Niewiele owadów zostało osławionych w tak dużym stopniu, jak właśnie skorki. To właśnie one są głównymi bohaterami pewnej miejskiej legendy, w której to zostają wykryte przez lekarza w mózgu pacjenta, który od dłuższego czasu uskarżał się na bóle głowy. Oczywiście, do rzeczonego mózgu dostają się poprzez ucho, w którym uprzednio przegryzają bębenek i uszkadzają słuch. Te dwie ostanie czynności są również popularne w ludowych przesądach. Abstrahując jednak od tych bzdurnych i absurdalnych wierzeń, skorki już przez sam swój wygląd zamiast budzić sympatię, powodują w człowieku lęk. Czy jednak aby na pewno jest powód do tego, by się ich bać? Zaraz się okaże.
Szczypawka i jej „szczypce”
Kiedyś mianem szczypawek określało się duże chrząszcze z rodziny biegaczowatych (i po części słusznie, bo np. przedstawiciele rodzaju Carabus mogą boleśnie uszczypnąć). Obecnie jednak, nazwę tą przejęły właśnie skorki. Jak się tak przypatrzyć skorkowi, to w sumie nie ma się co dziwić. Odwłok skorków jest bowiem zakończony dość pokaźnymi, „szczypcowatymi” wyrostkami. Fachowo określa się je jako cęgi i powstały w wyniku modyfikacji przysadek odwłokowych. Narząd ten posiadają przedstawiciele obu płci, jednak u samców są one większe i znacznie bardziej wykrzywione niż u samic. No dobrze, ale czas przejść do pytania, które sobie chyba wszyscy zadają: czy skorki szczypią? Przeważnie nie. Kleszczowate przysadki zasadniczo nie są przeznaczone do obrony, choć mogą pełnić funkcje swego rodzaju „straszaka.” Jedynie w skrajnych przypadkach, gdy skorek zostanie przyciśnięty ręką do podłoża, może odruchowo próbować nimi uszczypnąć i owszem można to nawet nieźle poczuć, ale też bez przesady (nie tak dawno nawet pozwoliłem się uszczypnąć jednemu z nich… poczułem, nie było to najmilsze, ale i żadna krzywda mi się nie stała). Do czego więc służą im te szczypce? Na Wikipedii można wyczytać że np. do polowań. Łupem skorków padają drobne owady, a więc takie, do złapania których w zupełności wystarczają ich żuwaczki. Nie tędy więc droga. Inna funkcja to pomoc przy składaniu skrzydeł. Skorki bowiem latają i to wcale nie najgorzej. Rzecz w tym, że robią to jednak bardzo rzadko, wszak rozkładanie i składanie skrzydeł pod silnie skróconymi pokrywami, to dość skomplikowana i czasochłonna sprawa. Cęgi są używane do tego celu, ale jedynie „przy okazji.” Jaka jest więc ich główna funkcja? Nie jest to do końca jasna kwestia. W przypadku samców i ich dużych cęgów rzecz ma związek z godami. Prawdopodobnie służą im do zaimponowania samiczkom, a być może także do walk z innymi samcami, Gody skorków są bowiem dość skomplikowanymi zachowaniami, składającymi się z serii ruchów zarówno do przodu jak i do tyłu. W skład tych ruchów wchodzi także wywijanie cęgami przez samca, a niekiedy także łapania nimi cęgów samicy. Nigdy jednak nie obserwowano by samce walczyły między sobą (mimo licznych eksperymentów), choć spece od owadów wcale tego nie wykluczają. W ogóle, gody skorków są prowadzone w dość skryty sposób trudno jest je zaobserwować. Cęgi więc, choć strasznie wyglądają, to jednak nie są wymierzone w nas, także nie ma absolutnie powodów, by się ich obawiać.
Wygląd
Dobrze, kwestię cęgów mamy za sobą, ale skorek to nie tylko one. Ogólnie skorki mają podłużną, spłaszczoną budowę ciała. Ich rozmiary wahają się w okolicach 14-23 mm, przy czym samce są większe od samic, co wśród owadów do częstych zjawisk wcale nie należy. Ubarwienie mają brązowo-żółtawe. Pierwsza para skrzydeł została przekształcona w krótkie, ale mocne pokrywy skrzydłowe, przypominające trochę to, co możemy znaleźć u chrząszczy z rodziny kusakowatych. Druga para, błoniastych skrzydeł jest pod nimi złożona i dobrze ukryta.
