Nie od dziś wiadomo, że owady posiadły umiejętności, o których my możemy jedynie pomarzyć. Latanie, widzenie w ultrafiolecie, czy umiejętność podnoszenia ogromnych ciężarów to tylko niektóre z nich. W dzisiejszych czasach, czynności te, często umożliwia nam technika, lecz mimo jej ogromnego rozwoju, do tej pory nie udało się stworzyć czegoś, co pozwoliłoby nam… chodzić po wodzie! Potrafimy pływać po niej statkami i łodziami, a nawet szusować na nartach wodnych, jednak umiejętność chodzenia po niej swobodnym krokiem, dalej pozostaje jedynie w sferze fantazji, gdyż jak dotąd nikomu w historii (no, może poza jednym przypadkiem, z którym możemy się spotkać czytając Nowy Testament) ta sztuka się nie udała.
Z zazdrością pozostaje więc jedynie patrzeć, jak niektóre gatunki owadów z powodzeniem kroczą przed siebie po cienkiej tafli wody, bez obaw, że pójdą na dno niczym kamień. Wszyscy na pewno znamy nartniki (Gerridaea), a w każdym razie kojarzymy, że po wodzie pływają jakieś ciemne, długonogie insekty. To właśnie one są przytaczane jako najlepszy przykład na poruszanie się po powierzchni wody. To wciąż nie jest jednak chodzenie po niej, lecz raczej… ślizganie się. By jednak znaleźć autentyczny przykład owada, chodzącego po niej, nie trzeba daleko odchodzić od nartników, ponieważ wiele takich przykładów znajdziemy właśnie wśród pluskwiaków różnoskrzydłych. Nas interesuje jeden… a w sumie to dwa i o nich właśnie za chwile opowiem.
Poślizg x 2
Poślizg to niezwykły owad. Jego ciało jest niczym malutki, cienki patyczek, z którego wyrastają długie i jeszcze cieńsze od ciała odnóża, a z głowy równie cienkie czułki. W Polsce żyją jednak dwa gatunki, należące do tego rodzaju, a odróżnienie ich, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wcale nie jest takie proste. Najbardziej znanym przedstawicielem jest poślizg wysmukły (Hydrometra stagnorum), którego możemy powszechnie spotkać w całej Polsce, choć znacznie częściej widuje się go w południowej, oraz środkowej części. Drugi gatunek, to opisywany przeze mnie poślizg żółtaczek (Hydrometra gracilenta), który także występuje w całej Polsce, ale w odróżnieniu od poślizga wysmukłego, znacznie bardziej upodobał sobie rejony północne oraz środkowe. Oba gatunki różnią się m.in. wielkością oraz ubarwieniem.
Pierwszy jest nieco większy i osiąga od 8,5 do 12 mm. Ponadto, jego ciało, ma znacznie ciemniejszy odcień. Drugi gatunek, mierzy od 7 do 9 mm, zaś jego ciało jest jaśniejsze, bardziej brązowawe. Wielkość i ubarwienie to oczywiście nie wszystko, znacznie ważniejsza cecha to ich głowy, oraz znajdujące się na niej oczy. W przypadku poślizga wysmukłego, szczytowa część głowy, czyli ten kawałek, który znajduje się przed oczami, jest dwukrotnie dłuższy, niż fragment zaczynający się od nasady, a kończący się na oczach. Jeśli chodzi o H. gracilenta, szczytowa część głowy, także jest dłuższa niż kawałek za oczami, jednak różnica ta jest znacznie mniejsza i wynosi około półtora długości części zaczynającej się od nasady. Na oko nie jest łatwo dostrzec tą różnice, jednak jeśli mamy zdjęcie, możemy się wspomóc linijką i zmierzyć sobie te długości.
Na koniec wspomnę o skrzydłach poślizga, a raczej ich braku. U tych pluskwiaków są najczęściej uwstecznione, jednak czasami trafiają się również osobniki uskrzydlone (zwłaszcza samice). Zjawisko to nazywa się polimorfizmem i można je zaobserwować u wielu innych wodnych pluskwiaków, np. nartników ale także płoszczycy szarej (Nepa cinerea) czy żyrytwy pluskwowatej (Ilycoris cimicoides) (u dwóch ostatnich, pierwsza para skrzydeł jest dobrze wykształcona, tylna zaś uwsteczniona, jednak trafiają się także osobniki, u których obie pary są dobrze rozwinięte).
Jak poślizgi chodzą po wodzie?
