Sięgając pamięcią wstecz, prędko się okaże, że miałem już okazję pisać artykuł o żuku… ale wiosennym. Znacznie bardziej znany jest jednak żuk leśny i choć oba prowadzą zbliżony tryb życia, to pomyślałem sobie, że i tak leśny zasługuje na oddzielny tekst. W zasadzie ciężko znaleźć bardziej wszędobylskiego chrząszcza, związanego z naszymi lasami. Podczas spacerów po nich, praktycznie na każdym kroku zdarza się spotkać jakiegoś osobnika, zarówno na ścieżkach, jak i przedzierające się przez ściółkę. I bardzo dobrze, że właśnie tak jest. Żuki leśne są bowiem jednymi z najpożyteczniejszych owadów, jakie żyją w polskich lasach. Trudno bowiem o lepszych sprzątaczy, którzy z tak wielkim zapałem, odwalaliby za nas całą, brudną robotę. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że żuki leśne są rozprzestrzenione nie tylko w lasach, ale także w książkach, czy nawet w filmach przyrodniczych. O tym jednak, opowiem dokładniej w dalszej części tekstu.
Wygląd
Dorosły żuk osiąga długość od 1,2 do 1,9 cm. Spory chrząszcza, ale przeważnie mniejszy niż żuk wiosenny i dużo mniejszy od żuków z rodzaju Geotrupes. Sam żuk, ma typowo… żuczy wygląd. Jego ciało jest kształtu… no powiedzmy, że owalnego, a do tego wyraźnie wypukłego. Na głowie znajduje się para krótkich, buławkowatych czułków (pełnią ważną funkcję zmysłu węchu), para oczu, silny aparat gębowy typu gryzącego, oraz ulokowany pośrodku guzek. Idąc dalej mamy przedplecze, a to pokryte jest licznymi, drobnymi punkcikami, których brakuje żukom z rodzaju Geotrupes i właśnie dzięki nim, możemy je od siebie pewnie odróżnić. Jeśli natomiast chodzi o pokrywy, to mamy na nich liczne, podłużne żłobienia, których z kolei brak żukowi wiosennemu. Skrzydła drugiej pary, są dobrze rozwinięte, zaś sam żuk chętnie z nich korzysta (w czasie lotu wydaje charakterystyczny, buczący odgłos). Odnóża natomiast, są typu grzebnego. Żuki dysponują zdolnością do strydulacji, czyli w sytuacji zagrożenia (np. wzięte do ręki), potrafią wydawać nieco szeleszczące dźwięki, powstające w wyniku pocierania tylnej pary ud o spodnie płytki odwłoka (sternity). Samczyki są znacznie głośniejsze niż samice.
Gdzie go można spotkać?
Jak napisałem we wstępie, żuk leśny jest wyjątkowo wszędobylski, co oznacza, że należy do bardzo pospolitych gatunków, spotykanych na terenie niemal całej Polski. Spotkać go można we wszystkich typach lasów (zarówno mieszanych, iglastych jak i liściastych), unika za to terenów otwartych (w przeciwieństwie do żuka wiosennego). Obserwuje się go właściwie przez cały rok, z wyjątkiem okresu zimowego rzecz jasna.
Wędrówka i orientacja w terenie
„Co warte jest życie robaka?” Oto jest pytanie, na które spróbujemy sobie odpowiedzieć w dalszej części tekstu. Wielu z was zastanawia się pewnie, co mi strzeliło do głowy, by nazwać żuka robakiem? Od razu śpieszę z wyjaśnieniem – to nie był mój pomysł. Takie pytanie, zostało bowiem postawione na samym początku filmu przyrodniczego polskiej produkcji (rzadka rzecz!), pod tytułem „Saga prastarej puszczy. Potęga karła” (moim skromnym zdaniem naprawdę świetna produkcja, której obejrzenie wszystkim gorąco polecam). Skoro więc film pyta, wypada poszukać odpowiedzi i tak też zamierzam zrobić w dalszej części tego artykułu.
Wspomniany film rozpoczyna się od narodzin żuka. Najpierw jest jajeczko, później larwa oraz poczwarka, zaś na końcu dochodzimy do owada dorosłego. Żeby jednak nie było, zamiast zżynać tę koncepcję, postanowiłem zrobić dokładnie na odwrót i zacząć od omówienia życia dorosłego żuka. A zaczniemy od chwili, gdy po przezimowaniu opuszczają swoje kryjówki i wychodzą na światło dzienne. Jakie to są kryjówki? Chociażby ściółka leśnej, nory ssaków i inne tego typu miejsca. W każdym razie, kiedy żuk znajdzie się na zewnątrz, czeka go bardzo ważne zadanie, a zwłaszcza samiczkę. W końcu trzeba spełnić swój naturalny obowiązek, dlatego dobrze jest nabrać odpowiednio dużo sił. Najlepiej jest zacząć od rozprostowania koś… chitynowego oskórka znaczy się, no i oczywiście najedzenia się (nie ma się co dziwić, zwłaszcza po tylu miesiącach letargu).
