Serio są długie! Oczywiście istnieje wiele innych owadów, których czułki także potrafią być imponujące. Np. pasikoniki. Albo karaluchy. No i oczywiście cała rodzina kózkowatych (Cerambycidae), do której to zresztą należy nasz bohater. Kilka razy miałem nawet okazję pokazywać długoczułkie gatunki jak chociażby wonnice piżmówkę, czy caponie. Żaden z nich nie może się jednak równać z tym, czym dysponują właśnie tycze. A jako że w końcu udało mi się je spotkać… to i wy będziecie mieli okazję się o tym przekonać.
Tycz x3!
Zanim jednak będzie o naszym bohaterze, to pozwólcie, że zacznę od gatunków z nim spokrewnionych. Ano właśnie. W naszym kraju żyją trzy tycze. Najbardziej znany, najbardziej rozprzestrzeniony jest oczywiście tycz cieśla (Acanthocinus aedelis).
Znacznie mniej popularny, wyraźnie mniejszy, jest… tak, dobrze zgadliście: tycz mniejszy (Acanthocinus griseus). Od tycza cieśli różni się mniejszymi wymiarami (dorasta do 14 mm), nieco innym ubarwieniem, oraz brakiem żółtawych punkcików na przedpleczu. Prowadzi także nieco inny, bo nocny tryb życia. Spotkać go można głównie w górach, zaś związany jest w dużej mierze z świerkiem (rzadziej z sosną).
Trzeci to tycz jodłowy (Acantocinus reticulatus). Osiąga podobne rozmiary co tycz mniejszy, ale jego ubarwienie i wzór na pokrywach znacznie odbiegają wyglądem od dwóch poprzednich gatunków. Żyje na południu kraju, zaś na swoje siedlisko wybiera stare lasy iglaste z dużym udziałem jodły.
Wygląd
Dobra, tamtą dwójkę mamy za sobą, to teraz przejdźmy już do naszego tycza cieśli. Chrząszcz ten osiąga długość od 1 do nawet 2,4 cm. To wielkość samego ciała oczywiście. Jeśli chodzi o czułki, to już zupełnie inna historia. Te u samicy potrafią być dwukrotnie większe niż długość jej ciała. Sporo prawda? Ale to jeszcze nic. Czułki samca, bywają z kolei aż pięciokrotnie dłuższe niż jego ciało! Maksymalnie każdy czułek może osiągnąć nawet 10 cm! Pod względem długości czułków w stosunku do długości swojego ciała, tycz cieśla jest absolutnym rekordzistą wśród reszty naszych owadów. Dzięki czułkom łatwo możemy odróżnić samca od samicy. Nie tylko dzięki nim, jest to jednak możliwe. Samiec wydaje się krótszy od samicy, ale za to nieco szerszy, bardziej… napakowany, że tak to ujmę. Samica jest smuklejsza, a do tego jej odwłok zakończony jest spiczastym pokładełkiem. Jak na chrząszcza, to jej pokładełko jest naprawdę imponującej wielkości i warto na nie zwrócić uwagę. Pod względem ubarwienia, tycze są szare, z ciemniejszymi i jaśniejszymi „łatkami” na całym ciele, a także ukośnymi wzorami na pokrywach. Na przedpleczu ulokowany jest rząd żółtopomarańczowych plamek. Na ich nogach znajdują się całkiem silne pazurki, dlatego jeśli taki tycz przyczepi się do kory, to bardzo trudno jest go z niej odczepić.
Gdzie go można spotkać?
Tycz cieśla występuje powszechnie na terenie całego naszego kraju. Pojawia się już w marcu, a obserwować go można aż do lipca, przy czym najliczniejsze są w kwietniu (wówczas na jednym zrębie może ich być naprawdę bardzo dużo). Spotkać go można głównie w lasach sosnowych, zwłaszcza w monokulturach. Pojawia się także w mieszanych, o ile występuje w nim dużo sosen.
Tryb życia
Życie tycza, zdawać by się mogło, powinno być znacząco utrudnione przez jego wielgaśne czułki. Okazuje się jednak, że wcale tak nie jest. Tycze nie tylko potrafią się bez przeszkód poruszać, ale także sprawnie biegać, a nawet latać! I to całkiem długo, jak na kózki oczywiście. Tycze aktywne są właściwie przez całą dobę, a pojawiają się głównie na leśnych zrębach, gdzie przebywają na nasłonecznionych fragmentach sągów drewna, pni, pniaków i gałęzi sosen. Wokół nich toczy się zresztą ich życie. Na nich to na ten przykład zgryzając korę, która stanowi ich pokarm. W międzyczasie muszą uważać, by same nie stały się czyimś obiadem. Na szczęście dysponują całkiem zmyślną linią obrony.
