Trzeba przyznać, nazwa tego pająka jest chyba jedną z najzabawniejszych, z jakimi możemy się spotkać u pająków, a nawet u wszystkich stawonogów w ogóle. Zresztą nie tylko nasza nazwa jest zabawna. Jej angielski odpowiednik to „rabbit hutch spider,”co dosłownie można przetłumaczyć jako „pająk królicza klatka!”
Systematyka
Steatoda to ciekawy rodzaj pająków, należący do rodziny omatnikowatych (Theridiidae). Na zachodzie, rodzaj ten znany jest jako „False Widow,” czyli fałszywe wdowy. Nie bez powodu zresztą. Na pierwszy rzut oka, przedstawiciele tego rodzaju, w tym nasz bohater, przypominają czarne wdowy (Latrodectus mactans), które zresztą zaliczają się do tej samej rodziny. Na nasze szczęście, na podobieństwach się kończy i w odróżnieniu od czarnych wdów, większość przedstawicieli Steatoda spp. jest dla ludzi zupełnie niegroźna.
W naszym kraju żyje 5 przedstawicieli tego rodzaju. Steatoda bipunctata, jest najbardziej powszechny z nich wszystkich.
Wygląd
Dorosłe zyzusie dorastają do około 7-8 mm, choć przeważnie są dużo mniejsze. Na ciemno-brunatnym głowotułowiu tego pająka znajdują się stosunkowo krótkie odnóża w brązowo-czarne pasy. Jego odwłok jest kulisty, tłusto błyszczący. Pod względem ubarwienia, zysuś jest przeważnie ciemno- lub jasnobrunatny, zaś wokół odwłoka często biegnie szaro-biały pas. Biaława linia, biegnie również przez środek odwłoka, choć jej grubość jest bardzo zmienna i nie zawsze jest dobrze widoczna. Samiec jest wyraźnie mniejszy od samicy, a jego odwłok dużo smuklejszy. Na nogogłaszczkach posiada ogromne zgrubienia, czyli bulbusy wypełnione nasieniem.
Pokrewne gatunki z rodzaju Steatoda, często przypominają wyglądem nasz gatunek, a odróżnienie ich nie zawsze jest łatwe (przeważnie da się to zrobić na podstawie wzoru, który znajduje się na ich odwłoku).
Gdzie go można spotkać?
Gatunek synantropijny, znany z Europy i Ameryki Północnej. W Polsce jest szeroko rozprzestrzeniony w całym kraju. Znaleźć go można głównie w naszych własnych domach oraz w wszelkich innych budynkach, gdzie potrafi być niezwykle liczny. Najchętniej ukrywa się w rożnych zakamarkach, np. w piwnicach, na strychach, w korytarzach, czy nawet na okiennych parapetach. Można je znaleźć również w szopach, chlewikach, a nawet w klatkach zwierząt hodowlanych (stąd ich anglojęzyczna nazwa).
Tryb życia
Dorosłe zyzusie, jak na omatnikowate przystało, budują pokaźne, nieregularne sieci, najczęściej ulokowane w różnych kątach, między meblami, czy w innych zakamarkach. Taka pajęczyna przypomina trochę płachtę, jaką budują osnuwiki, a nici, które ją naprężają, rozchodzą się na wszystkie strony, tak, by całość była solidnie umocowana. Całość można określić jako trójwymiarową sieć, której objętość może sięgać 10 cm³.
Sam pająk wisi do góry nogami i ukrywa się w jakiejś szczelinie, dlatego rzadko się go widzi (przynajmniej w całości, ponieważ czasami widać wystające z kryjówki nogi), chyba, że akurat coś go skłoni do wyjścia. Np. ofiara. Łupem zyzusia padają różne owady, często bardzo duże (chrząszcze, karaczany, muchówki). Na tym jednak nie koniec. Jeśli przez przypadek, w jego pajęczynę zaplącze się inny pająk, nawet tak duży jak kątnik domowy większy, zyzuś da sobie radę nawet z nim. Kiedy jakiś stawonóg dotknie dolnych, odchodzących od płachty nici, przykleja się, gdyż właśnie na nich znajdują się lepkie kropelki. Złapana ofiara łatwo odrywa pajęcze nici od ich podłoża i dosłownie zawisa na nich. W czasie szamotania się, zyzuś odkrywa, że jest coś do upolowania i prędko podbiega do zdobyczy. Bardzo starannie ją oplątuje, a następnie unosi do góry i zawiesza obok swojej kryjówki. Łup zostaje skonsumowany od razu lub czeka grzecznie, aż pająk zgłodnieje.
To nam pokazuje, że choć jego pajęczyny są mało estetyczne, to one same są bardzo pożyteczne, a dla nas samych zupełnie nieszkodliwe (póki co nie jest znany żaden przypadek ukąszenia przez ten gatunek).
Nie da się ukryć, że polowanie w wykonaniu zyzusia jest bardzo interesujące, ale jeszcze ciekawsze, są jego gody. Niestety, te obserwuje się dość rzadko, ponieważ odbywają się nocą (wówczas zyzusie są najbardziej aktywne i np. dokonują napraw swoich sieci). A szkoda, bo właśnie wtedy mielibyśmy okazję nie tylko zobaczyć je w akcji, ale także… usłyszeć! W czasie trwania godów, kiedy samiec znajdzie się na pajęczynie samicy, wydaje ciche odgłosy, przypominające ćwierkanie. Jest to możliwe dzięki specjalnym szczecinkom, a raczej kolcom porastającym spód jego odwłoka. Pocierając nimi, samiec stryduluje (znaczy się gra), a częstotliwość wydawanych dźwięków może dochodzić nawet do 1000 Hz. Za ich pomocą, samczyk stara się zaimponować samiczce i skłonić ją do odbycia godów. Jest to bardzo ważne zwłaszcza wtedy, gdy w pobliżu czai się konkurencja. Im samiec jest bliżej samicy, tym mocniej szarpie za pajęczynę i intensywniej stryduluje. Zachęcona samiczka, niemal od razu wyskakuje z kryjówki. Uderza przednimi nogami o pajęczynę i wychodzi szukać samczyka. Kiedy się odnajdą, samiec używa jednego ze swoich bulbusów, by zapłodnić samiczkę.