Z tego też powodu, żuki rozpoczynają swoje wędrówki. Zdawać by się mogło, że tułaczka po lesie, nie jest wcale łatwym zadaniem, jednak żuki radzą sobie naprawdę bardzo sprawnie. Wszystko dzięki mocnej budowie ciała oraz pokrywającemu go pancerzowi, który czyni z nich prawdziwe czołgi, tyle że miniaturowe. Nie bacząc na przeciwności losu (czytaj: leżące na drodze patyki, konary, pnie drzew, sterty liści, doły, walające się śmieci oraz wszelkie inne przeszkody) niestrudzenie maszerują przed siebie, przedzierając się przez ściółkę leśną, aż w końcu uda im się dojść do celu. Zdawać by się mogło, że żuki poszukują pokarmu na ślepo… i w pewnym sensie, trochę w tym prawdy jest, ponieważ wzrok nie odgrywa u nich zbyt dużej roli. Zamiast niego, wolą wykorzystywać węch. Niejednokrotnie, gdy żuki trafią na jakieś wzniesienie, unoszą swoje ciała do góry, a w ruch idą czułki. Jak wspomniałem, przy okazji wyglądu, czułki stanowią ważny zmysł węchu, dzięki któremu potrafią wyczuć pokarm z bardzo daleka. To jednak nie wszystko.
Badania naukowców dowodzą, że żuki potrafią się również kierować położeniem słońca oraz księżyca. Taki sposób nawigacji, to niezły odlot dla tak małych stworzonek, a to nie wszystko! Najnowsze (bo z 2013 r) badania, pokazują ponadto, że potrafią się kierować również położeniem drogi mlecznej! Odkrycie iście kosmiczne i to na tyle, że naukowiec ze szwedzkiego uniwersytetu, który go dokonał, doczekał się za niego nobla… a raczej anty nobla. Cóż, może i nagroda niezbyt zaszczytna, ale za to samo odkrycie jak najbardziej interesujące. Przy tej okazji muszę jednak nadmienić, że badania dotyczyły afrykańskiego skarabeusza, konkretnie Scarabaeus satyrus, no ale kto wie, może i nasz żuk leśny, potrafi uzupełniać swoje doznania węchowe mapą, która pochodzi prosto z gwiazd.
Pokarm
No dobrze, wróćmy jednak na ziemię, do naszych żuków leśnych i sprawdźmy co się dzieje, kiedy uda im się już wyniuchać lub wywróżyć z gwiazd położenie pokarmu. Wówczas rozpoczynają marsz lub rozwijają swoje skrzydła i wzbijają się w powietrze. Lot żuków nie jest zbyt elegancki, dlatego trzymają się głównie niskich wysokości. Bez względu na to, czy na nogach, czy przy pomocy skrzydeł, najważniejsze, że przeważnie udaje im się dotrzeć do celu. Pytanie brzmi, co tak naprawdę jest ich celem? Nie od dziś wiadomo, że żuki należące do rodzaju Anoplotrupes oraz Geotrupes, zwie się popularnie „żukami gnojarzami.” W książkach przyrodniczych, tym przydomkiem obdarzany jest głównie Geotrupes stercorarius (od razu zaznaczam, że podobieństwo nazw łacińskich obu tych żuków jest na tyle duże, że bywa on często mylony z naszym żukiem leśnym, dlatego warto zwracać na to uwagę) i osobiście zgadzam się z tym, by ta nazwa była zarezerwowana właśnie dla niego. Dlaczego jednak to żuk leśny nie może być „gnojarzem?” Nie żebym mu tego jakoś specjalnie bronił, no ale żuk leśny, to jednak żuk leśny, a poza tym… wcale nie jest związany tylko z odchodami!
