Pijawka. Nie ma co ukrywać, wielu ludziom to słowo nie kojarzy się zbyt dobrze, a już tym bardziej zwierzę, które się za nim kryje. W końcu kojarzy się ono z – delikatnie mówiąc – daleko posuniętą niechęcią, żeby wręcz nie powiedzieć, że odrazą i strachem w najczystszej postaci. To pierwsze odczucie spowodowane jest tym, że jej wygląd daleki jest od estetyki, drugi natomiast związany jest ze sposobem jej odżywiania się. W końcu wiele pijawek to pasożyty, odżywiające się krwią… także ludzką. Dla wielu będzie więc pewnie dużym zaskoczeniem, że pijawka końska niema z pasożytnictwem nic wspólnego (choć jej nazwa może błędnie sugerować jej niekorzystny wpływ na zwierzęta nieparzystokopytne). Osobiście, mam do tych zwierząt bardzo pozytywny stosunek, tym bardziej, że przyjemnie mi się kojarzą z dzieciństwem. Nie tylko nie czuje wobec nich odrazy, ale nawet zdarza mi się je brać do ręki, bo choć mogą sprawiać wrażenie oślizgłych, to w rzeczywistości są bardzo przyjemne w dotyku.
Systematyka i wygląd
Pijawki podobnie jak chociażby dżdżownice, należą do typu pierścienic. I to w zasadzie tyle, co należy wiedzieć. Systematyka pijawek nie jest bowiem zbyt klarowna, zaś naukowcy, którzy zajmują się pierścienicami niekoniecznie są zgodni do ich podziału. Na pewno jednak pijawki końskie zaliczają się do grupy pijawek szczękowych (Hirudiniformes), czyli, wyposażonych w szczęki.
Długa, ciemna i pierścieniowata. Tak pokrótce można opisać jej wygląd. Wiecie jednak, że lubię się dużo rozpisywać, dlatego tak krótko zostać nie może. Zacznę może od jej wymiarów. Bardzo często pijawka końska jest uznawana za największą pijawkę w Polsce. Osiąga bowiem do 10 cm. W czasie spoczynku. Podczas poruszania się, rozciąga jednak swoje ciało na znacznie większą długość. Podobne wymiary osiąga podobna do niej pijawka lekarska (Hirudo medicinalis). Tak, ta sama, która pije krew i bywa wykorzystywana w medycynie. Obie te pijawki, można odróżnić po ubarwieniu. Grzbietowa strona pijawki końskiej jest jednolicie ciemna, bez żadnych wzorków. W przypadku pijawki lekarskiej mamy natomiast wiele czerwonawo-brązowawych pasków, biegnących wzdłuż całego wierzchu jej ciała. Jeśli chodzi o spód ciała, to u pijawki końskiej jest on znacznie jaśniejszy niż wierzch, bo najczęściej żółto-szary.
Pijawki znane są z tego, że potrafią się przyssać. Nasza bohaterka także. Z tyłu ciała posiada dużą przyssawkę, dzięki której bez większych problemów przyczepia się do kamieni, zatopionych konarów, podłoża lub do naszej ręki, jeśli postanowimy ją złapać. Takie przyssanie się nie jest może zbyt przyjemne, ale też nie stanowi żadnego zagrożenia. Jeśli jednak chcemy ją odczepić, trzeba się wspomóc drugą ręką inaczej nie spadnie z niej, nawet jeśli będziemy energicznie potrząsać ręką. Chyba, że sama zechce z niej sobie pójść, wówczas po prostu się „odessie” i wówczas może nawet zlecieć na ziemię. Z przodu ciała, także mamy przyssawkę, która otacza znajdujące się pośrodku szczęki. Dzięki ich pomocy bardzo sprawnie rozcina ciała swych ofiar. Na nasze szczęście, ta przyssawka jest bardzo mała, a same szczęki zbyt słabe, by zrobiły krzywdę człowiekowi lub jakiemuś dużemu zwierzęciu. Na przodzie znajduje się też pięć par prostych oczu. Przydają się one głównie do wychwytywaniu różnic w natężeniu światła.
Gdzie ją można spotkać?
Szeroko rozprzestrzeniona w całej Polsce. Pijawka końska zamieszkuje praktycznie każdy typ środowiska słodkowodnego. Można ją spotkać zarówno nad brzegami małych strumieni, dużych, wolno płynących rzek, stawów, rozlewisk oraz jezior różnej wielkości. Nie zawsze jednak widzi się ją w wodzie, często bowiem przebywa na lądzie w pobliżu linii brzegowej, zwłaszcza jeśli podłoże jest mocno wilgotne.