Gdzie go można spotkać?
Skorek pospolity to gatunek wyjątkowo wszędobylski, rozprzestrzeniony przez człowieka niemal na całym świecie. Możemy się na niego natknąć w lasach oraz na łąkach, ale znacznie częściej widuje się go chociażby w przydomowych ogródkach, na działkach, a nawet w domach.
Tryb życia
Mit mówiący o jego skłonnościach wchodzenia ludziom do uszu ma pewne maleńkie ziarenko prawdy. Skorki uwielbiają wciskać się w różne zakamarki. Oczywiście ludzkie uszy to ostatnie miejsce, jakie by sobie wybrały na schronienie i tam na pewno ich nie znajdziemy. Z pewnością jednak możemy się na nie natknąć chociażby pod kamieniami, korą drzew, stertami opadłych liści, ale także tych nadal rosnących, np. podwiniętych, albo połączonych ze sobą pajęczymi nićmi ( nie zamieszkanymi już przez pająki rzecz jasna). Oczywiście to tylko przykłady kryjówek, jakie mogą wybrać. Fani spędzania czasu w namiotach, z pewnością będą mieli w tej kwestii sporo do powiedzenia. Co jednak ciekawe, kiedy je z nich wypłoszymy, wtedy natychmiast biegną w poszukiwaniu nowego schronienia. W tym celu mogą np. spróbować się wcisnąć pod… nasz but, jeśli tylko stoimy na ich trasie. Oczywiście skorki nie są samobójcami. Po prostu nie zdają sobie sprawy z tego, że mogą zostać zgniecione. Dla nich bowiem nie ma specjalnej różnicy między kamieniem, a butem… byle by tylko gdzieś się wcisnąć. Wszystko to odbywa się w dzień, nocą bowiem uaktywniają się i zamiast się chować wolą szukać pokarmu.
O właśnie, tutaj pojawia się kolejne ciekawe pytanie, mogące nurtować ogrodników/działkowiczów: czy skorki są owadami pożytecznymi, czy jednak szkodliwymi? Odpowiedź nie jest wcale prosta. Skorki są bowiem wszystkożerne. W pierwszej kolejności są roślinożerne. Zjadają obumierające fragmenty roślin, podgryzają młode listki oraz płatki kwiatów, a także dobierają się do opadłych, już nieco przegniłych owoców. Żywią się również pyłkiem kwiatowym, piją nektar, a także spadź. Często jednak nabierają ochoty na pokarm mięsny. W internecie można znaleźć stwierdzenie, że skorki są naturalnymi wrogami rybików cukrowych. Pierwszy raz zetknąłem się z tym przy okazji pewnego telewizyjnego teleturnieju, gdzie pytanie dotyczyło właśnie tego zagadnienia. Osobiście jednak wątpię by skorki były skłonne polować na te szybkie owady. Do ich ulubionych zdobyczy, należą bowiem małe, delikatne i przede wszystkim powolne ofiary takie jak mszyce czy małe gąsienice. Prócz nich zjadają także owadzie jajeczka oraz padlinę. Można więc powiedzieć, ze skorki są zarówno szkodliwe jak i pożyteczne. Owszem podgryzają rośliny, zwłaszcza kwiatowe płatki, ale w pewnym stopniu rekompensują to pożeraniem szkodników.