To jest bardzo dobre pytanie, a odpowiedź na nie, pozwoli nam odkryć nie tylko tajniki chodzenia po wodzie w wykonaniu poślizga, ale ogólnie wszystkich owadów, oraz pajęczaków (wiele pająków też to potrafi). Za nim to jednak nastąpi, czas na małą lekcje fizyki. Owady poruszające się po wodzie, wykorzystują do tego celu napięcie powierzchniowe, czyli zjawisko fizyczne, występujące na styku powierzchni cieczy z ciałem stałym, gazowym lub inna cieczą. Nas interesuje styk cieczy, konkretnie rzecz biorąc wody, z gazem, czyli powietrzem. Dzięki temu zjawisku, powierzchnia ta, zachowuje się jak sprężysta błona. Duże przedmioty, a także zwierzęta (no i oczywiście ludzie), dysponują znacznie większym ciężarem, niż siła napięcia powierzchniowego. W efekcie tego, przez zbyt dużą wagę, nie jest nam dane chodzić po wodzie. Owady natomiast są bardzo lekkie, dlatego potrafią utrzymywać się na wodzie. Poślizg, dzięki swej lekkości, delikatnie stawia swoje odnóża na błonie powierzchniowej, bez obaw, że zacznie się topić.
Swoją drogą, takie chodzenie po wodzie jest dość ciekawe. Wygląda ono tak, jak by pluskwiak kroczył po gęstym, ale też lepkim podłożu, przez co wygląda to dosyć nieporadnie. Mała masa ciała to jednak nie wszystko. Istotne jest także to, by nie nasiąknąć wodą i przy okazji jej ciężaru nie pójść na dno. Dlatego też, spód ciała poślizgów, pokryty jest gęstym, niezwilżającym się meszkiem, który skutecznie chroni je przed zamoczeniem.
Tryb życia
Poślizgi nie są typowymi, wodnymi owadami… można raczej rzec, że są półwodne. Ich życie toczy się na granicy wody oraz lądu i to nie tylko dla tego, że poruszają się „po,” a nie „w” wodzie. Pluskwiaki te, trzymają się bowiem brzegu jeziora, stawu, lub też wolno płynącej rzeki, które wybrały sobie na miejsce życia. Za dnia, kryją się po suchej stronie, ukryte gdzieś pośród roślinności (często korzystają z pływającej po powierzchni rzęsy wodnej), jak również leżących nad brzegiem kawałków drewna, oraz korzeni. Zdecydowanie bardziej uaktywniają się, gdy robi się późno, a już całkiem żwawe stają się o zmierzchu. Wtedy właśnie wychodzą na wodę i zaczynają polować.
Niech was nie zwiedzie ich delikatny wygląd ani powolne poruszanie się. Mimo, że na takie nie wyglądają, poślizgi to drapieżniki (choć częściowo także padlinożercy). Ich głównym celem ataku, są drobne owady, które w wyniku nieszczęśliwego wypadku, znalazły się na powierzchni wody. Dla tych pluskwiaków bez znaczenia jest, czy topiący się owad, jest jeszcze żywy, czy już wyzionął ducha. Podchodzą do niego ostrożnie i wbijają w niego swe kłujki, by wysysać z wnętrza ciała wszelkie płynne substancje. Nie bez powodu, użyłem liczby mnogiej, poślizgi, żyją bowiem w niewielkich grupkach i często zdarza im się, atakować zdobycz razem (podobnie bywa z nartnikami). To jednak nie wszystko. Poślizgi atakują także pełnoprawnych mieszkańców wody, np. rozwielitki, larwy komarów bądź skoczogonki i niejednokrotnie udaje im się poradzić z żwawą zdobyczą.
Do kopulacji dochodzi w ciągu lata. Po jej zakończeniu, samica składa pojedynczo, długie, wrzecionowate jajeczka, osadzone na krótkim trzonku, w sposób prostopadły do podłoża. Spokojnie przyczepia je do pływających na wodzie roślin lub tych rosnących przy brzegu, by następnie zostawić je samym sobie. Młode poślizgi początkowo nie wyglądają tak jak dorosłe. Są jasnożółte, zaś ich nogi, nie są aż tak długie i cienkie (choć nie można powiedzieć, że są też krótkie), a ich ciała mają bardziej krępą budowę. Szybko jednak dorastają (ich rozwój trwa około miesiąca), zaś na jesień pojawiają się dorosłe osobniki, które następnie zimują, ukryte na brzegu, pośród kamieni, oraz opadłych liści.
niesamowite stwory… i rzeczywiście, niezwykle frapująca jest umiejętność biegania po wodzie.
a z tym przypadkiem testamentowym to jest taki dowcip, w którym J. odwraca się do tonącego ucznia i krzycy: „po palach, idioto, po palach” 😉
No, ciekawy stwór, aż musze dokłądniej przyjrzeć sie powierzchni stawu 😉
Świetny jest, aż żal, że nigdy takiego nie widziałam i pewnie nie zobaczę.
sUPER:)