Często bywa tak, że rzadkich i ciekawych owadów poszukuje w bardzo odległych i trudno dostępnych miejscach, zwłaszcza tych leśnych, czy też bagiennych. W tej całej pogoni, często zapominam, że czasami wystarczy zrobić znacznie prostszą rzecz, by spotkać jakiś ciekawy gatunek. Najlepiej znaleźć jakąś nasłonecznioną polankę, porośniętą dziką roślinnością i… położyć się na kocyku. Leżąc tak sobie raz, co jakiś czas zerkałem to tu, to tam, wypatrując co ciekawszych owadów. Szybko zauważyłem, że na nogawce moich spodni pojawił się mały, ale za to nietypowo wyglądający pluskwiak. Skojarzyłem, że znam go z jednego mojego atlasu owadów. Zrobiłem więc mu kilka zdjęć i w nagrodę za cierpliwe pozowanie, pozwoliłem mu trochę posiedzieć na swoich spodniach, na których najwyraźniej bardzo dobrze się czuł. Wróciwszy do domy, odnalazłem go w „Przewodniku owady” pana Jiři Zahradníka. Niestety, okazało się, że jego opis, był dość skąpy, dlatego zmuszony byłem poszukać o nim informacji w sieci. Co najciekawsze i to nie przyniosło za sobą zbyt wielu nowych odkryć. Co więc udało mi się ustalić?
Systematyka i wygląd
Nasz bohater, czyli Geocoris grylloides należy do rodziny zwińcowatych (Lygidae), choć bywa czasami zaliczany do oddzielnej rodziny Geocoridae. W naszym kraju mamy trzech przedstawicieli tego rodzaju. Co ciekawe, w krajach anglojęzycznych, rodzaj Geocoris został ochrzczony nazwą „big-eyed bug,” co ewidentnie odnosi się do dużych, wyłupiastych oczu tych pluskwiaków. Inna angielska nazwa „circked bug” oraz nasza polska nazwa gatunkowa, odnoszą się wyłącznie do omawianego gatunku i sugerują jego podobieństwo do świerszczy.
Coś w tym zresztą jest, ponieważ jego sylwetka faktycznie przypomina trochę te prostoskrzydłe. Jest od nich jednak znacznie mniejszy. Dorosły osobnik mierzy od 4 do najwyżej 5 mm. Niemal całe jego ciało jest czarne, zaś wokół przedplecza i silnie skróconych skrzydeł znajduje się żółtawe obramowanie, które pozwala nam odróżnić ten gatunek od jego krewniaków. Brązowe są za to jego wyłupiaste oczy, które nie da się ukryć, bardzo rzucają się w oczy… ale nasze.
Gdzie go można spotkać?
Niestety, jeśli chodzi o jego rozmieszczenie w naszym kraju, to brak mi szerszych informacji na ten temat. Znacznie jaśniej wyglądają jego preferencje środowiskowe. Pluskwiak ten gustuje w nasłonecznionych terenach trawiastych, a także suchych murawach kserotermicznych. Nic więc dziwnego, że spotkałem go na swojej łączce, wszak to miejsce idealnie się nadaje na zamieszkanie przez niego.
Tryb życia
No dobrze, a co z jego biologią? Jak w ogóle żyje ten pluskwiak? Cóż, to dobre pytania, ale póki co nie udało mi się zdobyć praktycznie żadnych informacji związanych z jego trybem życia. Wiem jedynie, że rodzaj do którego należy, a więc Geocoris, jest znany z tego, że jego przedstawiciele prowadzą drapieżny tryb życia, zaś ich głównym pokarmem są drobne owady oraz roztocza. Ich pożyteczność została na tyle doceniona, że wiele gatunków żyjących w USA, jest wykorzystywana jako broń biologiczna przeciwko różnym szkodnikom. Jasno więc z tego wynika, że również nasz wyłupień świerszczowaty musi być drapieżcą, jednak ze względu na jego „wybredność” co do miejsc życia, raczej nie odgrywa aż tak pożytecznej roli, jak jego kuzyni.
co do bycia zwiedzanym przez owady podczas zażywania przyrodniczego relaksu, to masz pełną rację ;-). Nas nie tak dawno temu „atakowały” male, zielone pluskwiaczki. Zauważyłem także, że bzygi bardzo chętnie lgnąc do człowieka. Często nam lądują na dłoniach, bardzo też cenią sobie aparat fotograficzny jako lotnisko dodatkowe 😉
bardzo mnie zainteresował ten passus o broni biologicznej. Muszę poszperać w temacie.
Ciekawy pluskwiaczek i niebrzydki 🙂