Wśród pluskwiaków jest bardzo wiele takich gatunków, o których nie da się powiedzieć zbyt wiele. Są to przedstawiciele różnych rodzin, zwłaszcza zwińcowatych (Lygaeidae), czy tasznikowaych (Miridae). Do tych ostatnich zresztą zalicza się nasz dzisiejszy bohater. Z czego to wynika? Raz, że mało o nich informacji… nawet w sieci, a dwa, same z siebie nie są najciekawsze pod względem trybu życia. Ani pod żadnym innym. Mimo to, takie właśnie gatunki dobrze jest przedstawić, choćby krótko, ale przynajmniej tak, by był wiadomo z czym mamy do czynienia.
Nazewnictwo
W przypadku ładzika mamy o tyle dobrze, że ktoś mu wymyślił polską nazwę. W większości przypadków bowiem, tasznikowate dysponują tylko nazwami łacińskimi. I w sumie się temu nie dziwie. Większość z nich to gatunki niepozorne, nie zwracające na siebie uwagi ludzi, którzy nie zajmują się owadami zawodowo (a jeśli już przypadkiem tą uwagę zwrócą, to nikt nie będzie zwracał sobie głowy jego nazwą, lecz określi go mianem „robaka” lub w najlepszym wypadku „pluskwiaka.”). Ci którzy zajmują się nimi zawodowo, operują zaś wyłącznie nazwami łacińskimi, więc i rzadko się bawią w wymyślanie polskich (chyba że np. do jakiejś publikacji popularnonaukowej). Nie wspominając już o tym, że dla niektórych nazwy wernakularne (jak fachowo określa się nazewnictwo w rodzimym języku danego kraju) to zło konieczne i najlepiej, jak by większości z nich w ogóle nie było, bo i też często bywa istny zamęt z ich ilością i niepoprawnością (jakby z łacińskimi, które co chwila się zmieniają, było inaczej).
Wygląd
No dobrze, zajmijmy się w końcu naszym ładzikiem. Nie jest to duży pluskwiak, dorasta gdzieś tak do 5-8 mm. Cechą rozpoznawczą tego gatunku są jego długie czułki, a konkretnie ich drugi segment, którego czarny wierzchołek jest silnie pogrubiony. Pod względem ubarwienia, ładzik jest w dużej mierze czarny lub szarawy z żółtawym przyprószeniem. Na zakończeniu półpokryw mamy zaś po jednej, jasnej plamce. Jego nogi są jaskrawo-rude.
Oprócz C. biclavatus, w naszym kraju żyje jeszcze dwóch innych przedstawicieli tego rodzaju. Pierwszy to Closterotomus norwegicus… zupełnie niepodobny do naszego bohatera, bo całkowicie zielony, żyjący głównie na różnych kwiatach. Drugi to Closterotomus fulvomaculatus, znacznie bardziej zbliżony wyglądem do naszego bohatera. Jego czułki nie są jednak pogrubione jak u naszego ładzika, zaś jego nogi są o wiele ciemniejsze.
Gdzie go można znaleźć?
Pospolity w całym kraju. Najchętniej zamieszkuje wilgotne lasy, oraz parki. Można go obserwować latem.
Tryb życia
Dorosłe owady w dużej mierze przesiadują na liściach drzew i krzewów, gdzie nawet łatwo idzie je wypatrzeć, no chyba że usiądą na gałązce, lub korze, wtedy dość dobrze się maskują. Są głównie roślinożerne. Żywią się sokiem wysysanym z różnych roślin, zarówno drzew (np. brzóz, jesionów), jak i krzewów (wiciokrzewu, jeżyny, leszczyny i innych). Czasami jednak zdarza im się również urozmaicać dietę drobnymi owadami.
Bardzo przyjemne dla oka są niewątpliwie ich larwy, zwłaszcza w młodszym stadium. W skład ich ubarwienia wchodzą takie kolorki jak biały, żółty i czerwony, dlatego choć małe, to są naprawdę bardzo ładne. Później jednak, stopniowo tracą te kolory i przybierają te, typowe dla owadów dorosłych. Tryb życia prowadzą podobnie jak ich rodzice.