Nerkosze, podobnie jak spokrewnione z nimi koziułki z rodzaju Tipula, potrafią przestraszyć niejednego człowieka. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak wielkie komary z długimi nogami i jakby tego było mało, na tułowiu i odwłoku często mają żółto-czarne paski, które kojarzą się z osami. Być może to właśnie za ich sprawą, są czasami brane za komary tygrysie. Wystarczy jednak porównać ze sobą te owady, aby szybko zauważyć, że w ogóle nie są do siebie podobne. Co więcej, nerkosze są całkowicie nieszkodliwe i nie ma powodów, aby się ich obawiać.
Systematyka
Nie jestem do końca pewien, ile gatunków nerkoszy można znaleźć w Polsce, ale jeśli wierzyć bazie biomap oraz internetowemu katalogowi koziułek z całego świata (tutaj zostawiam do niego link), mamy ich równe 16. Wiem natomiast, że poszczególne gatunki są bardzo trudne do odróżnienia. Da się to zrobić na oko, ale często trzeba się kierować subtelnymi cechami, takimi jak użyłkowanie skrzydeł, czy wyglądem i ułożeniem plamek na ciele, co dla niedoświadczonej osoby może być dość sporym problemem. Przyznam, że początkowo chciałem zrobić artykuł, w którym napiszę ogólnie o całym rodzaju Nephrotoma, bez skupiania się na konkretnym gatunku, ale gdy zobaczyłem, że na moich zdjęciach dominuje nerkosz tygrysi, postanowiłem skupić się tylko na nim.
Nephrotoma pratensis jest jednym z łatwiejszych nerkoszy do rozpoznania, choć to wcale nie oznacza, że nie da się go pomylić z innymi gatunkami. Wręcz przeciwnie, występujący w Polsce Nephrotoma croceiventris wygląda prawie tak samo, jednak jak wiemy „prawie” robi wielką różnicę, a w tym konkretnym przypadku główne różnice są dwie. Pierwsza i najważniejsza, to ubarwienie głowy. U nerkosza tygrysiego, fragment głowy, tuż nad wargą górną (konkretnie w tym miejscu, z którego wyrastają jego czułki) jest żółty, natomiast u N. croceiventris jest czarny. Na zdjęciu nie zawsze to widać, ale jeśli zrobimy je w dobrej jakości i uda nam się uchwycić głowę, to przy dużym przybliżeniu można dostrzec tę cechą (link do tego zdjęcia zostawiam tutaj)
Druga ważna cecha, to ubarwienie odwłoka, które u nerkosza tygrysiego jest jednolicie szare z paroma, żółtymi plamkami po bokach. U N. croceiventris odwłok jest niejednolicie szaro-czarny i żółte plamki też są obecne na jego bokach. Oczywiście, N. croceiventris to nie jedyny nerkosz, z którym można pomylić bohatera tego artykułu. Pozostałe gatunki są jednak zwykle znacznie jaśniejsze, tzn. w ich ubarwieniu jest znacznie więcej żółtych elementów, zwłaszcza jeśli chodzi o odwłok. Wyjątkiem jest nerkosz jesienny (Nephrotoma crocata), który jest chyba jeszcze ciemniejszy, niż nerkosz tygrysi, ale jego można łatwo rozpoznać po żółtych pasach na odwłoku. O nim zresztą napiszę więcej pod koniec tego artykułu.
Wygląd
No dobrze, przejdźmy teraz do opisu nerkosza. Tradycyjnie zacznę od podania jego wielkości, choć muszę zaznaczyć, że miałem z tym mały problem, ponieważ prawie nigdzie w całym Internecie nie udało mi się znaleźć jego wielkości. O swoich książkach nawet nie wspominam, bo w nich ten gatunek w ogóle nie występuje. Dopiero na stronie MarkEisingBirding udało mi się znaleźć podane wymiary dla tego gatunku. I tak, samica osiąga od 18 do 23 mm, natomiast samiec jest mniejszy i ma od 14 do 16 mm. Oczywiście jeśli wierzyć tej stronie, ale osobiście jestem wstanie się z tym zgodzić, ponieważ faktycznie, widziane przeze mnie osobniki miały podobne wymiary.
