
Portret modliszki chińskiej – iNaturalist/Steve/CC BY-NC 4.0
Zawsze chciałem zrobić pełny artykuł o modliszkach. Jak dotąd nie miałem jednak na to okazji. Cały czas czekam, aż w końcu spotkam modliszkę zwyczajną (Mantis religiosa). W ostatnich latach zwiększa swój zasięg występowania i obecnie można ją znaleźć w sporej części Polski. Mimo to, jakoś nie udaje mi się jej znaleźć w Olsztynie, choć pojawiały się pojedyncze doniesienia, że dotarła i tutaj. Cóż, artykuł o niej będzie musiał poczekać, aż w końcu na nią natrafię. Na szczęście, jest sporo egzotycznych gatunków, o których mogę napisać już teraz. Jednym z nich jest modliszka chińska, która wbrew swojej nazwie, występuje nie tylko w Państwie Środka, ale i w USA, a jej historia związana z dotarciem do tego kraju, jest naprawdę ciekawa.
Systematyka i wygląd

Samica modliszki chińskiej – iNaturalist/Spencer Barrett/CC BY-NC 4.0
Na całym świecie odkryto ponad 2400 gatunków modliszek (Mantodea). Rodzaj Tenodora liczy natomiast 16 gatunków, które występują w Afryce, Azji i Australii. Niektóre z nich dotarły również na kontynent północnoamerykański i wśród nich jest Tenodera sinensis. Czasami ten gatunek jest błędnie nazywany Tenodera aridifolia sinensis, ponieważ początkowo został opisany jako podgatunek Tenodera aridifolia. Od dłuższego czasu, jest jednak osobnym gatunkiem.
Modliszka chińska dorasta do 11 cm, co oznacza, że jest największą modliszką żyjącą obecnie w Ameryce Północnej. Jej ciało jest bardzo smukłe, przez co może się wydawać jeszcze dłuższa niż w rzeczywistości. Ubarwienie tego gatunku jest bardzo zmienne, ale najczęściej spotyka się osobniki całkowicie zielone lub brązowe, z zielonym paskiem na bocznej krawędzi przednich skrzydeł. Jej oczy są brązowe lub zielone, jednak w sztucznym świetle stają się całkowicie czarne.
Historia przybycia T. sinensis do Ameryki Północnej
Tenodera sinensis przez długi czas występowała jedynie w Azji, konkretnie w Chinach, Japonii, Tajlandii, Mikronezji oraz na Półwyspie Koreańskim. W 1896 r. (niektóre źródła podają, że w 1897 r.) pewien ogrodnik znalazł ją jednak w ogrodzie w Pensylwanii. Modliszka siedziała na łodydze pomidora i mocno go zaskoczyła, ponieważ nigdy wcześniej nie spotkał tak dużego drapieżnego owada. Mężczyzna złapał ją do pudełka i zaniósł do sąsiada, Philipa Laurenta, który był entomologiem. Laurent przeszukał miejsce odkrycia owada, ale nie znalazł więcej osobników. Skupił się więc na posiadanym okazie i odkrył, że pochodzi z Azji. Uzbrojony w nową wiedzę udał się do okolicznych szkółek roślin, aby sprawdzić, czy przypadkiem ktoś nie sprowadzał wtedy roślin z Azji. W jednej z nich dowiedział się, że stale importują rośliny z Chin i Japonii, dlatego doszedł do wniosku, że to najpewniej stamtąd pochodził ten osobnik.

Samiec Tenodera sinensis – Wikimedia commons/Luc Viatour/CC BY-SA 4.0
Kilka lata później dokonano kolejnego odkrycia. W tej samej szkółce roślin, w której Laurent dowiedział się o sprowadzanych roślinach, pewna kobieta znalazła sześć kokonów (ootek), których nie była wstanie rozpoznać. Była ciekawa, co się z nich wylęgnie, więc zabrała je do swojego biura. Parę miesięcy później, woźny przywitał ją radosną wiadomością, że jej gabinet jest pełen „robaków”. Jego właścicielka na szczęście się nie zraziła i postanowiła zbadać całą sprawę. Okazało się, że na ścianach i biurku znajduje się kilkaset malutkich owadów. Kobieta szybko się domyśliła, że musiały się wykluć z tych kokonów, jednak, zdziwiło ją, że wyglądają jak malutkie modliszki. Postanowiła więc skorzystać z rady eksperta, a ten potwierdził, że to faktycznie były one. Żałowała jedynie, że kokony zostały zabrane ze szkółki, ponieważ byłyby cennym nabytkiem ze względu na ich zamiłowanie do łapania owadów.

