Zima is back. Tak w skrócie można określić to, co aura postanowiła nam zgotować na najbliższe dni. Powinno mnie to zmartwić, ale tak nie jest. Raz, że w marcu przeplatanka zimy z wiosną to znów nie taka nowość, a dwa… ostatni tydzień był naprawdę elegancki pod względem pogody, a skoro tak, to mogłem go wykorzystać na poszukiwanie owadów, gromadzenie ich zdjęć, aż w końcu zebrać je w kupę i dzięki temu, mogę je pokazać na blogu.
A zaczęło się od niedzieli. Wtedy pierwszy raz ruszyłem się nad Jezioro Długie, czyli nieduże jezioro, leżące w okolicach centrum Olsztyna. Przyznaje bez bicia, że ostatnimi czasy zaniedbywałem chodzenie nad nie. Nie podobało mi się to, że zmodernizowali jego brzegi, robiąc tam chodnik, ławeczki, oświetlenie i różnego rodzaju gadgety, do uprawiania rekreacji. Wiem, dla osób odwiedzających to miejsce, na pewno wygodniej jest poruszać się wokół niego, a i przy okazji zdrowiej dla organizmu. Osobiście jednak preferuje dziksze tereny, bez ingerencji człowieka w przyrodę, stąd też ta moja niechęć. W niedzielę właśnie, postanowiłem się jednak przełamać. I warto było. Pomimo wyjątkowo wietrznej, nieprzyjemnej aury, udało mi się wypatrzeć w wodzie larwę chruścika. Niby nic szczególnego, to też na początku nie wzbudziła we mnie jakiejś specjalnej ciekawości. Z braku laku jednak, postanowiłem się nią zająć i ją sfotografować. I to był słuszny krok.
Później bowiem, dzięki pomocy Dr Grzegorza Tończyka, oraz Profesora Stanisława Czachorowskiego, udało się ustalić, że ten chruścik, to najpewniej przedstawiciel rodzaju Halesus, związanego głównie z wodami płynącymi, a jeśli już wybiera jeziora, to przeważnie te duże dużych i w dodatku czyste. Wcześniej Halesus dygittatus, był już wykazywany w tym jeziorze, a teraz okazało się, że nadal się w nim utrzymuje. Niby więc nic wielkiego, ot zwykłe spotkanie, z pozornie mało ciekawym chruścikiem, a tu proszę. Jego obserwacja dała bardzo interesującą, naukową informację. Ta obserwacja była jednym z tych czynników, które pchnęły mnie do dalszej penetracji tego jeziora. Dzięki temu – przez 4 dni – niemal pod rząd, bywałem wokół jego brzegów i szukałem różnych interesujących bezkręgowców, zarówno w wodzie, jak i wokół niej. Było ich naprawdę bardzo dużo, a z każdym dniem liczba ciekawych gatunków stale rosła. Skoro tak, to myślę, że czas najwyższy przejść do nich. Pokażę wam przede wszystkim larwy różnych owadów, zaś dorosłe osobni i inne bezkręgowce przedstawię w drugim artykule. Niestety, oznaczanie wodnych larw jętek, ważek czy chruścików przerasta moje umiejętności rozpoznawania owadów, dlatego bardzo dziękuje Dr Tończykowi i Profesorowi Czachorowskiemu za pomoc w ich identyfikacji.
