Dlaczego oficjalnie? Widzicie, literatura jasno stwierdza, że to właśnie ten gatunek, jest naszym największym pająkiem i w sumie nie bez powodu. Choć źródła pisane nieco się różnią, jeśli chodzi o maksymalne wymiary jego ciało, to zbierając to wszystko do kupy, możemy śmiało powiedzieć, że samica potrafi dorastać do 2,2-2,5 cm. Od razu zaznaczam, że to długość samego ciała, a przecież mamy jeszcze nogi, których rozpiętość może dochodzić do 7 cm. Sami więc przyznacie, że to naprawdę kawał wielkiego pająka. Nie on jeden osiąga jednak tak duże rozmiary w naszym kraju. Warto wymienić chociażby duże osobniki tygrzyków, które też mogą mierzyć ponad 2 cm, choć ich nogi mają zdecydowanie mniejszą rozpiętość. Nie można też zapominać o kątnikach, które zazwyczaj mają krótsze ciało, to jednak ich nogi mogą mieć zbliżoną, a nawet nieco większą rozpiętość, niż u naszego bohatera.
Bardzo ciekawym przypadkiem jest tarantula ukraińska (Lycosa singoriensis), która jak głoszą plotki, bywa spotykana w naszym kraju, konkretnie w Bieszczadach. Sama długość jej ciała może dochodzić do 3-4 cm, no i nie można zapominać o jej długich nogach! Mimo to nie ma żadnych dowodów na to, że ten pająk występuje w Polsce, dlatego też nie figuruje w wykazie polskich pająków. Co jednak ciekawe, można ją spotkać nie tylko w Ukrainie, ale również w Czechach czy Słowacji. To oznacza, że teoretycznie powinna móc przekraczać naszą granicę, ale wygląda na to, że znajdujące się na niej góry, to dla niej za duża przeszkoda, aby faktycznie to robiła. Wszelkie doniesienia na temat jej występowania w Bieszczadach mogą się natomiast brać z mylenia jej dużymi gatunkami pająków, które faktycznie u nas występują, czyli np. kątnikami czy właśnie bagnikami.
Systematyka i identyfikacja
Bagnik nadwodny zaliczany jest do rodziny darownikowatych (Pisauridae), która liczy w Polsce zaledwie 3 gatunki. Jednym z nich jest osiągający podobne, ale jednak nieco mniejsze rozmiary bagnik przybrzeżny (Dolomedes fimbriatus), czyli bliźniaczy krewniak naszego bohatera, który już zresztą gościł u mnie na blogu. Teoretycznie oba te gatunki powinny być łatwe do rozróżnienia, jednak w praktyce jest to o wiele trudniejsze niż mogło by się wydawać. Przyznaję bez bicia, że sam kilka razy mocno się na tym przejechałem. Generalnie zasada jest taka, że jeśli bagnik nie ma jasnych pasów lub są one niewyraźne, wówczas mamy do czynienia z nadwodnym. Jeśli już zdarzą się u niego jakieś kolorowe akcenty, to mogą występować w postaci białych lub żółtawych krawędzi głowotułowia oraz słabo widocznych pasów na odwłoku. Jeżeli mamy bagnika, u którego widać wyraźne białe lub żółte pasy na głowotułowiu i odwłoku, wówczas jest niemal pewne, że to bagnik przybrzeżny.
Oczywiście jak to zwykle bywa w takich przypadkach, stu procentową pewność można uzyskać dopiero po badaniach narządów kopulacyjnych. Dlatego też przy jakichkolwiek wątpliwościach, najlepiej oznaczyć takiego osobnika jedynie do rodzaju, zwłaszcza jeśli będzie młody, ponieważ to właśnie z nimi bywa najtrudniej.
Wygląd
Jeśli chodzi o wymiary, to wspomniałem o nich już na wstępie, więc nie będę się powtarzał, o wyglądzie w sumie też już trochę wspomniałem, dlatego skupimy się przede wszystkim na dymorfizmie płciowym.