Wiele osób może to zaskoczyć, ale taka jest prawda. Choć żuki leśne ciągną do odchodów (chętnie do tych, które zostawiają po sobie konie miłośników przejażdżek po lasach), to jednak nie są one ich jedynym celem. Dorosłe żuki, bardzo chętnie odżywiają się również padliną. Sam bardzo często je widuje w towarzystwie much i grabarzy (Nicrophorus spp.), podczas ucztowania na martwych gryzoniach i owadożernych, a nawet przy szczątkach rozjechanych żab, czy własnych pobratymców! Przy braku padliny, mogą przylatywać do fermentującego soku, który wycieka z pni drzew. Żuki potrafią się do nich zlatywać wręcz masowo i ucztować… również w towarzystwie grabarzy i wielu innych chrząszczy. Takie obrazki są szczególnie częste wiosną. Późnym latem i jesienią, przerzucają się bowiem na grzyby. Często je widuje w gołąbkach… a raczej w tym, co z nich zostaje po ich uczcie, ale dobierają się również do innych grzybów, w tym opieniek oraz wielu innych, uznawanych za jadalne. Na pocieszenie wielbicieli grzybobrań, dodam jednak, że preferują owocniki, które były już uszkodzone, lub zaatakowane przez inne owady. Dużym powodzeniem wśród żuków cieszy się pewien szczególny grzyb, czyli sromotnik bezwstydny. Tak to ten, który wygląda jak… pewna męska część ciała, oraz rozsiewa wokół siebie woń rozkładającego się mięsa. Nas od tego zapachu może dosłownie zemdlić, ale żuki ciągną do niego bardzo licznie i zdecydowanie odpowiada im bogactwo smaków, jakie czeka ich właśnie przy sromotnikach. A jak żuki radzą sobie z trawieniem tego wszystkiego? Tym akurat nie muszą się martwić. Od tego mają bowiem bakterie, które mieszkają w ich przewodach pokarmowych i z którymi żyją w symbiozie. O nich zresztą wspomnę przy okazji larw, ponieważ to właśnie w tym stadium odgrywają najważniejszą rolę.
Gody
Żeby zacząć mówić o larwach, najpierw musimy przejść przez etap jaj. A zanim do tego dojdzie, trzeba przecież przerobić gody! Rytuały godowe żuków składają się w dużej mierze z… ganiania. By samczyk mógł kopulować z samiczką, najpierw ją musi dogonić. Dlatego też, często można zauważyć samczyki, próbujące ze wszystkich sił dotrzymać kroku, pędzącym przed siebie samiczkom, które zupełnie nie zwracają uwagi na nieustępliwych adoratorów. Oczywiście każda gonitwa ma swój kres i prędzej czy później, któraś z samiczek w końcu się zatrzyma, zaś samczyk będzie mógł wreszcie spełnić swój zaszczytny obowiązek. Kiedy jest już po wszystkim, samiczka przystępuje do tego, w czym jest najlepsza. Do kopania.
By móc zapewnić larwom odpowiedni rozwój, w interesie samicy żuka jest wykopanie w ziemi tunelu o głębokości od 15 do 30 cm. Najłatwiej jej się kopie, gdy gleba jest wilgotna, dlatego chętnie korzysta z miejsc wystawionych na działanie deszczu, ale także tych nasączonych rozkładającą się padliną lub odchodami. Dno tunelu zostaje przez nią wyłożone różnymi szczątkami roślinnymi (może to być butwiejący mech, martwe liście, igliwie itp.), tworząc z nich tzw. zlepek. Kiedy skończy swoją pracę, może wreszcie złożyć w norce jedno jajeczko. W ciągu swojego życia, samiczka składa nawet kilkanaście jaj, więc w ciągu swego życia musi się naprawdę nieźle nakopać.
Po około miesiącu od złożenia jaj, wylęga się z niego larwa. Pod względem wyglądu przypomina pędraka, ale o kształcie… rogalika. Z ubarwienia jest biaława, na jej grzbiecie zaś znajdują się wyraźne garby. Te ostatnie są dosłownym uwidocznieniem (w pewnym sensie) fragmentów jelit, dokładnie tych, w których znajdują się symbiotyczne bakterie, pomagające larwom w trawieniu pokarmu. Wracając jeszcze do wyglądu, larwy mają dobrze wykształcone nogi oraz aparat gębowy, ale za to są zupełnie ślepe. Wzrok jest im jednak zupełnie niepotrzebny. Pod ziemią i tak jest ciemno jak diabli, a poza tym larwa nie musi się specjalnie dużo ruszać, ponieważ jest dosłownie otoczona przez pożywienie. Dlatego też, zaraz po wylęgnięciu się, od razu zabiera się za konsumpcję. W jej trakcie rośnie coraz bardziej i bardziej, a razem z larwą, rosną również roztocze, które żyją razem z nią. Te same pajęczaki są zresztą towarzyszami grabarzy i przy ich okazji miałem okazję wspomnieć o nich więcej, dlatego też odsyłam was do artykułu o nich. Dodam tylko, że tak jak grabarze, również dorosłe żuki służą roztoczom za darmowy środek transportu, jednak z tego co obserwuje, żuki nie są przez nie aż tak chętnie oblegane, jak właśnie grabarze. Wracając do rozwoju larwy żuka, to właściwie dochodzimy do jego finału. Po blisko roku, larwa się przepoczwarcza, zaś po jakimś miesiącu pojawia się dorosły chrząszcz, który również żyje około jednego roku. I w ten właśnie sposób, historia właśnie zatoczyła nam koło, ale to jeszcze nie koniec rozważań o żukach.
