Owady to zdecydowanie moje ulubione zwierzęta i to właśnie one królują na moim blogu. Nie oznacza to jednak, że nie zwracam uwagi na większe zwierzęta. Wręcz przeciwnie. Gdy uganiam się po lasach za kolejnymi motylami i chrząszczami, często na swojej drodze spotykam rozmaite kręgowce. Większość z nich dość sprawnie przede mną ucieka, dlatego rzadko mam okazję je sfotografować. Czasami jednak dopisze mi szczęście i uda mi się sfotografować jakąś żabkę, jaszczurkę, a nawet ptaka. Szczególną dużą słabość mam do węży. Niestety u siebie w okolicy spotykam tylko jeden gatunek, ale za to nie byle jaki. To w końcu osławiona żmija zygzakowata na temat której krąży wiele mitów i legend. A jaka jest naprawdę? O tym właśnie spróbuje napisać w tym artykule.
Wielkość żmii oraz budowa jej głowy
Aby poznać żmiję zygzakowatą, warto najpierw przyjrzeć się jej wyglądowi. Zacznijmy od jej rozmiaru. Żmija zygzakowata nie jest dużym wężem. Dorasta zwykle do 65-80 cm, przy czym większość osobników ma mniej niż 60 cm. Samice są zazwyczaj większe od samców o jakieś 10 cm. Masa dorosłego osobnika dochodzi natomiast do ok. 200 g.
Głowa żmii ma charakterystyczny, trójkątny kształt i jest to jedna z cech, dzięki której można ją odróżnić od zaskrońca, którego głowa jest znacznie smuklejsza. Kolejną ważną cechą, są jej oczy, które są czerwone lub czerwonobrunatne, natomiast źrenice mają czarną barwę i są pionowe. U reszty naszych węży źrenice są okrągłe. Sytuacja zmienia się trochę u osobników przed linieniem, ponieważ ich oczy wyglądają wtedy, jakby były ukryte za szklaną, niebieską szybką i trudno przez nią dostrzec źrenicę. Dodatkowo ubarwienie żmij w tym okresie jest wyraźnie bledsze i mniej kontrastowe.
Górna szczęka tego węża, to nic innego jak mocowanie dla dwóch zębów jadowych. W czasie spoczynku są złożone w kierunku gardła, jednak, gdy żmija przystępuje do ataku, zęby zostają wysunięte ze specjalnych fałdów błony śluzowej. Wbicie ich w ciało ofiary oraz dociśnięcie do jej ciała podniebienia, powoduje wstrzyknięcie jadu pochodzącego ze specjalnych gruczołów jadowych z którymi zęby są połączone za pomocą kanalików. Tak jak u pozostałych węży, połączenie szczęki z żuchwą jest wyjątkowo elastyczne i przesunięte w głąb pyska. Dzięki temu żmija może połknąć dużo większą ofiarę niż jej głowa.
Kolejnym atrybutem żmii, który skrywa się w jej pysku, jest jej rozwidlony język, który często się wysuwa i chowa. Żmija robią tak, ponieważ dzięki temu zbiera substancje chemiczne, które unoszą się w powietrzu. Język nie służy więc do poznawania smaków, lecz do smakowania zapachów (jeśli oczywiście można to tak nazwać). Gdy wysunięty język, trafia z powrotem do pyska, analizą smaków zajmuje się narząd Jacobsona, o którym opowiem w dalszej części tego artykułu. Tutaj napiszę jedynie, że dzięki tak znakomicie rozwiniętemu zmysłowi, żmija potrafi się znakomicie orientować w otoczeniu, a do tego może wyczuwać ofiary oraz wrogów.
Ubarwienie
Teoretycznie żmija zygzakowata występuje w trzech wersjach kolorystycznych: brunatnej, szarej i czarnej. W praktyce jednak, sprawa z jej ubarwieniem jest nieco bardziej złożona, ponieważ może mieć ono bardzo różny odcień. Przykładowo u osobników brązowych może się wahać od niemal ceglastego do ciemnobrązowego, natomiast szare żmije mogą być grafitowe lub srebrzystoszare. Najłatwiej powinno być z osobnikami czarnymi, ponieważ czarny to czarny prawda? No też nie do końca. W swojej okolicy spotykam dość często czarne żmije i trafiały mi się zarówno osobniki o jednolicie smolisto-czarnej barwie jak i takie o jaśniejszym odcieniu. Ze żmijami jest trochę jak z płatkami śniegu, znalezienie dwóch osobników o takiej samej barwie jest naprawdę trudne, a może nawet i niemożliwe.