O tym jak wyglądają gody skorków już wspomniałem, ale co się dzieje później? Samica po zimowej diapauzie, tworzy w glebie norkę na głębokości 5-8 cm i tam właśnie składa jakieś 50 białych jajeczek. Jeśli myślicie, że na tym kończy się matczyna powinność, to niemałym zaskoczeniem może być fakt, że samica bardzo dba o złożone jajeczka. Jedną z jej ról jest pilnowanie ich przed drapieżnikami. Każdego intruza samica przepędza z norki, nawet jeśli będzie to „ojciec” czyli samiec skorka. Same jajeczka wymagają dużo dokładniejszych zabiegów. Z tego też powodu, samiczka liże je specjalną wydzieliną i co jakiś czas zmienia ich położenie, zapobiegając w ten sposób zarówno wyschnięciu, jak również zapleśnieniu. Uzależnienie jajeczek od opieki matki jest tak duże, że pozbawione jej szybko by obumarły, zaatakowane przez grzyby. Poświęcenie matki jest zaś tak duże, że przez okres opieki nad jajeczkami, w ogóle się nie odżywia. Po kilku tygodniach od złożenia jajeczek, wylęgają się larwy. Na tym jednak, opieka pani skorkowej wcale się nie kończy. Z młodymi skorkami jest jak z bobasami. Opiekująca się nimi samiczka, musi karmić je starannie przeżutymi resztkami owadów i fragmentami roślin metodą „z dzióbka do dzióbka.” Dopiero po jakimś czasie młode skorki są wstanie same zdobywać pokarm. Podobnie jak w przypadku imago, także one uaktywniają się nocną porą. Wychodzą wtedy z norki by szukać pokarmu. Kiedy jednak zbliża się dzień, wracają do niej, gdzie w dalszym ciągu czeka na nie ich matka. Czas ten spędzają stulone ze sobą oraz z samiczką. Wszystko trwa około 6 tygodni i kończy się, gdy larwy przechodzą drugą wylinkę. Wtedy też, cześć samiczek umiera z wycieńczenia, te które zaś przeżyją mogą próbować zakładać nowe rodziny, lecz o wiele mniej liczne niż miało to miejsce za pierwszym razem. Młode osobniki natomiast, opuszczają norkę i rozchodzą się po świecie. Po około 10 tygodniach osiągają dojrzałość płciową. Skorki żyją około jednego roku. U pewnego japońskiego skorka, martwa samica służy potomstwu za pokarm, jednak w przypadku naszych skorków niczego takiego nie zaobserwowano.
Nie ma co tu kryć, skorki są – delikatnie mówiąc – dość nielubiane przez ludzi. W wielu budzą wstręt i strach, zaś mity i przesądy na temat ich rzekomych, w niczym nie potwierdzonych upodobań do naszych uszu, skutecznie połączone z groźnym wyglądem ich cęgów, na zawsze przypięły do nich łatkę szczypawek, które tylko czekają, by wyjść ze swych kryjówek i spróbować nas skrzywdzić. Skorki jednak da się lubić, zwłaszcza jeśli bliżej poznamy ich życie, jak się bowiem okaże w wielu przypadkach jest bardzo zbliżone do naszego. Mało które owady mają tak daleko posuniętą troskę o potomstwo jak samiczki skorków i jakby nie patrzeć, równać się z nimi mogą jedynie owady społeczne i chrząszcze grabarze. Warto więc to docenić, by spojrzeć na nie znacznie milszym okiem, niż po prostu na zwykłe, paskudne „szczypawki.” Jeśli bowiem zechcemy, to polubimy nawet je 🙂
Brrrrr……….. 😉
polecam skorki potworki –mam niepryskane drzewa owocowe + mszyce -i milion skorków —
żaden
nie ugryzł nikogo
Na zdjęciach nie wygląda tak źle 🙂
Dzięki Tobie zmieni się moje zdanie na temat tych owadów 🙂
Po przeczytaniu tekstu pomyslałam, że one są nawet całkiem sympatyczne. 🙂
Oj no pewnie, że są sympatyczne, trzeba je tylko bliżej poznać 😀
mam w pokoju
mają kiepski marketing, ale to wcale sympatyczne małe dranie 😉
i co do wszędobylskości pełna racja: może na Księżyc jeszcze nie dotarły, ale kto je tam wie…
Jak w końcu ludzie się tam osiedlą, to pewnie i skorki do nich dołączą 😉
to fakt 😉
Już raz wpisałam komentarz a drugi raz mi się nie chce- mam ciekawsze zajęcia.
Czy ktoś wie dlaczego skorki pachną nieprzyjemnie benzyną gdy się je weźmie do ręki?
Taki mają mechanizm obronny, gdy są zagrożone, wydzielają nieprzyjemny zapach by odstraszyć wrogów.
Może wejść do ucha i z tego, co się orientuję, takie rzeczy czasem przytrafiają się ludziom śpiącym w namiotach.