Samica bagnika nadwodnego jest wyraźnie większa od samca, a przede wszystkim jest od niego dużo masywniejsza. Szczególnie rzuca się w oczy jej ogromny, pękaty odwłok. Dodatkowo jej ubarwienie jest również wyraźnie ciemniejsze niż u samca, podobnie jak pasy po bokach ciała.
Samce, choć mniejsze od samic, to jednak nie aż tak bardzo, by można je nazwać karzełkami. Wręcz przeciwnie, mogą dorastać do 1,6-1,8 cm, czyli mierzą mniej więcej tyle, co standardowej wielkości kątniki domowe większe. Co jednak ciekawe, ich odnóża choć cieńsze, to potrafią być nieco dłuższe niż u samic. Nie mniej ciekawe od wielkości samców, jest ich ubarwienie, a to jest brunatne, ale w jaśniejszym odcieniu niż u samic. Do tego dochodzą również pasy po bokach ciała, które są białawe o srebrzystym odcieniu. Białe są również kropki, które możemy znaleźć na odwłoku.
Gdzie go można spotkać?
Choć nie jest u nas zbyt liczny, to jednak wciąż można go spotkać w całej Polsce. Znaleźć go można nad różnymi zbiornikami wodnymi, zarówno stojącymi, jak i wolno płynącymi. Z tego co obserwuje (choć jest to jedynie moje osobiste odczucie), bagnik nadwodny, w przeciwieństwie do kuzyna, jest o wiele bardziej przywiązany do bliskiego sąsiedztwa z wodą. Praktycznie zawsze widuje go przy brzegu, lub na unoszących się na wodzie roślinach, czy innych obiektach (ewentualnie na barierkach pobliskich pomostów), natomiast bardzo rzadko spotykam go w miejscach dużo bardziej oddalonych od wody (a jeśli już, to tylko młode osobniki), w przeciwieństwie do bagnika przybrzeżnego, którego obserwuje na sąsiadujących z wodami łąkach i obrzeżach lasów (i to osobniki w każdym wieku). Dorosłe bagniki nadwodne można obserwować głównie w czerwcu oraz na początku lipca, natomiast młode występują także wiosną, oraz jesienią.
Zdobywanie pokarmu i obrona przed drapieżnikami
Bagnik nadwodny jest pająkiem dużego kalibru, więc nie ma się co dziwić, że również chwytane przez niego ofiary bywają większe, niż w przypadku innych gatunków. Oczywiście jego głównym pożywieniem są inne bezkręgowce, chociażby żyjące pod wodą owady (larwy ważek i chrząszczy, pluskwiaki), skorupiaki czy pierścienice. Oprócz tego, chwyta również duże owady latające, które przez przypadek wpadły do wody. Czasami zdarza im się również polować na drobne kręgowce, takie jak małe rybki, czy drobne płazy (zarówno kijanki, jak również mniejsze żaby i traszki).
Jak wygląda polowanie w stylu bagnika? Ano aktywnie, czyli bez użycia pajęczyny. Konkretnie rzecz biorąc, pająk czai się przy brzegu lub przy jakiejś wystającej z wody roślinie, trzymając się tylnymi nogami, natomiast przednie układa na powierzchni wody. Włoski które je pokrywają, działają niczym system wczesnego ostrzegania, który wychwytuje drgania wody i informuje pająka o potencjalnej ofierze, ale także zagrożeniu. Kiedy jakieś drobne stworzenie podpłynie wystarczająco blisko, bagnik błyskawicznie rzuca się na nią, a w razie potrzeby nurkuje. Zdobycz chwyta przednimi nogami, a czasami również tylnymi, gdy ofiara jest duża i bardzo waleczna (w takim przypadku zdarza się, że pająk razem z nią wykonuje pod wodą kilka obrotów), po czym wbija w nią pazurki jadowe i czym prędzej ją uśmierca. Cała akcja dzieje się tak szybko, że śledzenie poszczególnych elementów jest bardzo trudne i możliwe właściwie, gdy jest już po wszystkim, i pająk wywleka swą zdobycz na brzeg lub na jakiś pływający po wodzie liść. Ta ostatnia czynność jest bardzo ważna, ponieważ pająki nie są wstanie oblać ofiary sokami trawiennymi, gdy znajdująca się wokół woda je rozmywa, dlatego muszą to czynić na suchym brzegu. Zanurzony pod wodą bagnik przybiera srebrzysto-niebieskawą barwę, dzięki cieniutkiej warstewce powietrza, która utrzymuje się na jego włoskach i jednocześnie pozwala mu spędzić więcej czasu pod wodą.