Skoro jesteśmy przy temacie ubarwienia żmii, to oczywiście nie można pominąć prawdziwego znaku rozpoznawczego tego gatunku, czyli charakterystycznego, czarnego zygzaka, ciągnącego się przez całe jej ciało. U osobników brunatnych i szarych, jest on doskonale widoczny i dzięki niemu można łatwo odróżnić żmiję od zaskrońca. Komplikacje zaczynają się przy osobnikach czarnych, ponieważ u nich zygzak jest słabo widoczny lub w ogóle nie da się go dostrzec. Przy spotkaniach z takimi osobnikami trzeba się więc posiłkować innymi cechami, np. tymi, które znajdują się na jej głowie. No dobrze, ale po co właściwie żmii jest zygzak? Prawdopodobnie pełni funkcję obronne. Z jednej strony intensywnie czarny zygzak na kontrastującym z nim tle może być ostrzeżeniem dla drapieżników, aby jej nie atakowały, ponieważ jest jadowita. Sprawdza się to zwłaszcza u samców, które są bardzo ruchliwe w okresie godowym i ryzykują dużo częstszymi spotkaniami z drapieżnikami.
Z drugiej strony zygzak na ciemniejszym tle może utrudniać drapieżnikowi wypatrzenie żmii wśród roślinności i ten patent może z kolei odpowiadać samicom, które są mniej ruchliwe od samców, zwłaszcza gdy są w ciąży. Najpewniej to właśnie dlatego samice częściej są brunatne a ich zygzak ma mniej intensywną barwę, niż ma to miejsce u samców. Oczywiście nie jest to jednak ścisła reguła i mogą się trafić zarówno ciemniejsze samce, jak też samice o jaskrawszej barwie. Osobną kwestię stanowią żmije o czarnej barwie, czyli melanistycznej. Dlaczego mają właśnie taki kolor? Prawdopodobnie ma to związek z tym, że czerń skutecznie pochłania promienie słoneczne, więc wąż w takim kolorze szybciej się nagrzewa. To najpewniej powód, dla którego czarne żmije częściej się spotyka w górach i na północy.
Gdzie ją można spotkać?
Żmija zygzakowata występuje w całej Polsce. Trudno jednak powiedzieć, jaka jest jej dokładna liczebność, ponieważ nie ma ten temat zbyt dużo danych. Rekordowo liczne skupisko żmij liczące 59 osobników na 1 hektar lasu, zostało odnotowane niedaleko Częstochowy w Parku Krajobrazowym „Stawki”. Zwykle jest tak, że na 1 hektarze żyje najwyżej 8 osobników (tyle odnotowano np. w Kampinoskim Parku Narodowym). Niech to jednak nikogo nie zwiedzie. W większości rejonów jej liczebność dość mocno spada. Są nawet takie miejsca, gdzie bezpowrotnie zniknęła. Główną przyczyną jest niestety działalność człowieka, który niszczy jej siedliska.
A skoro o tym mowa, to jakie siedliska odpowiadają jej najbardziej? Żmija zasiedla zarówno tereny podmokłe jak i suche. Preferuje lasy, zwłaszcza te z podmokłymi fragmentami, torfowiska, łąki, polany, zręby, obrzeża bagien i moczarów, rumowiska skalne itp. Czasami pojawia się też w pobliżu domów i na działkach, zwłaszcza gdy takowe znajdują się w pobliżu zamieszkiwanych przez nią lasów. Ważne jest to, aby w takich miejscach znajdowały się dobrze nasłonecznione tereny, na których będzie mogła się wygrzewać w promieniach słońca. Żmija musi mieć także kryjówki, w których będzie się mogła schronić, gdy np. zrobi się chłodniej. Na miejsce zimowania wybiera zwykle rozmaite ziemne jamy i nory. Często jej wtedy towarzyszą inne zwierzęta, takie jak zaskrońce, jaszczurki i płazy.
Pierwsze żmije wybudzają się z zimowego snu już wczesną wiosną, choć dokładny czas jest uzależniony od temperatury. Jeśli jest naprawdę ciepło, mogą się uaktywnić już w pierwszej połowie marca. Gdy jednak zima długo trzyma, mogą się z tym wstrzymać aż do kwietnia. Żmije są aktywne do końca września lub października, chociaż tutaj też dużo zależy od temperatury. Im dłużej jest ciepło, tym później zapadają w odrętwienie zimowe.
To nie plaga, to gody!
Wczesną wiosną, aura potrafi być naprawdę kapryśna. Zdarzają się wtedy naprawdę chłodne okresy, zwłaszcza nocą. Nic więc dziwnego, że żmije chętnie się wtedy wygrzewają na słońcu. Przesiadują wtedy w środku dnia na kamieniach, pniach czy na wzniesieniach. To dobry czas, aby je obserwować i fotografować, ponieważ są wtedy ospałe i wolniej reagują na potencjalne zagrożenie. Warto jednak patrzeć pod nogi, ponieważ wolniejsze żmije mogą nie być tak dobre w uciekaniu, jak w cieplejszych porach i może się zdarzyć, że któraś z nich nie zdąży na czas uciec nam spod buta, a wtedy łatwo nieszczęście.