Ja miałem okazje spać w namiocie w którym bywało sporo skorków, ale zapewniam, że żaden mi do ucha nie wszedł 😉
A ja zastanawiam się na złapaniem jednego skorka i wpuszczeniem do łazienki. Cel – rybiki 😀 Tylko nie jestem do końca pewna czy to dobry pomysł. Wpuściłabym go na jedną noc, żeby zrobił porządek tylko boje się, że go potem nie znajdę (żeby wynieść na zewnątrz) I obawiam się czy nic nikomu nie zrobi 😀 A najgorzej będzie jak się mu tam spodoba i będzie po kilku dniach czyhał w ręczniku na mnie jak wyjdę z pod prysznica…. aż mnie ciarki przechodzą 😀
Doradźcie mi czy to dobry pomysł 🙂
A rybików bym nie tępiła jakby ich było kilka… a mam ich tam mnóstwo… i czasem mi głupio jak przyjaciółka do mnie wpada i po wyjściu z łazienki mówi, że mam tam robaki… trudno za każdym razem udawać zdziwioną 😀
czy autor tekstu może doradzić mi jak się pozbyć skorków? otóż w drewnianej piaskownicy mojego dziecka zalęgło się ich mnóstwo , piaskownica jest nowa kupiona w tym roku a im chyba spodobaly się szczeliny pomiędzy deskami i wilgotne kąciki problem w tym że to piaskownica dla dziecka nie dla robaków, na początku było ich nie wiele wystarczyło przed zabawą wywalić na trawnik ale teraz nie da się nawet tam wejść by się pobawić, nie wiem co robić ;/
Taaa, jak sie znajdzie takiego delikwenta pod posciela- a ja wlasnie takiego teraz dojrzalam, to zapewniam Was, ze o kolorowych snach poki co nie ma mowy ! To juz drugi nieproszony gosc w mym pokoju w tym tyg. i w 100% jest pewne, ze przyjechaly one ze mna wraz z kwiatami doniczkowymi, podarowanymi przez ma przyjaciolke, za co jej nie podziekuje…
Skorkowych snow haha
Taaa, ja chętnie też bym się dowiedziała jak się pozbyć „plagi” tych robaczków… Hodują na balkonie kwiatki, bratki i stokrotki 🙂 🙂 🙂 i już bym się pogodziła z faktem, że jest ich tam mnóstwo, ale zaczynam je zauważać także w domu… a to już mi ciężko przeżyć 😦
Nie wspomnę już o moim synu, który na ich widok wpada w panikę 😦
Niestety nie zgodzę się, że nie mogę boleśnie uszczypnąć. Mnie jako dziecko takie „stworzak” właśnie potraktował tymi swoimi szczypczykami. Spuchłam jak po użądleniu osy. No i nie wydają mi się sympatyczne, ale pożyteczne…
Jakoś trudno mi w to uwierzyć, tym bardziej, że wiele razy miałem z nimi do czynienia i jeszcze żaden nie zrobił mi najmniejszej krzywdy, a nawet jeśli jakimś cudem zdołał by uszczypnąć, to nie ma możliwości, by coś od niego spuchło jak od osy, ponieważ skorek nie ma jadu, który mógł by spowodować opuchliznę 😉
dzIsiaj w domu przy oknie zabilam jedna z nich bo spadla na ziemie a stala tam moja 4 letnia córka i bardzo sie przestraszyłam ze coś jej zrobi ale teraz wiem ze są nie groźne
Wczoraj zostawiłam uchylone okno, w nocy jeden mnie tak uszczypnął w palec że aż się obudziłam i spały ze mną 4 sztuki trzepałam całą pościel pół nocy, nie wiem jak się ich pozbyć wchodzą każdą możliwą drogą przez okno, z praniem itd
Mam szkalrnie w niej uprawe ogorkow i od kilku lat „hodowle” skorkow, nie wiem jak sie ich pozbyc,nie dzialaja na nie zadne srodki ochrony roslin ani dezynfekcja szklarni ogryzaja mlode zawiazki i niszcza produkcje, moze ktos mi doradzi co z nimi mozna zrobic? bo pojedyncze sztuki w domu czy piaskownicy to jeszcze maly problem a zniszczona produkcja to juz DUZY PROBLEM
Trafiłem na tą witrynę właśnie przez tego „owada”, który dzisiaj w nocy zawitał na mojej ręce i faktycznie, też trochę mitów słyszałem o nim.
O dziwo nie udało mi się go ani zgnieść (poczułem, że chodzi mi na ręce i odruchowo go przycisnąłem i zdjąłem palcami, myśląc że to komar), ani później ubić.;P
I faktycznie, chyba potrafi latać, gdyż inaczej nie mam pojęcia jakby tak szybko się znalazł na drugiej ścianie… by po czym zamelinować się pod szafką.