Nurkowanie jest ważnym elementem ich życia, które przydaje się także wtedy, gdy pająk musi się ukryć przed potencjalnym drapieżnikiem. Ano właśnie. Bagniki, w moim osobistym odczuciu, są jednymi z najbardziej płochliwych pająków, z jakimi do tej pory miałem do czynienia. Wystarczy zbliżyć się do pająka, by ten natychmiast dał nura pod wody i się w niej schował. Trzeba się więc naprawdę postarać, by do niego podejść, a już tym bardziej by spróbować go sfotografować, czy wręcz złapać. Bagniki potrafią nie tylko nurkować, ale także chodzić, biegać i pływać po powierzchni wody, podobnie jak to robią niektóre wodne pluskwiaki, z nartnikami na czele. Jest to możliwe dzięki specjalnym włoskom hydrofobowym, które pozwalają im wykorzystać napięcie powierzchniowe.
Zachowania godowe
Gody tych niezwykłych pająków potrafią przebiegać w nie mniej ciekawy sposób, co inne aspekty ich życia i tak się składa, że miałem okazję je podpatrzeć. Jak więc wyglądają? Samce bagników są niezwykle rozbiegane i bardzo skupione na tym, by znaleźć potencjalną partnerkę, dlatego bardzo rzadko się wówczas pożywiają. Gdy pierwszy raz zobaczyłem zaloty tego gatunku, przy naprawdę pokaźnej samiczce zebrało się chyba z 5 czy 6 samców (przyznam, że ich liczba w jednym miejscu robiła wrażenie, tym bardziej, że to naprawdę ogromne pająki!), ale nie udało im się zdobyć przychylności samiczki, ponieważ szybko się rozpierzchły na wszystkie strony (a może to ja je przypadkiem spłoszyłem… tego pewny nie jestem). W każdym razie, gdy już myślałem, że jest po całej akcji, zrobiłem rundkę wokół pobliskiej łąki, po czym wróciłem w to samo miejsce. Ku mojemu zaskoczeniu przyłapałem jednego, ale za to mocno zaangażowanego samca, który usiłował się zbliżyć do samicy. Podchody w jego wykonaniu były bardzo ostrożne, w czasie ich trwania rytmicznie uderzał swą nogą o powierzchnię wody, a chwilę później wprawiał w wibracje całe swoje ciało. Gdy tylko nadarzyła się odpowiednia okazja, samiec doskoczył do samicy, by spróbować ją zapłodnić… i na próbie się skończyło, ponieważ samiczka najwyraźniej nie była nim zainteresowana i odbiegła kawałek dalej. Gdyby było inaczej, a samica chętna do odbycie stosunku, wówczas podkurczyłaby swoje nogi i pozwoliła by mu wejść na swój grzbiet. Wówczas odbyło by się bardzo szybkie zapłodnienie, bo trwające najwyżej kilka-kilkanaście sekund.
Ciekawostką jest również fakt, że w przypadku bagników bardzo rzadko dochodzi do kanibalizmu, a jeśli już to, głównie wśród młodych osobników. Samce raczej nie mają się czego obawiać ze strony samic, a w każdym razie nigdy nie obserwowano, by w naturze miało coś takiego miejsce, a jedynie w laboratorium i to raptem kilka razy.