W kwietniu i w maju, żmije przystępują do godów. Można to poznać po tym, że samce są dużo bardziej ruchliwe, niż zazwyczaj, a także po nagłówkach portali internetowych, które straszą wtedy „plagą żmii w lasach”. Oczywiście godowe wędrówki samców to nie plaga, tylko zwykłe zjawisko przyrodnicze, które w dodatku nie jest zarezerwowane wyłącznie dla żmij. Podobnie jest np. z samcami pająków w naszych domach, które też urządzają wędrówki po wszystkich pomieszczeniach, w nadziei, że uda im się znaleźć jakąś samicę. Wróćmy jednak do żmij, gdyż naprawdę ciekawie robi się wtedy, gdy spotkają się ze sobą dwa samce. Często bowiem toczą ze sobą rytualne boje o dostęp do samicy.
Ci, którzy oczekują, że podczas takich pojedynków dochodzi do zadawania sobie wzajemnie ran zębami jadowymi, będą jednak rozczarowani. Całość polega bowiem na unoszeniu przedniej części ciała do góry, splataniu się ze sobą, w swego rodzaju „warkocz” i próbach przyciśnięcia swego rywala do ziemi. Przypomina to troszeczkę zapasy, a może nawet taniec. Po zakończeniu zmagań, przegrany samiec daje nogę (jeśli oczywiście można się tak się wyrazić o wężu), natomiast zwycięzca dostępuje prawa kopulowania z samicą. W sumie jedna samica może kopulować z kilkoma samcami i mogą wtedy urodzić młode z genami nawet kilku ojców. Najliczniejsze potomstwo nosi jednak geny tych samców, z którymi samica kopulowała najwcześniej.
Po odbytej kopulacji, samica skupia się całkowicie na swojej ciąży. Rezygnuje wtedy z polowań i pobierania pokarmu. Chętnie natomiast wygrzewa się na słońcu, aby przyśpieszyć rozwój zarodków znajdujących się wewnątrz jaj, które z kolei przebywają wewnątrz samicy. Żmija zygzakowata jest żyworodna, a konkretnie występuje u niej żyworodność lecytotroficzna, która w przeszłości była znana jako jajożyworodność. Zwykle w sierpniu, rzadziej we wrześniu, samice rodzą od 3 do 18 młodych (zwykle od 6 do 11), które mierzą od 14 do 23 cm. Samica nie opiekuje się nimi, co oznacza, że od razu prowadzą samodzielny tryb życia. Rozpełzają się więc na wszystkie strony i skupiają się na polowaniu. Ich gruczoły jadowe są od razu dobrze rozwinięte, dlatego skutecznie chwytają drobne zwierzęta, takie jak owady, jaszczurki czy małe ssaki.
Dojrzałość płciową osiągają po 3,5-4 latach, ale większość osobników przystępuje do rozrodu w wieku 4,5-5,5 lat (w górach odbywa się to trochę później, niż na nizinach). Na wolności żmija może przeżyć 15 lat, natomiast w niewoli może dociągnąć do 20 lat. Samice przystępują do godów co 2-3 lata (przerwy są spowodowane regeneracją wycieńczonego organizmu i uzupełnieniem niedoboru pokarmowego), natomiast samce mogą kopulować co roku.
Tryb życia i zdobywanie pożywienia
Żmije to zwierzęta aktywne głównie o zmierzchu i nocą, zwłaszcza w okresie letnim. W okresie godów, bywają też aktywne w ciągu dnia. Zdarza się też, że żmije wypełzają za dnia w innych okresach, zwłaszcza popołudniami, aby wygrzewać się na słońcu. Gdy odpoczywają, chowają się w pod powalonymi drzewami, między kamieniami, pod stertami gałęzi na zrębach oraz w norach gryzoni. Żmije potrafią dobrze pływać, a nawet mogą się wspinać na krzewy. Zazwyczaj jednak trzymają się blisko ziemi i właśnie na niej polują na rozmaite zwierzęta. Ich ulubioną zdobyczą są gryzonie, takie jak myszy, nornice i norniki rude. Czasami polują też na jaszczurki, pisklęta, żaby, ropuchy oraz krety.