Podstawową jest oczywiście ukrycie się. Na pozór, z ich długimi czułkami, powinno być to nie lada wyzwanie, ale wcale tak nie jest. Przesiadując na korze drzewa, tycze są na niej świetnie zakamuflowane, dzięki swojemu niepozornemu ubarwieniu. Także czułki są dość słabo widoczne na tle popękanej, nierównej kory. Oczywiście może się tak zdarzyć, że mimo wszystko drapieżnik zdoła je wypatrzeć. Co wtedy? Tycze zaczynają ćwierkać! Naprawdę. Wiele kózkowatych posiada zdolność do strydulacji, czyli wydawania dźwięków poprzez pocieranie tylnej krawędzi przedplecze o tarczkę. Tycze nie są tutaj wyjątkiem. Ich ćwierkanie potrafi być przy tym bardzo głośne i to na tyle, by wystraszyć potencjalnego drapieżnika. Same chrząszcze zdają się zresztą na to liczyć, ponieważ niepokojone, nie tylko nie są skore do ucieczki, ale wręcz zastygają w bezruchu, czekając grzecznie aż zagrożenie minie.
Znacznie ważniejsze od jedzenia jest jednak rozmnażanie. Wtedy też, do akcji wkraczają samce, ze swoimi długaśnymi czułkami. Kiedy jest jeden samiec i jedna samica, wówczas samczyk gania za samiczką, by ta w końcu zechciała dać mu się zapłodnić. Kiedy samców jest więcej, wówczas dochodzi między nimi do walk i może się zdarzyć, że jeden samiec dosłownie odgryzie czułki swojemu rywalowi! Brutalne, ale w naturze nie ma miejsca na sentymenty. Jest samiczka, to trzeba o nią walczyć wszelkimi, dostępnymi środkami… także tymi mało eleganckimi. Kiedy jednak samcowi się poszczęści i będzie mu dane ocalić swoje cenne ozdoby, wówczas ma szanse na kopulacje z samiczką. Tuż po jej zakończeniu, ta ostatnia przystępuje do złożenia jajeczek. I tutaj właśnie przydaje jej się długie pokładełko. Dzięki niemu może umieścić swojej jajeczka w spękaniach kory, czy różnych innych szczelinach. Na swój cel obiera martwe, sosnowe drewno (rzadziej decyduje się na świerk lub jodłę). Często wybiera świeżo ścięte, nieokorowane pnie, a także uszkodzone przez wiatr gałęzie.
Larwy, które wylęgną się z jaj, swym wyglądem przypominają larwy innych kózkowatych. Są więc białe, robakowate, bez żadnych niespodzianek. Ich rozwój trwa przeważnie rok, ale może się przeciągnąć do dwóch lat. W tym czasie żerują między korą, a drewnem, odżywiając się właśnie tym drugim. Od ilości pokarmu zależy jak duże będą owady dorosłe, dlatego nie ma się co dziwić, że larwy pożerają je na potęgę. Aż do momentu, gdy przyjdzie im się przepoczwarczyć. Wówczas tworzą sobie specjalną kolebkę poczwarką, podobną do tej, jaką sobie robią rębacze. Tworzą ją w korze lub płytkiej warstwie samego drewna. Przepoczwarczenie następuje pod koniec lipca albo w sierpniu. Podczas ciepłej jesieni, tycze mogą się pojawić we wrześniu, najczęściej jednak czekają z wyjściem na zewnątrz, aż do wiosny przyszłego roku. Dorosłe chrząszcze żyją około miesiąca.
Po co właściwie tyczom tak długie czułki?
Ano właśnie, bo sporo o nich pisze, a nie wyjaśniłem ich funkcji u tych owadów. Tak naprawdę, nie jest to do końca wyjaśnione. Możliwe, że dzięki długim czułkom, samce są wstanie zaimponować samicy i zdobyć jej względy. Samice jednak też mają je dość długie… może nie aż tak bardzo, ale jednak! Cóż, ta nierozwiązana kwestia z pewnością może stanowić świetny pretekst do tego, by bliżej poznać te niezwykłe owady, a nóż widelec uda się poznać pełną odpowiedź na tę zagadkę.
Cześć, znalazłam Twojego bloga szukając informacji o żuku z długimi czułkami 🙂 Bardzo fajny, będziemy z dzieciakami tu często zaglądać. Pozdrawiamy ze Stawigudy 🙂
Chyba dłużej żyją niż miesiąc ,bo znalazłem takiego 5-04-2019 w warsztacie podczas robienia porządków i był całkiem jurny, nawet trzeszczał .Po udanej sesji fotograficznej wypuszczony na wolność do sosnowego lasu.
Świetny blog, dzięki niemu dowiedzieliśmy się informacji na temat „tycza cieśli”, który właśnie przebywa w pobliżu Nas na drzewie. Myślę, że będziemy korzystali z niego w przypadku innych robaczków. Wizyty zapewne będą częste gdyż wszystko Nas interesuje co żyje wokół Nas.
Pingback: Żerdzianka sosnówka (Monochamus galloprovincialis) | Świat Makro.com
Jeden taki siedział u mnie na bramie garażu, tyle że był chyba jednym z tych pechowych, bo widać było że nie ma całych czułków. Potrafi skurczybyk przestraszyć tym ćwierkaniem, zwłaszcza kiedy rozlegnie się ono w ciemności, tuż przy uchu. ; )