W sumie niegłupi pomysł. No bo sami popatrzcie. W doniczce znajduje się wszystko czego tylko trzeba larwom do prawidłowego rozwoju: pokarm w postaci związków mineralnych (a czasem też korzonków, ale to znacznie rzadziej), schronienie, wilgoć (bo chyba pamiętacie o podlewaniu kwiatków?), a i zimno też nie jest. Innymi słowy kwatera ful wypas. Nic więc dziwnego, że co niektóre stworzonka bardzo chętnie wybierają je sobie na miejsce zamieszkania. Najbardziej znane są tutaj małe, białe skoczogonki z gatunku Folsomia candidia, które potrafią być naprawdę bardzo liczne. Prócz nich, z doniczkami związane są również małe, niepozorne muszki, często pojawiające się na ścianach, parapetach i oknach. I o nich właśnie będzie ten artykuł.
Systematyka i wygląd
Ziemiórkowate (Sciaridae), to liczna w gatunki rodzina muchówek, których do tej pory odkryto na świecie około 1600 gatunków (nie jestem pewny, ile ich mamy w Polsce, natomiast w Europie stwierdzono ich około 600). Jeśli jednak wierzyć anglojęzycznej Wikipedii, na odkrycie czeka ich znacznie więcej, bo nawet 20 tysięcy!
Jakim cudem naukowcy mogli nie znaleźć jeszcze aż tylu gatunków? Nie da się ukryć, że ziemiórki należą do bardzo małych muchówek, więc nic dziwnego, że łatwo je przeoczyć. Dokładniej rzecz biorąc mierzą od 1 do 7 mm, przy czym te, które spotykamy w domach mają z jakieś 3-4 mm. Dodatkowo, z wyglądu są dość niepozorne, więc łatwo przejść obok nich obojętnie i nie zwrócić na nie zbytniej uwagi. Rozpoznawanie ich także jest bardzo trudne, ponieważ wiele z nich jest do siebie łudząco podobnych i ciężko je odróżnić. Głównie z tego powodu zdecydowałem się omówić całą rodzinę, gdyż oznaczenie gatunków, które u mnie fruwają, byłoby niemożliwe.
Najbardziej charakterystycznymi przedstawicielkami tego rodzaju wydają się dwa gatunki: ziemiórka żółtobrzucha (Sciara analis) oraz ziemiórka nakwietna (Sciara hemerobioides), które zdecydowanie rzucają się w oczy. Ich ciało jest w całości czarne. Wyjątkiem jest spód odwłoka, który jest intensywnie żółty, zwłaszcza u samic. Oba te gatunki są do siebie bardzo podobne i ciężko powiedzieć, która jest która. Od innych ziemiórek rozpoznamy je jednak bez problemu właśnie po tych żółtych „brzuszkach”. Oba te gatunki żyją w środowisku naturalnym, więc w domu raczej się na nie natkniemy, no chyba że któraś z nich przez przypadek wleci komuś do domu. Jedną z nich możecie zobaczyć na ostatnim zdjęciu w tym artykule (muszka po lewej stronie). Widzicie ją obok muchówki z rodziny bzygowatych, zaatakowanej przez pasożytniczego grzyba z grupy owadomórek (Entomophthoracea).
Pozostałe ziemiórki nie są aż tak charakterystyczne. Przeważnie są mniejsze i ubarwione szaro-buro, ogólnie więc mało ciekawie. Jeśli jednak przyjrzymy się im bliżej, wówczas możemy zobaczyć kilka ciekawych cech, które mogą nam pomóc, w odróżnieniu ich od innych, drobnych muchówek. Chociażby czułki. U ziemiórek są one stosunkowo długie, jak na muchówki oczywiście. Równie długie są również ich nogi, przez co stojący na nich osobnik, wygląda trochę jakby stał na szczudłach. No i warto też zwrócić uwagę na ich odwłok. Przeważnie jest zakończony spiczasto, a ich spód tworzy swego rodzaju jasny „brzuszek,” ale najczęściej nie aż tak jaskrawy jak u Sciara analis i Sciara hemerobioides.
Gdzie je można spotkać?
Właściwie w całej Polsce. Bardzo wszędobylskie, spotykane zarówno w dzikim środowisku, jak również w pobliżu człowieka. Preferują głównie wilgotne i zacienione miejsca. W wielu regionach świata, ziemiórki bywają jednak pod tym względem dużo bardziej wszechstronne. Wiele z nich bytuje w ekstremalnych środowiskach, chociażby w jaskiniach, na wyspach wokół Antarktydy, a nawet na pustyniach. Spotykane przez cały rok, w naszych mieszkaniach potrafią się pojawić nawet w środku zimy.