Żmija czyha na swoje ofiary w całkowitym bezruchu. Gdy jakieś małe zwierzę zbliży się do niej na wystarczającą odległość, wówczas błyskawicznie je kąsa i cofa się. Żmija nie pożera od razu ofiary, ponieważ ta przez pewien czas wciąż jest żywa i nie chce ryzykować niepotrzebnej walki z nią. Zamiast tego woli cierpliwie poczekać, aż jad zacznie działać. Oczywiście ofiara może się w tym czasie dość znacznie oddalić, ale dla żmii to żaden problem. Bez trudu może ją wytropić po zapachu. Tutaj przydaje jej się język, jednak, gdy zapachy trafiają już do jej pyska, zadanie przejmuje narząd Jacobsona, czyli dwie jamki, znajdujące się w przedniej części podniebienia, bezpośrednio połączone z jamą ustną. Po połknięciu swojej ofiary, żmija musi ją strawić, a to niestety dość długotrwały proces, zwłaszcza gdy jest dość chłodno, dlatego spędza ten czas w jakimś ustronnym miejscu.
Spotkanie ze żmiją
Żmija wykorzystuje swój jad głównie do polowania na małe zwierzęta, jednak czasami przydaje jej się do obrony. Nie jest jednak tak, że pierwsze co żmija robi w starciu z drapieżnikiem, to kąsanie go. Żmija nie jest agresywna i stara się robić wszystko, aby uniknąć walki. W pierwszej kolejności próbuje uciec i jest w tym naprawdę dobra. Wiele razy widziałem żmije i pomijając okres wczesnej wiosny, gdy są ospałe, naprawdę ciężko się do nich podkraść, aby ich nie spłoszyć. Gdy zaś żmija pełźnie po ściółce jest naprawdę szybka i niełatwo jej dotrzymać kroku. Jeśli tylko nadarzy się taka sytuacja, chowa się w jakiejś dziurze lub wśród opadłych liści i stara się przeczekać zagrożenie. Właśnie dlatego nie musimy się obawiać, że jakaś żmija rzuci się na nas, aby nas ukąsić. Najpewniej ucieknie zanim w ogóle o czymś takim pomyślimy.
Czasami jednak może dojść do sytuacji, gdy żmija znajdzie się w sytuacji bez wyjścia. Przyjmuje wtedy pozycję obronną, aby spróbować odstraszyć napastnika. W takiej sytuacji zwija swoje ciało, unosi głowę do góry i głośno syczy. Sam widziałem je w takiej pozycji tylko raz, wiele lat temu, gdy po raz pierwszy natknąłem się na żmije w swojej okolicy. Miało to miejsce wczesną wiosną, gdy były odrętwiałe i szykowały się linienia. Nie miałem pojęcia, że one tam są i z wielkim impetem wszedłem na leśną ścieżkę, przy której się usadowiły. Dwa osobniki siedziały akurat przy małym wzniesieniu między brzózkami i faktycznie miałyby problem, aby szybko uciec. Ostrzegły mnie głośnym syczeniem, abym się do nich nie zbliżał. Nie do końca ich posłuchałem, ponieważ zrobiłem im trochę zdjęć, ale muszę przyznać, że w tamtym momencie serce naprawdę mocniej mi zabiło.
Jeśli spotkamy w lesie żmiję, najlepiej postąpimy, jeśli nie będziemy panikować. Pozwólmy jej po prostu odpełznąć lub omińmy ją w bezpiecznej odległości, a wtedy na pewno nie zrobi nam żadnej krzywdy. Nie musimy się obawiać, że się na nas rzuci, nie tylko dlatego, że nie ma takich zamiarów, ale też dlatego, że po prostu nie jest wstanie tego zrobić. Jej maksymalny zasięg w czasie ataku wynosi najwyżej kilkanaście centymetrów, dlatego wystarczy, że nie będziemy się do niej jakoś zbyt mocno zbliżać, a już mamy gwarancje, że nic nam nie zrobi. Mimo to, jeśli i tak się obawiamy żmij, to po prostu unikajmy terenów leśnych z wysokimi krzakami i trawami, zwłaszcza w pobliżu miejsc wilgotnych. Jeśli już natomiast koniecznie musimy wejść w takie miejsca, np. w poszukiwaniu grzybów, warto założyć buty z wysoką i mocną cholewą (kalosze są w takiej sytuacji naprawdę dobrym rozwiązaniem).
Tajemnica jadu
No dobrze, czas poruszyć zagadnienie, które w wielu ludziach wzbudza ogromny strach, czyli jad. Żmija zygzakowata jest jadowita i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jad posiadają wszystkie osobniki, niezależnie od płci, wieku czy wyglądu zewnętrznego. Czasami można się spotkać z informacją, że czarne żmije, są bardziej jadowite, niż osobniki w innych kolorach, ale to nie jest prawda. Ilość i jakość jadu u poszczególnych osobników może być jednak zależna od ich wieku, masy, płci oraz pory roku. Wiadomo chociażby, że wczesną wiosną żmije mają więcej jadu a jego toksyczność jest zwiększona, ponieważ jest to związane z ich potrzebami żywieniowymi. Zwiększona toksyczność występuje też u osobników młodych. Standardowo jednak w gruczołach jadowych dorosłej żmii znajduje się do 30 mg jadu, przy czym podczas ataku zużywa maksymalnie 20% tej zawartości.
