Tego pięknego motyla spotkałem pewnym późnym popołudniem w okolicach Jeziora Ukiel (Krzywego). Wypatrzyłem go, jak siedział sobie na szczawiu. Był bardzo spokojny i w ogóle się nie płoszył. Przynajmniej początkowo. Po zrobieniu mu kilku zdjęć zrobił się bardziej rozlatany. Na szczęście nie odlatywał daleko. Po prostu przysiadał sobie na kolejnych roślinkach, aż w końcu znalazł taką, na której znów postanowił się zatrzymać dłużej. W końcu zbliżał się wieczór, a nocą modraszki nie latają. Mogę tylko żałować, że był jeden. Samiec korydona to piękny motylek, ale wypadałoby przedstawić również samicę, która zdecydowanie różni się ubarwieniem od samca. Niestety na razie pokaże wam tylko samczyka, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku ustrzelę także samicę do kompletu.
Systematyka i wygląd
Nietrudno zgadnąć, że nasz modraszek jest przedstawicielem rodziny modraszkowatych (Lycaenidae). W przeszłości był zaliczany do rodzaju Lysandra, obecnie jednak należy do Polyommatus, czyli tego samego rodzaju, w którym mamy również modraszka ikara (P. icarus), najbardziej znanego przedstawiciela tej rodziny.
Korydon, jak na modraszka przystało, nie jest zbyt dużym motylem. Rozpiętość jego skrzydeł sięga bowiem 3,7 cm. Jak wcześniej wspomniałem, między samcem i samicą występuje znaczna różnica w ubarwieniu. W przypadku tego pierwszego, wierzch skrzydeł jest srebrzysto-błękitny, zaś przy ich brzegach znajduje się czarna, szeroko rozlana obwódka. Przy dolnym brzegu tylnego skrzydła, umieszczone są także czarne kropki w jasnych obwódkach. Strzępina wokół skrzydeł jest biała, z czarnymi kreskami. Zupełnie inaczej przedstawia się wierzch skrzydeł samicy. Ten jest bowiem jednolicie brunatny. Na każdym przednim skrzydle znajduje się pośrodku jedna, czarna plamka. Na tylnych zaś, tuż przy dolnej krawędzi, mamy rządek pomarańczowych plamek. Strzępina wokół jej skrzydeł jest taka jak u samca. Jeżeli chodzi o spód skrzydeł, to u obu płci jest podobny, czyli brunatny, przy czym u samców jest on jaśniejszy, w niebieskawym odcieniu. Oczywiście, jak na modraszki przystało, mamy na ich spodzie liczne, czarne plamki w białych obwódkach, a dodatkowo są również białe oraz pomarańczowe (te ostatnie przy bocznych brzegach).
Gdzie go można spotkać?
Właściwie w całej Polsce. W większej części kraju jest gatunkiem dość pospolitym, jednak jeśli wierzyć niektórym moim książkom i Wikipedii, to na północy, zwłaszcza w rejonach wschodnich, jest dużo mniej liczny, niż w pozostałych regionach. I przyznam, że coś w tym może być na rzeczy, bo choć często bywam w terenie, to z korydonem spotkałem się jak na razie tylko raz. Być może to jedynie mój brak szczęścia do tego gatunku, ale kto wie. W kolejnych latach spróbuję znaleźć więcej osobników tego gatunku i zobaczymy, jak to z nim jest w mojej okolicy.
Co do środowiska życia, to jest motylem preferującym tereny otwarte o podłożu wapiennym. Pojawia się głównie na suchych łąkach, ugorach, leśnych polanach, nieużytkach, czy nawet na nasypach kolejowych. W ciągu roku występuje tylko jedno pokolenie. Korydony możemy obserwować w lipcu i sierpniu.