Trochę się przestraszyłem, że mógł mnie uszczypnąć, ale tego nie poczułem, więc postanowiłem poczytać o tym… i tak przeczytałem ten o to cały artykuł.;)
Cóż, przynajmniej teraz mogę spać spokojniej, a i czegoś się nauczyłem… no i niewinnego owada nie muszę ukatrupiać.:P
Więc Dziękuję, Pozdrawiam i Dobranoc.:)
Fajny artykuł o skorkach! popraw tylko „uszów” na „uszu” i będzie prima balerina 🙂
Poprawione 😉
„upodobań do naszych uszów skutecznie” – jeszcze nie 😛 Własnie spieram się na temat gryzienia przez skorki, nigdy żaden mnie nie ugryzł. Osobiście nie przepadam za nimi, ale ja ogólnie nie przepadam za czymś, co ma więcej nóg niż 4… Taka fobia… Moja Babcia nazywała je „wdupierogi” 😉 Było ich sporo w jej domu – dom na wsi, tzw. „pruski mur” z piwnicą, do której wchodziło się z pokoju (klapa w podłodze), z ogroną ilością rybików (zwłaszcza w biblioteczce, dośc sporej), pomrowów – które wyłaziły z piwnicy, i własnie skorków. Wokół domu rosły „dzikie” róże. Lubiłam siedzieć w tej biblioteczce nocami i czytać, ale wtedy zaczynało się rodeo 😀 Rybiki, skorki, ślimaki :))
Też już poprawione 😉 Skorki na pewno nie gryzą, ale jak się przekonałem na własnej skórze, uszczypnąć mogą, ale ten którego spotkałem zrobił to tylko dlatego, że bezpośrednio go do tego przekonałem. Normalnie też mi się zdarzyło kiedyś spać pod namiotem, gdzie było ich naprawdę dużo i żaden mi nigdy nic nie zrobił 😀
A moze mi ktos wyjasnic czemu skorki w nocy, zastygaja w pozie przypominajacej banana, glowa i odwlok tzn szczypce kieruja w gore i w takiej pozycji spedzaja dlugi czas.
Troche jest to obrzydliwe kiedy patrze na mur pod oknem a on jest doslownie usiany tymi odstajacymi w ww pozycji na scianie robalami.
Ja najpierw strzelam a dopiero później rozmawiam. Teraz, po przeczytaniu tego interesującego artykułu jest mi głupio. Tym bardziej, że mój nowy dom, piękny i nowoczesny jest siedliskiem wszelakich owadów, którym nic nie robię. Są ćmy w naprawdę dużych ilościach i w nocy nieprzyjemnie lądują na ciele, są złotooki i inne przeróżne robaki, którym się nic nie dzieje. Pewnie są też takie nie opisane nigdzie na świecie i jako pierwszy je obserwuje. Jednak do skorków zawsze czułem niechęć. Teraz po przeczytaniu nic się nie zmieni, jednak nie będę ich już zabijał. One są tutaj od 200 milionów lat, od jury. To jednak coś znaczy.
Wow:) bardzo interesujący i ciekawy tekst:)
Przed chwilą rozgniotłam intruza na podłodze salonu na parterze swojego domu, brrrr . . .
Juz nawet myslałam o przeprowadzce na dzisiejsza noc na piętro, no i rzecz jasna o zatyczkach do uszu. Na szczęście przeczytałam ten artykuł i obiecuję solennie, że każdego napotkanego w domu skorka potraktuję tak jak traktuję ćmy czyli delikatnie usunę go za okno nie robiąc mu krzywdy.
Najpierw były skorki, potem ludzkie potworki.
Czytając ten artykuł jak ludzie nie dowoerzaja że szczypawka może wejść w ucho! To mi się wydarzyło jak miałem 10 lat. Szczypawka schowała się w czystej pościeli którą moja mama założyła. Szczypawka weszła mi do ucha w nocy i ja nawet o tym nie wiedziałem. Dopiero jak się obudziłem powiedziałem mamie ze coś mi w uchu siedzi to mama wzięła wsowkę do włosów i po wielu próbach wyciągnęła szczypawke z mego ucha.
Więc tak to się zdaza i trzeba uważać.
