Kilka lat temu, gdy przeglądałem forum entomologiczne, natrafiłem na post o kózkowatych, które były obserwowane u mnie w Olszynie. Były wśród nich gatunki, które spotykałem od dawna, ale były też takie, z którymi nie miałem jeszcze przyjemności się spotkać. Jednym z nich był właśnie bohater tego artykułu. Przez długi czas rozglądałem się za nim po pniach i gałęziach, ale nigdzie nie mogłem na niego trafić. W sumie nie powinno mnie to dziwić, zwykle tak mam, że jak szukam jakiegoś owada, to nigdy nie mogę go znaleźć. W końcu jednak zguba się znajduje, tyle że przypadkowo, gdy np. jestem zajęty szukaniem czegoś innego, lub gdy w ogóle niczego nie szukam. Tak też było tym razem, gdy przez zupełny przypadek wypatrzyłem pewnego osobnika, który próbował się wydostać z pajęczyny. Nie zauważyłem, aby jakiś pająk się nim zainteresował, więc wydostałem biedaka i posadziłem, najpierw na patyku, a później na liściu. Szybko się okazało, że miał licznych kolegów, którzy szybko biegali po pniach i gałęziach pobliskich leszczyn. Skorzystałem więc z okazji i zrobiłem im trochę zdjęć.
Nazewnictwo i systematyka
Przyznam, że początkowo wahałem się, jak przedstawić tego chrząszcza. Z łacińską nazwą nie ma żadnego problemu, ale jeśli chodzi o polską, to owszem posiada takową i to nawet nie jedną! Można go bowiem znaleźć pod nazwą: węglarek głogowy, węglarek czarny oraz węglarek mniejszy. Co do pierwszego członu nazwy, tutaj nie ma żadnej wątpliwości, zawsze występuje pod tą samą. Jeśli natomiast chodzi o nazwę gatunkową… osobiście wybrałem tę ostatnią. Dlaczego? Raz, że taka nazwa została zaproponowana przez specjalistę od kózkowatych Jacka Kurzawę na entomo.pl, no a dwa, uznałem że będzie do niego najbardziej pasować, ponieważ faktycznie nie jest zbyt dużą kózką.
Węglarek czarny należy oczywiście do rodziny kózkowatych (Cerambycidae) i jest jednym z pięciu przedstawicieli rodzaju Ropalopus w naszym kraju. Dwa z nich, czyli R. varini oraz R. femoratus, można łatwo odróżnić od węglarka mniejszego po czerwonych udach. R. ungaricus natomiast, choć ma czarne uda, to jest jednak znacznie większy od naszego gatunku, a do tego jest szerszy, ma inny kształt ciała, a jego pokrywy połyskują przyjemnymi dla oka kolorkami. Zostaje nam jeszcze jeden, czyli R. clavipes, ale o nim za chwilę.
Wygląd
Zanim napisze, jak rozróżnić oba te gatunki, najpierw opisze wygląd naszego węglarka mniejszego. Jak już wcześniej wspomniałem, ta ciekawa kózka jest stosunkowo mała, jej wymiary wahają się w granicach 7,5 – 14 mm. Dodatkowo ciało węglarka jest dość smukłe, co sprawia, że wygląda na jeszcze mniejszego. Uwagę zwracają jego długie, stosunkowo grube czułki oraz nogi, których czarne uda są wyraźnie pogrubiałe. Zgodnie z nazwą, jego ubarwienie jest jednolicie czarne, w odcieniu kawałka węgla. Do tego lekko połyskuje, ale też bez przesady.
R. macropus i R. clavipes
I tutaj zaczynają się schody, ponieważ bywają sytuacje, gdy nawet specjaliści mają problem, aby odróżnić te dwa gatunki. Na pierwszy rzut oka, możemy zauważyć, że Ropalopus clavipes jest nieco większy, od naszego Ropalopus macropus (może dorastać nawet do 2 cm), ale bywają również jego mniej wyrośnięte formy. Poza tym, ma również nieco inny kształt ciała, co można sobie porównać, gdy patrzy się ich fotografie. Generalnie jednak, zasada jest taka, że jeśli na czułkach – od członu trzeciego do ósmego – brakuje ząbków, wówczas mamy do czynienia z R. macropus. Jeśli natomiast na tych członach znajdują się ząbki (czułki są piłkowane), wówczas jest to R. clavipes. W praktyce jednak tak prosto nie jest.
