Płoszczyca szara. Jak można by opisać tego pluskwiaka w kilku słowach? Otóż na pierwszy rzut oka, wygląda jak skrzyżowanie skorpiona z uschniętym liściem. Mimo to, jest stuprocentowym owadem. Żyje w wodzie, ale pływanie dla niej, to prawdziwa droga przez męki. Jest za to sprawnym drapieżnikiem, tyle tylko, że bardzo powolnym, wręcz flegmatycznym. Posiada skrzydła, jednak tylko nielicznym osobnikom dane jest latać. Mimo tego wszystkiego, płoszczyca to zdecydowanie bardzo ciekawy owad i warto go bliżej poznać.
Systematyka i wygląd
O systematyce będzie krótko. Płoszczyca należy do rodziny płoszczycowatych (Nepidae), która w naszym kraju liczy zaledwie dwa gatunki. Oprócz naszej bohaterki, jest jeszcze topielnica (Ranatra linearis), długi, „patyczakowaty” pluskwiak, który dorasta nawet do 8 cm (przy czym połowę jej długości stanowi rurka oddechowa). Płoszczyca jest tak charakterystyczna, że nie da jej się pomylić z żadnym innym owadem.
Pod względem wielkości, płoszczyca, jest drugim co do wielkości krajowym pluskwiakiem Długość jej ciała może przekraczać 2 cm, a do tego dochodzi jeszcze rurka oddechowa, która może ją „wydłużyć” o 5-10 mm.
Wygląd płoszczycy, raczej nie zachęca do bliższych kontaktów z nią. Jej malutka główka, na której znajdują się oczy, silnie skrócone czułki oraz bardzo mocna kłujka, osadzona jest pomiędzy pierwszą parą odnóży, które w wyniku ewolucji uległy poważnej modyfikacji. Nie służą do chodzenia, lecz podobnie, jak u modliszki (z tą różniąc, że u tej ostatniej, na pierwszej parze nóg, występuje także stopa, oraz pazurki, a więc może je wykorzystywać do chodzenia) stały się odnóżami chwytnymi, za pomocą których jest wstanie łapać zdobycz. Pozostałe dwie pary nóg są typowymi odnóżami krocznymi. Nie są więc zbyt przydatne przy pływaniu, za to sprawdzają się przy spacerach po dnie wody. Reszta jej ciała jest silnie spłaszczona, a do tego rozszerzona. Łącząc taki wygląd, z brązowym ubarwieniem, otrzymujemy idealny przykład mimetyzmu, w którym to upodabnia się do opadłego na dno liścia.
Na zakończenie, warto zerknąć na tylną część ciała. Wprawdzie, oglądanie owadzich „zadków” mało kiedy jest przyjemne, ale w tym wypadku jest to istotne, jeśli chcemy się dowiedzieć, jak płoszczyca zdołała się przystosować do wodnego trybu życia. Tam bowiem, znajduje się specjalna rurka, służąca do oddychania. Kiedy płoszczyca znajduje się w wodzie, wystawia koniuszek rurki ponad błonę powierzchniową wody i dzięki temu jest wstanie oddychać. Dodatkowo, taka rurka zwiększa zdolności kamuflujące, gdyż wygląda zupełnie, jak „ogonek” listka.
Gdzie ją można spotkać?
W zasadzie płoszczycę można znaleźć w każdym typie zbiornika wodnego. Może to być przybrzeżna część jeziora, stawu, rozlewiska, czy wolno płynącej rzeki. Ze względu na to, że kiepsko pływa, zmuszona jest trzymać się blisko powierzchni wody, tak by nie musiała co chwila podpływać w celu zaczerpnięcia powietrza. Dlatego właśnie upodobała sobie płytkie brzegi wód. Mimo że płoszczyca występuje w całym kraju, a do tego jest dość pospolita, to znów nie tak łatwo ją wypatrzeć, szczególnie, kiedy kryje się wśród wszystkiego, co znajduje się na dnie zbiornika wodnego. Nie każdy ma więc tyle szczęścia, by móc ja zaobserwować.
Tryb życia
Płoszczyca spędza swój czas, wolno krocząc po dnie lub czając się pośród wodnych roślin. Ze względu na taki sposób bycia, nie ma co myśleć o aktywnym polowaniu, dlatego zmuszona jest do ataku z zaskoczenia. Jej łupem padają inne wodne stworzenia i jak się okazuje, często bywają równie groźne co sama płoszczyca. Pluskwiak ten bez problemu radzi sobie z larwami ważek, wodnych chrząszczy, czy też pająkami. Jak by tego było mało, płoszczyca jest wstanie porwać się na drobne kręgowce, takie jak kijanki czy narybek.
W jaki sposób udaje się jej jednak złowić nawet taką dużą zdobycz? Dużą rolę odgrywają tutaj silne, chwytne odnóża. Raz złapanej ofiary, płoszczyca tak łatwo nie wypuszcza, chyba, że już wyssaną, po której został jedynie pusty oskórek. Oprócz nich, płoszczyca, dysponuje także tajną bronią. Jadem. Tak, podobieństwo ze skorpionem – wbrew pozorom – może wiązać się nie tylko z wyglądem, ale także z tym, że oba te stworzenia są jadowite. Oczywiście jad płoszczycy nie jest zawarty w kolcu jadowym, lecz w kłująco-ssącym aparacie gębowym. Kiedy zdobycz zostanie przez nią schwytana, natychmiast zatapia w jej ciele kłujkę i wpuszcza go do jej wnętrza. Jak działa taka trucizna? Na pewno zabija zdobycz, ale sam jad, nie został póki co poznany i jak na razie pozostaje nieznaną substancją (jeśli wierzyć „Tajemnicom Polskiej Przyrody,” gdzie zostało to ładnie napisane).
