
Portret C. blaptoides – Flickr/coniferconifer/CC BY 2.0
Japonia. Kraj kwitnącej wiśni… tylko, że za wiśnią nie każdy musi przepadać. W końcu kto powiedział, że mieszkaniec Japonii nie może być np. miłośnikiem francuskiej kuchni, prawda? W pewnym sensie, można stwierdzić, że z takiego właśnie założenia, mógł wyjść chrząszcz, którego za chwilę wam przedstawię. Co jednak jeszcze ciekawe, nietypowa dieta, to nie jedyne, co ma nam do zaoferowania. Pokaźne rozmiary, intrygujący wygląd, a do tego cała gama barw, jaką dysponują poszczególne podgatunki. I właśnie o tym wszystkim, za chwilę wam napiszę
Tajemnica podgatunków
Carabus blaptoides, znany wcześniej jako Damaster blaptoides, znajduje się w kręgu zainteresowania wielu entomologów, a na jego temat powstało całe mnóstwo prac. Nie bez powodu zresztą. Ten gatunek ma bowiem prawdziwą smykałkę do tworzenia całego mnóstwa podgatunków, które zamieszkują całkiem konkretne rejony Japonii. Szczegóły tego zjawiska wciąż są dyskusyjne, nie mniej przyjmuje się, że pierwszy przedstawiciel tego gatunku… albo raczej protogatunek, przedostał się z części kontynentalnej Azji do Japonii (możliwe, że w czasach epoki lodowcowej) i zaczynając od północnej wyspy Hokkaido, powoli rozprzestrzenił się na pozostałe rejony. Jako że gatunek ten nie jest zbyt ruchliwy (owszem, może i sprawnie biega, ale nie potrafi latać), to i też stopniowa izolacja na poszczególnych wyspach, doprowadziła do powstania form, które zdecydowanie różnią się od siebie i to do tego stopnia, że przez pewien czas uznawano je za odrębne gatunki. Liczba tych podgatunków waha się w granicach 7-9 (zdania co do dokładnej liczby są podzielone). Poniżej pozwolę sobie wymienić kilka przykładowych, wraz z rejonami Japonii, w których można je znaleźć.

C. b. babaianus – Adan/Wikimedia commons/CC BY-SA 3.0
- C. b. rugipennis (Hokkaido)
- C. b. viridipennis (północna dzielnica Tohoku)
- C. b. babaianus (Południowe Tohoku)
- C. b. fortunei (wyspa Awashima, prefektura Niigata)
- C. b. oxuroides (Kantō, w tym wyspa Izu Oshima)
- C. b. capito (wyspa Sado w prefekturze Niigata)
- C. b. bravicaudus (Archipelag wysp Oki, prefektura Shimane)
- C. b. blaptoides (od regionu Kinki, na południowy zachód, aż po wyspę Kiusiu)
Na czym polegają różnice pomiędzy nimi? Chociażby na ubarwieniu. Choć standardowo chrząszcze te mają ciemne, wręcz czarne zabarwienie ciała, to ich przednia część, często połyskuje najróżniejszymi kolorami, właśnie w zależności od podgatunku. I tak można się u nich spotkać z połyskiem zielonkawym, fioletowym, niebieskim czy czerwonawym. To jednak nie wszystkie cechy, ponieważ różnice przejawiają się również w rozmiarach głowy, a także w ogólnych rozmiarach ciała.
Kilka słów o jego niesamowitym wyglądzie

C. B. blaptoides/ – Wikimedia commons/Alpsdake/CC BY-SA 4.0
Właśnie. Nie tylko mnogość form barwnych może robić wrażenie. C. blaptoides wyróżnia się również swoimi potężnymi gabarytami, które mogą wynosić od 3 do nawet 7 cm! Dla porównania dodam, że biegacz skórzasty (Carabus coriarius), który jest uznawany za największy gatunek w Polsce, osiąga najwyżej 4 cm (a przecież i tak uchodzi za naprawdę sporego chrząszcza). Carabus blaptoides ma się więc czym pochwalić, ale to jeszcze nie wszystko.