Znaczenie żuków w przyrodzie
Jak wspomniałem przy okazji godów, samice żuków zakopują szczątki organiczne, by zapewnić larwom papu na czas ich rozwoju. Jak słusznie zauważyliście, zlepek powstaje przeważnie ze szczątków… roślinnych! Tak, choć przywykło się uważać, że żuki leśne żywią się głównie odchodami, to jednak te są u nich w zdecydowanej mniejszości! Znacznie bardziej interesują je fragmenty mchów, opadłe liście i inne tego typu smakołyki. Swoją drogą takich opadłych liści potrafi być w lesie naprawdę całkiem sporo. Żuków na szczęście też. To jednak nie wszystko. Instynkt żuków do zakopywania różnych rzeczy, jest naprawdę duży, większy nawet niż ten odpowiedzialny za zdobywanie pokarmu! Z tego też względu żuki zakopują znacznie więcej niż potrzebują do zapewnia szczęśliwego rozwoju larw. Dzięki temu ich… zapałowi, w ciągu roku, ogół żuków na jednym hektarze lasu, jest wstanie zakopać nawet ćwierć ton(!) szczątków organicznych pochodzenia roślinnego. A ile potrafi zakopać jeden żuk? Okazuje się, że ponad 550 razy więcej niż sam waży! Cała ta praca ma ogromne znaczenie… może nie dla samych żuków, ale z pewnością dla całego lasu, w którym żyją. Już samo kopanie tuneli w ziemi poprawia jej przewiewność i przesiąkliwość. Do tego należy też dodać, że wszystko co zakopią, świetnie nawozi glebę. Przy tej robocie wymiękają nawet dżdżownice, które raz, że preferują miejsca wilgotne (żuki są pod tym względem bardziej elastyczne), a dwa.. dżdżownice jedynie wykopują próchnicę na zewnątrz, zaś całą robotę ze zwróceniem butwiny z powrotem, musi za nie odwalać deszcz. Żuki nie czekają na to i same załatwiają tę kwestię. Oczywiście samym żukom nie chodzi o charytatywność na rzecz lasów, ale przy okazji własnych interesów, pomagają im i to na ogromną skalę.
To wszystko pokazuje nam, jak ogromne znaczenie, mają te, na pierwszy rzut oka niepozorne chrząszcze. Sprzątanie lasu, użyźnianie i napowietrzanie gleby… wszystko to jest właśnie ich zasługą i podejrzewam, że gdyby nie ich ogromna praca, wiele młodych drzew, po prostu nie miałoby szansy nigdy urosnąć, a las przestał by prawidłowo funkcjonować. W tym momencie, przydałoby się więc kazanie, jakiś morał dotyczący ochrony tych owadów. Mógłbym więc zwrócić uwagę na setki chrząszczy, które co rusz giną pod kołami samochodów i rowerów, oraz pod butami wielbicieli leśnej turystyki. Mógłbym też zacząć się żalić na pozostawiane w lesie śmieci, a zwłaszcza butelki, które niczym magnes wabią do środka żuki i działają niczym pułapka, z której nie mogą się wydostać i giną w pozostawionych resztkach alkoholu. Tym razem jednak sobie daruje. Dlaczego? Przecież na samym początku części poświęconej ich wędrówkom, postawiłem bardzo ważne pytanie, a krótka odpowiedź na nie, w zupełności wystarczy za każdy tekst o ochronie owadów, jaki mógłbym tutaj machnąć.
widuję je w lesie – te lub inne, podobne żuki. Co ciekawe, na ogół bywają dość pouszkadzane – miewają wgniecenia na karoserii lub brakuje im jakichś części…
Pingback: Hej ho! Do lasu by się szło… | Nasza szkoła domowa
Ciekawy tekst, przepiękne zdjęcia! A te poczciwe grubaski, żuki leśne i wiosenne, to moje ulubione owady i ‚towarzysze’ leśno-górskich wycieczek. Klejnoty ściółki;-)
Te żuczki widać z daleka. Patrzmy pod nogi i pod koła. Ja patrzę i żyję. I żuczki też.
Wlasnie dzisiaj bylem na spacerze rowerowym w lesie a mieszkam na mazurach i spotkalem zuczka mialem wode w butelce,ktora wypilem i poprosilem zuczka do srodka. Moglem wtedy mu sie przyjzec dokladnie i znim porozmawiac niebyl wystraszony i nawet namnie patrzyl, butelka byla wilgotna i ciepla.po okolo 20 min.poprosilem zeby wyszedl co zrobil z niechecio.To spotkanie bede pamietal chyba do konca zycia takie zrobil na mnie wrazenie. ze smutkiem z nim sie rostalem.Piekne spotkanie.gozkie rostanie