Po odbytym stosunku, samica tworzy kokon, w którym umieszcza z jakieś kilkaset jajeczek, po czym nosi go przy sobie, trzymać go swymi nogogłaszczkami. Przez ten czas (czyli jakieś 3 tygodnie) samiczka nie pobiera żadnego pokarmu, za to bacznie się nim opiekuje, nie tylko chroniąc go przed drapieżnikami, ale też zanurzając go okresowo w wodzie, zapobiegając tym samym wysychaniu jaj. Gdy przychodzi odpowiedni czas, samica wspina się na wyższe rośliny, głównie trzciny, ale czasami również krzewy, czy nawet niższe drzewa i wśród nich tworzy bardzo pokaźny oprzęd, przypominający trochę namiot. To właśnie w nim przychodzą na świat młode bagniki, które przebywają w nim przez pierwsze 5-9 dni. Muszę od razu zaznaczyć, że samiczka pilnująca młodych potrafi być bardzo agresywna (choć nie jest to reguła), o czym zresztą przekonałem się osobiście. Wiele lat temu, nad Strugą Spychowską, natrafiłem na potężną samicą, w również potężnym oprzędzie, która wzbudziła moją ciekawość. Użyłem więc metalowej pęsety, by zbliżyć ją do oprzędu i zobaczyć, jaka będzie jej reakcja. Ta, bez żadnego wahania rzucała się na metalowe szczypce i zawzięcie je kąsała swymi szczękoczułkami. Do dzisiaj pamiętam chrzęst metalu, jaki temu towarzyszył!
Młode
Młode bagniki nadwodne prowadzą bardzo zbliżony tryb życia, jak dorosłe, choć nie zawsze ciągnie je równie mocno do wody. Często można je zauważyć np. na barierkach pomostów, gdzie chętnie się wygrzewają oraz odbywają swoje loty! Tak jak w przypadku wielu innych pająków, również młode bagniki, poszerzają swój zasięg w ten sposób, że stają na wyprostowanych nogach, wypinają ku górze swoje odwłoki, wypuszczają pajęczą nić i czekają, aż porwie je wiatr. Wszystko to odbywa się wiosną, co oczywiście stoi nieco w kontrze do „typowego” babiego lata, które odbywa się przecież jesienią. Kilka razy miałem okazję je obserwować i przyznam, że zaskoczyło mnie, że w przypadku bagników, taki sposób podróżowania wybierają nawet całkiem spore osobniki (choć wciąż młode), mające koło centymetra (bez nóg!). Warto więc mieć na uwadze, że przebywając nad wodą, wiatr może przywiać nawet taki okaz i to prosto w naszą twarz!
Młode pajączki pojawiają się już jesienią, po czym hibernują, choć sposób spędzania przez nie zimy, jest dość tajemniczy i nie do końca poznany. Wiadomo, że ciągu całego życia, mogą przechodzić do 13 wylinek, choć taki wynik został osiągnięty w warunkach hodowlanych i przy stałej, cieplej temperaturze, można zmniejszyć ich liczbę i tym samym przyśpieszyć ich rozwój.
„Wędkarski kac”
Tak, to zadziwiający tytuł, dla tej części artykułu, ale jak najbardziej słuszny, co za chwilę wam wyjaśnię. Zanim jednak o tym wspomnę, najpierw wyjaśnię inną rzecz. Na pewno wielu z was się zastanawia, jaki wpływ na człowieka, może mieć spotkanie z tym ogromnym pająkiem. Cóż, wszystko zależy od sytuacji. Jak wcześniej wspomniałem, bagnik jest jednym z najbardziej płochliwych pająków, z jakimi się do tej pory spotkałem. Na widok człowieka, prawie zawsze czmycha pod wodę, jak najdalej od jego wzroku. Nie musimy się więc obawiać, że taki bagnik zechce się na nas nagle rzucić, chyba że… no cóż, w zasadzie istnieją dwa wyjątki od tej reguły. Po pierwsze samice broniące oprzędów mogą być agresywne, o czym wspomniałem już wcześniej. Druga sytuacja, to klasyczne przyparcie do muru, a w przypadku tego pająka raczej przyparcie do ścianki łódki, na której przypadkiem go znajdziemy i nie pozwolimy mu uciec, lub sam pająk nie będzie miał takiej możliwości. Wówczas może się zrobić bardziej rozdrażniony i próbować nas zaatakować. Warto posłużyć się wtedy jakimś przedmiotem, np. szufelką i przy jej pomocy wyprosić pająka poza obręb łodzi.
