W tym roku, udało mi się już spotkać kilka ciekawych gatunków muchówek, ale by znaleźć tą, musiałem się udać ponad 40 km za rodzinny Olsztyn, prosto do ostródzkich lasów. To właśnie tam, przez zupełny przypadek, znalazłem całkiem pokaźne skupisko tego gatunku. Z tego też względu, nie mogłem sobie odmówić kolejnej wizyty w tych lasach, dokładnie tydzień po pierwszej wyprawie. Dzięki temu mam sporo materiału i przede wszystkim dużo zdjęć, które mogę wam teraz pokazać.
Systematyka
Rodzaj Rainieria liczy sobie w naszym kraju 2 gatunki. Oprócz R. calceata jest także Rainieria latifrons, bardzo zbliżona wyglądem do naszej bohaterki. Jak je odróżnić napisze o tym przy okazji opisu wyglądu. Oba te gatunki zaliczane są z kolei do rodziny Micropezidae, mało znanej rodziny muchówek, która zrzesza w sobie głównie nieduże gatunki, o smukłych ciałach i długich, cienkich nogach.
Wygląd
Rainieria calceata jest całkiem sporą muszką, dorastającą do około 1 – 1,2 cm. Jej ciało jest podłużne, a do tego bardzo smukłe, przez co muchówka sprawia wrażenie wyjątkowo delikatnej. Z ubarwienia natomiast jest ona czarna oraz silnie błyszcząca, zwłaszcza na przedpleczu. Głowa jest stosunkowo duża. Znajdują się na niej spore, brunatne oczy, bardzo krótkie czułki oraz wyjątkowo duży, ssąco-liżący aparat gębowy, który sprawia, że głowa tej muchówki przypomina jakąś przerażającą wersję maski gazowej. Idąc dalej mamy tułów, a na nim znajdują się trzy pary cienkich, długich nóg. Te są czarne, ale mamy na nich także bardziej barwne elementy. Stopy pierwszej i ostatniej pary nóg są w dużej części białe, przez co muszka wygląda jakby miała nałożone białe „skarpetki.” Na drugiej i trzeciej parze nóg, mamy także pomarańczowo-brunatne plamki, które możemy dostrzec na udach. Plamy, tyle że ciemne, są również umieszczone na parze skrzydeł. Każde z nich, zaopatrzone jest w dwie takie plamki. Jeśli chodzi o odwłok, to ten jest podłużny i ciemny z szarawymi plamami. U Rainieria calceata mamy bardzo ładnie zaznaczony dymorfizm płciowy. U samiczki, na końcu odwłoka, znajduje się stożkowate pokładełko, wyraźnie smuklejsze niż reszta odwłoka. Samiec oczywiście go nie ma, a jego odwłok jest na końcu zaokrąglony, bo i też znajduje się tam aparat kopulacyjny. Dodatkowo samiczki są najczęściej większe niż samczyki, a ich odwłoki są dużo grubsze.
Podobną R. latifrons możemy odróżnić od naszej bohaterki zwracając uwagę na nogi. U niej bowiem, na ostatniej parze nóg brakuje białych „skarpetek,” a nasady przednich ud są brązowo-żółtawe. U naszej R. calceata białe skarpetki są obecne zarówno na pierwszej jak i ostatniej parze nóg, a nasady ud są czarne.
Gdzie ją można spotkać?
No i tutaj zaczynają się schody. Dane o rozmieszczeniu tego gatunku w naszym kraju są bardzo skąpe. Do 2000 roku, gatunek ten nie był u nas wykazywany przez kilkadziesiąt lat. Później udało się go znaleźć w Bieszczadach, a w ostatnich latach pojawiły się doniesienia z innych części kraju, np. z województwa Mazowieckiego. Tym bardziej więc cieszy mnie jego obecność na Warmii. Osobiście spotkałem go w lesie mieszanym, ze znacznym udziałem buka, więc podejrzewam, że i w takich miejscach należy się jej spodziewać. Generalnie jest dość rzadka, ale jak się już znajdzie jej stanowisko, to potrafi być na nim naprawdę bardzo liczna.