Interesujący jest bowiem także jego ogólny wygląd, którym również wyróżnia się spośród innych biegaczy. Jego ciało jest bowiem bardzo smukłe i silnie wydłużone, zwłaszcza przedplecze oraz głowa. Na tej ostatniej znajdują się czułki, które mają długość mniej więcej połowy ciała całego biegacza, oraz potężne żuwaczki, które w porównaniu z głową, prezentują się naprawdę potężnie, a przy tym bardzo niebezpiecznie. Długie oraz smukłe są także jego odnóża, które pozwalają mu na sprawne przedzieranie się przez ściółkę leśną.
Japończyk pełną gębą
Chociaż najprawdopodobniej, chrząszcz ten przybył z właśnie z Azji kontynentalnej, to nie zmienia faktu, że od tamtego czasu związał się z Japonią tak bardzo, że stał się gatunkiem endemicznym, występującym niemal wyłącznie tam (i trzeba przyznać, jest go tam całkiem sporo). Wprawdzie w ostatnich latach można go znaleźć również na Tajwanie, jednak pojawił się tam za sprawą ludzi, którzy sprowadzili go, by pomógł ograniczać liczebność ślimaków, które czynią szkody w uprawach.
Pogromca ślimaków
Podobnie jak wiele innych biegaczy z rodzaju Carabus, także naszych rodzimych, ten konkretny preferuje nocny tryb życia, kiedy to przemierza lasy w poszukiwaniu ofiar. Zazwyczaj trzyma się ziemi, jednak od czasu do czasu zdarza mu się wspinać na drzewa i nawet można go na nich przyłapać, jak spija wyciekający sok, w towarzystwie innych chrząszczy. Niekiedy można też na niego trafić w ciągu dnia, jednak zdecydowanie nie warto mu przeszkadzać ani tym bardziej próbować go łapać. W sytuacji zagrożenia, broni się rozpryskując wokół siebie cuchnącą, drażniącą wydzielinę, którą rozpryskuje za pomocą gruczołów na końcu odwłoka. Taka substancja może być szczególnie nieprzyjemna, gdy dostanie się do oczu, ponieważ może spowodować ból, a nawet stan zapalny. Co ciekawe, nie jest to wcale odosobniony sposób obrony, ponieważ nasze rodzime biegacze z rodzaju Carabus potrafią się bronić w niemal taki sam sposób. Zdecydowanie bardziej wyróżnia się z nich wszystkich swoją bardzo wąską specjalizacją pokarmową.
Jego szczególnie smukły przód ciała nie jest wcale przypadkowy. C. blaptoides należy bowiem do wyspecjalizowanych drapieżników, który upodobał sobie ślimaki muszlowe. Rzecz jasna, gdy taki ślimak zostanie zaatakowany, wówczas chowa się do wnętrza swojej skorupy, jednak dzięki wąskiej głowie, biegacz potrafi się w nią bez trudu zagłębić i tym samym dobrać się do właściciela. Czasami, jeśli otwór muszli jest aż nadto wąski, w ruch idą ogromne żuwaczki, które bez przeszkód miażdżą nawet najtwardsze skorupy. Szczególnie podgatunek C. b. capito upodobał sobie ten patent, ponieważ jego głowa jest krótsza i masywniejsza, niż u krewniaków, dlatego musi sobie radzić w taki właśnie, brutalniejszy sposób. Po dobraniu się do ślimaka, biegacz oblewa ją sokami trawiennymi, które rozpuszczają jego ciało, dzięki czemu bez problemu może go po prostu wyssać. Chociaż ślimaki są jego głównym pożywieniem, to jednak nie jedynym. Z braku laku może upolować jakiegoś innego owada albo dżdżownicę. Od czasu do czasu uzupełnia też dietę pokarmem roślinnym w postaci soku z drzew, o którym wspomniałem albo owocami.

