Gadziogłówka. Jak tak popatrzeć na jej głowę, to faktycznie jest w niej coś gadziego i chyba nie tylko ja tak uważam, skoro dostała właśnie taką nazwał. Tę ciekawą ważkę często spotykam wiosną nad Łyną, gdzie potrafi być naprawdę bardzo liczna. O ile u nas w Polsce jest gatunkiem pospolitym, o tyle w innych państwach, już nie jest z nią tak różowo.
Ochrona
No właśnie. Jej drugi człon nazwy, czyli vulgatissimus oznacza „bardzo pospolita,” a nawet „najpospolitsza.” Nazwa ta została nadana przez samego Karola Linneusza. Ten słynny przyrodnik chyba jednak nie przewidział, że w przyszłości liczebność tej ważki zostanie mocno nadszarpnięta. Zwłaszcza w krajach zachodniej Europy. W Niemczech na ten przykład jest gatunkiem dużo rzadszym niż w naszym kraju. Dlaczego? Gadziogłówki są niezwykle wrażliwe na zanieczyszczenia wód, w których żyją ich larwy. Tam, gdzie jest ona zabrudzona zwyczajnie zanika i przez to dochodzi do tego, co mamy u naszego zachodniego sąsiada. Nas na szczęście to nie dotyczy i jak wspomniałem wyżej, u nas to wciąż pospolity gatunek, nie objęty żadną formą ochrony. Jeszcze. Jak długo potrwa zanim i u nas gadziogłówka zacznie zanikać? Miejmy nadzieje, że nie będziemy musieli się o tym przekonywać, bo naprawdę szkoda by było stracić tak piękną ważkę. Warto o tym pamiętać, gdy zechcemy wylać do wody jakieś świństwo lub umyć w rzece nasz samochód.
Systematyka
Gadziogłówka zalicza się do rodziny gadziogłówkowatych (Gomphidae), która w naszym kraju ma zaledwie 4 reprezentantów. Za to jakich! Jest np. smaglec ogonokleszcz (Onychogomphus forcipatus), rzadka ważka, której samce mają na końcu odwłoka maleńkie szczypczyki… trochę jak u skorka! Oprócz niego, mamy także trzeplę zieloną (Ophiogomphus cecilia), nierzadką ważkę, która jednak wciąż znajduje się na liście gatunków chronionych (co jest w dużej mierze skutkiem unijnych przepisów). Do tego jest naprawdę pięknie ubarwiona.
Nas interesuje jednak rodzaj Gomphus. W nim mamy 2 gatunki. Pierwszy to gadziogłówka żółtonoga (Gomphus flavipes), kiedyś ściśle chroniona, a w październiku 2014 r zdegradowana do gatunku chronionego częściowo. Związana w dużej mierze z dolinami dużych, nizinnych rzek, gdzie potrafi być nawet pospolita. Charakteryzuje się tym, że jej nogi są żółto-czarne (z przewagą żółtego). Nie to co nasza gadziogłówka pospolita, u której nogi są całkowicie czarne. O jej wyglądzie jednak za chwilę.
Wygląd
Nasza gadziogłówka to średniej wielkości ważka. Osiąga długość do 5 cm, zaś rozpiętość jej skrzydeł wynosi około 7 cm. Na jej głowie znajdują się zielonkawo-szare oczy, które nie są porażająco duże (a wiemy jak wielkie „gały” mogą mieć ważki), a do tego są w znaczącym odstępie od siebie. To cecha charakterystyczna wszystkich przedstawicieli gadziogłówkowatych. Idąc dalej mamy tułów, a na nim sześć, jednolicie czarnych nóg (że tak się pozwolę powtórzyć), oraz dwie pary skrzydeł. I tutaj się zatrzymamy na chwilę. W nich bowiem objawia się dymorfizm płciowy, czyli różnica między samcem, a samicą. Rzecz kryje się w drugiej parze skrzydeł. W przypadku samców, w nasadzie każdego skrzydła tej pary znajduje się swego rodzaju wcięcie, przypominające „ząbek”. U samic natomiast ta część skrzydeł jest zaokrąglona. Został nam jeszcze odwłok. Ten u samca jest wyraźnie smuklejszy, zaś jego koniec rozszerza się w taką jakby maczugę. Na jej końcu znajdują się narządy analne, czyli czarne, mocno od siebie odchylone krótkie wyrostki. W przypadku samic odwłok jest wyraźnie grubszy i również kończy się maczugowato. Przydatki analne na jego końcu są jeszcze krótsze niż u samca, przez co nie zwracają na siebie uwagę. Za to pokładełko na spodzie 8 segmentu odwłoka już może nam wpaść w oko. Nie jest może ono największe, ale jak się dobrze przyjrzeć samiczce z boku, to można je dostrzec.
Na koniec ubarwienie. Świeżo po przeobrażeniu, gadziogłówka jest żółtawa z brązowymi dodatkami. Młode osobniki stają się jaskrawo-żółte z czarnymi pasami, które są szczególnie grube na odwłoku. Z wiekiem gadziogłówka jednak ciemnieje. Jej żółte elementy blakną i przybierają zielonkawo-szary odcień.
Gdzie ją można spotkać?
Praktycznie w całej Polsce, poza jakimiś szczególnie wysokimi górami. To pospolity gatunek, który można spotkać w pobliżu wód płynących różnego rodzaju. Mogą to być większe i mniejsze rzeki, a także strumienie. Niekiedy trafia się też w żwirowniach i jeziorach przepływowych. Pierwsze osobniki pojawiają się już na początku maja i można je obserwować do końca czerwca.
