Oto motyl nocny, na którego polowałem już od kilku lat. Trochę długo, ale choć szukałem go o właściwej porze, w miejscach, gdzie teoretycznie powinien być obecny, jakoś nie miałem do niego szczęścia. Na szczęście ostatnio udało mi się przełamać złą passę. Wędrując po lasach w okolicach Wielkiej Dąbrówki, natrafiłem na przyjemną dla oka brzozową aleję, a na cieniutkiej gałązce jednej z brzóz, wypatrzyłem samiczkę, która jak się okazało, kopulowała właśnie z samcem. Skorzystałem więc z okazji i zrobiłem im trochę zdjęć, po czym ruszyłem dalej w nadziei, że spotkam więcej osobników. Niestety nadzieja okazała się być płonna, dlatego po kilku godzinach wróciłem do spotkanej na początku parki. Jak się okazało, ta właśnie kończyła kopulować. W trakcie fotografowania, samczyk odłączył się od samiczki i poleciał w siną dal… na całe szczęście, nie aż ta daleko, bym nie mógł zaobserwować, gdzie postanowił przycupnąć.
Szybko więc ruszyłem za nim, tym bardziej, że samica wcale nie wyglądała na taką, co by miała się gdzieś wybierać, więc uznałem, że może poczekać. Samiec usiadł na jednej ze licznych, porozrzucanych wokół, ściętych gałęzi i znieruchomiał. Pech jednak chciał, że zrobił to w dość niefortunnym miejscu, bo tuż nad kopcem leśnych mrówek, dlatego dla dobra swojego i przy okazji jego też, ułamałem tę gałązkę, na której przysiadł i przeniosłem w bardziej spokojne miejsce, gdzie zrobiłem mu kolejne zdjęcia. W przeciwieństwie do samicy, samce mają to do siebie, że nie potrafią usiedzieć zbyt długo w jednym miejscu, dlatego chwilę po zakończonej sesji rozwinął skrzydła i poleciał, być może na poszukiwanie kolejnej samiczki do zapłodnienia. Sam natomiast wróciłem do samicy, by zrobić jej kilka ostatnich, tym razem już solowych ujęć.
Systematyka
Ech, za tymi zmieniającymi się nazwami naprawdę trudno nadążyć. Jeszcze jakiś czas temu, znałem tego motyla pod nazwą nasierszyca brzozówka, a już się okazało, że obecne trendy wskazują jednak, że trzeba się przestawić na nasierszycę różnobarwną. W sumie zmiana wcale nie taka najgorsza, wszak ciągnie ją nie tylko do brzóz (choć nie da się ukryć, że to właśnie one są jej ulubionymi drzewami), a ubarwienie potrafi być u niej bardzo różne, w zależności z przedstawicielem jakiej płci mamy do czynienia. Zamiast jednak narzekać, jak ciężko jest mi się przestawić z jednej nazwy na inną, wspomnę o czymś znacznie ważniejszym.
Nasierszyca jest wyjątkowym motylem i to nawet dosłownie. W naszym kraju jest jedynym przedstawicielem rodziny nasierszycowatych (Endromidae)… tak mogliście o niej nie słyszeć i nie dziwię wam się. To bardzo skromna rodzina motyli, której nasza bohaterka, była kiedyś jedyną przedstawicielką! Jakiś czas temu to się jednak zmieniło, ponieważ naukowcy doliczyli do nich parę gatunków z rodziny prządkowatych (Bombycidae), dzięki czemu obecnie nasierszycowate liczą z jakieś 30 gatunków.
Wygląd
Samica nasierszycy to naprawdę wielka ćma, której rozpiętość skrzydeł może wynosić od 7 do nawet 8,5 cm! Samce są rzecz jasna znacznie mniejsze, ale i tak ich skrzydła mogą mieć rozpiętość do 6,2 cm
Różnice między nimi przejawiają się nie tylko w wielkości, ale również w wyglądzie. Tradycyjnie, jak to często u wielu nocnych motyli bywa, czułki samców są pierzaste, natomiast u samic dużo bardziej grzebieniaste. Przednie skrzydła samicy są biało-brunatne, przy czym tej bieli może być na nich naprawdę całkiem sporo. W przypadku samców, skrzydła są w dużej mierze brunatne i choć na nich również pojawiają się białe akcenty, to jednak w dużo mniejszym stopniu, niż ma to miejsce u samic. Cechą wspólną dla samicy i samca, są trzy, białe, trójkątne plamki, występujące przy wierzchołkach pierwszej pary skrzydeł.
