Rok 2021 był dla mnie niezwykle udany, jeśli chodzi o owady. Spotkałem wiele ciekawych gatunków, w tym również takich, których nigdy wcześniej nie widziałem na żywo. Wśród tych ostatnich jest uszyca, nazywana także skoczkiem uszatym. Spotkałem ją na początku sierpnia i muszę przyznać, że było to dla mnie kompletne zaskoczenie, ponieważ nie miałem pojęcia, że można ją znaleźć w północno-wschodniej Polsce. Natura znów mnie jednak zaskoczyła z czego naprawdę bardzo się cieszę.
Systematyka i wygląd
Moja radość wynika nie tylko z tego, że trafił mi się dość rzadki pluskwiak, ale przede wszystkim z tego, że uszyca wygląda w tak nietypowy, wręcz niesamowity sposób. No bo tylko spójrzcie na nią. Szerokie, mocno spłaszczone ciało, wyrostki na przedpleczu, które wyglądają jak uszy (i którym zawdzięcza swoją nazwę), no i przede wszystkim jej głowa, która wygląda zupełnie jak szufla. Spróbujcie znaleźć drugiego takiego owada w naszej faunie! Uszyca jest jedynym przedstawicielem rodzaju Ledra w Polsce. No dobrze, a co z innymi gatunkami należącymi do jej rodziny? Tutaj też próżno szukać drugiego takie, jak ona.
Uszyca należy do rodziny skoczkowatych (Cicadellidae), czyli pokaźnej grupy liczącej u nas ok. 430 gatunków. Dużo, ale większość z nich to małe (rzadko mają więcej, niż 1 cm) pluskwiaki, które zwykle są pozbawione dziwnych wyrostków lub nietypowego kształtu głowy. Jakby tego było mało, nie brakuje wśród nich gatunków, które są do siebie niezwykle podobne, co skutecznie utrudnia ich rozpoznanie. Na szczęście, dzięki wyjątkowemu wyglądowi uszycy, nie ma z nią tego problemu i raczej nie da się jej pomylić z żadnym innym gatunkiem. Na upartego, jeśli jakimś cudem ktoś by nie zauważył jej wyrostków, zawsze można się kierować jej wielkością. Długość jej ciała waha się bowiem w okolicach 1,3 – 1,8 cm, co oznacza, że jest największym przedstawicielem skoczków w Polsce.
Gdzie ją można spotkać?
O właśnie i to jest dobre pytanie, na które wcale nie tak łatwo jest odpowiedzieć. Generalnie uszyca jest szeroko rozprzestrzeniona w całej Polsce, ale wykazano ją z nielicznych stanowisk. Jej obecność odkryto w wielu rejonach zachodniej i południowej części naszego kraju, jednak jest bardzo mało danych odnośnie jej występowania w północno-wschodniej Polski. Wiadomo, że można ją znaleźć na Podlasiu, w tym również w Puszczy Białowieskiej, ale nigdzie nie udało mi się znaleźć informacji o wykazaniu jej z terenów Warmii, w tym z Olsztyna, gdzie właśnie ją spotkałem. Widzicie już, dlaczego tak mnie zaskoczyło jej znalezienie.
Mimo to, rzadkość uszycy raczej nie wynika z jakichś jej szczególnych upodobań co do wyboru siedliska. Wręcz przeciwnie, prawdopodobnie, jest dużo pospolitsza, niż mogłoby się wydawać i chyba można zaryzykować stwierdzenie, że jest obecna w całej Polsce. Niełatwo to jednak potwierdzić, ponieważ ciężko ją znaleźć. Dosłownie. Uszyca jest mistrzynią kamuflażu i kiedy siedzi na korze drzewa, to wręcz idealnie się z nią zlewa. Ja miałem to szczęście, że spotkany przeze mnie osobnik usadowił się akurat na pożółkłej łodydze trawy. Gdyby siedział na korze, prawie na pewno bym ją przeoczył i nadal nie miałbym pojęcia, że żyje w mojej okolicy.
To, że spotkałem ją w sierpniu, nie jest niczym niezwykłym. Dorosła uszyca pojawia się dość późno, bo gdzieś tak w lipcu i można ją spotykać aż do września. Wcześniej, gdzieś tak na wiosnę, można spotkać jej larwy, choć słowo „spotkać” jest tu chyba trochę nad wyrost. Larwy uszycy maskują się jeszcze lepiej, niż dorosłe i zauważenie ich potrafi graniczyć z cudem, dlatego jeśli już chcielibyście spotkać tego pluskwiaka, to lepiej jest się rozejrzeć za dorosłym, ponieważ jest trochę większa szansa, że uda się go wypatrzeć. Czasami może się zdarzyć, że uszyca sama do nas przyleci, ponieważ ciągnie ją do sztucznego światła.
Tryb życia
Może i uszycy jest wszystko jedno, czy zamieszka w górach czy w warszawskim lasku, ale jeśli chodzi o jej zwyczaje żywieniowe, to tutaj ma już całkiem konkretne wymagania. Jej życie kręci się wokół dębów, ponieważ żywi się ich sokiem i to właśnie na nich można ją znaleźć. Dużo rzadziej pojawia się na innych drzewach, ale czasami można ją też znaleźć na leszczynach, bukach, olchach i topolach. Tak jak wcześniej wspomniałem, ja spotkałem swojego osobnika na uschniętej trawie, jednak parę metrów za nią znajdowało się kilka rosnących dębów, więc podejrzewam, że przez przypadek spadła z jakiejś gałęzi, może zdmuchnął ją silny wiatr, lub po prostu nie udał jej się jakiś skok. A właśnie.
Druga nazwa nie jest tylko nawiązaniem do rodziny, w której się znajduje. Skoczek uszaty jest świetnym skoczkiem, co zresztą zademonstrował mi, gdy robiłem mu zdjęcia. Po krótkiej sesji, uznał bowiem, że ma już mnie dość i gdy odwrócił się w przeciwną stronę (tak, dokładnie w tę stronę, gdzie rosły dęby), wykonał mocny, daleki skok. No dobra, może nie do końca tak daleki, bo zamiast do dębów, to poleciał w stronę pobliskich zarośli, ale osiągnął swój cel. Gdy w nie wpadł, zniknął mi z oczu i nie było już szans, abym go ponownie znalazł. Tym razem skok uratował go przed kolejną sesją zdjęciową, ale normalnie, przydaje mu się, gdy chce uciec przed jakimś drapieżnikiem albo parazytoidem.
No dobrze, ja zaraz też wykonam skok, ale ku zakończeniu tego artykułu. Nim to jednak zrobię, wspomnę jeszcze kilka słów o larwie. Tak jak już wcześniej pisałem, larwa kamufluje się jeszcze lepiej niż dorosła uszyca, ponieważ jest mniejsza, bardziej spłaszczona i brakuje jej wyrostków, które mogłyby zdradzić jej obecność. Gdy więc usiądzie na korze i przyciśnie do niej swoje ciało to dosłownie znika z oczu potencjalnych drapieżników. Rozwój uszycy trwa 2 lata, przy czym larwa zimuje dwa razy, prawdopodobnie ukryta pod korą lub w ściółce. Po drugim zimowaniu przeobrażą się w dorosłego owada.
Super! Dzięki za kolejny artykuł, który pomaga mi zapoznać się z rodzimymi owadami. Lubię Twój lekki styl pisania i szerokie, acz zwięźłe podejście do tematu.