Pierwszą rzeczą, jaką zastanawia tuż po znalezieniu tego pluskwiaka w atlasie owadów, to jego nazwa. Tą gatunkową można jeszcze zrozumieć… w końcu jedno spojrzenie na jego oblicze i już można się wzdrygnąć. Bardziej zastanawiający wydaje się być jednak pierwszy człon nazwy.
Czyżby ten pluskwiak faktycznie wtykał swój „nos” (oczywiście w przenośni, chyba, że zamienimy te słówko na „czułki”) tam, gdzie nie trzeba? A może osoba, która stworzyła tę nazwę dojrzała w jego kształtach coś, co skojarzyło jej się z jakąś wtyczką? Cóż… myślę, że każdy sam może spróbować odpowiedzieć sobie na to pytanie. Jego polska nazwa jest dość oryginalna, ale to nic w porównaniu z angielskim odpowiednikiem. Wtyka, oraz innych przedstawicieli rodziny wtykowatych (Coreidae), określa się bowiem jako „squash bug” co można by przetłumaczyć jako „zmiażdżony…” lub też „rozgnieciony pluskwiak.” Jak by nie patrzeć, faktycznie można odnieść wrażenie, że wygląda jak by ktoś go rozpłaszczył, więc ta… niekonwencjonalna nazwa, zdaje się mieć swoje uzasadnienie. Okazuje się jednak, że geneza angielskiej nazwy wtyka jest zupełnie inna! Jak słusznie zauważyła jedna z czytelniczek mojego bloga, „squash” oznacza również… dynię. Cóż… człek się przyzwyczaił, że dynia to „pumpkin,” a tu proszę, za oceanem mają inne zdanie na ten temat.
Abstrahując jednak od językowych zawiłości, rodzi się nam pytanie, co wtyki mają wspólnego z dyniami? Nasze niezbyt wiele, ale niektóre amerykańskie gatunki są groźnymi szkodnikami na plantacjach dyń i stąd też wzięło się ich przezwisko.
Wygląd
Wtyki to całkiem duże pluskwiaki osiągające długość od 11 do 16 mm. Pod względem ubarwienia są najczęściej jasno- lub ciemno-brązowe. Ciała dorosłych osobników są wydłużone, o tarczowatym wyglądzie, przez co przypominają wyglądem przedstawicieli rodziny tarczówkowatych (Pentatomidae). Głowę mają stosunkowo małą, jednak znajduje się na niej pokaźna para czułek. Nie pod względem długości, lecz grubości, a trzeba przyznać, że ta jest całkiem spora, zwłaszcza w przypadku pierwszego członu każdego z nich. Przedplecze ma trapezowaty kształt, jego boczne kąty są zaś tępo zaostrzone. Odwłok posiada dość charakterystyczne, boczne rozszerzenia zwane fachowo connexivum, lub też po naszemu listewką brzeżną odwłoka (taką listewkę można znaleźć również u wielu innych pluskwiaków np. tarczówek). Wierzchnia strona odwłoka jest jaskrawo pomarańczowa, niestety widać ją dopiero gdy pluskwiak rozwinie skrzydła do lotu (a ten ostatni wychodzi mu całkiem nie najgorzej). Dla wtyków liczy się przede wszystkim to, by móc się ukryć, a ubarwienie i kształt ciała, które upodabniają je do uschniętych listków z pewnością im to ułatwiają.
Gdzie go można znaleźć?
Wtyki są szeroko rozprzestrzenione w naszym kraju. Można by wręcz rzec, że są jednymi z najpospolitszych rodzimych pluskwiaków, a na pewno najliczniejszymi spośród swojej rodziny. Można je spotkać na obrzeżach lasów, wilgotnych łąkach, ale także w naszych ogródkach. Dorosłe owady możemy obserwować właściwie przez większą część roku, od wczesnej wiosny, aż do późnej jesieni.
Tryb życia
Ten ciekawy pluskwiak większą część życia spędza na swoich ulubionych roślinach, czyli szczawiach wszelkiej maści, zarówno tych dziko rosnących, jak i tych uprawianych przez człowieka. Z nich wysysa soki i na nich też się rozmnaża. Często zresztą pojawia się masowo, co niekoniecznie musi się spodobać wielbicielom szczawiówki. Oprócz szczawi, pojawia się także na innych roślinach, np. starcach, malinach oraz jeżynach.
Wracając jednak do tego co dzieje się na szczawiach… tuż po kopulacji, samica składa na nich jajeczka, z których później wylęgają się młode osobniki. Teoretycznie powinny wyglądać jak owady dorosłe, wszak pluskwiaki przechodzą przeobrażenie niezupełne. Kiedy jednak widzi się zarówno larwy jak i imago, można odnieść wrażenie, że wcale takie podobne do siebie nie są. Te pierwsze nie posiadają bowiem skrzydeł, przez co widać cały, rozszerzony odwłok. Segmenty, z których jest zbudowany mają różną szerokość, zaś ich boki są zaokrąglone. Kiedy więc się patrzy na listewki brzeżne odwłoka, można odnieść wrażenie jak by były pofalowane. Mało tego. Przedplecze także nie wydaje się zbyt duże, zaś głowa proporcjonalnie pasuje do reszty ciała. Wszystko oczywiście się zmienia wraz z kolejnymi linieniami, jednak zanim do tego dojdzie, można mieć pewne kłopoty z zaliczeniem młodych wtyków do odpowiedniego gatunku.
