Powiem wam, że gdy pierwszy raz pisałem ten artykuł, byłem przekonany, że na Warmii to ze świecą jej szukać. Właśnie dlatego pokazałem wam osobniki, które znalazłem w czasie swojego pobytu w Warszawie. Oczywiście nasza stolica może się wydać ostatnim miejscem, w którym powinienem szukać owadów. Pełno w niej ludzi, hałasu, betonu i spalin. Mimo to, jeśli dobrze się poszuka, to można w niej znaleźć miejsca, w których uchowała się dzika przyroda. Wśród nich warto wymienić Las Bielański, Las Bródnowski czy brzegi Wisły. Właśnie w okolicach tej ostatniej natrafiłem na łanochy. Dodam też, że okoliczności, w jakich tego dokonałem, były równie ciekawe, co same chrząszcze. Zbierało się wówczas na burzę i tak się składa, że miałem okazję towarzyszyć dwójce Łowców Burz w czasie fotografowania piorunów. Oczywiście też spróbowałem swoich sił, ale kiepsko mi to wychodziło. Zdecydowanie lepiej szło mi robienie zdjęć łanochom.
Moja przygoda z warszawskimi łanochami miała miejsce w 2014 roku. Nie pierwszy raz okazało się, że gdy raz zobaczyłem w Warszawie owada, którego wcześniej nie widziałem, to później zacząłem go spotykać także w Olsztynie. Tak było i tym razem. Dokładnie rok później trafiłem na łanochę w okolicach jeziora Ukiel. Pech chciał, że nie była zbytnio skłonna do pozowania, dlatego zrobione wtedy zdjęcia niespecjalnie nadawały się do publicznego zaprezentowania. Dopiero później miałem pod tym względem dużo więcej szczęścia. Okazało się bowiem, że łanocha nie tylko zaczęła się pojawiać regularnie na kwiatach w olsztyńskich lasach, ale stała się wręcz gatunkiem dominującym. W latach 2018-2019 była po prostu wszędzie i wiele wskazuje na to, że w kolejnych będzie tak samo. Rzecz jasna nie będę na to narzekać. Zawsze to okazja, by zrobić jej więcej zdjęć, a do tego jest całkiem miła dla oka.
Systematyka i wygląd
Łanocha pobrzęcz zalicza się obecnie do rodziny poświętnikowatych (Scarabaeidae), choć dawniej nie było takie oczywiste. Część badaczy klasyfikowała ją bowiem w odrębnej rodzinie kruszczycowatych (Cetoniinae) i dopiero w ostatnich latach, systematyka poświętnikowatych uległa większemu ujednoliceniu.
Na pierwszy rzut oka łanocha przypomina swoim wyglądem kruszczycę, albo raczej jej miniaturkę. Dorasta bowiem do zaledwie 1,2 cm. Po całości jest czarna jak węgielek, ale uroku z pewnością jej dodają białe plamki, które pokrywają jej przedplecze oraz pokrywy. Całe jej ciało jest mocno błyszczące, a do tego pokryte licznymi, jasnymi włoskami. Warto jednak pamiętać, że u starszych osobników zarówno plamki jak i włoski mogą zanikać.
Włoski łanochy to nic w porównaniu z tymi, którymi dysponuje kosmatek pospolity (Tropinota hirta). Ten bliski krewniak łanochy, bywa z nią czasem mylony, dlatego myślę, że dobrze będzie o nim choć trochę wspomnieć. Kosmatek ma znacznie więcej włosków na swoim ciele niż łanocha, a do tego są one znacznie dłuższe i gęstsze, dlatego w pełni zasłużył na swoją nazwę. Oprócz nich ma też białe plamki, ale w przeciwieństwie do łanochy, znajdują się tylko na jego pokrywach.
Gdzie ją można spotkać?
Dawniej uchodziła za bardzo rzadki gatunek, spotykany u nas jedynie w Karpatach. Był nawet czas, gdy uważano, że w Polsce całkowicie wyginęła. Wszystko się jednak zmieniło w latach 80, kiedy to zasięg jej występowania zaczął się coraz bardziej powiększać. Najprawdopodobniej było to spowodowane ociepleniem klimatu. Obecnie można ją spotkać niemal w całej Polsce. Jak się przekonałem, w ostatnich latach dotarła także na Warmię i jak już wspomniałem na początku tekstu, obecnie jest jej u mnie naprawdę bardzo dużo. Nie oznacza to jednak, że jest gatunkiem inwazyjnym. Można o niej raczej powiedzieć, że jest ekspansywna i zwiększa swój zasięg w sposób naturalny, podobnie jak uczynił to kiedyś tygrzyk paskowany.
