Gatunki ekspansywne pojawiały się u mnie na blogu nie raz i nie dwa. Wśród nich był chociażby tygrzyk paskowany, czyli sztandarowy przykład stawonoga, który gwałtownie zwiększył zasięg swojego występowania w latach dziewięćdziesiątych i na początku XXI w. Do tej grupy należy również długoskrzydlak sierposz, którego przedstawię wam w tym artykule. Dawniej, zasięg jego występowania ograniczał się tylko do południowych rejonów Polski, ale po roku 2000 to się zmieniło i zaczął się szybko rozprzestrzeniać. Parę lat później był już obecny w niemal całej Polsce, w tym również na północy.
Sytuacja z długoskrzydlakiem jest więc analogiczna do tej z tygrzykiem paskowany. Czy powód jego ekspansji jest jednak taki sam? Nie można tego wykluczyć. Na pewno w ostatnim czasie sporo namieszały zmiany klimatyczne, za sprawą których, Polska staje się bardziej atrakcyjna dla ciepłolubnych gatunków, spotykanych głównie w cieplejszych rejonach Europy. Jest więc wielce prawdopodobne, że na tygrzyku i długoskrzydlaku wcale się nie skończy, i już wkrótce pojawi się u nas więcej tego typu goście, którzy zostaną z nami na dłużej.
Systematyka i wygląd
Na pierwszy rzut oka, długoskrzydlak przypomina swym wyglądem pasikonika zielonego i tak jak on, zalicza się do rodziny pasikonikowatych (Tettigoniidae). W przeciwieństwie do niego, jest jednak przedstawicielem podrodziny długoskrzydlaków (Phaneropterinae). Warto jednak zaznaczyć, że coraz częściej podrodziny pasikonikowatych, są traktowane jako odrębne rodziny.
Dorosły osobnik osiąga od 1,2 do 1,8 cm, jednak dzięki skrzydłom, wydaje się być znacznie dłuższy (łącznie z nimi może mieć do 3 cm). W przeciwieństwie do pasikonika zielonego, ciało długoskrzydlaka jest smuklejsze i ma delikatniejszą budowę. Wyjątkowo ciekawie wyglądają jego skrzydła. Ich pierwsza para (czyli pokrywy) jest bowiem znacznie krótsza niż druga para. Można to łatwo dostrzec gdzieś tak w 2/3 długości złożonych skrzydeł, gdzie widać zaokrąglone zakończenie pokryw i wystającą drugą parę błoniastych skrzydeł. Przy okazji omawiania skrzydeł, muszę też wspomnieć, że długoskrzydlak sierposz jest naszym jedynym gatunkiem należącym do podrodziny długoskrzydlaków, który ma w pełni wykształcone skrzydła. U pozostałych są one silnie skrócone. Długoskrzydlak może się też pochwalić długimi, cienkimi czułkami. Cienkie i dość długie są także jego tylne odnóża.
Długoskrzydlak potrafi dość daleko skakać, a także latać. Jego ubarwienie jest jasnozielone, natomiast na jego przedpleczu oraz skrzydłach znajdują się liczne, czarne punkciki. U samicy, na końcu odwłoka występuje charakterystyczne, sierpowato zakrzywione pokładełko. Zwykle jest jednak słabo widoczne, ponieważ jest schowane pod skrzydłami. Samiec na końcu odwłoka posiada szczypcowate, zakrzywione przysadki odwłokowe.
Gdzie go można spotkać?
Długoskrzydlaka spotkałem po raz pierwszy wiele lat temu na Mazurach, gdy dopiero zaczynał docierać w północne rejony naszego kraju. Później zaobserwowałem go także w Olsztynie i w Warszawie. Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu entomolodzy badający zasięg występowania owadów w Polsce, skrupulatnie odnotowywali wszystkie przypadki obserwacji długoskrzydlaka, ale przyznam, że jestem pewny, jak to jest teraz.
Pewne jest, że na chwilę obecną, długoskrzydlak sierposz występuje niemal w całej Polsce. Co więcej, jest pospolity i można go znaleźć w różnych siedliskach. Zamieszkuje wszelkiego rodzaju łąki, leśne polany, wrzosowiska, zręby, nieużytki, murawy w sąsiedztwach glinianek, piaskowni i żwirowni oraz ogródki działkowe. Preferuje wysoką i średniowysoką roślinność, choć spotyka się go także na krzewach i niższych drzewach. Dorosłe owady występują od drugiej połowy lipca do późnej jesieni.