Młode modliszki chińskie, które wylęgły się z ooteki – iNaturalist/Kathy Richardson/CC BY-NC 4.0
Niektórzy amerykanie także o tym pomyśleli, dlatego zaczęto sprowadzać modliszki z innych rejonów świata i wypuszczać je do swoich ogrodów, aby łapały owady. W rezultacie stopniowo rozprzestrzeniły się po innych rejonach kraju. W 1926 r. badacz z Filadelfii o imieniu Walter R. Thierolf postanowił sprawdzić, czy rzeczywiście jest sens wypuszczać modliszki w ogrodach i czy faktycznie przynosi to jakieś korzyści ekonomiczne. Zebrał więc 50 kokonów T. sinensis i wyhodował z nich ok. 10 tys. malutkich modliszek. Następnie wypuścił je w okolicy swego domu i sprawdzał, na jakie owady polują. Nie był zadowolony z ich ekonomicznej wartości, ponieważ pożerały nie tylko szkodniki, ale też inne owady, w tym pszczoły miodne. Ostatecznie doszedł jednak do wniosku, że skoro ich ofiary są tak zróżnicowane, to wydają się godnymi „agentami w planie natury” utrzymującymi równowagę w życiu owadów.
Cóż, niewiele z tych badań wynikło, ale za to przyczyniły się do rozprzestrzenienia się tego gatunku po USA. Obecnie modliszka chińska jest pospolita w całych Stanach i uznaje się ją za gatunek obcy inwazyjny. Mimo to i tak jest sprzedawana w tamtejszych sklepach ogrodniczych i w Internecie, gdzie można ją nabyć i wypuścić w ogrodzie, aby zjadała szkodniki. Na polskich stronach internetowych, choćby na Allegro, też można kupić modliszkę chińską, ale na szczęście nie po to, aby ją wypuszczać, tylko żeby móc ją hodować w domowym zaciszu, tak jak to się robi z innymi egzotycznymi modliszkami. Zresztą, gdyby ktoś chciał pójść w ślady Thierolf, to od razu uprzedzam, że nasz klimat nie jest odpowiedni dla tego gatunku i raczej by się u nas nie zadomowiła. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Jeśli natomiast chcecie jeszcze lepiej poznać tę historię, zapraszam do artykułu tutaj.
Modliszka i gąsienice monarchów

Samica modliszki chińskiej zjadająca motyla monarcha – iNaturalist/Marty/CC BY-NC-ND 4.0
Modliszka chińska jest groźnym drapieżnikiem, który poluje na różne stawonogi. Atakuje m.in. pająki, szarańczaki, ważki, muchówki, błonkówki (w tym szerszenie) oraz motyle. O właśnie, zatrzymajmy się na chwilę przy tych ostatnich. Modliszka nie jest bowiem wybredna i pożera nawet te owady, które są trujące lub paskudne w smaku. Ostatnio zasłynęła z polowania na inwazyjnego pluskwiaka Lycorma delicatula, z którym walczy cała Ameryka. Najciekawsze jest jednak to, jak sobie radzi z motylem monarchem, czyli innym trującym gatunkiem, który żyje w USA. Jeśli chodzi o dorosłego motyla, to nie ma problemu. Modliszka po prostu go chwyta i pożera niemal w całości. Zostawia zwykle tylko jego skrzydełka, ponieważ i tak nie maja dużej wartości odżywczej. Co jednak z gąsienicą? Ją modliszka również może schwytać i pożreć, jednak w tym przypadku musi się trochę postarać, aby posiłek nadawał się do spożycia.
Jak to robi? Bardzo brutalnie. Po schwytaniu gąsienicy wygryza w jej ciele dziurę i cierpliwie czeka, aż jej wnętrzności wypłyną na zewnątrz. Dopiero, gdy tak się stanie, zaczyna ją pożerać. W wyniku jej działania na marne idzie ok. 40% gąsienicy. Co ciekawe, dzieje się tak tylko wtedy, gdy złapie gąsienicę monarcha. Naukowcy, którzy badali to zachowanie, karmili modliszkę także gąsienicami barciaka większego (Galleria mellonella) i przezierki prosowianki (Ostrinia nubilalis), które nie są trujące i były przez nią pożerane w całości. Dlaczego więc modliszka pozbywała się wnętrzności gąsienic monarchów? Początkowo wydawało się, że robi to, aby uniknąć zawartych w nich toksyn, jednak kolejne badania pokazały, że poziom toksyn w jelitach jest dokładnie taki sam, jak w reszcie jej ciała. Powód musiał być inny i naukowcy wysnuli dwie hipotezy.

