Szeliniak. Słowo kojarzące się z wyjątkowo nielubianym przez leśników chrząszczem, którego można spotkać praktycznie we wszystkich, polskich lasach. Pracownicy lasów znają go zresztą bardzo dobrze, czas więc, byśmy i my przyjrzeli mu się z bliska. A właściwie im. Prawdę powiedziawszy, w naszym kraju żyją aż cztery gatunki, z czego tylko trzy z nich są związane z lasami. Kim one są? Zaraz je przedstawię.
Systematyka
Najbardziej znanym gatunkiem, jest bez wątpienia szeliniak sosnowiec (Hylobius abietis) i to właśnie on jest najczęściej spotykany, zarówno w lasach jak i w książkach o leśnych owadach. Ten gatunek jest zresztą numerem jeden, jeśli chodzi o przysparzanie leśnikom kłopotów. O nim jednak napiszę innym razem. Drugim gatunkiem jest szeliniak czarny (Hylobius excavatus, znany wcześniej jako Hylobius piceus). Ten zresztą jest największy i osiąga nawet 1,7 cm (sosnowiec jest od niego mniejszy o dobre 3-4 mm). Związany jest głównie z modrzewiami, rzadziej z świerkami czy sosnami, dlatego najliczniej występuje na wyżynach i w górach. Trzeci z nich to szeliniak z gatunku Hylobius transversovittatus. Tak, dobrze zauważyliście, brakuje mu polskiej nazwy i nie ma się co temu dziwić, ponieważ w odróżnieniu od kuzynów, nie wchodzi leśnikom w paradę, więc pewnie uznano, że nie ma potrzeby, by musieli go wszyscy znać. Jako jedyny z naszych szeliniaków stroni od lasów i zamieszkuje podmokłe łąki, obrzeża wód, torfowiska i bagna. Związany jest wyłącznie z rośliną o nazwie krwawnica pospolita (Lythrum salicaria), sam zaś wyróżnia się tym, że jego ciało jest czerwonobrunatne, dzięki czemu można go łatwo rozpoznać. Nie jest specjalnie rzadki, ale brak go tam, gdzie niema jego ulubionej rośliny. Na koniec został nam jeszcze nasz bohater, ale o nim opowiem za chwilę.
Nazwa
Rzecz to ciekawa i warta wyjaśnienia, żeby uniknąć niepotrzebnych pomyłek i nieporozumień. Z łacińską nazwą nie ma problemu. Od dłuższego czasu obowiązuje jedna i ta sama, nawet w starszym kluczu do oznaczania ryjkowców. Z polską jednak bywa już różnie. Obecnie bowiem, coraz częściej stosuje się nazwy: szeliniak świerkowy lub szeliniak świerkowiec. Ja pozostałem jednak przy starym nazewnictwie. Dlaczego? Za chwilę postaram się to wyjaśnić.
Wygląd
Dorosły szeliniak mniejszy osiąga od 6 do 9 mm. Jako, że jego sosnowy kuzyn mierzy od 7 do 14 mm… to tłumaczy, dlaczego nazwa szeliniak mniejszy, pasuje do naszego bohatera jak ulał. Mimo to, odróżnienie ich od siebie i tak nie jest wcale proste. Przekonałem się o tym, gdy po raz pierwszy udało mi się sfotografować ten gatunek. O jego prawdziwej tożsamości dowiedziałem się wiele miesięcy później, zaś do tego czasu, byłem święcie przekonany, że to jednak szeliniak sosnowy. Aż głupio się przyznać, ale czasami i mnie się tak zdarza. Na szczęście, zazwyczaj prędzej czy później odkrywam prawdziwą tożsamość fotografowanych przez siebie owadów. Pytanie jednak brzmi, jak odróżnić od siebie te dwa gatunki?