Gdzie ją można spotkać?
Występuje w całym kraju i generalnie jest uznawana za dość pospolitą, choć z własnego doświadczenia wiem, że wcale nie tak łatwo ją znaleźć. Przede wszystkim, trzeba zacząć od znalezienia odpowiedniego środowiska. Nasierszyca preferuje widne lasy liściaste i mieszane, w których można znaleźć większe ilości brzóz. Warto również pamiętać, że bardzo ważny jest czas poszukiwań. Nasierszyce pojawiają się bardzo wcześnie, bo już pod koniec marca, a obserwować je można gdzieś tak do połowy maja, przy czym najłatwiej o nie w kwietniu.
Tryb życia
Jak na motyla nocnego przystało, nasierszyca jest aktywna w nocy, co jednak wcale nie przeszkadza samcom fruwać również w ciągu dnia. To właśnie wtedy, często w blasku słońca, przemierzają brzozowe alejki w poszukiwaniu samic. Nie tracą wówczas czasu na zdobywanie pokarmu, ponieważ zarówno one, jak również samice, mają uwstecznione narządy gębowe, a to oznacza, że nie są wstanie pobierać żadnego pokarmu. Z tego też względu są zmuszone korzystać z odłożonych w ich ciałach zapasów, które zgromadziły będąc jeszcze gąsienicami i najwyraźniej w zupełności im to wystarcza. Wracając jednak do samców i ich poszukiwań, to gdy któryś z nich wyniucha samicę (a potrafią wykryć feromony samic z odległości do 2 km), wówczas przystępuje do kopulacji.
W przeciwieństwie do samców, samice są za dnia bardzo niemrawe, a swą aktywność ograniczają głównie do przesiadywania na pniach i gałęziach drzew, przy czym wolą siedzieć blisko ziemi, maksymalnie 2 metry nad nią. Prawdziwie aktywne, stają się dopiero wieczorem oraz nocą, kiedy przystępują do składania jaj. Te ostatnie umieszczają na gałązkach brzóz, ale czasami również na innych drzewach liściastych, takich jak olchy, lipy, leszczyny czy graby. Na koniec dodam jeszcze, że zarówno samce jak i samice mogą przylatywać do sztucznego światła.
W maju, ze złożonych jajeczek, na świat przychodzą gąsienice. Te charakteryzują się zielonym ubarwieniem z dodatkiem białych, ukośnych pasków. Co jednak szczególnie rzuca się w oczy, to przednia część ciała, która jest znacznie węższa, niż cała reszta. Początkowo, gąsienice żyją w grupach, jednak po trzeciej wylince rozdzielają się i tym samym usamodzielniają. Ciekawym zachowaniem gąsienic z tego gatunku jest unoszenie przedniej części do góry w sytuacji zagrożenia, ale także w czasie zwykłego odpoczynku. Gąsienice możemy obserwować gdzieś tak do końca lipca, później zaś następuje ich przepoczwarczenie i w tym stadium zimują.
Witam, czy planujesz w najbliższej przyszłości jakiś obszerniejszy artykuł o naszej poczciwej pszczole miodnej oraz trzmielach? Pozdrawiam 🙂
Może napisze o trzmielu rudym, jak dorobię mu jeszcze kilka dodatkowych zdjęć, dlatego to raczej po sezonie, natomiast o pszczole miodnej na razie nie planuje 🙂
Właśnie zauważyłem jak po moim łóżku chodzi wojsiłka, przyznam się, że nigdy nie widziałem tego owada na oczy, co dziwne na „szyi” ma czerwoną jakby kuleczkę, co to może być takiego?
Pewnie pasożytnicza roztocz, często się zdarzają na wojsiłkach 🙂