Larwa jętki (Ephemeroptera), z rodziny Leptophlebidae, prawdopodobnie Leptophlebia marginata
Larwy jętek. Stworzenia wyjątkowo wszędobylskie na dnie różnych zbiorników wodnych, w tym także w jeziorach. Niemal pod każdym liściem, każdym kawałkiem drewna, które przekręciłem na drugą stronę, znajdowałem co najmniej jedną sztukę, a często bywało po 5-7 osobników. Te małe, bo mające około 1 centymetra długości owady, muszą się przez cały czas ukrywać, gdyż stanowią bardzo istotny element łańcucha pokarmowego. Wiele drapieżnych owadów czy ryb, czyha bowiem na ich życie. Same do obrony przed nimi mają jedynie swoją skrytość oraz zdolność do szybkiego popłynięcia w kierunku najbliższego, bezpiecznego zakamarka. W tym celu wykonują dość żwawe ruchy swoimi odwłokami oraz tym co się na nim znajduje. O właśnie. Na odwłoku, znajdują się różne… dość niekonwencjonalne elementy budowy ciała. Już nie mówię o trzech, długich przysadkach odwłokowych, które potrafią być dłuższe niż całe ich ciało, ponieważ w nie wyposażonych jest wiele innych owadów. Ale wyrostki, znajdujące się po bokach odwłoka, są już dużo ciekawsze. Są to bowiem skrzelotchawki, dzięki którym larwy jętek są wstanie oddychać pod wodą. Na koniec dodam jeszcze, że nasza larwa jest zdecydowanym jaroszem, odżywiającym się różnymi szczątkami organicznymi… w przeciwieństwie do naszych kolejnych bohaterów.
Larwy ważek równoskrzydłych (Zygoptera)
Podobnie jak larwy jętek, larwy ważek przebywają najczęściej na dnie zbiorników, wśród roślinności, którą można tam znaleźć. One również muszą się mieć na baczności, gdyż wiele ryb chętnie je zjada. Tym razem jednak, same larwy też nie są bez winny. Podobnie jak owady dorosłe, larwy ważek to drapieżniki polujące na inne wodne organizmy. Używają do tego celu przekształconej wargi dolnej, zwanej maską. Opisywałem ją wam zresztą przy okazji husarza mniejszego. Larwy ważek równoskrzydłych różnią się jednak od larw ważek różnoskrzydłych paroma ciekawymi rozwiązaniami. Chociażby skrzelotchawkami. Podobnie jak u jętek, larwy Zygoptera posiadają skrzelotchawki, by jednak nie małpować po swych potencjalnych ofiarach, zamiast mieć je po bokach ciała, wykształciły je na koniuszku odwłoka, czyli tam, gdzie larwy jętek mają swoje przysadki. U larw ważek równoskrzydłych nie są one też aż tak bardzo ważne, podobnie bowiem jak u pozbawionych tych listkowatych narządów larw ważek różnoskrzydłych, to jelito tylne odgrywa mniejszą bądź większą rolę przy oddychaniu. A skoro tak, to skrzelotchawki mogą się przydać do czegoś innego. Np. do obrony. Okazuje się bowiem, że larwy Zygoptera są w stanie odrzucać skrzelotchawki w sytuacji zagrożenia. Mamy więc tutaj do czynienia ze zjawiskiem autotomi, znanej nam głównie dzięki jaszczurkom i zdolności wielu gatunków do odrzucania ogonów. Owadom takie mechanizmy obronne także nie są obce. Przykładem mogą być tutaj koziułki lub szarańczaki, które potrafią odrzucić kończynę, gdy drapieżnik za nią złapie.
Jeśli chodzi o larwy ważek, to bywa tak, że spotyka się osobniki, którym brakuje jednej, lub nawet wszystkich skrzelotchawek. Co ciekawe skrzelotchawki mogą później odrosnąć, jednak to już nie jest już to samo, co oryginały. Ok. Zostawmy sprawę skrzelotchawek, bo to nie jedyna rzecz, która potrafi wyrastać z ciała larwy i wcale nie chodzi mi tutaj o elementy budowy anatomicznej. Rozchodzi się bowiem o orzęski. To takie małe pierwotniaki, mało znane osobom nieobeznanym ze światem przyrody, nie mniej są one bardzo popularne w siedliskach wodnych, także w jeziorach. Co niektóre postanowiły uznać larwy ważek za interesujący środek transportu. Skoro tak, to bardzo licznie potrafią pokrywać ich ciała tworząc coś jakby „futerko.” Widać to zresztą na jednym z moich zdjęć. Wśród orzęsków przykładem takich, osiedlających się na larwach owadów, ale także klasycznie, na powierzchni roślin, są wirczyki (Vorticella), drapieżniki, chwytające głównie bakterie oraz glony. Przy okazji wokół larw ważek pływało mnóstwo oczlików, małych i do tego wszędobylskich skorupiaków. Mam nadzieje, że nie umkną waszej uwadze.
