościach. W 2022 r. mieniaki były wyjątkowo liczne i miałem naprawdę sporo okazji, aby je spotkać. Szczególnie sporo była strużników, które trafiały mi się nawet po kilka osobników w jednym miejscu. Tęczowce też się pojawiały i nawet raz udało mi się spotkać samicę, która przyleciała do pnia drzewa, z którego wyciekał sok. Niestety pech chciał, że mi się spłoszyła i nie udało mi się zrobić jej zdjęcia, czego do dzisiaj strasznie żałuję. Tęczowiec to typowo leśny motyl, którego można zaobserwować głównie na drogach i ścieżkach. Pierwsze osobniki zaczyna latać już na początku czerwca i można je obserwować do połowy sierpnia. Jeśli o mnie chodzi, to najczęściej spotykam go w drugiej połowie czerwca i na początku lipca.
Tryb życia
Mieniaki, które najczęściej się nam pokazują, to samce. Od czasu do czasu latają nisko nad ziemią, aby szukać jakichś „smakołyków”, które mogłyby spić swoją zielonkawą ssawką. Szczególnie często lubią się raczyć płynami z padliny i odchodów większych zwierząt. Chętnie też siadają w pobliżu wyschniętych kałuż, aby spijać sole mineralne. Mogą je także pozyskiwać z potu większych zwierząt, w tym również ludzi. Przy odrobinie szczęścia może się więc zdarzyć, że jakiś osobnik postanowi na nas usiąść, aby go troszkę skosztować. Mam wrażenie, że tęczowce są trochę odważniejsze od strużników i dużo chętniej siadają na ludziach, a przynajmniej na mnie. Czasami mieniaki mogą również siadać na pniach drzew, aby spijać wyciekający z nich sok. Unikają za to odwiedzania kwiatów, choć jak podaje wspomniana już przeze mnie wcześniej książka „Motyle dzienne Polski”, widywano go na kwiatach sadźca konopiastego, ostrożenia warzywnego i ostrożenia polnego. Sam jednak nigdy nie spotkałem żadnego osobnika na kwiatach.
Samice prowadzą dużo bardziej skryty tryb życia. Większość życia spędzają w koronach drzew i rzadko zlatują niżej, tak jak samce. Jeśli już muszą to zrobić, to najczęściej w celu złożenia jaj. Te umieszczają na drzewach żywicielskich, czyli na wierzbie iwie, wierzbie uszatej oraz wierzbie szarej. Znacznie rzadziej wybierają inne gatunki wierzb lub topolę osikę. Jaja są zwykle umieszczane pojedynczo ( rzadziej po dwa), na wierzchołku liścia, gdzieś tak 1-4 m nad powierzchnią ziemi. Gąsienica mieniaka przypomina trochę ślimaka nagiego. Na jej głowie znajdują się bowiem dwa, podłużne wyrostki, które wyglądają jak czułki ślimaki. Gąsienica jest jednak w całości zielona z licznymi, białymi kreskami. Żeruje pojedynczo i jest aktywna w ciągu dnia. Może sobie na to pozwolić, ponieważ dzięki swojemu ubarwieniu świetnie się maskuje na tle liścia. Zimują młode gąsienice, które ukrywają się w rozwidleniach gałązek lub spękaniach kory. Co ciekawe, w tym czasie zmieniają kolor na czerwonobrunatny, aby się lepiej ukryć. Przepoczwarczenie następuje na spodzie liścia, ale rzadko tego, na którym wcześniej żerowała.
W przeszłości, konkretnie do 2001 r., mieniak tęczowiec, podobnie zresztą jak mieniak strużnik, znajdował się na liście gatunków objętych ścisłą ochroną gatunkową. Później jednak został z niej zdjęty. Wciąż jednak znajduje się na Czerwonej Liście z kategorią LC, która oznacza, że jest gatunkiem najmniejszej troski. I póki co faktycznie tak jest. Oba nasze mieniaki są dość liczne, więc raczej nie ma potrzeby, aby obejmować je ochroną. W przyszłości może się to jednak zmienić. Jak wspomina Adam Warecki w swojej książce „Motyle dzienne Polski Atlas bionomii”, w okresie ostatnich kilku lat istotnie zmalała liczebność mieniaka tęczowca, a z niektórych miejsc zniknął zupełnie. Powodem takiego stanu rzeczy są masowe wycinki wierzb rosnących przy leśnych i polnych drogach. To niestety może oznaczać, że stanie się gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Czy powinien więc wrócić na listę chronionych gatunków? Niekoniecznie. Objęcie ochroną danego gatunku, wcale nie oznacza, że nagle polepszy się jego sytuacja. Dużo lepszym rozwiązaniem byłaby ochrona tychże wierzb, na których rozwijają się jego gąsienice. Przy okazji można w ten sposób pomóc nie tylko mieniakowi, ale też innym owadom, które są związane z tymi drzewami.