Wiele osób, czytając o jadzie, zaczyna się zastanawiać, czy może być groźny także dla ludzi? Płoszczyca znana jest z tego, że potrafi ukąsić i to bardzo boleśnie. Do takiego zdarzenia, może dojść głównie wtedy, gdy pluskwiak zostanie przypadkowo nadepnięty podczas brodzenia boso po dnie zbiornika wodnego w którym żyje. Także złapanie jej w nieodpowiedni sposób, może skutkować ukąszeniem, jednak płoszczyca z natury jest bardzo spokojnym i pokojowo nastawionym stworzeniem, więc nie ma powodów by się jej obawiać. A propos łapania płoszczycy w rękę. Jeśli chwycimy ją za tylną część ciała lub za rurkę oddechową, płoszczyca nie tylko nas nie ukąsi, ale zaobserwujemy bardzo ciekawą rzecz. Otóż, korzysta ona również z innego mechanizmu obronnego, polegającemu na całkowitym zastygnięciu w bezruchu. W ten sposób, płoszczyca liczy na to, że drapieżnik uzna ją za martwą i przestanie się nią interesować.
Na początku, artykułu stwierdziłem, że tylko niektóre płoszczyce potrafią latać. Większość z nich ma wprawdzie dobrze wykształcone skrzydła, jednak ich mięśnie są uwstecznione, przez co nie potrafią nimi poruszać. Istnieją jednak również takie osobniki, którym fruwanie wychodzi całkiem dobrze. Ba, sam niejednokrotnie miałem okazje obserwować latające płoszczyce. Takie zjawisko nazywa się fachowo polimorfizmem i jest ono dość powszechne, także wśród wielu innych pluskwiaków. Przy okazji, podczas lotu, płoszczyca odsłania wierzchnią stronę odwłoka, która w przeciwieństwie do reszty ciała, ma bardzo ładne, pomarańczowe ubarwienie.
No dobrze, myślę, że czas najwyższy przejść do rozmnażania. W sumie, nie będę musiał się o tym za dużo rozpisywać. Płoszczyce odbywają kopulację na wiosnę, mniej więcej w okolicach kwietnia i maja. Po jej zakończeniu, samica – kiedy tylko nadejdzie noc – zabiera się za składanie jajeczek, które umieszcza na łodygach i liściach wodnych roślin. Tutaj się chwilę zatrzymamy, ponieważ takie jaja są bardzo ciekawie zbudowane. W ciągu swojego życia, może ich złożyć do 30 sztuk. Każde z nich, zaopatrzone jest w siedem, długich przydatków, które mają za zadanie doprowadzać tlen do rozwijających się w nich zarodków. Kiedy nadchodzi odpowiedni czas, wylęgają się z nich młode płoszczyce. Z wyglądu, przypominają swoich rodziców, jednak w przeciwieństwie do nich, są bardziej szerokie niż podłużne, a jak by tego było mało, ich rurka oddechowa jest bardzo krótka. Przez to właśnie, są zmuszone do przebywania na roślinach, które znajdują się niemal przy samej tafli wodnej. Na nich też, podobnie jak imago, czatują na drobne, wodne organizmy. Bywają wówczas bardzo pożyteczne, gdyż ich ofiarami padają chociażby larwy komarów. Po siedmiu tygodniach stają się dorosłe i w tym ostatnim już dla nich stadium rozwoju, zimują. Warto zaznaczyć, że płoszczyce dożywają dwóch lat, więc całkiem sporo, jak na pluskwiaki rzecz jasna.
a to ci gatunek… kolejny cudak 😉
masz szczęście do takich niezwykłych okazów…
Ciekawe stworzenie, jak będę nad jakimś stawem, to się za płoszycą rozejrzę 🙂
Przypomniałeś mi dlaczego nie lubię płoszczyc, dziadek mnie w dzieciństwie przestrzegał przed ich bolesnymi ugryzieniami, jak widać nie bez słuszności 🙂
Gryźć, gryzą, ale na szczęście nie są agresywne, więc obserwować je warto, bo mają w sobie nutkę tajemniczości i mogą zaciekawić 🙂
Hej! Dzięki za ten artykuł, właśnie szukałam informacji o tym zwierzaku. Zdziwiłam się, że jest wodny, bo kilka dni temu spotkałam go na piaszczystej leśnej drodze, ok. kilometra od najbliższej wody. Wydawał się zupełnie tym nie przejmować i wytrwale maszerował. Może była to jedna z latających płoszczyc i pofrunęła za daleko? W każdym razie dobrze, że zdecydowałam się jej nie dotykać, skoro potrafi dziabnąć 🙂 Pozdrawiam.
Czasami spotykam, latające, wodne pluskwiaki na leśnych drogach, w tym również płoszczyce. Możliwe, że po prostu chciała skorzystać z jakiejś leśnej kałuży, a kiedy ta wyschła, zdecydowała się na marsz po drodze i dlatego tam się znalazła. Spokojnie, nawet jakbyś ją dotknęła, to jeśli byś jej nie przygniotła, to raczej mało prawdopodobne, by ukąsiła, mimo wszystko to bardzo łagodne stworzonko 😉
EJ nie zeby cos ale macie jakas manie z tymi buzkami
W tekście żadnej buźki nie dawałem… a że są w komentarzach… tak to już z nimi w necie jest, więc nie ma co marudzić na nie 😉
No ciekawy ciekawy a bardziej ciekawe jest to dlaczego ja mam tak na nazwisko 😛 😀 to mnie teraz zastanawia