Tryb życia
Choć pospolita, to nie zawsze idzie ją łatwo wypatrzeć. Jest to spowodowane przede wszystkim jej trybem życie. Dorosłe ważki lubią fruwać wśród koron drzew, zaś jeśli już zlecą na dół, to przenoszą się w zarośla. Najczęściej latają blisko wód, ale czasem niektórym osobnikom zdarza się odfrunąć od nich i wówczas mogą się trafić w lesie, nad jakąś drogą. Jak na ważkę przystało gadziogłówka to groźny drapieżnik, polujący w locie na inne owady. Jej łupem mogą padać średniej wielkości ćmy, a nawet inne ważki (co akurat nie jest rzadkim zjawiskiem wśród tej grupy owadów). Przy większym posiłku lubi przysiąść na jakiejś roślince i wtedy można ją najłatwiej sfotografować.
Oprócz posiłku, równie ważne w życiu tych ważek jest rozmnażanie. W czasie rozrodu, kopulujące ważki łączą się ze sobą w bardzo typowe dla ważek „serduszko” i kopulują na jakiejś roślince, gdzieś w ustronnym miejscu. Po wszystkim samice składają wprost do wody (zanurzając w wodzie koniuszek odwłoka) około 500 jajeczek. Larwy wylęgają się po kilku tygodniach. Żyją zagrzebane w mule, gdzie spędzają większość swojego życia. Tam polują na różne drobne organizmy. Ich rozwój może trwać nawet 3 lata.
Przeobrażenie
Wiosna 2014 roku dała mi możliwość obserwowania i udokumentowani przeobrażenia się larwy w dorosłą gadziogłówkę. Dzięki temu mogę wam opowiedzieć oraz pokazać, jak to u ważek wygląda.
Kiedy nadchodzi czas, larwa ważki robi się znacznie bardziej niespokojna. Wstrzymuje się z pobieraniem pokarmu, staje się ospała, a związki przyszłych skrzydeł nabierają większego rozmiaru. Coraz częściej zaczyna przebywać tuż przy brzegu, co jakiś czas wychylając ponad powierzchnię swoją głowę i tułów. Po co? Larwy ważek są przystosowane do oddychania pod wodą dzięki swoim skrzelotchawkom. Jako że przeobrażenie ma miejsce na lądzie, larwa musi się przestawić na oddychanie powietrzem atmosferycznym.
W końcu następuje taki czas, gdy uznają, że pora zmienić się we wspaniałe ważki. Najłatwiej mają, gdy mogą bezpośrednio wgramolić się na jakąś łodygę trzciny, konar, czy nawet podporę mostu. Jeśli jednak nie ma nic takiego w pobliżu, to nie robią z tego wielkiego dramatu. Po prostu ruszają przed siebie po suchym brzegu, aż dojdą do jakiegoś pnia czy słupa. Gdy larwa ma szczęście (a nie wszystkim się to uda, w końcu taka „pełznąca” po lądzie larwa, to świetny łup dla jakiegoś ptaka) i usadowi się gdzieś wysoko, wówczas może… całkiem znieruchomieć! W pewnym momencie jej tułów, a w chwilę później także głowa, zaczynają dosłownie pękać. Z coraz większej szczeliny, powoli zaczyna się wyłaniać dorosła ważka. Najpierw widać główkę, później tułów i nogi, a na końcu odwłok. W międzyczasie jej wychodzenia, po bokach ciała, niejednokrotnie widać białe „niteczki.” O co z nimi chodzi? Ano o to, że powstają w wyniku linienia wyściółek głównych tchawek, za pomocą których będzie oddychał dorosły owad.
Kiedy imago wydostanie się ze swojego dawnego „ubranka,” przychodzi czas na doprowadzenie się do ładu i składu. W pierwszej kolejności zaczyna od skrzydeł. Początkowo są stosunkowo małe. Całe pogięte, jednolicie białe i w ogóle nie podobne do skrzydeł dorosłego owada. Dopiero z czasem, żyłki w skrzydłach zaczynają się napełniać hemolimfą (owadzią krwią), dzięki czemu stają się coraz większe i coraz prostsze. Żyłki zmieniają również barwę na znacznie ciemniejszą, zaś całe skrzydła stają się bezbarwne. Oprócz skrzydeł, także odwłok ulega wydłużeniu, a do tego robi się coraz grubszy. Sama ważka również zaczyna nabierać coraz żywszych barw. Wreszcie nadchodzi czas, kiedy gadziogłówka w końcu może rozprostować skrzydła i porządnie je wysuszyć na słońcu. Wtedy pozostaje jeszcze przez jakiś czas w miejscu, kontynuując nabieranie kolorów. Dopiero gdy już wszystko będzie gotowe, gadziogłówka odlatuje w siną dal.
Jeśli chcielibyście być światkami tego niesamowitego cudu natury, nie ma nic prostszego. Wystarczy, że w pierwszych tygodniach maja wybierzecie się nad pobliską rzekę i uważnie rozejrzycie wokół trzcinowisk, czy nawet po pomostach i kładkach. Warunek jest taki, że musicie wcześnie wstać, gdyż cała akcja odbywa się rano (osobnika, którego widzicie na zdjęciach znalazłem około 8.30). Podobnie jest zresztą u innych ważek. Przygotujcie się też na to, że przeobrażenie się w owada dorosłego zajmuje gadziogłówce trochę czasu (moja potrzebowała na to około dwóch godzin, przy czym nie doczekałem końca suszenia jej skrzydeł, a to również zajmuje jej trochę czasu). Jeśli się spóźnicie, jedyne co was czeka, to puste wylinki, których spore ilości można znaleźć na pniach i w wielu innych miejscach.
Galeria: