Ślimaki z reguły nie mają dobrej opinii wśród ludzi. Zwłaszcza te nagie. Podłużne, oślizgłe… wielu ludziom aż na samą myśl robi się nie dobrze. A pomrowy to już w ogóle. Nie dość, że ich wygląd – delikatnie mówiąc – jest nieatrakcyjny, to jeszcze potrafią wyrządzać niemałe szkody w ogródkach czy na działkach. We znaki szczególnie mocno dają się pomrowy wielkie (Limax maximum) i pomrowiki plamiste (Deroceras reticulatum). Ciężko więc uwierzyć, by w tym gronie znalazł się gatunek, który zamiast szkodzić, przynosiłby jakiś pożytek. A jednak. Nasz bohater, czyli pomrów czarniawy, właśnie może przynosić wiele korzyści. Nam raczej trudno je dostrzec, ponieważ najbardziej przysługuje się samej przyrodzie.
Wygląd
To co przykuwa uwagę w tym pomrowie, to jego wielkość. Bez wątpienia jest to jeden z naszych największych ślimaków (dłuższy bywa już tylko pomrów wielki). Pełznący po podłożu ślimak potrafi się rozciągnąć nawet do 20 cm (w anglojęzycznej Wikipedii podali długość 30 cm, choć może być ona przesadzona). Jeśli chodzi o jego ubarwienie, to jest ono najczęściej jednorodne – szare, kawowe, granatowo-czarne, lub zwyczajnie czarne. Jego płaszcz jest zazwyczaj pozbawiony wszelkich plamek (w przeciwieństwie do pomrowa wielkiego), zaś na reszcie ciała często zdarzają się czarne cętki i pasy. Generalnie więc, ubarwienie tego ślimaka bywa dość zmienne. Jego podeszwa jest czarno-biała, co jest kolejną różnicą pomiędzy nim, a pomrowem wielkim (którego podeszwa jest jednobarwna). Wzdłuż ciała pomrowa czarniawego ciągnie się wyraźny, jasny kil, który jednak nie sięga do płaszcza. Przy okazji warto wspomnieć o muszli pomrowa, a raczej jej braku. Chociaż w sumie z tym brakiem, to też tak nie do końca. Gdybym napisał, że nie ma jej w ogóle… to musiałbym skłamać. Bliższe prawdy jest stwierdzenie, że muszlę ma, tylko… zredukowaną. Okazuje się bowiem, że pomrowy posiadają ją w formie cienkiej, wapiennej płytki, która jest okryta płaszczem (jego zagięcia zrosły się w linii środkowej, ponad tą płytką). Warto też zwrócić uwagę na ich otwór oddechowy. Jest on stosunkowo mały i położony w tylnej części płaszcza. U śliników natomiast leży z przodu, jest także większy i znacznie bardziej widoczny.
Ciekawostką są z pewnością narządy zmysłów tych ślimaków. Ich skóra jest światłoczuła, a na dodatek może odbierać bodźce chemiczne dzięki czemu są wstanie rozpoznać, czy środowisko wokół nich ma odczyn kwaśny, czy jednak zasadowy. Na przodzie głowy znajdują się dwie pary czułków. Najmniejsza z nich, znajdująca się przy samej ziemi i pełni rolę narządów dotyku. Dzięki nim mogą badać znajdujący się wokół nich teren lub potencjalny pokarm. Na większej parze czułków znajdują się oczy. Pomrowy nie używają ich jednak do widzenia, gdyż ich budowa jest zbyt prosta, by mogły wytwarzać obraz. Służą natomiast do odbierania różnic w natężeniu światła (dzięki nim wiedzą, czy dane miejsce jest zacienione, czy nie).
Gdzie go można spotkać?
Zacznę od tego, że pomrów czarniawy nie jest naszym rodzimym gatunkiem. Do Polski został zawleczony w XVII w. Od tamtej pory całkiem nieźle się zaaklimatyzował i obecnie jest jednym z najpospolitszych przedstawicieli swego rodzaju. Spotyka się głównie w lasach liściastych oraz mieszanych, zwłaszcza tych wilgotnych. Rzadko natomiast pojawia się w parkach czy ogrodach (tam zdecydowanie częściej pojawiają się pomrowy, o których wspomniałem na wstępie).
Tryb życia
Ślimaki znane są ogrodnikom ze swych zamiłowań do roślin i ich obgryzania. Pomrów czarniawy także korzysta z tego pokarmu, ale tylko okazjonalnie. Można powiedzieć, że gdy natknie się na jakąś roślinę, która mu „zasmakuje” to przy okazji może coś tam sobie skubnąć. To jednak rzadkie przypadki. Znacznie bardziej interesują go inne źródła pokarmu. Np. grzyby. Szczególnie takie, które już zostały w jakiś sposób uszkodzone. Nie jest jednak wybredny. Pożera zarówno grzyby jadalne dla człowieka, jak również te trujące. Prócz nich, zjada także glony, porosty oraz martwą materię organiczną. Przy tym ostatnim objawia się jego pożyteczność. Wszelkie stworzenia, które pomagają leśnemu ekosystemowi w przywracaniu martwych szczątków organicznych do ponownego obiegu materii, są bardzo ważne, gdyż bez nich lasy nie mogłyby prawidłowo funkcjonować. Pod tym względem, pomrów dołącza do wielu innych bezkręgowców (larw owadów, skoczogonków, wijów czy dżdżownic), z pozoru mało atrakcyjnych, ale szalenie ważnych, z przyrodniczego punktu widzenia.