Tryb życia
Nie da się ukryć, pijawka końska to wyjątkowo żarłoczne stworzenie, spędzające większość czasu na poszukiwaniu potencjalnej zdobyczy. Może i nie jest pasożytem, tak jak pijawka lekarska, ale za to jest sprawnym drapieżnikiem. Jej ofiarą padają głównie inne wodne bezkręgowce, takie jak ślimaki, pierścienice czy larwy owadów. Rzadko atakuje kijanki lub narybek, a jeśli już jej się zdarzy, to decyduje się głównie na osobniki osłabione, chore i umierające. Jeśli więc ktoś ma oczko wodne z rybkami, to absolutnie nie musi się jej obawiać. Zresztą, pijawki same stanowią pokarm wielu dużych ryb. Wędkarze o tym dobrze wiedzą, dlatego czasami pijawki bywają wykorzystywane jako przynęty i to często naprawdę, bardzo skuteczne. Wracając jeszcze do odżywiania się, to może się zdarzyć, że przez dłuższy czas, pijawce nie uda się znaleźć niczego do upolowania. To jej jednak zbytnio nie przeszkadza, gdyż potrafi wytrzymać bez posiłku nawet 7 miesięcy!
Na swoje ofiary, pijawka poluje w wodzie i trzeba przyznać, jest świetnym pływakiem. Sporą część swojego życia spędzają jednak na lądzie, na którym również całkiem nieźle się poruszają. Wygląda w ten sposób, że pijawka najpierw odrywa przyssawkę gębową od podłoża, po czym rozciąga się i kieruje przód ciała do przodu. Po tej czynności, odrywa tylną przyssawkę i umieszcza ją tuż obok przedniej, wyciągając przy tym całe ciało ku górze. Później zaś, może znów wyciągnąć przednią część do przodu i wykonać kolejny „krok” na przód. Pijawce jednak nie zawsze chce się tak bardzo gimnastykować, dlatego często ogranicza swoje ruchy do wykonania skurczu mięśni w środkowej części ciała i przesunięcia tylnego fragmentu do przodu, czyli innymi słowy do „klasycznego” pełźnięcia.
Dobrze, przejdźmy teraz do rozmnażania się. Podobnie jak u ślimaków, pijawki są obojnakami, co oznacza, że każdy osobnik jest hermafrodytą (czyli posiada zarówno męskie jak i żeńskie narządy rozrodcze). By móc się jednak rozmnożyć, dwa osobniki muszą się ze sobą spotkać i wymienić nasieniem, co oczywiście oznacza kopulację. W czasie jej trwania, osobniki są ze sobą złączone dzięki wydzielinie gruczołów siodełka. To ostatnie jest niczym innym, jak 9, 10 i 11 segmentem, które w czasie kopulacji nabrzmiewają, tworząc tym samym specyficzne zgrubienie skórne. Po kopulacji oba osobniki rozdzielają się. Samiczka zajmuje się składaniem kokonów jajowych, które umieszcza w wilgotnej glebie, tuż przy zbiornikach wodnych. U wielu gatunków pijawek, samice opiekują się nimi, jednak końskie w ogóle nie zaprzątają sobie tym głów (o ile można tak o nich powiedzieć) i pozostawiają je samym sobie. Po jakimś miesiącu, młode pijawki opuszczają kokony. Wyglądają wówczas niczym miniaturki dorosłych a ich aparaty gębowe są na tyle duże, że mogą samodzielnie polować na drobne bezkręgowce. Zimę natomiast spędzają ukryte pośród osadów dennych zbiorników wodnych (przynajmniej tak podaje Wikipedia).
hehe, fajny wpis 😉
potrafisz zaskoczyć, nie ma to tamto… o fotografowaniu pijawki bym nie pomyślał, a tu proszę, taki sympatyczny post…
A widzisz, czasem warto się zainteresować pozornie „nieciekawymi” stworzeniami i zrobić im kilka fotek 😀 Swoją drogą, na drugi rok pomyśle o artykule na temat pijawki lekarskiej, bo wiem, gdzie u mnie w okolicy żyją, muszę im tylko jakieś foty porobić 😀
Super opis. Właśnie dziś spotkałam to stworzenie na mojej działce. Pierwszy raz widziałam takie coś. Przeniosłam na trawę, bo pełzała po płytach. Mam oczko i własnie w stronę oczka pełzła.
Przeczytałam z zafascynowaniem. 🙂
Ale nie, jednak wciąż wolałabym się z nią nie spotkać. 😉
No nie napiszę, że ładna 🙂
Jednak bardzo ciekawe stworzenie 🙂
Lubię wpis, ale paskudy nie lubię… 😦 Ach ta przyroda, nigdy nie zostawia nas w stanie obojętności.
Nie ma możliwości żebym polubiła, tak jak kleszczy, nie i koniec, jak coś z natury dąży do naruszenia ciągłości moich tkanek to się nie polubimy :p
Chyba niedokładnie przeczytałaś to co napisałem, bo nic nie wspominałem o tym, by moja pijawka cokolwiek naruszała człowiekowi 😉
Byłam z córką i wnuczką na miejskim kąpielisku /ludzi mnóstwo;woda czysta😌 chlorkiem śmierdząca Wróciłam niedawno z włóczęgi spod granicy białoruskiej W jeziorkach mnóstwo chruścików i pijawki Tatuś zdejmując małemu synkowi podsumował Pani gdyby tu była brudna woda to robaki by pozdychały one tylko czyste lubią I jak nie kochać takich miejsc😊 Pozdrawiam
Ja bardzo lubię pijawki, jeszcze dzisiaj złapałem 2 do hodowli☺