No dobrze, a jeśli dojdzie do ukąszenia, to czym może ono skutkować? Zważywszy na to, że bagnik jest naprawdę wielkim pająkiem, nie ma się co dziwić, że jego szczękoczułki również są ogromne, a do tego na tyle silne by przebić się przez naszą skórę i już samo to może być bolesne. Co do działania jadu tego gatunku mam dość sprzeczne informacje. Pan Łukasz Przybyłowicz w swojej książce „Atlas pająków,” podaje, że w literaturze brak jest informacji na temat siły jadu tego pająka, ale jednocześnie zakłada, że nie jest on groźny dla człowieka. Może i w literaturze faktycznie brak takich informacji (przyznam, że w swoich książkach faktycznie się z tym nie zetknąłem), ale od czego są inne źródła informacji. Profesor Czachorowski, entomolog i specjalista w dziedzinie chruścików, ale również wielu innych, wodnych bezkręgowców, podaje na swoim znakomitym blogu (http://czachorowski.blox.pl), że jad tego bagnika może powodować silne, kilkudniowe zatrucia, zaś samo ukąszenie bardzo trudno się goi. Z tego też względu, wędkarze określają takie ukąszenie mianem „wędkarskiego kaca.” Trzeba przyznać, chwytliwa nazwa. Trudno jednak stwierdzić, czy są to jedynie bajania wędkarzy, czy faktycznie jest coś na rzeczy. Zresztą, nawet jeśli tkwiłoby w tym choćby maleńkie ziarenko prawdy, to czy faktycznie należało by się bać tego pająka? Moim zdaniem nie. Po prostu trzeba się powstrzymać od chwytania go gołą ręką, trzymać się na dystans od samic strzegących oprzędów, no i uważać na łódkach czy mostach, by nie pchać paluchów w ciemne zakamarki. Same bagniki są natomiast fascynującymi obiektami do obserwowania i fotografowania, a czasem nawet hodowania, jeśli tylko zapewnimy im odpowiednie warunki. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza w tych czasach, gdy tych pająków systematycznie ubywa. Dlaczego? O tym za chwilę!
Reintrodukcja w Wielkiej Brytanii
W Polsce, jak już wcześniej miałem okazję wspomnieć, bagnik może nie jest jakoś szczególnie liczny, ale wciąż można go spotkać w całym kraju. Mało tego, są takie miejsca, jak u mnie na Warmii, gdzie jest go naprawdę całkiem sporo. Niestety, w innych regionach naszego kontynentu, już tak dobrze z nim nie jest. Dotyczy to szczególnie krajów Europy Zachodniej, gdzie zalicza się go do gatunków mniej lub bardziej ginących. W Niemczech na ten przykład jest objęty ścisłą ochroną gatunkową. Oprócz tego, bagnik nadwodny znajduje się również na Światowej Czerwonej Liście IUCN z kategorią VU, co oznacza, że jest narażony na wyginięcie. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim dlatego, że zanikają środowiska ich życia, a więc zbiorniki wodne, które są osuszane lub zanieczyszczane. W niektórych miejscach Europy sytuacja tego gatunku jest dużo bardziej dramatyczna niż w innych. Na przykład w Wielkiej Brytanii, gdzie znaleziono go jedynie w trzech miejscach na całej wyspie! A w każdym razie kiedyś tak było.