Jeśli chodzi o pozostałe aspekty anatomii tego gatunku, to głowa i tułów są u niego czarno-szare z licznymi, żółtymi lub żółto-pomarańczowymi plamkami (niekiedy są brunatnożółte lub nawet całkiem brunatne), natomiast odwłok jest dokładnie taki, jak to opisałem przy okazji systematyki. Końcówka odwłoka samicy jest zakończona krótkim, spiczastym pokładełkiem, które służy oczywiście do składania jaj (w żadnym razie nie jest to żądło). U samca odwłok jest tępo ścięty.
Gdzie go można spotkać?
Nie wiem, jak to jest w innych rejonach Polski, ale u mnie na Warmii jest pospolity i często go spotykam na swojej drodze. Zazwyczaj pojawia się na piaszczystych obrzeżach lasów, leśnych polanach oraz w pobliżu ścieżek. To typowo wiosenny gatunek spotykany od kwietnia do końca maja lub pierwszych dni czerwca. Najliczniejszy jest w maju.
Tryb życia
No to zaczynamy trudniejszą część tego artykułu. Przyznam bowiem, że nie mam zbyt wielu informacji o życiu tego gatunku. Z tego co sam zaobserwowałem, to dorosłe nerkosze można wypatrzeć, jak przesiadują na liściach różnych drzew i krzewów. Zwykle robią to ze złożonymi skrzydłami, przez co niełatwo jest zobaczyć, jak wygląda wierzchnia strona ich odwłoka. Od czasu do czasu przylatują również do kwiatów, aby zjadać pyłek i nektar. Nie jestem do końca pewien, czy mają jakieś ulubione gatunki, ale z pewnością odwiedzają selerowate, ponieważ sam zaobserwowałem pewnego osobnika, który się na nich pożywiał.
Podczas składania jaj, samice nerkoszy przyjmują niemal pionową pozycję i podskakują tuż nad piaskiem, co chwila wbijając w niego swojego pokładełko i składają w nim jaja. Jak podaje Pan Marek W. Kozłowski w swojej książce „Owady Polski”, jedno takie wbicie pokładełka w piach trwa ok. 1/12 sekundy, i dokładnie ten czas musi wystarczyć samic, na podjęcie decyzji czy złożyć jajeczko, czy zrobić to w innym miejscu. Jeśli się na to zdecyduje, to trwa to niespełna sekundę. Takie samice nerkoszy składające jaja często można zobaczyć w parkach, a nawet na miejskich trawnikach i ścieżkach. Niekoniecznie muszą to nerkosze tygrysie, bo inne gatunki z tego rodzaju też składają jaja w ten sposób.
Larwy nerkoszy nie są zbyt lubiane przez ogrodników, ponieważ rozwijają się w glebie i żywią się korzeniami różnych roślin, takich jak trawy. Czasami, w ciągu dnia, mogą też wychodzić na powierzchnię ziemi i zjadać naziemne części roślin. Niestety nie mam pojęcia ile czasu trwa ich rozwój, ani jak to u nich wygląda z przeobrażeniem czy zimowaniem.
Nerkosz jesienny (Nephrotoma crocata)
Na zakończenie wspomnę jeszcze kilka słów o kolejnym ciemno ubarwionym gatunku z tego rodzaju, czyli nerkoszu jesiennym. Na początek, małe wyjaśnienie odnośnie jego nazwy, bo zdecydowanie może wprowadzać w błąd. Owszem, można go spotkać na jesieni (a w każdym razie na początku, czyli we wrześniu i październiku), ale pojawia się także latem, nawet wiosną i to już w marcu! Jeśli chodzi o jego ubarwienie, to jest w dużej mierze czarny, z niewielkimi, żółtymi plamkami na głowie i tułowiu, oraz przynajmniej trzema, żółtymi pasami na odwłoku. Dodatkowo na końcu odwłoka samicy znajduje się krótkie, spiczaste pokładełko o czerwono-brunatnym zabarwieniu. Znaleźć go można w bardzo różnych siedliskach, często pojawia się w miastach, na terenach ruderalnych, w ogrodach czy w parkach. Dorosłe osobniki przesiadują wśród roślin, a także na ścianach budynków.
Właśnie go miałam w domu😨. Zamknęłam biedactwo na dobre kilkanaście minut 🙄 w szczelnie zamkniętym pudełeczku 🥺 aby zrobić zdjęcie i poszukać coś na temat tego „straszydła”🤫 (i wcale nie było to proste zadanie 😓).
Miał owadzik szczęście 😅, że znalazłam ten artykuł – bardzo szczegółowy😊, w przeciwnym przypadku ciężki byłby jego los😢. Znów sobie gdzieś fruwa na wolności 😀.