Wczoraj miałam niemiłe spotkanie z tym mało przystojnym owadem. Jadąc w autobusie poczułam nagle ostry ból w przedramieniu. Kiedy uniosłam rękę, zobaczyłam to dziadostwo, które dosyć szybko poruszało się po mojej skórze. Zbiegł szybko i przepadł pod siedzeniem. Dalsza jazda do pracy nie była zbyt przyjemna, bo wciąż się nerwowo rozglądałam, czy nie mam go gdzieś na sobie. Mocno nie uciął, ale już wiem, że może to zrobić. Zostawił po sobie czerwony ślad. A co do włażenia do ucha, to jak najbardziej prawda! Moja kuzynka doznała tej wątpliwej przyjemności! Co prawda większej krzywdy nie zrobił, ale dziewczyna ma uraz do tej pory, a minęło już kilka dobrych lat od zdarzenia. Obrzydzają mnie, a od wczoraj jeszcze bardziej, niż dotychczas.
A mojej żonie wszedł do ucha skorek w trakcie snu. Normalnie masakra, wypłukałem go wstrzykując jej wodę do ucha. Nikomu tego nie życzę. Okazuje się jednak, że coś w tym powiedzeniu jest.
Mojej siostrze też.Wyjmował jej stwora z uszu lekarz. Mnie do ucha wszedł inny owad, czarny, u nas zwany kowalem. Przyjemne to nie było, bo zwierzę oczywiście dostaje świra w takiej pułapce. Uszkodzenia ucha wewnętrznego pewnie raczej powoduje histeryczne usuwanie owadów niż one same, ale zapewniam, że człowiek z „robalem” w uchu nie czuje się miło:(
Świetnie, dzięki Tobie obalilam mit pt. „Skorki tylko czekają na okazję, żeby dostać się do waszych uszu”, w który wierzylo pół ośrodka wypoczynkowego . Teraz i ja polubiłam skorki! Pozdrawiam 🙂
Ja mam problem bo mojego syna prawie co noc cos gryzie pokoj sprawdzamy bardzo dokładnie brak jakiego kolwiek robactwa produkty rozstawiamy a mimo to wstaje pogryziony. Ostatnio zaobserwowałam dużo skorków na balkonie a mieszkam na 4pietrze nie mam zadnych kwiatow i sasiadka na dole tez nie ma . 2dni temu zostawiłam na balkonie wiadro z woda dzisiaj chciałam wylac wode i bylam w szoku plywalo w niej około 40 skorków co mam zrobić żeby ich się pozbyć bo może ich być więcej bo już kilka znalazłam i na balkonie i w mieszkaniu.
Skorki wchodzą do ucha! moja mama miała go w nocy na szyi i już się zbliżał do ucha, ale zdążyła go zgnieść
W tym wypadku raczej chodzą po szyi 😉 Różne owady mogą od czasu do czasu pojawić się na naszym ciele przez zupełny przypadek, co nie znaczy, że chcą nam wchodzić do ucha 🙂
Bzdurne przesądy? Sorry, ale oglądam różne programy medyczne i ciekawostki zdrowotne i nie takie owady lekarze wyciągali z ucha. Chociaż prędzej spotkałem się z malutkim pająkiem niż ze skorkiem.
Telewizja i programy popularnonaukowe to nie najlepsze źródło wiedzy, zapewniam i chociaż nie wątpię że lekarze potrafią wyciągać z ciała ludzkiego bardzo ciekawe rzeczy, to skorki niestety często są kozłami ofiarnymi obwinianymi o rzeczy z którymi w ogóle nie mają nic wspólnego 🙂
wszystko pięknie ładnie ale czym skutecznie pozbyć się tych kolegów z kwiaciarni gdzie mam kwiaty cięte doniczkowe a to są konkretne pieniądze a te potwory lubią to kąsać znacie jakieś środki chemiczne skuteczne w tym temacie
Mam w ogródku świerki i modrzewie i problem z ochojnikiem. Nie chciałem pryskać, bo mam w pobliżu drzew aronie i inne krzaki z jadalnymi owocami (zrywałem tylko galasy ze świerków). Poza tym często widziałem jak ptaki coś skubią na modrzewiach, miałem nadzieję że mszyce (choć wątpię bo chyba za małe dla ptaków, może jedzą biedronki?) i nie chciałem ich podtruwać. W tym roku aż żal było patrzeć na modrzewie, całe były w białym „puchu” ochronników. Ale po jakimś czasie stał się cud, teraz jak oglądam te drzewa, igły są zdrowe (w zeszłym roku były w połowie żółte, obeschnięte) ochotników nie widzę, za to mam wysyp skorków w ogrodzie. I tak się zastanawiam, czy to nie dzięki nim? Nie wiem, za to póki co widzę, że przyroda sama potrafi radzić sobie nawet z plagą ochojnika, bez chemii.