Przy szukaniu pokarmu, pomrowy kieruje się głównie zmysłem smaku oraz zapachu. Nie robią tego jednak przez całą dobę. Dzień spędzają najczęściej w ukryciu (do ich ulubionych kryjówek należą różne szczeliny w korze drzew, a w górach często korzystają z wnęk pomiędzy skałami). Swe żerowanie rozpoczynają w nocy i wtedy właśnie są najbardziej aktywny. Z tego powodu, można je spotkać pod wieczór, a jeszcze częściej tuż z samego rana. Niekiedy jednak, można na nie trafić również w środku dnia, kiedy to powoli, ale nieprzerwanie pełzną przed siebie po leśnej drodze. Warunek jest jeden. Musimy trafić na porę tuż po obfitych opadach deszczu. Wtedy bowiem się uaktywniają.
Pomrowy, podobnie jak inne ślimaki to hermafrodyci. Oznacza to, że każdy osobnik jest jednocześnie samcem i samicą. Haczyk tkwi jednak w tym, że jeden osobnik nie jest wstanie sam siebie zapłodnić. Dlatego tak czy siak, musi dojść do spotkania się ze sobą „samico-samca” i „samco-samicy” (lub w odwrotnej kolejność, w zależności jak kto woli). Oba osobniki wspinają się na drzewo i docierają do jakiejś ustronnej gałęzi, z której następnie zsuwają się w dół po specjalnej nici, którą tworzą z własnego śluzu. Wiszące ślimaki splatają się ze sobą, przez co dochodzi do swego rodzaju „tańca,” który trwa jakieś 40-90 min. Podczas niego, ślimaki przekazują sobie wzajemnie wypełnione nasieniem spermatofory. Gdy każdy z nich zostanie zapłodniony, rozdzielają się i rozchodzą w przeciwne strony. W okolicach lata i jesieni samice składają jaja. Jest ich od 50 do 130, zaś każde z nich ma jakieś 5 mm średnicy. „Ślimaczyca” umieszcza je wszystkie w jakimś zacisznym miejscu, a niedługo potem wylęgają się z nich młode ślimaki. Te od razu zabierają się za szukaniem pokarmu. Długo to jednak nie trwa, zima bowiem potrafi nadciągnąć bardzo szybko, a jako, że młode nie są tak „doświadczone” w szukaniu kryjówek, mróz bardzo często odgrywa ważną rolę w regulowaniu liczebność tych (i innych gatunków również) ślimaków. Na koniec dodam jeszcze, że pomrowy żyją kilka lat (coś koło 5).
Pomrowy jakie są, to są. Mimo nieciekawego wyglądu i szkodliwej działalności wielu z nich, w przypadku pomrowa czarniawego, ta opinia jest niemal zupełnie nieuzasadniona. Wręcz przeciwnie. Są to pożyteczne stworzenie, które swoją obecnością przynoszą duże korzyści zamieszkiwanym przez siebie lasom. Nam ludziom, szkody mogą wyrządzać bardzo sporadycznie (sporadycznie zdarza się to w położonych blisko lasów działkach lub ogrodach), a w porównaniu z innymi, synantropijnymi gatunkami, nasz pomrów czarniawy, pod tym względem najzwyczajniej wymięka.
Portrecik nawet sympatyczny. 😉
bardzo sympatyczny wręcz 😉
i sporo ciekawych informacji… jak do tej pory przyznam, że nie próbowałem focić ślimaczków
Łeee ochyda i szkodzi ;(
Tutaj właśnie jest napisane że jest pożyteczny anie szkodzi.
Jak już, to OHYDA, nie ochyda 😉
Dziękuję za ciekawy opis z portretem,właśnie wczoraj pierwszy raz spotkałam tego eleganta, portret wyszedł średnio, ale emocje były 🙂
Pingback: Zadomka polna (Ectobius lapponicus). – Pożyteczny karaluch. | Świat Makro.com
Opiszesz lądowe skorupiaki (stonogi)?
Tak, mam w planach taki wpis 😉
A czy sa szkodliwe dla ludzi czy mozna je dotykac i nic sie nie stanie czy przenosza jakies choroby.
Dla ludzi są niegroźne, nie przenoszą żadnych chorób 😉
Wlazł mi taki do paczki z biszkoptami i zanim się zorientowałem że tam siedzi, to zdążyłem dwa zjeść. Czy coś mi grozi? Biszkopty nie były od niego mokre, te mokre wyrzucałem sądząc, że ktoś nalał na nie wodę… Proszę o odpowiedź czy coś mi grozi 🙂
U mnie jedzą resztki kurczaka lub wieprzowe, które zostawiam zwierzętom na pożarcie zazwyczaj koło godziny 23.