Jad żmii to żółtawa, oleista ciecz. Po skrystalizowaniu zachowuje swoje toksyczne właściwości nawet przez wiele lat. Składa się głównie z mieszaniny białek (ok. 90%), peptydów i substancji nieorganicznych. Jego właściwości są głównie cytotoksyczne i hemolityczne. To oznacza, że powoduje lokalne uszkodzenia komórek i tkanek i oddziałuje negatywnie na układ krwionośny, powodując rozpad czerwonych krwinek. Niektórzy naukowcy sugerują również właściwości neurotoksyczne, jednak jak na razie nie stwierdzono u naszej żmii żadnej neurotoksyny. Zaburzenia działania układu nerwowego notuje się głównie u podgatunku żmii zygzakowatej (Vipera berus bosniensis), który w Polsce nie występuje. W jadzie żmii zygzakowatej znajduje się też hialuronidaza, która prowadzi do zwiększenia przepuszczalności tkanek. Dzięki temu wchłanianie jadu jest zwiększone.
Nie zawsze, gdy żmija ukąsi, wstrzykuje do naszego ciała jad. W wielu przypadkach (20-50% wg. różnych źródeł) są to tzw. suche ukąszenia. Jeśli już jednak dojdzie do sytuacji, gdy żmija użyje jadu, zachowajmy spokój. To nie łatwe, jednak panika może nam zaszkodzić, ponieważ wzrasta wtedy ciśnienie krwi i jad dużo szybciej się rozprzestrzenia po naszym ciele. Gdy się uspokoimy, unieruchommy ukąszoną kończynę i połóżmy ją poniżej poziomu serca. Następnie warto zadzwonić po pogotowie, ponieważ każde ukąszenie powinno zostać zbadane przez lekarza. Po trafieniu do szpitala może nam zostać podana surowica, jednak często nie jest ona w ogóle potrzebna, ponieważ ukąszenia żmii w wielu przypadkach mają łagodny przebieg. W żadnym razie nie powinniśmy się bawić w uciskanie miejsca ukąszenia, wyciskanie lub wręcz wyssanie skóry czy nacinanie skóry. Takie rzeczy może działają w filmach, ale w rzeczywistości mogą nam jedynie bardziej zaszkodzić.
Aby uśmiercić zdrowego, dorosłego człowieka, żmija musiałaby użyć 38,5 mg jadu, czyli więcej niż znajduje się w jej gruczołach i znacznie więcej, niż używa przy ukąszeniu. Najgroźniejsze są ukąszenia dzieci (ze względu na małą masę ciała), osób starszych i chorych na choroby układu krążenia. Niebezpieczne są też ukąszenia w miejsca wrażliwe, czyli np. w twarz, gardło i krocze. Zdecydowana większość ukąszeń ma jednak miejsce w kończyny górne i dolne. Pamiętajmy też, że zawsze może wystąpić reakcja alergiczna i to nawet wtedy, gdy u danej osoby wcześniej takowa się nie zdarzała.
Częstotliwość ukąszeń przez żmiję nie jest jakoś bardzo duża. W latach 1951-1980 stwierdzono 1036 ukąszeń, z czego jedno w 1964 r. było śmiertelne. Przypadek ten dotyczył 36-letniego mężczyzny, który został znaleziony nieprzytomny w Ustrzykach Dolnych. Obecnie są jednak wątpliwości, co do autentyczności tego przypadku. W 2017 r. towarzystwo herpetologiczne NATRIX rozesłało ankiety do polskich szpitali z prośbą o udostępnienie anonimowych danych na temat osób przyjętych po ukąszeniu żmii. Odpowiedziało ok. 40 placówek, wg. których w ciągu ostatnich kilku- kilkunastu lat przyjęto 128 osób w skali kraju po ukąszeniu żmii, jednak żadna z nich nie zmarła.
Nie bójmy się żmii, chrońmy ją!
Strach przed żmiją sprawia, że ludzie od lat przypisują jej same najgorsze cechy i często wręcz utożsamiają ją z samym złem oraz wszystkim, co z nim związane. Wg. Biblii wąż był wcieleniem samego diabła, który skusił Ewę do zjedzenia zakazanego owocu, a żmija przecież jest wężem i to w dodatku takim, który potrafi ukąsić. Właśnie dlatego w przeszłości często ukazywano ją w bajkach i legendach jako czarny charakter, który jest dwulicowy i związany z kłamstwem. Do dzisiaj ten wizerunek zachował się w wielu przysłowiach, takich jak np. „hodować żmiję na własnej piersi” czy że „pochlebstwo to żmija w bukiecie”. Nazwanie kogoś żmiją jest z kolei poważna obelgą. Cały ten negatywny wizerunek sprawił, że żmija od zawsze była zawzięcie tępiona. Jeszcze na początku ubiegłego wieku, na Śląsku zabijano rocznie ponad 9 tys. żmij i pewnie właśnie z tego powodu, ten gatunek nie jest już tam tak licznie spotykany, jak kiedyś.