Larwa żylenicy nadwodnej (Sialis lutaria)
Larwa żylenicy to wyjątkowo skryta bestia. Kiedy się odwróci kłodę, pod którą przebywa, niemal natychmiast zaczyna pełznąć w stronę najbliższej kryjówki, zupełnie tak jak gdyby bało się światła słonecznego. Coś jak wampir w wersji owadziej. Wydaje się więc pozornie, że jest stworzeniem mało wojowniczym, a nawet bojaźliwie, ale rzeczywistość jest zupełnie inna. W tym świecie, larwa żylenicy to bardzo groźny i żarłoczny drapieżnik, polujący na inne, mniejsze od siebie stworzenie (larwy ochotek, jętek, drobne skorupiaki itp.). Czasami jednak, również ona staje się ofiara innych stworzeń. Prócz żywej larwy żylenicy, znalazłem bowiem dość mocno… objedzoną, co zresztą uwieczniłem na fotografii. Sama larwa jest podłużna, jaskrawo żółtawa, z bardzo charakterystycznymi, jasnymi skrzelotchawkami po bokach odwłoka. Zerżnięte od jętki? Nie do końca. Usadowienie jest to samo, ale ich podłużny, wręcz rurkowaty wygląd, znacząco różni je od listkowatych, znacznie krótszych skrzelotchawek larw jętek. Również tak jak jętki, larwy żylenic potrafią salwować się ucieczką, poprzez wijące się ruchy odwłoka.
Larwa grążaka (Ilybius cf. fenestratus)
Najprawdopodobniej to ona, choć przy larwach chrząszczy z rodziny pływakowatych (Dytiscidae), warto zachować pewien margines błędu, gdyż przy ich oznaczaniu trzeba się kierować drobnymi, anatomicznymi szczegółami, których na zdjęciach przeważnie nie widać. Sama larwa, swymi wymiarami i kolorystyką jest zbliżona do larwy żylenicy. Podobnie zresztą jak ona, larwa grążaka prowadzi dość skryty tryb życia i z reguły można ją spotkać pod opadłymi liśćmi, czy innymi obiektami. W Jeziorze Długim znalazłem ich naprawdę bardzo dużo, a w pewnej sytuacji natknąłem się na trzy larwy jednocześnie, dosłownie tulące się do siebie nawzajem. Aż żałuje, że zdążyły się rozdzielić, zanim zdołałem uwiecznić tą scenkę, ale cóż zrobić. Tym bardziej ciekawi takie zachowanie, ze względu na ich naturą. Drapieżną naturę, podobnie bowiem jak inne pływakowate, larwy grążaków polują na różne, drobne organizmy. Wystarczy zresztą spojrzeć na jej ostre żuwaczki. Jest to kolejna cecha, która łączy je z larwami żylenic, ale jest też taka, która je różni. To sposób oddychania. Larwy pływakowatych nie posiadają skrzelotchawek, dlatego są zmuszone do oddychania powietrzem atmosferycznym. W tym celu co jakiś czas muszą wystawić koniuszek odwłoka ponad wodę by móc go zaczerpnąć.
Larwa chruścika z gatunku Glyphotaelius pellucidus oraz Limnephilus
Pora przejść do chruścików. Po tych drapieżnych larwach, o których było przed chwilą, miłą odmianą będą spokojniejsze stworzenia.
