Na samym początku pragnę zaznaczyć, że kilka lat temu napisałem tutaj artykuł, który przedstawiał wam dwa gatunki pluskwiaków: Arma custos oraz Pinthaeus sanguinnipes. Jako że jednak przybyło mi nowych zdjęć tego drugiego, postanowiłem przeprowadzić separację tego artykułu i rozdzielić te dwa gatunki tak, by każdy tekst opisywał tylko jednego z tych pluskwiaków.
Asopinae bez tajemnic
Zanim jednak będzie o Arma custos, najpierw pozwólcie, że napisze co nieco na temat podrodziny, do której przynależy ten pluskwiak.
Podrodzina Asopinae to swego rodzaju elita, do której zalicza się wiele rzadkich gatunków tarczówkowatych (Pentatomidae). W Polsce można spotkać ich aż 7. To mało, ale te co mamy w zupełności wystarczają, bo i też dzięki temu ich oznaczanie jest stosunkowo proste. Bądź co bądź, każdy z przedstawicieli tej rodziny wygląda tak unikatowo, że w zasadzie trzeba się bardzo postarać by pomylić je ze sobą. To co łączy ze sobą te pluskwiaki to fakt, że wszystkie są drapieżnikami. Z tego też względu, łatwo zauważyć kolejną, łączącą je rzecz, czyli ich kłująco-ssący aparat gębowy. Ten występuje u nich w formie dużej, silnie rozbudowanej kłujki, która jest bardzo gruba na całej swej długości.
Najbardziej znanymi przedstawicielami tej rodziny są u nas zbrojec dwuzębny (Picromerus bidens) oraz zawadzik leśny (Troilus luridus), oba zresztą gościły już u mnie na blogu.
Wygląd
No dobrze, przejdźmy teraz do naszej bohaterki. Wojnica drapieżna, to pluskwiak dorastający od 10 do 13 mm. Można więc o niej powiedzieć, że jest swego rodzaju średniakiem wśród tarczówkowatych. Strona grzbietowa tej tarczówki jest brązowa, szarobrązowa lub czerwonawo-brązowa. Na barwę deseniu wpływają liczne, ciemne punkty, które pokrywają jej ciało. Spód jest jaśniejszy od grzbietu, ale i na nim znajduje się wspomniane punktowanie. Z wyglądu może przypominać inne pluskwiaki, chociażby zawadzika leśnego. Na jego ciele można się jednak dopatrzyć metalicznego połysku, który jest przeciwieństwem matowej powierzchni A. custos.
Gdzie ją można spotkać?
Nasz pluskwiak to typowo leśny gatunek, spotykany głównie w lasach mieszanych oraz liściastych (choć zdarzyło mi się go znaleźć w typowo iglastej części). Najczęściej przebywa na krzewach i niższych drzewach, dlatego dość łatwo skrywa się w nich przed naszym wzrokiem. W kluczu do oznaczania tarczówkowatych jest podawany jako gatunek rzadki. Z moich obserwacji (a także kilku innych fanów owadów) wynika jednak, że z tą jego rzadkością to znów tak bez przesady, a bywają nawet miejsca, gdzie potrafi być stosunkowo liczna, tylko ze względu na dość skryty tryb życia nieczęsto się ją znajduje.
Tryb życia
Jak na przedstawiciela Asopinae przystało, Arma custos to typowy drapieżnik. Jej łupem padają różne owady, szczególnie chrząszcze, ale także inne pluskwiaki oraz gąsienice. Niestraszne jej przy tym nawet ich grube, chitynowe pancerze (bywa też, że potrafi zaatakować nawet większego owada niż ona sama). Kiedy wojnica wypatrzy swoją ofiarę, wykorzystuje swoją masywną kłujkę, by wbić się w nią i wyssać z niej co tylko się da. Nie jest przy tym płochliwa, dlatego bardzo przyjemnie się ją obserwuje. Dorosłe owady pojawiają się wiosną i można je obserwować gdzieś tak do sierpnia. W tym miesiącu zresztą pojawia się jej kolejne pokolenie. „Świeże” pluskwiaki można wtedy obserwować nawet do późnej jesieni. Po niej to zimują ukryte w ściółce leśnej oraz w szczelinach kory. Larwy Arma custos, tak samo jak osobniki dorosłe prowadzą drapieżny tryb życia.
Wiem, niezbyt dużo o niej napisałem, ale i nie jest to też jakoś szczególnie popularny pluskwiak, dlatego mogę się z wami podzielić jedynie niedużą częścią wiedzy, którą posiadam na jej temat.
arma custos wydaje mi się dość powszechny, muszę pogrzebać w zdjęciach ale sądzę, że dość często go spotykam i na ogół nawet nie fotografuję ;-). Widuję go pośród traw i niskich krzaków – o ile to ten sam. Będę musiał przypatrzeć się rzeczy detalicznie 😉
Założę się, że widujesz pospolite borczyńce. 🙂 Patrz na czułki, one mają je ciemne. A poza tym bywają dość różnie ubarwione.
czułków właśnie nie kojarzę ;-(. Ale z tego co pamiętam, to borczyńce mają chyba jaśniejszy ten pasek na obrzeżu, a arma custos ma zebrowany. Nie wiem czy to różnica realna czy mi się przywidziało 😉
Przywidziało. 😉 One wszystkie mają takie.
Zdecydowanie Arma Custos wcale nie wydaje mi się tak rzadki. Tu na Podkarpaciu od dziecka zapadł mi w pamięć i widuję go co roku. Dopiero dzięki temu wpisowi dowiedziałem się o nim co nieco, za co dziękuję. Był dla mnie tak powszechny (zawsze na krzakach malin jest go sporo), że jest dla mnie nieodłącznym elementem wspomnień letnich upałów 🙂
Pingback: Pinthaeus sanguinipes. – Cichy zabójca gąsienic. | Świat Makro.com
A u mnie w Bawarii pelno tego w mieszkaniu na sam koniec lata…czy sa grozne dla czlowieka?