Zacznę może od krótkiej podróży w przeszłość. Wczesną wiosną 2012 roku, miałem okazję spotkać rusałkę wierzbowiec (Nymphalis polychloros), pięknego motyla, którego nigdy wcześniej nie obserwowałem. Cóż, jak się okazało, wcale nie musiałem długo czekać na ponowne, ciekawe spotkanie. Zaledwie rok później, trafiłem bowiem na jej kuzynkę, która będzie zresztą bohaterem tego artykułu. Oba motyle występują mniej więcej w tym samym czasie, często w tych samych miejscach, a do tego, są do siebie bardzo podobne, zwłaszcza, jeśli rzecz tyczy się osobników pojawiających się wiosną.
Systematyka i wygląd
Zarówno rusałka wierzbowiec jak i nasza drzewoszek zaliczają się do rodziny rusałkowatych (Nymphalidae). W chwili, gdy pisałem ten artykuł, do rodzaju Nymphalis należały jeszcze tylko dwa inne gatunki. Pierwszym z nich była rusałka laik (Nymphalis vaualbum), bardzo rzadki gatunek, przypominający trochę krzyżówkę rusałki drzewoszek z rusałką ceik (Polygonia c-album). Drugim natomiast, była dość znana rusałka żałobnik (Nymphalis antiopa), jedna z naszych największych rusałek, której w żadnym razie nie da się pomylić z naszą rusałką drzewoszek.
W ostatnim czasie systematyka tych motyli się jednak trochę zmieniła i w rezultacie do rodzaju Nymphalis dołączona kilka innych gatunków, w tym popularną rusałkę pawik (Nymphalis io) i rusałkę pokrzywnik (Nymphalis urticae).
No dobrze, ale wróćmy do rusałki drzewoszek. Rozpiętość jej skrzydeł wynosi od 5,5 do 6 cm. Pod względem ubarwienia, jest niezwykle kolorowym motylem, o jaskrawej, pomarańczowej barwie skrzydeł, które niemal natychmiast rzucają się w nasze oczy, nawet gdy leci w powietrzu. Gorzej, gdy przysiądzie i postanowi zamknąć swoje skrzydła. Ten pomarańczowy, jest bowiem tylko na wierzchniej stronie. Spodnia jest natomiast brązowo-czarna, czyli mało ciekawa. Nie bez powodu zresztą. Z zamkniętymi skrzydłami, które mają taką barwę, dużo łatwiej jest się jej ukryć wśród uschniętych liści. Podobny patent stosują zresztą inne rusałki, z pawikiem i pokrzywnikiem na czele. Również jej ciało jest brunatne, za to nogi mają przyjemną, słomkowo-żółtą barwę.
Ubarwienie nóg, jest bardzo ważną cechą, która pozwala nam odróżnić drzewoszek, od bardzo do niej podobnej rusałki wierzbowiec, o której wspomniałem na początku. U tej drugiej nogi są znacznie ciemniejsze, niemal jednolicie brunatne. Jest to ważna cecha, którą warto mieć na uwadze. Pamiętajmy jednak, że na zdjęciu nogi nie zawsze są widoczne, a i może dość do przekłamania kolorów na skutek oświetlenia. Dlatego warto poznać również inne cechy, które różnią oba te motyle. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na czarny pas biegnący wzdłuż brzegów skrzydeł. U rusałki drzewoszek jest on szeroki i nie jest wyraźnie odgraniczony od tła skrzydeł. U wierzbowca z kolei jest on węższy i odgraniczony wyraźną, żółtą linią.
