Tę pospolitą ważkę, łatwo można spotkać nie tylko nad zbiornikami wodnymi, lecz także w otaczających je lasach, zwłaszcza nad drogami. Nie oznacza to jednak, że łatwo jej zrobić zdjęcie. Jest bowiem jedną z tych ważek, które spędzają dużo czasu w powietrzu i niechętnie zdarza jej się przysiąść. Nie mnie, bywają takie dni, gdy można ja przyłapać siedzącą na jakiejś roślinie. W tym roku, miałem do niej naprawdę dużo szczęścia.
Systematyka i wygląd
Szklarka zielona należy do rodziny szklarkowatych (Cordulidae) i jest jedyną przedstawicielką swego rodzaju w naszym kraju. Nie oznacza to jednak, że nie można jej pomylić z innymi ważkami. Jest to możliwe, zwłaszcza z miedziopiersią metaliczną (Somatochlora metallica), która należy do tej samej rodziny i wygląda niezwykle podobnie. Samce miedziopiersi można jednak poznać po kształcie odwłoka, który rozszerza się w środkowej części. U samic odwłok sprawia wrażenie nieco smuklejszego niż u szklarek, w jego przedniej części znajdują się żółte plamki, a na jego końcu, od spodniej strony, można dostrzec długie (jak na ważkę oczywiście) pokładełko, przypominające z wyglądu pazur.
Rozpiętość skrzydeł szklarki sięga 7,2 cm, natomiast długość jej ciała wynosi do 5,2 cm. Można więc powiedzieć, że jest to swego rodzaju średniak świata ważek. W wyglądzie tej ważki, uwagę zwraca jej ubarwienie, które jest metaliczno-zielone, z charakterystycznym, miedzianym połyskiem. Jaskrawo-zielone, są także oczy, które nabierają takiej barwy dopiero po pewnym czasie od przeobrażenia się w dorosłego osobnika. Pod koniec życia, odwłoki tych ważek wyraźnie jednak ciemnieją.
Podobnie jak u wielu innych ważek, u szklarek mamy wyraźny dymorfizm płciowy. Odwłoki samców są wyraźnie zwężone, zaś na końcu rozszerzają się, przez co sprawiają wrażenie maczugowatych. Na samym końcu, znajdują się czarne narządy analne, przypominające nieco czarne „szczypce.” Odwłoki samic są dużo grubsze, bez widocznego u samców przewężenia. Na końcu ich odwłoków, również mamy narządy analne, jednak nie przypominają one „szczypców” a raczej dwa, równolegle do siebie ustawione, krótkie wyrostki.
Na koniec ciekawostka odnośnie jej nazwy. W niektórych starszych publikacjach, np. w przewodniku owady pana Jiři Zachradníka z 1996 roku, nasza szklarka widnieje pod polską nazwą miedziopierś zielonawa. Warto o tym pamiętać, by w przyszłości uniknąć pomyłek z miedziopiersią metaliczną również na tym polu.
Gdzie ją można spotkać?
Jak wspomniałem we wstępie, to pospolita ważka, którą można spotkać na terenie całego kraju, także w górach do wysokości 1226 m n.p.m. Jeśli chodzi o wybór środowisk, to preferuje zbiorniki wodne różnego typu, od wielkich jezior, po nieduże, śródleśne lub polne oczka, nawet wielkości kałuży. Pojawia się także nad wodami wolno płynącymi. Dorosłe ważki chętnie oddalają się od wód i fruwają w lasach, zarówno w czasie słonecznej, jak i pochmurnej, a nawet deszczowej aury.
Tryb życia
Muszę przyznać, że w czasie ostatnich dni maja, szklarka pokazała się w tym roku naprawdę licznie. Przynajmniej w moich stronach, czyli w okolicach olsztyńskiego jeziora Ukiel (Krzywego), gdzie fruwały ich dziesiątki. Jak wspomniałem na początku, ważki te są wytrwałymi lotnikami. Wyjątkowo rozlatane, niejednokrotnie kołują nisko nad leśnymi drogami, absolutnie nie bojąc się człowieka, dlatego chętnie podlatują i zawisają w powietrzu tuż obok nas. Są bardzo piękne, a jakby tego było mało, także pożyteczne, gdyż w czasie latania wokół nas, wyłapują różne owady, często dokuczliwe komary i inne muchówki. Dlatego właśnie, widok tych ważek w lasach, powinien być dla nas prawdziwym powodem do radości. A im ich więcej, tym lepiej.
Pozwolę sobie jednak wrócić do swojego spotkania z tymi ważkami. Podczas jednego ze spacerów po lasach wokół jeziora, natrafiłem na wiele osobników tego gatunku, które jednak nie tylko latały, lecz także chętnie siadały na roślinach. Jedne w gąszczu traw, niemal przy samej ziemi, inne zaś wolały siadać na pniach i liściach drzew, często w towarzystwie gadziogłówek i innych ważek.
Uwierzcie mi, widok 20, siedzących na liściach klonu szklarek jest naprawdę niesamowity, tym bardziej jeśli człowiek przypomni sobie, jak bardzo trzeba się za nimi naganiać, by zrobić im zdjęcie. Część z tych osobników, była stosunkowo płochliwa. Wystarczyło zbliżyć do nich aparat, by skłonić je do ucieczki. Inne jednak, cierpliwie siedziały i pozwalały się sfotografować. Co jednak najlepsze, po paru chwilach, spłoszone osobniki wracały i jak gdyby nic znów siadały na pobliskich liściach. Dzięki temu, mogłem fotografować także je. Z tego co zaobserwowałem, szklarki chętnie siadają, kiedy wieje mocniejszy wiatr lub panuje chłodna aura. No, a kiedy oba te czynniki się połączą, mamy naprawdę spore szanse, by przyłapać siedzące szklarki… pod warunkiem, że ich nie spłoszymy rzecz jasna. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, niektóre mogą nawet usiąść na człowieku, tak jak pewna samiczka, która siadła mi na spodniach.
Inną sytuacją, w której możemy przyłapać siedzące na roślinach ważki, to chwila tuż po ich przeobrażeniu się z larwy w owada dorosłego. Takie osobniki można poznać po mlecznobiałych, nieprzeźroczystych skrzydłach. Siedzą wówczas w pobliżu wody, często tuż obok wylinek, z których przyszły na świat. Nie są wówczas płochliwe i łatwo dają się sfotografować. A skoro o larwach mowa. Te osiągają około 2,5 cm. Mają pękatą budowę ciała, drobne kolce na odwłoku i długie, pająkowate nogi, typowe dla wszystkich przedstawicieli rodziny szklarkowatych. Swój czas spędzają na dnie zbiorników wodnych, maszerując powoli wśród mułu i opadłej na dno roślinności, gdzie polują na różne drobne organizmy. Po 2 latach, larwa kończy swój żywot. Wychodzi wówczas z wody, wspinając się na jakąś roślinę czy inny, wystający z wody obiekt, po czym przeobraża się w dorosłą ważkę.
Galeria:
![]() |
![]() |
![]() |
ładna ważka