Zdarzają się bowiem osobniki R. macropus, u których można znaleźć na czułkach ząbki! I co wtedy? Pojawia się kłopot, który można rozwiązać za pomocą innych, dużo pewniejszych cech. Niestety nie są one aż tak dobrze widoczne i często trzeba się posłużyć dużym powiększeniem, aby je dostrzec. Dodatkowo przydatne jest także spore doświadczenie. Jedną z takich cech jest owłosienie na przedpleczu i nasadach pokryw, które u R. macropus jest obecne (na zdjęciach zauważycie pewnie, że u tych moich osobników włosków jest całkiem sporo), a których brakuje R. clavipes. Inna taką cechą jest przedplecze, które u R. macropus jest po bokach zaostrzone, a u R. clavipes zaokrąglone.
Więcej na temat oznaczania tych dwóch chrząszczy możecie zresztą znaleźć na stronie entomo.pl.
Gdzie go można spotkać?
Węglarek mniejszy jest w Polsce stosunkowo rzadki, większość danych o jego występowaniu jest stara i nieaktualna. Są jednak miejsca, gdzie lokalnie bywa liczniejszy. Wydaje się, że szczególnie upodobał sobie Mazowsze. Często i systematycznie podawany jest chociażby z Warszawy. U siebie w Olsztynie znalazłem go natomiast w Lesie Miejskim. Jeśli chodzi o miejsca w których go można znaleźć, to występuje wszędzie tam, gdzie są obecne jego drzewa żywicielskie. Pojawia się więc w lasach liściastych oraz mieszanych, ale także w parkach, sadach, oraz na pojedynczych drzewach rosnących przy drogach. Dorosłe osobniki są spotykane od maja do lipca.
Tryb życia
Muszę przyznać, że dorosłe węglarki są bardzo ruchliwe, zwłaszcza w okresie godowym. Pojawiają się wtedy na pniach oraz gałęziach różnych drzew i krzewów, po których ganiają w te, i z powrotem jak oszalałe, byle tylko znaleźć drugą połówkę gotową do kopulacji. Rzadko się wówczas zatrzymują, zwłaszcza samce, chociaż nie powiem, parę razy dopisało mi szczęście i dzięki temu mogłem im zrobić kilka zdjęć. Szczególnie łatwo jest to zrobić, kiedy się pożywiają. W przeciwieństwie do wielu innych kózkowatych, bardzo rzadko odwiedzają kwiaty, a jeśli już to gustują głównie w głogach. Częściej natomiast można je przyuważyć, jak spijają wyciekający z drzewa sok. Oprócz tego, można też dość łatwo sfotografować samice, które składają jaja.
Roślinami żywicielskimi węglarków są różne gatunki drzew liściastych oraz krzewów. W literaturze można znaleźć informacje, że są to dęby, lipy, wiązy, wierzby, głogi, tarnina, leszczyna oraz drzewa owocowe. Rzadko bo rzadko, ale zdarza im się też rozwijać w świerkach. Jak więc widzicie, węglarki są bardzo wszechstronne pod względem wyboru gatunku, ponieważ nie to jest dla nich najważniejsze. Przede wszystkim liczy się to, by zasiedlone przez nie rośliny były obumierające lub zupełnie martwe, oraz by znajdowały się na nich cienkie gałązki, lub też leżały gdzieś wokół nich, np. ułamane przez wiatr, lub człowieka (dużo rzadziej decydują się na grubsze konary czy cienkie pnie). W nich bowiem rozwijają się larwy, które szczególnie chętnie gustują w uschniętych patykach. Początkowo żerują w korze, później zaś schodzą pod nią, przez co żerując naruszają biel. W drewnie zresztą następuje również ich przepoczwarczenie, które odbywa się w kwietniu. Rozwój larw trwa zazwyczaj 2 lata, ale w sprzyjających warunkach może się skrócić nawet o rok.
Działalność węglarków może być trochę niepokojąca dla leśników i sadowników na szczęście nie trzeba się ich bać, ponieważ nie atakują zdrowych drzew. Nie zasiedlają też okorowanego i zaimpregnowanego drewna. Dodatkowo są dość rzadkie, więc szansa na to, że pojawią się w naszym sadzie, nie jest jakoś szczególnie duża.
Piękny:) Jak węgielek. A tak a propos: wspaniały blog. Warto pomyśleć o książce!!!
Z samego wyglądu węglarek mniejszy wygląda dosyć ciekawie i trochę inaczej niż typowe owady z terenów Polski.