Larwy chruścików to urodzeni konstruktorzy świata owadów. Możemy wśród nich spotkać najróżniejsze typy domków, które chronią ich delikatne odwłoki przed atakami drapieżników. Jedne tworzą domki z patyczków, inne z kamyczków, jeszcze inne z fragmentów roślin. Ten, którego wam tutaj prezentuje, tworzy domki z fragmentów liści. Wszystkie jednak tworzą pierw szkielet całej konstrukcji, powstały z jedwabistej wydzieliny. Dopiero po jego stworzeniu, larwy doklejają do niego budulec obcego pochodzenia. Oczywiście raz zbudować domek nie wystarczy. Zwłaszcza, że larwa systematycznie rośnie. Dlatego wraz z wiekiem jest zmuszona coraz bardziej go rozbudowywać. Nie wszystkie gatunki bawią się jednak w budowanie domków. Istnieją takie, które zamiast nich, budują chociażby pajęczynowate pułapki. Te są drapieżnikami polującymi na drobne organizmy. Póki co jednak zostajemy przy tych, które tworzą domki z prawdziwego zdarzenia, tym bardziej, że ich kunszt jest wart docenienia. Czasami wręcz na tyle, by pozwolić larwie zrobić domek z czegoś bardziej wartościowego niż kamyki i patyczki, ot choćby z drogocennych kamieni. Tak postępuje się w niektórych krajach, dzięki czemu, ludzie są wstanie otrzymać kolczyki i inne błyskotki poprzez fachową robotę chruścików. No ale wróćmy do naszego chruścika. Ogólnie bowiem, dość sporo go w Jeziorze Długim, podobnie zresztą jak innych gatunków. Na jednym ze zdjęć trafiła mi się nawet parka, gdyż Glyphotaelius pellucidus, towarzyszył inny chruścik, z rodzaju Limnephilus. O właśnie, a propos przedstawicieli tego rodzaju, to mam również jednego, być może z gatunku rhombicus, sfotografowanego tuż za warstwą lodu, dlatego wyszło mi artystycznie, w formie akwareli.
Larwa koziułki (Rodzina Tipulidae)
Na wstępie chciałem zaznaczyć, że tą larwę znalazłem w jeziorze, ale nie Długim, lecz Redykajny, gdzie także miałem okazje zajrzeć w ostatnim tygodniu.
Koziułki. Tak to te duże, długonogie muchy, które choć z wyglądu przypominają komary rodem z Czarnobylu, to w rzeczywistości są łagodne jak baranki. Dorosłe owady są znane, jednak ich larwy już nie. Nie są one zbyt estetyczne pod względem wyglądu, a i prowadzą dość skryty tryb życia. Wiele z nich żyje w glebie, jednak w szczególności preferują tą, która jest wilgotna. Inne, jak ta, żyją na granicy wody i lądu, chowając się chociażby we fragmentach roślinnych. Tą znalazłem pod odstającą korą większego patyka, leżącego tuż przy brzegu w wodzie. Przeważnie jednak, takie larwy drążą tunele w mule, w poszukiwaniu różnych substancji organicznych, które stanowią ich pokarm. Od czasu do czasu muszą jednak oddychać. To sprawia, że czasami można je spotkać, jak wiszą sobie, zaczepione o powierzchnię wody końcówką swojego odwłoka. Na nim to znajdują się wyrostki oraz ukryte pomiędzy nimi dwie przetchlinki (które na pierwszy rzut oka mogą przypominać oczy). Kiedy larwy nie mają możliwości dostania się do powierzchni wody, owe wyrostki pochylają się ku sobie tworząc w ten sposób malutki pęcherzyk powietrza, który zostaje w nich zamknięty. Wtedy też, larwa oddycha powierzchnią ciała, przy czym dużą rolę odgrywa sześć nitkowatych, ukrwionych szpar skrzelowych, znajdujących się na zewnętrznym brzegu końcówki odwłoka.
niesamowite… chyba też się przejdę nad swoją wodę… choć może nie akurat teraz, poczekam aż zima się wycofa na kolejny interwał…
te chruściki super!
Ani bym nie przypuszczała, że te boczne ozdóbki służą do oddychania. Cale życie człowiek się uczy. 🙂
Witam wszystkich..trafiłem do makro swiata w poszukiwaniu „tego” co zauwazylem dzisiaj w moim akwarium 🙂 A mianowicie 3 tygodnie temu odwiedziłem staw w lesie bedąc u mojego wuja.. ryby przestaly brać, wiec postanowilem wyciągnąć kilka rogatków celem umieszczenia ich w moim akwarium 🙂 roślinka wygląda naprawdę ciekawie.. ma ładne przyrosty dobowe, a przez przypadek mam teraz (mimo płukania rośliny) małą larwę jętki w moim małym ekosystemie akwarium 🙂 Pozdrawiam