Inną cechą, na którą warto zwrócić uwagę, jest biała, półksiężycowa plama przy wierzchołku skrzydła rusałki drzewoszek. U wierzbowca jest ona żółtawa i nie aż tak dobrze widoczna. Tutaj warto jednak mieć na uwadze, że u niektórych osobników rusałki drzewoszek, biała plama może blednąć i tym samym upodabniać się do plamy u wierzbowiec. Kolejna cecha także dotyczy plamki, ale tym razem czarnej, znajdującej się na górze drugiej pary skrzydeł. U rusałki drzewoszek, plamka ta jest po prostu okrągła, natomiast u wierzbowca przyjmuje kształt zaostrzonego trójkąta (mi osobiście kojarzy się z kłem). Z tymi plamkami może być jednak różnie, a niewprawne oko nie zawsze może dostrzec różnicę. Ogólnie pewną wskazówką może być też całe ubarwienie tych motyli, ale głównie latem, ponieważ wiosną oba gatunki tracą jaskrawość swych kolorów i przez to stają się do siebie naprawdę podobne. Letnie osobniki rusałek drzewoszek są dużo bardziej jaskrawe niż wierzbowca.
Gdzie go można spotkać?
Rusałka wierzbowiec jest typowym, leśnym gatunkiem motyla, którego należy się spodziewać w widnych lasach liściastych i mieszanych. Chętnie pojawia się na leśnych drogach oraz obrzeżach lasów. Występuje powszechnie w całej Polsce, przy czym we wschodniej części jest dużo liczniejsza niż w zachodniej. Generalnie rusałka drzewoszek, jest dużo rzadsza niż wierzbowiec, a przynajmniej kiedyś taka była. Od 2012 roku, stała się bowiem jakby liczniejsza… przynajmniej u mnie na Warmii. Z każdym rokiem widuje ich coraz więcej, co tylko mnie cieszy. Na koniec dodam jeszcze, że dorosłe motyle możemy obserwować właściwie przez cały rok, z wyjątkiem większej części czerwca, kiedy dopiero co się przepoczwarczają.
Tryb życia
Tak wiem, pewnie się zastanawiacie, jakim cudem rusałka usiadła mi na dłoni? Podobnie jak z wieloma innymi leśnymi motylami, rozwiązanie tej zagadki jest bardzo proste. Chodzi o zdobywanie pokarmu. Większość z nas powszechnie uważa, że jedynym pokarmem motyli jest kwiatowy nektar. Prawda jest jednak taka, że wiele z nich wybiera zupełnie inny typ pokarmu. Sok z padliny, odchodów, pot… brzmi to wszystko – delikatnie mówiąc – mało apetycznie. Wśród motyli, mają jednak bardzo wielu amatorów. Paradoksalnie, najczęściej dotyczy to tych najładniejszych gatunków, a rusałka drzewoszek wcale nie jest pod tym względem wyjątkiem. Jakby tego było mało, do kwiatów ciągnie ją raczej rzadko… mi jeszcze nie zdarzyło się jej przyłapać w takiej scenerii. Za to na mojej ręce, gdzie postanowiła wypić nieco mojego potu, jak sami zresztą widzicie, już jak najbardziej tak. Co ciekawe, pochłonięty piciem motyle przestaje być płochliwy (wierzcie mi, w normalnych okolicznościach drzewoszek jest bardzo strachliwa, a podejście do niej jest nie lada wyzwaniem) i pozwala sobie zrobić zdjęcia. Oczywiście skorzystałem więc z okazji, choć przyznam, że nie było mi łatwo fotografować go lewą ręką (akurat musiał się rozlokować na prawej). Po kilku chwilach uznałem, że dobrze będzie jednak przenieść ją jakość na lewą dłoń. Było to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie, ale jak się okazało, nawet gdy podsunąłem jej tuż przed głowę krawędź ręki, nie wystraszyła się, a po chwili, bez żadnych oporów przeszła na nią, kontynuując swoją ucztę. Dzięki temu, ugościłem ją na ręce przez jakieś 15 minut.