Na szczęście w ostatnich latach ludzie są coraz bardziej świadomi, że żmija nie jest wcale taka straszna, jak się ją maluje. Nie jest to łatwe, ponieważ siewców zabobonów zastąpiły portale internetowe, które na każdym kroku straszą nasz żmijami, jednak na całe szczęście bardziej aktywni są także przyrodnicy i naukowcy, którzy próbują przedstawiać prawdziwe, pozytywne oblicze żmii. Nie zmienia to jednak faktu, że spada liczba żmij w wielu rejonach naszego kraju.
Główną przyczyną nie jest celowe tępienie tych gadów, ale niszczenie ich siedlisk, które jest zresztą zagrożeniem także dla innych żyjących tam gatunków. Szczególnie dotkliwe może być osuszanie torfowisk i innych terenów podmokłych, a także jej siedlisk. Wiele żmij, podobnie jak innych węży, ginie także pod kołami samochodów i innych pojazdów (sam co jakiś czas widuję takie rozjechane osobniki na leśnych drogach). Żmija tym czasem odgrywa ważną rolę w środowisku, ale też w naszym życiu, ponieważ ogranicza liczebność myszy i innych gryzoni, które często potrafią nam zaszkodzić. Wszystko to sprawia, że żmija zygzakowata zasługuje na to, aby ją chronić.
Skoro już o ochronie mowa, to na koniec ważna informacja. Żmija zygzakowata znajduje się pod ochroną gatunkową. To oznacza, że nie wolno jej zabijać, ani krzywdzić w jakikolwiek inny sposób.
Warto przeczytać:
Szyndlar Z. 1981: Ukąszenia ludzi przez żmiję zygzakowatą, Vipera berus (L.) w Polsce. Przegląd Zoologiczny 25: 513–522.
Głowaciński Z, Sura P. 2018 Warszawa: Atlas płazów i gadów Polski, status, rozmieszczenie, ochrona z kluczami do oznaczania. PWN
https://naukadlaprzyrody.pl/2021/05/19/plaga-zmij/
http://www.natrix.org.pl/wp-content/uploads/2017/08/broszura_%C5%BCmija_internet.pdf
Filmiki:
Oprócz wielu zdjęć, jakie wykonałem tym wspaniałym gadom, równie ważne są nagrane filmiki, gdyż dzięki nim, mogę pokazać chociażby grację, z jaką poruszają się wśród ściółki leśnej.
W moich okolicach nie spotkałem nigdy na żywo żmii, a przydałaby się choćby u mnie w ogrodzie, aby legalnie zjadać nornice i jeśli by jej smakowały krety 😉
no proszę, masz szczęście do niezwykłych zwierząt. Ja żmiję zygzakowatą spotkałem tylko raz i to w górach, dawno, dawno temu. Co ciekawe, leżała na ścieżce, dość ruchliwej – turyści przekazywali sobie informację z półkilometrowym wyprzedzeniem o jej obecności, więc wiedziałem czego się spodziewać, ale summa summarum, nikt jej krzywdy nie zrobił. Każdy po prostu obchodził ją metrowym łukiem 😉
częściej zdarza mi się widzieć zaskrońce, choć i z nimi ostatnie spotkanie miałem dobre pięć – sześć lat wstecz
Musze przyznać, że to szczęście, pojawiło się u mnie dopiero niedawno, ale lepiej późno niż wcale, teraz mam nadzieje spotkać inne Polskie węże, bo choć bywam np. w biotopach odpowiednich dla zaskrońców, to jeszcze żadnego nie spotkałem ;f
zaskrońce to małe dranie, ciężej w oczy wpadają… choć, z drugiej strony, od muchy mniejsze przecież nie są ;-). Kwestia szczęścia zatem…
ja tam jak byłam na wakacjach to widziałam je codziennie więc albo mam duuuuże szczęście albo nie są tam aż tak rzadko spotykane 🙂
Czy ja wiem, czy takie małe, w moich książkach piszą, że mają do 150 cm, więc biją żmije na łeb na szyję 😉
widziałem takie, które przypominały wielkością wypasione dżdżownicy… głowy jednak nie dam, że były to zaskrońce. Ale, jeśli nie zaskrońce to co?