Dorosłe chrząszcze obserwuje się głównie na obrzeżach lasów i wód, ale pojawiają się także w ogrodach. We wcześniejszej wersji tego artykułu napisałem, że łanochy obserwuje się od maja do sierpnia, ale tutaj też muszę dokonać korekty. Osobnik na białym kwiatku, którego widzicie na zdjęciu powyżej, trafił mi się bowiem dokładnie 17 września. To nam jasno pokazuje, że okres występowania tego gatunku jest wyraźnie dłuższy niż się to podaje w literaturze.
Tryb życia
Dorosłe chrząszcze ciągnie do kwiatów i to właśnie na nich można go najczęściej spotkać, niejednokrotnie w towarzystwie innych kruszczcyc, a także pszczół i motyli. Nie jest zbyt wybredny co do ich kolorów. Literatura podaje, że a swój cel obiera głównie białe i żółte, ale osobniki, które spotkałem w Warszawie, znalazłem na niebieskich żmijowcach. Później w Olsztynie też widywałem je na niebieskich, a nawet różowych. Gdy łanocha przysiądzie wśród płatków, przystępuje do zjadania pyłku, nektaru i… samych płatków. To ostatnie sprawia, że nie ma wielu fanów wśród ogrodników. Sam chrząszcz podczas żerowania jest spokojny i mało płochliwy, choć zaniepokojony może nagle rozwinąć skrzydła i odlecieć. Jeśli natomiast chodzi o jego larwy, to te mają około 3 cm i żyją pod ziemią, gdzie odżywiają się korzonkami różnych roślin.
Galeria:
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
mogę potwierdzić, że w centralnej Polsce jest powszechny. Widuję go praktycznie codziennie i w sporych ilościach. Może nie jest tak liczny jak biedronka, ale jest go naprawdę sporo. W oczy się nie rzuca, bo na ogół siedzi w samych kwiatach.
Jest liczny, a ja nawet jeszcze nie próbowałem go fotografować. Może dlatego, że niewdzięczny to model – z mordką cały czas schowaną w korytku ;-). Nawet Tobie nie udało się zrobić klasycznego portretu ;-D
Jest rok 2016. Południowa Warmia. Łanochy w bród. Jak widać dość szybko zwiększa zasięg
To prawda, u siebie w Olsztynie też obserwuje, że w tym roku ten gatunek jest bardzo liczny, chyba będę musiał to odnotować w tekście artykułu.
U mnie zachodnie mazowsze 3 ostatnie lata łanochy było w bród od końca kwietnia do połowy czerwca, jadła to mało powiedziane żarła wczesne róże, piwonie, bzy i irysy. razem z ogrodnica niszczylistką i kruszczycą. Żerując na kwiatach powoduje, że płatki jakoś tak dziwnie się skręcają, tak jakby je infekowała czymś. Przy zgnieceniu wydziela taki pluskwiany smrodek. W tym roku do tej pory naliczyłam dosłownie 4 szt.
Dodam jeszcze że niewielu znajomych ogrodników i właścicieli ogrodów z różnych rejonów Polski spotyka ją w swoim ogrodzie, wnioskowałam nawet, że może sprowadziłam ją sobie z jakimiś zagranicznymi roślinami, skoro nikt jej nie zna i nie ma z nią do czynienia tylko ja. Wygląda, na to ze nie jest bardzo pospolita a są miejsca że wręcz inwazyjna, tak jak wspomniane ostatnie 3 lata u mnie.
Dzisiaj rano znalazłam martwego owada na parapecie okna w Zespole Szkół Leśnych w Rucianem-Nidzie. Wcześniej go nie znałam, zaciekawił mnie, dziękuję za możliwość poczytania o nim, spróbuję znaleźć żywe sztuki i popodglądać w naturze.
Mam działkę kilka km pod Warszawą. W ubiegłym roku znalazłem kilka sztuk tego gościa na jerzynach. Pozbierałem, dałem mrówkom na obiad i myślałem, że mam problem z głowy. To był mój błąd. Obecnie mam go na każdym rodzaju kwiatów- od ozdobnej jabłoni, poprzez borówki, irysy, na różanecznikach i magnoliach kończąc. Niszczy kwiaty i utrudnia życie zapylaczom. W pojedynkę jest ładny. Chroniąc swój ogród i w trosce o pasiekę sąsiada musiałem niestety zastosować chemię – pierwszy raz od 10 lat zabawy w ogrodnika ☹
W Bydgoszczy też występuje, dzisiaj obserwowałam kilka osobników na kwitnącym krzaku polnej róży.
w tym roku został odnotowany na ROD w Sieradzu
Pięknie zaprezentowana strona, piękna i automatycznie moja ulubiona.
Pingback: Smukwa plamkowana (Megascolia maculata) – „mamucia osa” | Świat Makro.com