Samica modliszki chińskiej zjadająca pluskwiaka Lycorma delicatula – iNaturalist/Madyson Love/CC BY-NC 4.0
Modliszka może się pozbywać ich wnętrzności, ponieważ jest wrażliwa jedynie na niektóre toksyny, które znajdują się akurat w nich. Może być też tak, że wnętrzności są dla niej po prostu niesmaczne lub nie mają większej wartości odżywczych. Jelita gąsienic są zwykle wypełnione przeżutą materią roślinną, więc ma sens, że mięsożerca, taki jak modliszka, będzie chciał je usunąć. Przy okazji pozbywa się też dodatkowych toksyn, które mogłaby wchłonąć w swój organizm. Ta hipoteza jest uznawana przez naukowców za najbardziej prawdopodobną. Jej potwierdzeniem może być fakt, że zaobserwowali, jak badane przez nich modliszki zjadły 21 gąsienic monarcha, ale wypatroszyły tylko 18. Dwie z nich miały w środku pasożytniczą larwę zamiast materii roślinnej, a trzecia była zainfekowana grzybem i prawie w ogóle się nie odżywiała.
Więcej informacji, na temat tych badań możecie znaleźć tutaj.
Postrach kolibrów
Modliszka chińska potrafi sobie radzić nie tylko gąsienicami monarchów, ale także ze znacznie większymi zwierzętami. Okazjonalnie może bowiem polować na małe kręgowce, takie jak żaby i jaszczurki. Najbardziej zadziwiające jest jednak to, że potrafi również chwytać i pożerać ptaki, konkretnie kolibry, które są wystarczająco małe, aby sobie z nimi poradziła. I w tym przypadku modliszka wykazuje się dość sporym sprytem (jeśli można przypisać taką cechę owadowi), ponieważ aby je złapać, często usadawia się na poidełkach dla kolibrów, które są wywieszane przez ludzi w ogrodach. Koliber, całkowicie nieświadomy zagrożenia, podlatują do poidełka, aby się napić słodkiego płynu i właśnie wtedy pada łupem czającej się obok modliszki.
W 2017 r. ukazały się badania naukowe, w których badacze przyjrzeli się modliszkom łapiącym małe ptaki. W sumie odnotowano 147 przypadków modliszek polujących na ptaki. Działo się to w 13 krajach, na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy. Najwięcej przypadków odnotowano w Ameryce, ponieważ to właśnie tam żyją kolibry. Jak się okazało ich ulubionym gatunkiem kolibra jest koliberek rubinobordy (Archilochus colubris), znany też jako koliber zwyczajny. To mały ptak, który osiąga do 10 cm, natomiast jego masa dochodzi tylko do 3 g. Z tego względu jest idealną ofiarę dla dużej modliszki, a taką jest właśnie Tenodera sinensis. Podczas prowadzonych badań, okazało się także, że schwytanie ptaka przez modliszkę prawie zawsze kończyło się jego pożarciem. Tylko w 2% przypadków udało mu się uciec bez pomocy człowieka.
Więcej informacji o modliszkach polujących na ptaki możecie znaleźć tutaj.
Okres godowy i rozwój

Kopulująca parka modliszek chińskich – iNaturalist/Christine McAnlis/CC BY 4.0
Dlaczego modliszki polują na ptaki? Jako że prawie wszystkie przypadki dotyczyły samic, jest bardzo prawdopodobne, że pozyskują w ten sposób więcej energii, która jest im potrzebna do wyprodukowania jaj. Co jednak w przypadku, gdy w pobliżu nie ma akurat żadnego ptaka? Cóż, wtedy dodatkowego zastrzyku energii może dostarczyć samiec. Nie jest wielką tajemnicą, że samice modliszek zjadają czasami swoich partnerów podczas kopulacji. Zwykle dzieje się to jednak rzadko. Badania wykazały, że kanibalizm seksualny u modliszek w naturze występuje jedynie w 13-28% przypadków. Nie dotyczy to jednak modliszki chińskiej, u której samce mogą stanowić aż 63% diety dorosłych samic! Najpewniej i w tym przypadku samicom chodzi o pozyskanie dodatkowej energii do produkcji jaj. Nie da się ukryć, że złapanie samca, jest znacznie łatwiejsze niż upolowanie kolibra, dlatego samice chętnie korzystają z tej opcji.
Artykuł o kanibalizmie seksualnym modliszek znajdziecie tutaj.