Tryb życia
Naszą bohaterkę udało mi się znaleźć w konkretnym miejscu. Z całego lasu upodobała sobie powalony pień drzewa liściastego (chyba dębu, jeśli dobrze pamiętam), a konkretniej stare owocniki żółciaka siarkowego (Laetiporus sulphureus), które licznie go porastały. Dzięki temu, że tych muchówek było naprawdę bardzo dużo, mogłem je trochę poobserwować. Przede wszystkim, Rainieria calceata są na tyle dziwne, że zamiast fruwać, dużo bardziej wolą chodzić, a nawet biegać po korze i grzybach, na swoich „szczudlatych” nogach. W sytuacji zagrożenia odbiegają i dopiero dłużej niepokojone, decydują się odlecieć… ale na niewielką odległość. Po chwili siadają i znów zaczynają swoje maratońskie biegi. Od czasu do czasu, lubią się jednak zatrzymać, by zająć się zabiegami pielęgnacyjnymi. Takie zachowanie, nie jest jednak jakość szczególnie niezwykłe, w końcu nawet znane nam muchy domowe, często praktykują czyszczenie swoich głów i nóg. Nie ma się więc co dziwić, że podobnie postępują również nasze bohaterki.
Oprócz tego, zauważyłem również, że bardzo chętnie machają swymi przednimi nogami. Dlaczego? Tego nie jestem pewny, ale podejrzewam, że może to mieć związek z komunikacją między poszczególnymi osobnikami. Raz udało mi się zaobserwować scenkę, gdy na jednym żółciaku spotkały się dwie samiczki. Najpierw zdawały się wymieniać „uprzejmościami” machając do siebie przednimi nóżkami. Po chwili jednak grzeczności się skończyły. Jedna przegoniła drugą i przystąpiła do konsumpcji. Była to nieliczna, tego typu scena, którą udało mi się zaobserwować. Osobniki Rainieria calceata, żerują przeważnie pojedynczo, ale zdarza im się również w większych grupkach. Kiedy tak się stanie, są wobec siebie dość spokojne i przeważnie nie przeszkadzają sobie wzajemnie. Możliwe też, że machanie nóżkami, może służyć podszywaniu się pod błonkówki z rodziny gąsienicznikowatych (Ichneumonidae). Trzeba bowiem przyznać, że jak tak spojrzeć na nie z góry, to faktycznie je przypominają (tym bardziej, że czułki gąsieniczników, często wyglądają jak pierwsza para nóg tych muchówek). Oczywiście te rozważania, to tylko moje własne teorie na ten temat. Nigdzie bowiem nie znalazłem oficjalnego, jednoznacznego wyjaśnienia tego zjawiska, dlatego póki co, ta kwestia pozostaje nierozwiązana.
A tak w ogóle, przejdźmy teraz do kwestii żywieniowych, bo to rzecz bardzo ciekawa. Niejednokrotnie obserwowałem je podczas żerowania na żółciaku siarkowym. Przykładowa muszka, pochyla się ze swoją „trąbką,” rozwija ją i zlizuje z grzyba to, co najbardziej smakowite. Im grzyb bardziej uszkodzony, a nawet rozpaćkany, tym chętniej się przy nim gromadzą. W Internecie znalazłem jednak informacje, że w ich menu znajdują się nie tylko grzyby. Podobno mogą się również odżywiać padliną, odchodami, a nawet być drapieżne. Mimo to, nie udało mi się zaobserwować, by żywiły się czymś innym niż owocnikami żółciaka. A co z ich larwami? Te są saproksylofagiczne. To oznacza, że żerują wewnątrz drewna, zwłaszcza wilgotnego i mocno przegrzybiałego. Obecność tych muchówek przy powalonym drzewie, nie była więc spowodowana jedynie obecnością pożywienia dla nich samych, lecz także dla ich larw.
A na koniec oczywiście zachęcam do szukania i obserwowania tego ciekawego gatunku, tym bardziej że może to pomóc w dokładnym poznaniu rozmieszczenia tego gatunku na terenie całej Polski.
widuję dość regularnie te lub podobne muszki, nawet chyba kiedyś próbowałem je fotografować, ale że preferują ciemne miejsca, to i zdjęcia niezbyt wyszły. Muszę sprawdzić w terenie czy te „moje” to takie same jak „Twoje” czy jednak coś innego 😉
Sprawdź koniecznie, bo kto wie… może odkryłeś ich nowe stanowisko 😉
mam tylko kilka, niezbyt udanych zdjęć i na nich akurat jest coś innego. Też pająkowata mucha, ale minimalnie inaczej ubarwiona, ale szczegółów zbyt wielu nie widzę. Zakładam zatem, że jednak spotykam inny gatunek 😉
Możliwe, że faktycznie inny gatunek. Znacznie pospolitsze są muszki z rodzaju Neria, albo Compsobata i możliwe, że to któreś z nich 😉