C. b. babaianus – Wikimedia commons/Adan/CC BY-SA 3.0
Po odbytej kopulacji, samica składa swoje jaja jedno po drugim, w niewielkich zagłębieniach, które wykopuje z ziemi. Jak na dużego chrząszcza przystało, również jaja powinny być słusznych rozmiarów i tak też jest w tym przypadku, ponieważ każde z nich mierzy nawet 1 cm. Larwy, które się z nich wylęgną, mają czarne ubarwienie i są dość mocno spłaszczone. Podobnie jak dorosłe polują na ślimaki. Co jednak ciekawe, nie potrzebują ich jakoś specjalnie dużo. Jeśli w ciągu życia uda im się trafić na odpowiednio duże ślimaki, wówczas do pełnego rozwoju mogą im wystarczyć zaledwie dwa.
Gatunki podobne

Carabus gehinii – Flickr/Mashku/CC BY-NC-SA 2.0
Chociaż Japonia jest zamieszkiwana przez prawie 40 gatunków z rodzaju Carabus, to żaden nie osiąga tak imponujących rozmiarów, jak C. blaptoides. Mimo to, mniejsze osobniki tego gatunku można niekiedy pomylić z innymi przedstawicielami tego rodzaju, chociażby z Carabus gehinii, którego ciało również jest zwężone i wydłużone, choć jednak nie aż tak bardzo, jak C. blaptoides. Do tego, można go poznać po czarnych żeberkach, które przecinają jego pokrywy skrzydłowe. Także Carabus fruhstorferi przypomina swym wyglądem C. blaptoides i chociaż brakuje mu ciemnych żeberek, to jednak jego ciało ma dużo jaskrawsze barwy. Głowa i przedplecze są u niego miedzianozłote, natomiast pokrywy skrzydłowe mniej lub bardziej zielonkawe (szczególnie intensywnie ich obrzeżenie). Nie bez powodu oba te gatunki przypominają C. blaptoides, ponieważ cała dwójka również specjalizuje się w polowaniu na ślimaki. Nie są jednak tak rozprzestrzenieni w Japonii. C. gehinii występuje tylko na wyspie Hokkaido, natomiast C. fruhstorferi ogranicza się jedynie do wyspy Tsushima.
Polscy ślimakożercy
W naszym kraju żyje blisko 40 gatunków z rodzaju Carabus, ale przyznam szczerze, żaden z nich nie jest na tyle podobny do Carabus blaptoides, by poświęcić mu w tym dziale choćby jedno zdanie. Nie oznacza to jednak, że nie mamy takich biegaczowatych wcale. Tak się bowiem składa, że gdy po raz pierwszy spojrzałem na tego biegacza, od razu skojarzył mi się naszymi stępieniami (Cychrus spp.), których mamy w Polsce dwa gatunki. Najpospolitszym z nich jest stępień ślimaczarz (Cychrus caraboides), którego można spotkać przede wszystkich w wilgotnych lasach liściastych oraz mieszanych. Osobiście znalazłem go tylko raz… muszę przyznać, bardzo rozbiegane z niego stworzenie. Dużo trudniej jest trafić na znacznie rzadszego stępienia górskiego (Cychrus attenuatus), który zgodnie z nazwą, preferuje głównie górskie obszary. Dlaczego podałem tę dwójkę jako przykład? Ponieważ oba specjalizują się w polowaniu na ślimaki. U obu zresztą, również mamy do czynienia z głową oraz przedpleczem, które są wyraźnie węższe, niż reszta ciała. Oczywiście nie aż tak bardzo, jak ma to miejsce u C. blaptoides, ale najwyraźniej w pełni im to wystarcza. Oba są również zdecydowanie mniejsi i osiągają gdzieś tak 1,5-2 cm.
Warto przeczytać:
- ja.wikipedia.org/wiki/マイマイカブリ
- Molecular Phylogeny and Evolution of Carabid Ground Beetles
- Origin and Diversification of Hindwingless Damaster Ground Beetles Within the Japanese Islands as Deduced from Mitochondrial ND5 Gene Sequences (Coleoptera, Carabidae)