Brytyjscy naukowcy nie mieli zamiaru pozwolić na wyginięcie tego gatunku, dlatego postanowili temu przeciwdziałać. Z tego też względu, w 2010 roku podjęto kroki mające przywrócić go naturze. Około 2800, specjalnie w tym celu wyhodowanych bagników, zostało wypuszczonych w zupełnie nowym dla siebie miejscu, czyli na bagnach rezerwatu Castle Marshes, znajdującego się w Południowo-Wschodniej części Wielkiej Brytanii. Oprócz tego, uzupełniono dwie inne, wciąż istniejące populacje o kolejne 1900 osobników. Oczywiście to nie wszystko i w kolejnych latach wprowadzano następne bagniki. Póki co populacje tego pająka w tym kraju rozwija się stabilnie, cały czas pod czujnym okiem naukowców, a co będzie dalej… cóż, miejmy nadzieje, że wszystko potoczy się po jak najlepszej myśli.
Reintordukcja tego gatunku w Wielkiej Brytanii, to nie jedyna dobra wiadomość. W 2013 r. bagnik nadwodny został odkryty w zupełnie nowym kraju, czyli w Norwegii, skąd wcześniej nie był wykazywany.
Podsumowanie
A teraz pora na coś, czego już dawno nie stosowałem w swoich artykułach, czyli małe podsumowanie. Bagnik nadwodny to ogromny i potężny pająk, który w wielu osobach może wzbudzić strach, choć oczywiście nieuzasadniony. I choć na pewno takie osoby odetchnęłyby z ulgą, gdyby zniknął z naszego krajobrazu, to mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie i nie będziemy musieli go ratować, tak jak zrobili to Brytyjczycy. Oczywiście na razie nam to nie grozi, ale niestety wszystko jeszcze przed nami, a żeby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć za naszą zachodnią granicę. W tym momencie mógłbym machnąć jakąś litanie o niszczeniu środowiska i jego ochronie, by osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy, mogły przemyśleć to i owo na ten temat. Równie ważne jest jednak to, byśmy mogli spojrzeć na nie przychylnym okiem, wszak trudno nakłonić ludzi do ochrony czegoś, czego nie lubią, a przecież doskonale wiadomo jaki jest stosunek do pająków. Dlatego też, wierzę, że ten artykuł wzbudzi w wielu z was zainteresowanie tymi wspaniałymi stworzeniami i tym samym pokaże jak ważne jest zachowanie ich istnienia w naszym otoczeniu. W końcu każde zwierzę ma swoje miejsce w środowisku i nie inaczej jest z bagnikami, które stanowią ważne ogniwo w łańcuchu pokarmowy (raz, że ograniczają liczebność różnych bezkręgowców, a dwa, same w przyszłości są pokarmem różnych zwierząt) i byłoby wielką stratą, gdyby nagle zniknęły.
Tyle ode mnie w ich temacie, ale jeśli to wciąż dla was za mało (choć po 7 stronach tekstu mogę mieć co do tego wątpliwości ;)), to z wielką przyjemnością zapraszam was na stronę http://www.dolomedes.org.uk/homepage, w całości poświęconej temu jednemu, konkretnemu gatunkowi. Od razu uprzedzam, że jest ona stworzona w kontekście bagników, które żyją i zostały wprowadzone w Wielkiej Brytanii (i tym samym jest ona w języku angielskim), ale i tak warto ją odwiedzić, ponieważ można się dowiedzieć nie tylko wielu ciekawych rzeczy na ich temat, ale także zobaczyć dużo znakomitych zdjęć, oraz niesamowitych nagrań wideo, przedstawiających biologię życia tych fantastycznych pająków.
„2800 tys.”, „1900 tys.”?
Chyba chodziło o 2800 oraz 1900 sztuk? 😉
Racja, trochę skorygowałem 😉
A ja właśnie wczoraj nad wodą spotkałem tego olbrzyma.
Mam kilka zdjęć słabej jakości , jeśli ktoś chce mogę przesłać.
pomocwlkp@wp.pl