Tryb życia
Długoskrzydlak odżywia się głównie różnymi roślinami, ale zdarza mu się też polować na małe owady. Jednocześnie sam może paść ofiarą różnych owadożerców, dlatego robi wszystko, aby się nie rzucać w oczy. Trzeba przyznać, że wychodzi mu to naprawdę nieźle. Dzięki zielonemu ubawieniu i trochę liściowatemu kształtowi ciała, doskonale się kryje wśród roślinności. Kiedy jednak zostanie zauważony, potrafi w mgnieniu oka skoczyć, rozwinąć skrzydła i przelecieć spory kawałek w miejsce, gdzie będzie go dużo trudniej znaleźć. Właśnie dlatego nie zawsze jest cierpliwym obiektem do sfotografowania, ale przy odrobinie szczęścia, można go podejść.
Ciekawostką może być z pewnością fakt, że długoskrzydlak posiada również inny mechanizm obronny, stworzony specjalnie z myślą o nietoperzach. Nie jest to nic nadzwyczajnego, wszak wiele prostoskrzydłych prowadzi również nocny tryb życia i zdarza się, że odbywają wtedy loty. Nietoperze tylko wtedy czekają, aż któryś z nich przefrunie im koło pyszczka i będzie go można dopaść. Tak jak inne prostoskrzydłe, długoskrzydlak posiada jednak narządy tympanalne, za pomocą których może słyszeć otoczenie. Dzięki ich niezwykłej czułości, może łatwo wychwycić dźwięki wydawane przez nietoperze i wykalkulować sobie, jak daleko znajduje się drapieżnik oraz jak szybko musi zrobić unik, aby nie dać się pożreć.

Młody długoskrzydlak sierposz, wygląda podobnie jak dorosły osobnik, ale jego skrzydła są oczywiście znacznie krótsze.
Gody długoskrzydlaka odbywają się głównie po zapadnięciu zmroku. Samiec usadawia się na szczycie jakiejś rośliny i rozpoczyna koncert. Częstotliwość jego dźwięków wynosi 28 kHz, więc są bardzo cichutkie i słychać je w promieniu ok 1 m od owada. Zazwyczaj są wydawane w nieregularnych odstępach i przypominają sylabę „Cb”. Prędzej czy później zjawia się jakaś samica, z którą odbywa kopulację. Po jej zakończeniu, samica wygryza żuwaczkami dziurę w tkance liścia i używa swojego sierpowatego pokładełka, aby złożyć jaja. Długoskrzydlak różni się pod względem od innych prostoskrzydłych, które wolą składać jaja w glebie. Co jednak ciekawe, polska Wikipedia podaje, że długoskrzydlak też składa jaja w glebie, ale jest to najpewniej jakiś błąd. Jego jaja zimują a młode osobniki pojawiaj się wiosną.
Długoskrzydlak sierposz znajduje się na Czerwonej Liście z kategorią NT, co oznacza gatunek niższego ryzyka, ale zagrożonego wyginięciem. Czy tak jest nadal? Zdecydowanie nie, o czym można się przekonać niemal na każdej łące. Właśnie dlatego powinno to zostać zmienione.
Mieszkam na południu więc pewno nie jest to niczym dziwnym, że długoskrzydlaka zdarza mi się obserwować. Nigdy jednak nie przywabił mnie koncertem jak inne prostoskrzydłe, ale dziwić i tu się nie ma czego, skoro koncertuje niesłyszalnymi przez człowieka ultradźwiękami.
Do ich wyjątkowości dodałabym jeszcze czerwone oczy.
Pozdrawiam i dziękuję za miła lekturę 🙂
a ja nie wiem czy widziałem go czy nie… na ogół nie zwracam wielkiej uwagi na szarańczaki, choć ten wydaje mi się znajomy. Muszę przejrzeć archiwa 😉
Mam wrażenie, że długoskrzydlaki na tyle zadomowiły się już w całej Polsce, że żadne czerwone listy nie są im potrzebne. 🙂 To pasikonikowaty, którego spotykam najczęściej!
Ten koleżka opanował moją działkę, ale skurczybyk strasznie szybki jest 🙂
-on raz wlazł mi do mieszkania—-piękne fotografie
😉
Witaj! Mieszkam na pn Polski i często spotykam tego sierposza. Obserwuję je od kilku lat i faktycznie z dzieciństwa takich wielkich stworów nie pamiętam. Dzisiaj wpis na czerwoną listę powinien być jednak zrewidowany jeśli chodzi o ten gatunek 🙂 Pozdrawiam i dziękuję za miłą lekturę 🙂
Spotkałam go dzisiaj. Był bardzo ciekawski, postanowił mi nawet wejść na nogę kiedy przystanęłam żeby mu się przyjrzeć. Wyglądał jednak jak by miał złamane odnóża skoczne, zresztą nie próbował skakać. Potem sobie odfrunął.