Tryb życia
No właśnie. Często bywa, że nagle w środku zimy, w naszych domach pojawiają się te niepozorne muszki. Rodzi się wówczas pytanie, skąd one się wzięły? Zaraz postaram się odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko zaczyna się bowiem w… doniczkach. Dokładnie tych samych, o których wspomniałem na początku artykułu. W nich bowiem, a dokładnie w ziemi ogródkowej, na której rosną kwiaty, rozwijają się larwy ziemiórek. Żyjąc w nich, odżywiają się głównie szczątkami organicznymi (jakimiś rozkładającymi się fragmentami roślin, glonami itp.), ale niekiedy może się zdarzyć, że będą uszkadzać także żywe korzonki, zwłaszcza gdy będzie ich bardzo dużo. Nie wszystkie gustują jednak w doniczkowym życiu. Larwy wielu innych gatunków, rozwijają się bowiem w innych miejscach, chociażby w grzybach (w nich można znaleźć najwięcej gatunków ziemiórek). Jeden z nich, czyli Lycoriella solani, jest przez to groźnym szkodnikiem pieczarek. Inne jednak, przyczyniają się do rozkładu martwej materii organicznej, pomagając w ten sposób prawidłowo funkcjonować wszelkim lasom. Jak więc widzimy, larwy nie wszystkich ziemiórek, są złe, a niektóre bywają nawet pożyteczne. Poza tym, niektóre z nich mogą być również bardzo interesujące.
Normalnie, tuż po życiu larwalnym, od razu następuje przepoczwarczenie się, ale u Sciara militaris, ta reguła nie obowiązuje. Larwy tego gatunku, mają bowiem skłonność do wędrówek, w których mogą uczestniczyć tysiące (a w skrajnych sytuacjach nawet setki tysięcy!) osobników, zlepionych ze sobą śluzem i sunących przed siebie niczym ogromny, biały wąż. Taka grupa nie jest zbyt szeroka , jej grubość wynosi zazwyczaj kilka centymetrów, choć zdarzają się i takie, które mają nawet po kilkanaście. Zamiast tego, może być jednak bardzo długa i mierzyć od kilkudziesięciu centymetrów do nawet kilku metrów. Co jednak najdziwniejsze, po przebyciu pewnego dystansu (trwa to przeważnie kilka godzin), wszystkie larwy, niemal w magiczny sposób… zupełnie znikają! Jak to możliwe? Niemal jednocześnie wnikają w glebę i dopiero po tym procesie następuje ich przepoczwarczenie się. Całe to zjawisko, zostało ochrzczone tradycyjnym (nie naukowym!), jednym słowem. Pleń. Wędrówki tych larw, są obserwowane bardzo rzadko. Przeważnie odbywają się w górach, lub w większych kompleksach leśnych i to z samego rana. Z tego też względu, wciąż niewiele wiadomo o jego naturze. Chociażby o powodzie jego powstawania. Oczywiście, są na ten temat różne teorie. Nie będę się o nich teraz rozpisywał, ale jeśli chcecie zdobyć więcej informacji o pleniu, wystarczy wpisać nazwę w wyszukiwarkę i na pewno znajdziecie wiele ciekawych rzeczy. Osobiście dodam tylko, że z tego co mi wiadomo, larwy ziemiórek, które żyją w doniczkach oraz grzybach, nie tworzą tak wielkich skupisk.
No dobrze, na koniec pozostaje mi jedynie wspomnieć o dorosłych muchówkach. Te potrafią się pojawiać w naszych mieszkaniach stosunkowo licznie, chętnie się gromadzą chociażby przy sztucznym świetle, dlatego zdarza się, że jak oszalałe fruwają wokół żarówek, podobnie jak ćmy. Bywa, że któraś z tych muszek, zderzy się brutalnie z naszą twarzą, co nie jest zbyt miłym doświadczeniem (odczułem to na własnej skórze), ale też nie są dla nas groźne, ponieważ nie gryzą i to jest zdecydowanie na ich plus. Życie dorosłych osobników kręci się wokół rozmnażania się. W czasie jego trwania, samce odbywają tańce godowe (typowe dla wielu muchówek długoczułkowych, chociażby ochotek czy meszek), w trakcie których dochodzi do kopulacji między nimi, a samicami. Później te ostatnie składają swoje jajeczka w glebie i na tym kończy się ich życie.
hmm… to by się zgadzało. Ostatnio trochę widuję małych muszek w mieszkaniu ;-).
ale tego bzyga co to go grzyb zjadł to szkoda… ;-(
Plenia nigdy nie widziałam, a chciałoby się. Za to z całą resztą jest dokładnie tak jak piszesz – ziemiórki po mieszkaniu latają, a skoczogonki bielą się w doniczkach. 😉
I mówisz, że te skoczogonki to Folsomia candida? Fajnie znać nazwę. 🙂
Znam te paskudy. Ładnie im się skrzydełka mienią 🙂
Musze się dokładnie przyjrzeć kwiatkom na parapecie, może coś znajdę 🙂