Mimikra, czyli podszywanie się jednych zwierząt pod zupełnie inne, jest bardzo powszechna wśród wielu owadów. Przodują pod tym względem muchówki, zwłaszcza bzygowate (Syrphidae), które wręcz wyspecjalizowały się w naśladowaniu os i pszczół. Także niektórym chrząszczom się to zdarza. Najbardziej zadziwiające są jednak pewne gatunki motyli, które w związku z tego rodzaju obroną, musiały wykształcić nietypowe przystosowania. Przede wszystkim chodzi o skrzydła, które normalnie, są u motyli duże i pokryte łuseczkami, nadającymi im często niesamowitych barw. By jednak móc się upodobnić np. do os lub trzmieli, których skrzydła są przecież małe i przeźroczyste, zmuszone były znacząco zmodyfikować te swoje. Z tego też względu, niewiele gatunków motyli zdecydowało się na ten rodzaj obrony, jednak te, które poszły w jej kierunku, zrobiły to po całości i niekiedy naprawdę trudno jest je odróżnić od owadów, pod które się podszywają. Najsłynniejszy jest niewątpliwie przeziernik osowiec (Sesia apiformis), którego nazwa mówi chyba sama za siebie. Inne motyle stosujące ten patent, są znacznie mniej znane, zwłaszcza nasz bohater, który choć znakomicie opanował sztukę udawania trzmiela, to przez ludzi znacznie częściej bywa mylony z… kolibrem!
Systematyka
Fruczak trutniowiec, choć na pierwszy rzut oka wcale na takiego nie wygląda, zalicza się do rodziny zawisakowatych (Sphingidae). Jest jednym z dwóch przedstawicieli rodzaju Hemaris w naszym kraju. Drugim jest nieco większy fruczak bujankowiec (Hemaris fuciformis), który na pierwszy rzut oka jest bardzo podobny do naszego trutniowca, ale różni się szerszą, bardziej czerwonawą obwódką wokół skrzydeł, oraz dwoma równie czerwonawymi pasami na odwłoku. Na koniec warto również wspomnieć o jeszcze jednym zawisaku, mianowicie o fruczaku gołąbku (Macroglossum stellatarum), który choć z naszymi fruczakami ma wspólną nazwę, to jednak zalicza się do innego rodzaju. Przez osoby niewtajemniczone w świat owadów, gołąbek bywa czasami mylony z fruczakiem trutniowcem, jednak można go łatwo rozpoznać po skrzydłach, które są po całości pokryte łuseczkami, nadającymi im szarego zabarwienia.
Wygląd
Jak na zawisaka, fruczak trutniowiec nie jest zbytnio duży, a rozpiętość skrzydeł sięga 4,2 cm. Mimo niewielkich skrzydeł (zwłaszcza w porównaniu z kuzynami), posiada całkiem pokaźne, a przede wszystkim bardzo masywne ciało. Z tego też względu, trutniowiec sprawia wrażenie sporego owada. Jak wcześniej wspomniałem skrzydła fruczaka są w dużej mierze przeźroczyste, czyli błoniaste, ale też nie całkiem, ponieważ wokół nich znajduje się wąska, brunatna obwódka. Z przodu głowy znajdują się grube, czarne i niezbyt długie czułki. Motyl ten wyposażony jest także w parę oczu złożonych oraz bardzo długą, zwijaną ssawkę. Całe jego ciało pokryte jest gęstymi włoskami. Przednia część ciała fruczaka, czyli głowa oraz spora część tułowia ma oliwkowo-żółte zabarwienie. W dalszej części ciała, włoski przybierają żółtawą, czarną oraz rudawą barwę.
Gdzie go można spotkać?
Generalnie trutniowiec był notowany z całej Polsce, ale liczniejszy bywa tylko lokalnie. Jest to związane głównie z tym, że to dość ciepłolubny gatunek, dlatego jeśli już się gdzieś pojawia, to w miejscach otwartych i dobrze nasłonecznionych. Zazwyczaj spotyka się więc go na leśnych polanach, w pobliżu leśnych i polnych dróg, oraz na wszelkiego rodzaju terenach trawiastych i murawach kserotermicznych. Czasami zdarza mu się też zalatywać do ogrodów. Dorosłe fruczaki obserwuje się od maja do pierwszych dni lipca. Polski klucz do oznaczania zawisakowatych podaje również, że podczas gorących lat, w sierpniu może się pojawić jeszcze jedno pokolenie tego gatunku.
Tryb życia
Przyznam, że spotkanie z tym motylem było dla mnie bardzo nieoczekiwane. Natknąłem się na niego, gdy starałem się uciec przed czarnymi, groźnie wyglądającymi chmurami, zwiastującymi, że nadchodził kres panującej wówczas, pięknej pogody. Trutniowiec zwrócił jednak moją uwagę i zainteresował mnie do tego stopnia, że postanowiłem mimo wszystko pozostać przy leśnej polance, niedaleko jeziora Ukiel i spróbować zrobić mu parę zdjęć. Okazał się być bardzo rozlatany, ale na moje szczęście, co jakiś czas przysiadał na roślinach i dzięki temu, mogłem mu zrobić parę zdjęć (później zdążyłem nawet uciec przez deszczem). Jak się okazało, trutniowiec lubi się trzymać dłuższy czas jednego miejsca i krążyć wokół niego, co jakiś czas odwiedzając rosnące na nim kwiaty. Dowiódł tego drugi dzień, kiedy to ponownie spotkałem się z nim w tamtym miejscu i znów miałem okazję go sfotografować.
Mimo, że kwalifikuje się, jako najprawdziwsza ćma, fruczak trutniowiec jest aktywny w ciągu dnia (gdzieś tak od 10.00 do 15.00), w czasie ciepłej, słonecznej aury. Właśnie wtedy lata z kwiatka na kwiatek, przy czym nie jest wybredny przy ich wyborze. Mogą to być chociażby miodunki, dąbrówki, szałwie, firletki czy kurdybanki. Podczas spijania nektaru, fruczak zawisa w powietrzu niczym autentyczny koliber. Najbardziej zależy mu jednak na tym, by upodobnić się do trzmiela i kiedy siedzi na jakiejś roślince, autentycznie można go z nim pomylić. Wszystko się jednak zmienia, kiedy wzbije się do lotu. Wówczas pokazuje, że jest znacznie szybszy i zwinniejszy, niż oryginał.
Gdy nadchodzi czas kopulacji, osobniki obu płci łączą się ze sobą tyłami odwłoków, tak jak ma to miejsce chociażby u pluskwiaków. Wówczas przysiadają gdzieś na jakimś liściu, zaś całość trwa około godziny. Później następuje rozłączenie, a samiczka rusza na poszukiwanie odpowiedniego miejsca na złożenie jaj. Te umieszcza rzecz jasna na roślinach żywicielskich przyszłych gąsienic, a są nimi głównie driakwie, świerzbnice, przytulie i wiciokrzewy. Początkowo gąsienice są zielone i pokryte czarnymi szczecinkami, czy też raczej kolcami. Z wiekiem jednak je tracą, zaś na zielonym ciele pojawiają się czerwono-brunatne plamy. Na końcu odwłoka znajduje się zakrzywiony róg, typowy dla wielu gąsienic z rodziny zawisakowatych. Takie gąsienice prowadzą głównie nocny tryb życia i wtedy też żerują na spodzie liści, dlatego bardzo trudno jest je znaleźć. Ich rozwój odbywa się w lipcu i sierpniu, później zaś zmieniają się w poczwarki, które zimują.