Po odbytych godach, samiczka buduje na środku sieci biały kokon, którym się później opiekuje. Samice zyzusiów są dość długowieczne i mogą żyć nawet kilka lat.
Steatoda grossa
Przy okazji tego gatunku wspomnę o jego kuzynie, czyli S. grossa. Ten gatunek, z wyglądu bardzo przypomina zyzusia tłuściocha, ale jest znacznie większy i może dorastać nawet do 11 mm. Również ubarwienie jest zbliżone do zyzusia tłuściocha, ale z przodu ciemnobrązowego odwłoka samicy, znajduje się szeroka, biaława smuga, zaś na wierzchu odwłoka, zamiast biegnącej środkiem linii, mamy jaśniejsze, rozmyte plamy, choć nie u wszystkich osobników są widoczne.
W przeciwieństwie do zyzusia tłuściocha, Steatoda grossa dysponuje większymi i mocniejszymi szczękoczułkami, których może użyć do obrony. Je jad może powodować ból, powstanie pęcherzy, pocenie się i ogólnie złe samopoczucie. Objawy mogą potrwać kilka dni, ale nie są groźne dla zdrowia czy życia. Na nasze szczęście, pająk ten nie jest agresywny i najczęściej żyje w ukryciu, podobnie zresztą jak jego mniejszy kuzyn. Tak jak zyzusia, można go znaleźć w naszych domach i jest szeroko rozprzestrzeniony w całym kraju. Prowadzi również podobny tryb życia jak on.
Zanim poznałem nazwę tego pająka – sam nadałem mu własną. Pętak 😀 Wrzućcie mu muchę to zrozumiecie dlaczego.
Mamy takiego zyzusia na suficie w sypialni. Nie pierwszy to zyzuś ani ostatni w naszym domu. Piękny może nie jest, ale siedzi sobie grzecznie i zjada komary, więc traktujemy go jak ziomala;-) Jak zresztą większość pająków, tylko najbardziej spasione kątniki uprzejmie wypraszamy. Nie zabijamy, szanujemy.
Piękne zdjęcia, ciekawe artykuły. Pozdrawiam serdecznie!
Witam.
Podzielę się swoimi nie do końca zrozumiałymi obserwacjami. Trzy dni temu nocując poza własnym domem, wcześnie rano po pierwszym otworzeniu oczu zauważyłem wiszącego nisko nad sobą pająka. Odruchowo natychmiast trzepnąłem go ręką i ponownie zamknąłem oczy. Tego dnia obudziłem się bardzo zmęczony, odczuwałem ból głowy, bóle kostne, pocenie się ( jak przy przeziębieniu ), ale dodatkowo dość bolsene kurcze obu łydek i wogóle po wstaniu jakieś wzmożone napięcie mięśniowe. Przyjąłem coś przeciwbólowego i do pracy. W pracy co jakiś czas odruchowo drapałem się z powodu swędzenia ramienia prawego po stronie wewnętrznej. Miałem krótki epizod szybkiej pracy serca który ustąpił po głębokim wdechu i ogólnie czułem się na 40 % swoich możliwości. Po powrocie do domu od razu położyłem się do łóżka i na wewnętrznej stronie ramienia prawego zauważyłem pięć czerwonych plam na skórze o średnicy ok 1.5 cm z niewielkim uniesieniem w części centralnej, a w dwoch zmianach jakby w środku możliwe dwie bledsze kropki. Dopiero wtedy zacząłem kojarzyć że to może być efekt ukąszenia pająka. Niestety nie przyjrzałem mu się zbyt dobrze bo od razu pacnąłem go ręką i jeszcze było „szaro za oknami”. Na pewno miał dość duży kulisty odwłok, relatywnie długie przednie odóża, chyba brązowy z jaśniejszymi odnóżami. Zacząłem szperać w internecie i wydaje mi się że najprawdopodobniej mógłby to być STEATODA GROSSA, lub ewentualnie BIPUNCTATA.
Zaskoczony swoimi spostrzeżenami postanowiłem się nimi podzielić.
P.S. w trzecim dniu zmiany są nieco mniejsze, mniej czewone i przestały swędzieć.
Jestem ciekaw czy ktoś ma podobne spostrzeżenia ?.
Miałem analogiczne doświadczenia. Rządek czerwonych, podbiegłych krwią plamek na dłoni, cholernie swędzących i długo się paskudzących. W winę jakiegokolwiek pająka nie chciało mi się wierzyć. Któregoś dnia znalazłem na dywanie płaskiego, bezskrzydłego owada, którego wziąłem za młodocianego prusaka. Ale gdy go rozgniotłem – została czerwona plama, jak po napitym krwią komarze. I znów po upływie pewnego czasu obudziłem się pogryziony. Aż znalazłem na prześcieradle takiego samego owada jak wcześniej i dopiero wtedy uświadomiłem sobie że to była pluskwa domowa, niemal już wytępiona i dawno zapomniana. Okazuje się że może zostać przyniesiona do domu przez ptaka, który przysiadł na chwilę na parapecie. Gdy zlikwidowałem i tę francę – więcej pogryzień już nie było. Tak więc tamten pająk którego zabiłeś musiał zwietrzyć pluskwy i chciał zastawić na nie swoje pęta.