Właśnie szykuję się do spania na balkonie i szukam sposobów na skorki, które znajduje na pościeli i pod poduszką. Jakos nie znalazłam u was. A polikwidowac wszystkie zakamarki..no nie bardzo się da w ogrodzie, zawsze jest jakis mebelek, doniczka, i mnóstwo szwargołów.Jak spać spokojnie wobec tego, proszę podać sppkój. Moja balkonowa sypialnia jest cudna, powietrze , ranne ptaszki..gdyby tylko jeszcze nie było tych potulnych przytulasów.. To co zrobić? Spryskac sie czymś? jakimś olejkiem , czegos nie lubią. żeby chociaz na mnie nie wchodziły. plisss pomusz 😁😉?!
A ja mam pytanie do autora, czy wie coś na temat toksyczności skorków? Czy zjedzenie przez inne zwierzę np. fretkę, może u niej wywołać problemy z nerkami? Poprosiłabym o odpowiedź prywatnie 🙂
no niestety.. podbijam stawke.. szczypawice – choc inne troche niz na zdjeciu, laza po mi balkonie na 4 pietrze! nie ma roslinek, ale wielkie drzewo przed blokiem stoi, wiec to pewnie stad goscie. oczywiscie wnisolam je do domu z praniem, posciela i… nawet suszarka na pranie!
ugryzl mnie jeden i to bolalo (ok, jestem dosc wrazliwa na bol – ale jak bylam mala tez mnie tak uszczypnal i tez mnie bolalo =P)..
jednak co gorsze – jeden w nocy (pewnie wylazl z poscieli) uszczypnal mnie w czolo i mam pozadny slad =/
ku mej rozpaczy jest ich wiecej i wiecej, i moze niektorym bedzie przykro to czytac, raid skutecznie je zabija. po nocy mialam na balkonie cmentarzysko. ale pewnie to nei koniec bitwy. skoro nie mam ich zabijac, moze Pan doradzi jakis sposob, zeby wyniosly sie z balkonu? moze jakis jzapach je odstrasza?
W tym roku u mnie na wsi jest plaga szczypawek, pewnie przez tę pogodę. Są dosłownie wszędzie, taras, drzwi schowków, składowane drewno. Zawsze były, ale w tym roku jest ich tyle, jakby chciały przejąć podwórko.
Też ich za bardzo nie lubię, ale ostatnio jak jednego znalazła współlokatorka w mieszkaniu na 2.piętrze jak sobie latał po firanie, to musiałem się tym zająć, bo boi się robactwa. Nie chciało mi się iść po żaden papier czy cokolwiek, więc wziąłem go w dłoń i poczułem lekkie ukłucie. Musiał uszczypnąć, pewnie nie byłem zbyt delikatny xD. Wyleciał przez balkon. Śladu po ukłucie nie mam, ale lekko poczułem. 😉
Może i nie są szkodliwe, ale do ucha wejść potrafią i to bardzo głęboko.
Doświadczył tego na spacerze mój 2,4 letni.
Wołam am, aaam…, co w jego slangu oznaczało, że coś co gryzie i pokazywał rączką na ucho.
Bardzo płakał.
Wróciliśmy szybko do domu, położyłam go na boku i zalałam ucho kropelkami do ucha. Wtedy skorka z ucha wypłynęła i uciekła
Nie wiem, czy sama też by wyszła….
skorki potworki
znalazłam dziś białego skorka. Był już w pełni rozwinięty, wyglądał jak dorosły osobnik, ale biały jak albinos! mam film i zdjęcia, niestety nie umiem ich tu zamieścić.
Dziwny zbieg okoliczności z tym mitem o wchodzeniu do uszu, bo wlasnie dzisiaj miałam skorka w uchu i udało sie go woda wypłukać 😉 Chodziłam po starym sadzie.
Bardzo fajny artykuł, miło się czyta