Może padalce, albo gniewosze, a może i zaskrońce, tylko młode… pytanie brzmi, jak były ubarwione?
ciemne, tylko tyle pamiętam ;-(
kupa czasu minęła…
Zaskrońca to się poznaje po żółtych plamach na skroniach, za oczami, a tak to nie ma pewności co to było ;f
U mnie trochę tego jest, raz jedna żmiję rowerem bym przejechał bo się na drodze wygrzewała 🙂 Fotograficznie szczęścia do niej niestety nie mam, ale pewnie kiedyś jakąś uda się sfotografować 🙂
Ojej, ja już tyle razy widziałam zaskrońce, może byśmy się wymienili trochę szczęściem do węży, co? Ja trochę popatrzę na żmije, Skorpion na zaskrońce, będzie równowaga. 😉
Poważniej: piękne gady, całkiem wyrośnięte 😉 Niezwykłe jest ubarwienie odmiany melanistycznej.
Dziękuję pięknie za artykuł. Szukam właśnie informacji o żmijach bo w ostatnim czasie spotykam ich mnóstwo (głównie rozjechanych:( w „moim” lesie panowie budują drogę ekspresową, wzmożony ruch ciężkim sprzętem po piaskowych drogach prowadzi do wypadków
). Od zeszłego lata często wychodzę biegać do lasu i tylu spotkań ze żmijami i zaskrońcami co w tym miesiącu nie miałam jeszcze nigdy. Ponieważ jest to dla mnie nowa sytuacja a o tych zwierzatkach niewiele wiem to się boję potwornie. Stąd moja obecność tutaj. Dzięki za artykuł, więcej wiem, mniej się boję. Moim największym lękiem jest to, że kiedyś niechcący nadepnę zwierza, co nie będzie miłe ani pzryjemne dla żadnej ze stron… Oby nie. Pozdrawiam i dziękuję za artykuł.
No niestety sporo błędów w tym artykule. Po pierwsze: dymorfizm płciowy u żmij jest bardzo wyraźny a to dlatego,że samce są szare we wzory lub czarne a samice rude/miedziane we wzory lub całe miedziane i to kolejny błąd bo są 4 a nie 3 rodzaje ubarwienia żmij w Polsce. Samice mogą być jednolicie brązowe. To dosyć ważna informacja dla kogoś kto się nie zna bo może ona uchronić przed bolesnym i czasami niebezpiecznym ukąszeniem.
Nigdy nie słyszałem by dymorfizm żmij polegał na ich ubarwieniu, zaś z tego co czytałem, są to po prostu odmiany barwne niezwiązane z ich płcią, no i również to, że są tylko 3 odmiany barwne. Jeśli mas inne informacje na ten temat, ot jestem ciekaw skąd? 😉
i mnie troche wystraszyła czarna żmija, dlatego szukałem informacji o tych gadach. Ostatnio jestem dość czesto w lasach i dziwiłem się, że nie miałem takiego spotkania. Dzięki za info.
A ja dziś 10m od domu natknąłem się na całą czarną, 60-70cm. Grzała się na kępie suchej trawy przy stawie. Dzięki tej stronie dowiedziałem , że to żmija, dzięki!
Mam ich pełno na działce,jak ich się pozbyć ?
Witam,czy moglabym dostac od Pana zdjecie jaja takiej zygzakowatej.Ostatnio na ogrodzie znalazlam jedno,bylo biale,pekniete,a w skorupce zaschniete jakby resztki/kolory zoltka//bialka.Boje sie,bo mamy male dzieci,a w tym roku plage tych zmij w naszej miejscowosci.Bylabym bardzo wdzieczna za szybka odpowiedz.
Nie ma w mojej okolicy.
fajne
ja widzałem takom żmije umojej mamy była sobie na krzaku to napewno była żmija zygzakowata
U MNIE NA DZIAŁCE W WIELKOPOLSCE JEST ICH MNÓSTWO. jednego dnia spotkałam 7.
Witaj. Bardzo zaciekawił mnie Twój artykuł. Mieszkam niedaleko rezerwatu pod Warszawą . Jeszcze 5 lata temu o żmijach nikt tu nie słyszał. Po powodzi , kiedy wyschnięte jezioro napełniło się wodą i powstały duże rozlewiska żmije i zaskrońce rozmnożyły się do tego stopnia , że spotykam je bardzo często na spacerze w lesie, na wykoszonym trawniku , w żywopłocie , lub wylegujące się na kostce.Ja się do nich przyzwyczaiłam , lecz mój pies chyba nie bardzo , bo w poprzednim roku został pogryziony przez zmiję . Nie jest też przyjemne : kończę opalanie , zakładam but .. a tam ! dobrze ,ze zaskroniec 😉
Mam fajne zdjęcia robione w marcu dwa lata temu na spacerze w lesie . Wylegujące się 4 zmije na półmetrowej przestrzeni trawy , a dookoła śnieg .