Przede wszystkim trzeba zwracać uwagę na nogi. Te u szeliniaków mniejszych są przeważnie czerwonawe, znacznie jaśniejsze niż reszta ciała (chociaż trafiają się również wyjątki z ciemniejszymi nogami). Szczególnie wyraźnie widać to na udach oraz goleniach. U szeliniaka sosnowego, uda są przeważnie tego samego koloru, co całe ciało, czyli brunatno-czarne, rzadziej zaś czerwonawe, a jeśli już, to nie aż tak bardzo, jak u szeliniaka mniejszego. Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest punktowanie na pokrywach. U szeliniaka świerkowca występuje ono w formie płytkich, ale dużych wgłębień, ułożonych oczywiście w biegnące wzdłuż nich linie. Podobne punktowanie, złożone z gęsto rozsypanych „dziurek,” występuje także na przedpleczu. U szeliniaka sosnowego, pokrywy oraz przedplecze są punktowane w podobny sposób, ale tworzące je otworki, są wyraźnie mniejsze i znacznie mniej wyraźne, niż u jego krewniaka. Jeszcze inna cecha, która różni je od siebie, to przewężenie, które u sosnowego, jest wyraźnie większe i silniejsze, niż u świerkowego.
Na koniec wspomnę jeszcze o ubarwieniu. U szeliniaka mniejszego jest ono brunatno-czarne lub czarne z licznymi, żółtawymi plamkami, utworzonymi z włosków, które są rozlokowane głównie w dolnej części pokryw oraz na przedpleczu. Szeliniak sosnowiec wydaje się być nieco jaśniejszy, bardziej żywiołowo ubarwiony, ale… ubarwienie, jak to ubarwienie, potrafi być zmienne, dlatego lepiej być ostrożnym, kierując się nim przy oznaczaniu.
Gdzie go można spotkać?
Szeliniak mniejszy jest szeroko rozprzestrzeniony w lasach iglastych oraz mieszanych całej Polski. Generalnie jednak, spotyka się go znacznie rzadziej niż jego sosnowego kuzyna. W moich, północno-wschodnich rejonach, jak podaje klucz do oznaczania ryjkowców, jest go akurat całkiem sporo i dzięki swoim obserwacjom, mogę to potwierdzić.
Tryb życia
Omówienie życia szeliniaka zacznę może od tego, co powoduje jego kiepską sławę wśród leśników. Chodzi o zwyczaje żywieniowe. Dorosłe szeliniaki są zagorzałymi roślinożercami, a ich głównym źródłem pokarmu jest kora. Oczywiście nie jakaś tam pierwsza lepsza. Interesuje je bowiem delikatna kora młodych drzewek, najczęściej iglastych (głównie sosen, rzadziej świerków). Do intensywnego żerowania przystępują wiosną, zaraz po zimowaniu. Uzupełniają wówczas zasoby energii, które utraciły, w czasie diapauzy, więc nic dziwnego, że tak je ciągnie do młodych drzew. Niestety, często decydują się zaatakować te, które rosną w leśnych szkółkach. Kiedy taki szeliniak wdrapie się na strzałę (leśnicy nazywają w ten sposób pnie drzew iglastych oraz olch, które na całej długości są proste), natychmiast wykorzystuje swoje mocne żuwaczki, by wgryźć się w korę i dokonać konsumpcji. To natomiast prowadzi do uszkodzenia kambium (miazgi, czyli żywej tkanki twórczej, między korą a łykiem). Zarówno ogryzanie jak i przegryzanie kory młodszych drzew, często prowadzi do ich usychania. Jakby tego było mało, dorosłe szeliniaki mogą również ogryzać igły drzew szpilkowych, choć decydują się na do rzadziej niż na korę. Z powodu takiej działalności, dorosłe szeliniaki, są dużo bardziej szkodliwe niż ich larwy.
Jak wygląda rozwój larw? Te, rozwijają się w drewnie, najpierw w łyku, później zaś w bielu. Niby więc to larwy powinny być bardziej kłopotliwe, ale to jednak dorosłe, biją je swą szkodliwością na głowę. Na drugi rok, gdzieś tak latem, dochodzi do przepoczwarczenia, zaś po miesiącu pojawiają się dorosłe owady. Potem te ostatnie zimują, zaś w następnym roku samice składają jaja. Co potem? Samiczki czeka jeszcze drugi, a nawet trzeci rok życia! Szeliniaki bowiem, są jak na owady bardzo długowieczne, dlatego również ich niepożądana przez leśników działalność, może trwać bardzo długo. Na koniec warto jednak dodać, że szeliniaki mniejsze, ze względu na mniejszą liczebność, są znacznie mniej szkodliwe, niż szeliniaki sosnowe, które naprawdę potrafią dawać się we znaki. O tych ostatnich zresztą, pewnie też napisze kiedyś artykuł.
opisane tak, jakby się zawsze oglądało film, a nie czytało