Odnóża chwytne to niezwykłe narzędzie, pozwalające niektórym owadom być wyjątkowo skutecznymi łowcami. Najbardziej znanymi posiadaczkami tego patentu są niewątpliwie modliszki, ale nie one jedne w świecie owadów, są w nie wyposażone. Przykładem mogą być tutaj niektóre wodne pluskwiaki (płoszczyca, żyrytwa), sieciarki z rodzaju Mantispa (spotykane w Europie, ale niestety nie w naszym kraju), oraz muszki z rodzaju Ochthera. Tak się szczęśliwie składa, że podczas mojego ostatniego wypadu w teren, miałem okazję natknąć się na jedną z nich, a skoro tak, to mogę wam ją przedstawić.
Systematyka
Nasza bohaterka należy do mało znanej rodziny wodarkowatych (Ephydridae), liczącej na świecie około 2000 gatunków. Niestety nigdzie nie znalazłem informacji, ile ich mamy w Polsce. Wiem natomiast, że muchówki z tej rodziny nie są duże, a do tego są do siebie tak podobne, że poszczególne gatunki mogą rozróżnić jedynie zawodowi naukowcy. Muchówki te są związane ze środowiskami wodnymi, dlatego najłatwiej o nie w pobliżu zbiorników wodnych.
Trzeba przyznać, niektóre, zagraniczne gatunki z tej rodziny są prawdziwymi twardzielami. Przykładem może być chociażby Ephydra hians, która zamieszkuje kalifornijskie jezioro Mono. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to najstarsze, amerykańskie jezioro jest silnie zasolone, oraz do cna przesiąknięte zabójczą ilością arsenu. Żadna ryba nie jest wstanie przetrwać w jego wodach. Zamieszkują ją jedynie mikroorganizmy, glony, endemiczny gatunek skorupiaka oraz mucha alkaliczna, czyli właśnie E. hians. Na larwach tej muchówki, zawarte w jeziorze toksyny nie robią wrażenia i żyją w nim sobie, jak gdyby nigdy nic, żywiąc się glonami i bakteriami. Jeszcze bardziej niezwykła jest jednak muszka z gatunku Helaeomyia petrolei, której larwy przystosowały się do życia w… ropie naftowej! Konkretnie w jeziorkach ropy lub asfaltu, które w USA występują naturalnie, choć nie da się ukryć, że dzięki działalności człowieka, muszka z tego gatunku ma iście rajskie życie. Dla wszystkich innych owadów, ropa naftowa jest wysoce toksyczna, ale ta muszka nic sobie z tego nie robi. Wprawdzie żyjące w niej larwy pożerają ogromne ilości ropy, jednak prawdziwą wartość odżywczą, mają dla nich inne owady, które przypadkiem wpadły do ropy i w niej zginęły.
Nasze wodarki nie mają aż tak ekstremalnych zamiłowań, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Spośród nich wszystkich, na szczególną uwagę zasługuje rodzaj Ochthera. Fauna Europae podaje, że mamy w Polsce tylko jeden gatunek z tego rodzaju, czyli Ochthera mantis, jednak w jednym z wątków forum entomologicznego, znalazłem informację, że mamy jeszcze jeden gatunek, mianowicie Ochthera manicata i że jest tak podobny do O. mantis, że odróżnić je można jedynie po badaniach narządów kopulacyjnych. Skoro tak, to na wszelki wypadek oznaczyłem znaleziony przez siebie gatunek tylko do rangi rodzaju.
Wygląd
Ta maleńka muszka osiąga około 5 mm. Jej dość krępe ciało, ma brunatne zabarwienie, z szarymi akcentami, zwłaszcza na odnóżach i odwłoku. Jak wspomniałem na początku, to co rzuca się w oczy u tej muchówki, to jej chwytne odnóża pierwszej pary, które mają naprawdę masywną budowę. Są jednak zaopatrzone także w stopy, a to oznacza, że służą nie tylko do latania, ale również do poruszania się. Oprócz nich, warto jednak zwrócić uwagę na coś jeszcze. To jej głowa, która ma trójkątny kształt. Jest to już kolejna część ciała, która upodabnia tę muchówkę do modliszek, u których głowa również jest trójkątna. Umieszczone na niej, duże oczy, mają brązową barwę, podobnie jak wierzch głowy. Dolna część, jest natomiast biaława.
Gdzie go można znaleźć?
Właściwie to nie wiem, jak to jest z jej rozmieszczeniem w naszym kraju. Jedna z moich książek podaje, że O. mantis jest dość rzadka i coś w tym może być, ale podejrzewam, że nie widuje się jej zbyt często, ponieważ jest zwyczajnie mała, niepozornie ubarwiona i preferuje określone środowisko, czyli okolice zbiorników wodnych. Ta sama książka, czyli „Owady” Heiko Bellmanna, podają również, że ten gatunek wybiera wody stojące z bogatą roślinnością, a spotkać go można od lipca do września. Tyle źródło pisane, natomiast moja obserwacja spotkanego osobnika zupełnie się z tym nie pokrywa, ponieważ mamy koniec marca, no i znalazłem go nad leśnym strumieniem, w miejscu, gdzie nie było zbyt dużo roślin. Kto wie, może to był ten drugi gatunek? Tego się pewnie nigdy nie dowiem.
Tryb życia
Przy okazji tego spotkania, przez pewien czas ją obserwowałem i muszę przyznać, że łapaczka nie jest skora do lotu. Zamiast tego woli biegać tuż przy brzegu wody i to bardzo żwawo. Tylko od czasu do czasu zdarza jej się użyć skrzydeł, by przefrunąć z jednego listka na drugi, choć ten manewr bardziej przypomina podskok niż lot z prawdziwego zdarzenia. Zauważyłem także, że niechętnie się zatrzymuje, ale zdarza jej się czasami przysiąść na dłużej, na jakimś źdźble czy listku, by np. wygrzać się na słońcu.
Oprócz wyglądu, łapaczkę łączy z modliszką coś jeszcze. Tak samo jak ona, jest drapieżnikiem, choć oczywiście ze względu na małe rozmiary, również jej ofiary są odpowiednio małe. Jej łupem padają głównie inne, drobne muchówki, które chwyta oczywiście przy pomocy swych ogromnych, chwytnych odnóży. Zdarza jej się także buszować z aparatem gębowym blisko piasku, w poszukiwaniu larw ochotkowatych (Chironomidae), w których również zdarza jej się gustować. Larwy ochotek są także pokarmem jej larw, które żyją w wodzie.
Szukałem jej w minionym sezonie, bez sukcesu. Gratulacje, Tobie się udało.
Przyznam, że zupełnym przypadkiem. Wypatrywałem nad strumieniem pluskwiaków Velia spp, niestety bez skutku, ale za to ona mi się trafiła, jako cenna nagroda pocieszenia.
Przednie uda wyglądają niesamowicie. Życzę dalszych wspaniałych konfrontacji w rozpoczynającym się sezonie
A nie dziękuje. Tobie życzę szybkiego spotkania z tą niesamowitą muszką 🙂
Mocarne ma te łapska, uch. Świetne znalezisko. 🙂