Tego pluskwiaka na pewno kojarzy sporo osób. Zdarza się bowiem, że pojawia się masowo i to nie tylko w lasach. Jeśli ktoś mieszka w pobliżu jakiegoś terenu zielonego, nawet małego, to może liczyć na jego odwiedziny. Zazwyczaj po prostu spaceruje po ścianach i oknach, ale może się zdarzyć, że będzie chciał wejść do naszego domu, aby znaleźć sobie jakieś dobre miejsce na zimowanie. Na całe szczęście dziobik nie jest groźny, dlatego nie trzeba się go obawiać.
Systematyka i wygląd
Dziobik brzozowiec zalicza się do rodziny zwińcowatych (Lygaeidae), która po przeniesieniu części gatunków do odrębnych rodzin, liczy obecnie tylko 18 gatunków. Większość z nich to niepozorne pluskwiaki, które często są bardzo do siebie podobne. Z dziobikiem jest jednak o tyle łatwo, że inne gatunki z tego rodzaju, w tym bardzo do niego podobny Kleidocerys ericae, w Polsce nie występują. Jego wygląd jest natomiast na tyle charakterystyczny, że można go bez trudu odróżnić od reszty rodzimych zwińcowatych.
Nie da się ukryć, że dziobik to bardzo mały pluskwiak. Długość jego ciała waha się od 4 do 6 mm. Jeśli już jednak uda nam się go spotkać, warto mu się przyjrzeć bliżej, choćby przy pomocy lupy czy aparatu fotograficznego, bo trzeba przyznać, że wygląda naprawdę uroczo. Jego ciało jest w dużej mierze brązowo-czerwonawe z szarymi akcentami na głowie, przedpleczu i tarczce. Dodatkowo występują na nim liczne, czarne punkciki. Jego skrzydła są przeźroczyste, ale znajdziemy na nich kilka, czarnych plamek.
Gdzie go można spotkać?
Pospolity w całej Polsce. Jak już wspomniałem we wstępie, zdarza się, że pojawia się masowo. Znaleźć go można przede wszystkich w lasach liściastych oraz mieszanych i nie jest ważny ich rozmiar. Jest obecny zarówno w dużych kompleksach leśnych, jak i małych zagajniczkach. Dla niego liczy się tylko to, aby w tych lasach były jakieś brzozy. Z tego względu można go spotkać także w parkach, ogrodach czy alejach. Trafia się nawet w centrach miast. Dziobika znajduje się właściwie przez cały rok. Najliczniejszy jest od wiosny do jesieni, ale czasami zdarza się, że wybudza się zimą, gdy temperatura powietrza oscyluje wokół 0 stopni i wtedy można go zaobserwować, jak wędruje po śniegu.
Tryb życia
Dziobik brzozowiec, tak jak sugeruje to jego nazwa, jest związany przede wszystkim z brzozami i to właśnie na nich można go spotkać najczęściej. Dotyczy to zwłaszcza jego larw, które żerują najpierw na brzozowych kwiatostanach, a później na orzeszkach brzóz. Jeśli chodzi o dorosłe, to te są bardziej wszechstronne i mogą też wysysać soki z innych roślin, które rosną w pobliżu brzóz (może to być np. olcha, jarzębina czy różne rośliny zielne). Co więcej, czasami mogą też wysysać soki z innych owadów. Przy masowym pojawie, dziobik potrafi na siebie zwrócić uwagę nie tylko wyglądem, ale także zapachem.
Podobnie jak wiele innych pluskwiaków, dziobik wydziela nieprzyjemny zapach, aby się bronić przed drapieżnikami. Jeśli w tym samym momencie wydzieli go cała grupa, to da się ją łatwo wyczuć ze dużej odległości (kilka razy sam się o tym przekonałem). Co jednak ciekawe, to nie jedyny sposób, w jaki może się bronić. Dziobik może też wytwarzać ćwierkające dźwięki, które są dość wyraźnie słyszalne. Dzieje się tak wtedy, gdy jest zagrożony lub w trakcie kopulacji. Pluskwiaki wydające dźwięki nie są czymś niezwykłym, w końcu zajadkowate też to potrafią.
Jesienią, wraz z nadejściem pierwszych, chłodnych nocy, dziobiki zaczynają szukać sobie miejsc do zimowania. Zazwyczaj chowają się w szczelinach pni, pod odstającą korą i w ściółce leśnej. Czasami zdarza się jednak, że zapuszczają się na tereny zabudowane i próbują wchodzić do naszych domów oraz mieszkań, aby znaleźć sobie przytulny kąt na zimę. Inna sprawa, że nie są to zbyt odpowiednie miejsca do tego celu i nawet nie chodzi o naszą obecność. W środku naszych pomieszczeń jest po prostu za ciepło, aby mogły zimować i zamiast hibernować, wolą wtedy latać i chodzi to tu, to tam. Szczególnie chętnie kierują się w stronę okien i sztucznego światła.
Dla wielu osób pocieszeniem może być fakt, że dziobiki na pewno u nikogo się nie zalęgną, gdyż nie tylko jest u nas za ciepło, ale też nie mają szans na znalezienie odpowiedniego pożywienia. Z tego względu, dziobiki, które wlecą do nas szukać miejsca na zimowanie, zwykle po kilku dniach zwyczajnie giną.