Kolejne etapy rozwoju wtyka (od najmłodszej larwy, do dorosłego owada, świeżo po linieniu), pozwoliłem sobie pokazać za pomocą specjalnego zdjęcia, które stworzyłem z czterech odrębnych fotografii (obiekt na lewym, dolnym zdjęciu to oczywiście wylinka wtyka, choć na pierwszy rzut oka może wyglądać na coś niespotykanego i dziwnego). Odnośnie zimowania wtyków posiadam sprzeczne informacje, przez co nie jestem pewny, czy w stan diapauzy zapadają larwy czy też imago.
Wtyki to niewątpliwie dość ciekawe owady, zwłaszcza jeśli spojrzy się na ich wygląd. Po trosze jednak mogą budzić strach, oczywiście nieuzasadniony. Wtyki nie są bowiem groźne dla człowieka. Czasami jednak, przy masowym pojawieniu się, mogą wyrządzać szkody w uprawach szczawiu.
Galeria:
![]() |
![]() |
![]() |
rzeczywiście, dość częsty przypadek pluskwiaka. Lubi pozować i na ogół bywa dość cierpliwy, więc ja też go lubię 😉
One najbardziej lubią szczaw kędzierzawy, więc może z tego powodu rzadziej się je spotyka w ogródkach. Tego gatunku raczej się na zupę szczawiową nie uprawia. 😉
A co do nazwy „wtyk”, moim zdaniem to dlatego, że… no… że wtykają. i że wygląda to malowniczo dość. 😀
http://chwastowisko.wordpress.com/2008/08/08/wtyk-straszyk1/
Z upodobaniami wtyków różnie potrafi być. Pamiętam kiedyś w babcinym ogródku wśród buraczków, pietruszki czy marchewek, można było znaleźć szczaw uprawiany pod kątem szczawiówki i zawsze sporo wtyków na nim grasowało (choć z tego co pamiętam, zawsze były tylko dorosłe, młodych nie widywałem) 🙂 Faktycznie jednak, na kędzierzawych też potrafi ich być naprawdę bardzo dużo, co miałem okazję zaobserwować jeszcze wczoraj 🙂
Hehe, z tym „wtykaniem” to może być coś na rzeczy, choć nie one jedne potrafią się w ten sposób stykać 😀
Znany mi pluskwiak, znam takie miejsce, gdzie jest ich bardzo dużo, kiedyś się zastanawiałem, co je tam przyciąga, teraz sobie przypomniałem, że rośnie tam sporo szczawiu 🙂
W tym roku coś podobnego licznie obsiadło mi słonecznik.
Ale krzywdy że tak powiem mu nie robi więc zostawiłam w spokoju.
Zastanawiałam się tylko skąd się wzięły u mnie te stworzonka i już teraz rozumiem – szczaw.Rośnie go przed domem sporo i nawet podczas koszenia co nieco zostawiam bo nie ma to jak szczawiówka w sezonie 🙂
Bardzo przystojny. 🙂 Squash bug nie dlatego, ze zgnieciony, ale dlatego, ze lubi dynie (squash w amerykanskim angielskim). Dziekuje za polska nazwe – szkoda ze dziecko uslyszawszy angielska zgniotlo biedaka… 😉
Hm.. odnosząc się do stwierdzeniem że wtyka „nos” tam gdzie nie trzeba. Owy pluskwiak wpadł mi ciepłym wieczorem przez okno do łóżka. Moja czujna psina podbiegła i powąchała naszego gościa co po chwili za owocowało szaleńczym wycieraniem nosa w pościel. Podjęła jeszcze kilka prób powąchania owada ale każde kończyło się tym samym. Może stąd jego nazwa ?
No Właśnie,ten zapach ?? specyficzny,lecz mocny przypominający Kmin ?,piżmo ?
Fajny i rzeczowy artykuł. Od siebie dodam, że od dziecka znam go pod nazwą (nadaną przeze mnie) „śmierdziuszek”, właśnie ze względu na jego specyficzy zapach. Myślę, że nazwa wtyk wzięła się ze sposobu jego żywienia. Posiada kłująco-sscy aparat gębowy, który „wtyka” w roślinę (szczaw, maliny i jeżyny itp.), a następnie wysysa soki z tkanek. Czasami sie trafiła taka nakłuta malinka, w smaku podobna do zapachu jaki wydziela wtyk, nie polecam 😁