Ooteka modliszki chińskiej – iNaturalist/Matt Parr/CC BY-NC 4.0
Po kopulacji, samica może wyprodukować kilka kokonów, zwanych ootekami, które umieszcza na gałęziach drzew i krzewów oraz na łodygach roślin zielnych. Jedna ooteka może zawierać do 300 jaj. Młode modliszki pojawiają się wiosną przyszłego roku. W trakcie swojego rozwoju intensywnie polują i rosną. W sumie mogą przejść od sześciu do siedmiu wylinień. Do kopulacji dochodzi pod koniec lata i wtedy też samice produkują ooteki. Gdy nadejdą chłodniejsze dni, dorosłe modliszki giną, zaś ooteki zimują. Rozwój modliszki chiński mocno przypomina więc ten w wykonaniu naszej modliszki zwyczajnej. Podobnie jak ona, modliszka chińska żyje około jednego roku.
Modliszka i sztuki walki
Boks modliszki, znany również jako styl modliszki, to tradycyjny styl chińskich sztuk walki, który najprawdopodobniej został zainspirowany ruchami modliszki chińskiej. Istnieje wiele legend na temat jego powstania, ale najczęściej uważa się, że jego twórcą był niejaki pan Wang Lang.

Samica modliszki chińskiej – iNaturalist/CC BY-NC 4.0
Według jednej z takich legend (a także Wikipedii, na której została opisana), Wang Lang przegrał pojedynek z innym wojownikiem. W górach Laoshan zobaczył modliszkę walczącą z większą od siebie cykadą. Duży owad nie miał szans z waleczną modliszką i jej potężnymi odnóżami. Zachwycony mężczyzna zabrał ją ze sobą i uważnie się przyglądał jej zachowaniu. Zaobserwowane ruchy włączył do swoich umiejętności i ćwiczył ich wykorzystanie w walce. Wang Lang po raz kolejny zmierzył się z tym samym wojownikiem i tym razem wygrał. Inna opowieść mówi o tym, że Wang Lang został zaproszony przez mnicha Fuju, razem z siedemnastoma innymi mistrzami stylów kung fu, w celu wymiany doświadczeń i technik. Następnie zostały spisane w podręczniku zwanym „Mishou”. Podręcznik podaje, że Wang Lang zdołał się nauczyć wszystkich technik od reszty mistrzów i jedną z nich miał być styl modliszki.
Oczywiście trudno powiedzieć, czy któraś z tych legend jest prawdziwa i czy w ogóle ten cały Wang Lang istniał. Pewne jest, że boks modliszki jest praktykowany również w dzisiejszych czasach i każdy może spróbować się do nauczyć w różnych klubach sztuk walki.
Podsumowanie

Kolejny portret modliszki chińskiej – iNaturalist/Bill Keim/CC BY 4.0
Modliszka chińska to z pewnością fascynujący owad, którego warto bliżej poznać. Jeślibyście chcieli to zrobić, z całą pewnością możecie spróbować swoich sił w jej hodowaniu. Sam kiedyś miałem egzotyczne modliszki (choć były to inne gatunki) i bardzo miło wspominam ten czas. Niestety ta modliszka, to także przykre przypomnienie, co się dzieje, gdy ludzie bezmyślnie ingerują w naturę. Jak już wcześniej wspomniałem, obecnie jest uznawana za gatunek obcy inwazyjny, który może mieć negatywny wpływ na rodzime gatunki w USA. Co ciekawe, wcale nie chodzi o kolibry, bo jak odkryli naukowcy, wpływ modliszek na ich liczebność nie jest jakoś strasznie duży i znacznie większym zagrożeniem są dla nich koty domowe, podobnie jak dla innych ptaków. Modliszka chińska wypiera jednak rodzime gatunki modliszek, przede wszystkim Stagmomantis carolina, która jest mniejsza i słabsza od modliszki chińskiej. To oznacza, że często musi jej ustępować miejsca i w rezultacie jej liczebność spada (więcej o tym możecie przeczytać w artykule tutaj)
Co więcej, ludzie sprowadzili do Stanów Zjednoczonych nie tylko modliszkę chińską, ale też inne gatunki, w tym naszą modliszkę zwyczajną, która też ma negatywny wpływ na tamtejsze rodzime gatunki. Podobnie było z biedronką azjatycką, która również została sprowadzona do USA, aby pomogła walczyć ze szkodnikami, a jak się to skończyło, możemy się przekonać także na naszym podwórku. Nie jest to oczywiście wina tych owadów, ale ludzi, którzy przenieśli je do innych rejonów świata, nie bacząc przy tym na konsekwencje i efekty są jakie są. Właśnie dlatego warto uważać, gdy podróżujemy do innych krajów, aby nie zawlec do nich naszych gatunków ani nie przywieść z nich żadnego, nieproszonego gościa. Jeśli chcemy wykorzystać jakieś pożyteczne zwierzę, do zwalczania szkodników, najlepiej postawić na rodzime gatunki.

Samica modliszki chińskiej – iNaturalist/Judy Gallagher/Flickr/CC BY 4.0