Tryb życia
Dorosłe motyle odżywiają się głównie nektarem kwiatów, przy czym najchętniej spijają go z fioletowych lub różowych (np. chabrów i ostrożeni). Okazjonalnie pojawiają się też na białych (chociażby na krwawnikach) czy żółtych (starcach). Czasami jednak, korydony, podobnie jak inne modraszki, lubią wprowadzić małe urozmaicenie do swojej diety. Wówczas siadają na ziemi, przy wyschniętych kałużach, by spijać sole mineralne, ale równie dobrze mogą wysysać soki z odchodów ssaków lub nawet ich mocz!
Dobrze, przejdźmy teraz do cyklu rozwojowego. Ten zaczyna się w chwili, gdy samica postanowi złożyć jajeczka. Te ostatnie są białe, z charakterystyczną siateczką na całej powierzchni. Samica umieszcza je pojedynczo na roślinach pokarmowych gąsienic lub w ich pobliżu. Tuż przed zimą, deszcz przeważnie je spłukuje, dlatego jajeczka bądź młode gąsienice, które zdążą się wylęgnąć, zimują ukryte gdzieś w glebie lub ściółce. Gąsienice pojawiają się wiosną, gdzieś tak w kwietniu. Ich roślinami pokarmowymi są wyki, cieciorka pstra, koniczyny, konikleca i traganek, czyli rośliny z rodziny bobowatych. Gąsieniczki tego modraszka, są zielone z dwoma rządkami żółtych plamek na grzbiecie, ogólnie jednak nie rzucają się zbytnio w oczy. Nawet, gdyby było inaczej, znalezienie ich nie jest wcale łatwe, ponieważ uaktywniają się dopiero w nocy. Wtedy zresztą żerują. W ciągu dnia natomiast, mogą się chować gdzieś na samym dole rośliny, przy podstawie łodygi bądź obok niej pod ziarenkami piasku lub kamykami.
Dlaczego gąsienice tego modraszka zdecydowały się żerować nocą? Pewnie przez względy bezpieczeństwa. Czasami jednak, nawet i to może nie wystarczyć. Co wtedy zrobić? Skorzystać z towarzystwa innych owadów, które potrafią zadbać o ochronę. Konkretnie mrówek. To właśnie one są pierwsze do chronienia mszyc przed biedronkami, oczywiście w zamian za „zapłatę” w formie słodkiej spadzi. Gąsienice wielu modraszków, w tym korydona, również wykorzystują ten patent. Wydzielają więc kropelki słodkiej wydzieliny, by zwabić do siebie mrówki. Te zbierają się wokół gąsienicy, żeby ją „wydoić,” a przy okazji, chronią ją przed niebezpiecznymi pluskwiakami czy błonkówkami. Bywa nawet, że zachłanność mrówek popycha je do przeniesienia gąsienicy w pobliże mrowiska, tak, by mieć jak najkrótszą drogę, do swojej „krówki.”
Podobna sytuacja ma miejsce, gdy gąsienica przeobrazi się w poczwarkę. Ona również wydziela słodką wydzielinę, by skupić wokół siebie mrówki. Te nie tylko jej pilnują, ale nawet zagrzebują w glebie, byle tylko nie wypatrzyły jej parazytoidy i drapieżniki. Co jednak w sytuacji, gdy przychodzi czas przeobrażenia się w dorosłego motyla? Poczwarka znów woła mrówki o pomoc. I to dosłownie. Na spodzie poczwarki, między segmentami, znajdują się mikroskopijne ząbki. Pocierając nimi o siebie, wydaje nieco skrzypiące dźwięki, które zdają się wabić mrówki, choć nie wykluczone, że w grę wchodzą również jakieś feromony. W każdym razie, mrówki zdają się być tak oczarowane „śpiewem” poczwarki, że gromadzą się wokół niej i przy okazji znów zostają wykorzystane do ochrony. Tym razem jednak nie dostają w zamian niczego słodkiego, ale zdają się tym w ogóle nie przejmować. Nie wściekają się i nie atakują poczwarki, ani motyla, który się z niej wydostanie. Grzecznie pozwalają mu wspiąć się na jakąś roślinę czy pieniek, by wyprostował i osuszył skrzydła, a na końcu rzecz jasna odleciał.