Drzewoszek gustuje też w soku z uszkodzonych owoców oraz wyciekającego z drzew i takie zachowanie również miałem okazję zaobserwować na własne oczy. Pewien spotkany przeze mnie osobnik był bardzo pochłonięty zlizywaniem soku ze starego klonu. Jako, że ten ostatni rósł przy drodze, co jakiś czas przejeżdżał samochód, który płoszył rusałkę, ale ta bardzo szybko wracała i siadała, albo na pniu, albo tuż pod nim, na uschnięta trawę, na którą sok skapywał w hurtowych ilościach. Co ciekawe, rusałka miała towarzystwo w postaci wszędobylskich much. Co jakiś czas, muchy myliły ją z liściem i wskakiwały na nią, jednak gwałtowne odsunięcie się na bok, lub machnięcie skrzydłem wystarczyło, by poradzić sobie z natrętami.
Takie sceny miałem okazję obserwować głównie wiosną. Motyle tego pokolenia korzystają wówczas z życia, pożywiając się i rozmnażając się. Później zaś robią miejsce nowemu pokoleniu, które pojawia się na początku lipca i jest aktywne aż do końca jesieni. Wówczas szukają schronień w postaci dziupli, czy chociażby strychów i piwnic. Tam też zapadają w stan diapauzy i podobnie jak wiele innych rusałek, tkwią w tym stanie aż do wiosny. No dobra, a co z gąsienicami? Nie wiem, czy pamiętacie, ale przy rusałce wierzbowiec, wspomniałem, że owszem, gustują w liściach wierzb, zwłaszcza iwy, ale oprócz nich pożywiają się także liśćmi drzew owocowych i wielu innych drzew liściastych. Cóż… prawdę powiedziawszy, nazwa ta bardziej by pasowała właśnie do rusałki drzewoszek, ponieważ jej gąsienice nie są aż tak wszechstronne i kurczowo trzymają się głównie wierzby białej oraz iwy. Same gąsienice mają ciemne ubarwienie, z wyraźnym, białym rysunkiem. Dodatkowo ciało pokryte jest licznymi, czarnymi kolcami. Trochę więc może przypominać gąsienice rusałki pawik, jednak wystarczy kierować się roślinami żywicielskimi, by wiedzieć, z kim ma się do czynienia. Gąsienice można spotkać w maju oraz w czerwcu. W okolicach tego drugiego miesiąca przepoczwarczają się i wówczas cykl rozwojowy zatacza koło.
To musialo być super uczucie – motyl namiętnie zlizujący pot z Twojej ręki. Zazdroszczę. 🙂
Fakt, to zawsze jest bardzo ciekawe doświadczenie (i nie pierwsze, często się bowiem zdarza, że jakiś mieniak, modraszek albo przeplatka korzysta z mojej ręki jak z bufetu), tym bardziej, że pierwszy raz mam do czynienia z taką sytuacją w kwietniu 😀
Tego okazu nie mam jeszcze w swojej foto kolekcji, mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni 🙂
Sporo motyli i nie tylko, gustuje w ludzkim pocie, sam wielokrotnie tego doświadczyłem 🙂
Koniecznie się za nim rozejrzyj, bo teraz jest najlepsza pora do jego szukania 😀
Łaskotało? ;))
Delikatnie mówiąc hehe 😀
motyle na mnie nie siadają ;-(. A choć za nimi nie przepadam, takiego czegoś zazdroszczę ;-).
Wybacz ale nie mogę się powstrzymać „chociaż… od 3012 r stał się jakby liczniejszy” ciekawą przyszłość przewidujesz 😉
Widzę, że ubaw to masz niezły z tym wyszukiwaniem literówek 😉
Tylko tych fajnych ;), gdzieś tam wcześnie jest „le” prawie na pewno zamiast „ale”, ale to nie jest fajne, a przy tej poczułem się niemal jak w futuramie, wczoraj byłem pewien że kładę się spać na początku drugiego tysiąclecia, a tu masz 3012 r, znaczy obudziłem się w trzecim 🙂
Pingback: Rusałka pokrzywnik (Nymphalis urticea) – pierwsza obok cytrynka | Świat Makro.com