Pozdrawiam
Co do śmiertelności w Polsce na skutek ukąszenia żmiji zygzakowatej to żadne lata 60-te czy 80-te ale nie dalej jak kilka lat temu podczas festynu sportowego w miejscowości Tępcz w województwie pomorskim dorosły zdrowy mężczyzna został ukąszony przez żmiję wskutek czego zmarł mimo niemal natychmiastowego przewiezienia do szpitala ,więc wiedzę autora artykułu uważam za conajmniej niepełną
Masz rację, moja wiedza odnośnie nowych przypadków ukąszeń jest niepełna i wyraźnie zaznaczyłem w tekście, że brak mi danych dotyczących na ich temat. Nigdy nie słyszałem o przytoczonym przez Ciebie przypadku, dlatego będę bardzo wdzięczny za coś, co potwierdzi twoje słowa, chociażby w postaci linku do jakiegoś źródła, które opisuje takie zdarzenie.
Niech Pan mi pomoże w moim ogrodzie z jednej strony domu są ślady z piasku w kształcie lejków jeśli jakiś owad wpadnie do tego lejka to coś wyciąga język i wciąga to coś pod ziemię to coś nie wychodzi w ogóle z pod ziemi ja już się zaczynam bać CO TO MOŻE BYĆ ? POMOCY!
To może być lara mrówkolwa, która poluje na inne owady, zwłaszcza mrówki, one robią takie lejkowate dołki. Proszę zrobić zdjęcie i przesłać mi na maila, wtedy się upewnimy co to za lejki 🙂
u mnie w ogrodzie z jednej strony przy domu są ślady … takie jakby lejki, nie lepkie ani nic po prostu z piasku. Jeśli do tego „lejka” wpadnie jakiś owad to coś wyciąga język albo coś i wciąga tego owada pod ziemię. To coś w ogóle nie wychodzi z pod ziemi. Ja się zaczynam bać CO TO MOŻE BYĆ ? POMOCY !
To pewnie mrówko-lew
mojego pradziadka ukąsiła żmija ale wyzdrowiał
Po co ta zmija jest pod ochrona Boze spokojnie na spacer nie mozna wyjsc i trzeba uwazac ,zeby nie nadepnac gada wstretnego do odstrzalu co zmija ma w sobie tak pieknego ,podajcie zalety
Chociażby po to, by przez ludzką głupotę nie podzieliła losu wielu innych wspaniałych zwierząt, które zniknęły z naszego krajobrazu. Tak jak każde stworzenie w naszych lasach, ma pełne prawo w nim żyć, a że te wycinamy, ich siedlisk ubywa, to i też zdarza się, że pojawiają także po za nimi. Żmije są bardzo pożytecznymi stworzeniami, które pilnują, by niektórych zwierząt (np. gryzoni) nie było przesadnie dużo, więc i w naszym interesie jest również to, by żmijom nie działa się z naszej strony żadna krzywda. Oczywiście zrozumiem, że mimo to nie każdy musi je lubić, nie każdemu muszą się podobać, ale proszę więcej nie pisać o strzelaniu do żmij, ani jakichkolwiek innych zwierząt, zwłaszcza objętych ochroną, bo to już naprawdę jest poniżej jakiejkolwiek krytyki.
Bardzo fajnie napisany artykuł,informacje cenne i 100%poprawne.sama czesto spotykam żmije i również lubię je fotografować i filmować:)dodatkowo staram się oduczyć ludzi ich zabijania i czesto zbieram je z cudzych posesji:)
Ciekawy artykuł, fajne zdjęcia. Na początku lat dziewięćdziesiątych na Opolszczyźnie, dokładnie nadleśnictwo Tułowice było bardzo dużo żmij. Na obszarze hektara można było spotkać 50 – 60 szt. Najwcześniejszym terminem pojawu żmii była data 28 luty 1990 roku, godz ok 9 rano na pniaku wygrzewała się 50 cm samica. Złapałem przez 5 lat do 1995 roku ponad 100 osobników glownie w celach pomiaru oraz określenia płci. Jeden raz w badanym terenie stwierdziłem formę melanistyczną, najczęściej występowała forma szara. Raz się nadziałem i ukąsiła mnie w palec wskazujący. Surowicę otrzymałem po 3 godzinach, cała ręka była opuchnięta i fioletowa oprócz małego palca. Ukąszenia mało bolesne.
U nas, w okolicach Ustrzyk Dolnych, nigdy nie spotkałem czarnej żmii. Albo były szare, albo brunatne w rozmaitych odcieniach. Kiedyś poszukiwałem w Internecie informacji o sile jej jadu. Ku mojemu zdumieniu, dowiedziałem się, że jej jad, jest silniejszy od jadu kobry, ale kobra „produkuje” go o wiele więcej. Nie wiem, czy jeszcze wspomnianą informację o sile jadu można znaleźć.
Dzisiaj dopiero się dowiedziałem, że żmija zygzakowata może być czarna. Wczoraj pierwszy raz taką spotkałem i zastanawiałem się co to za dziwny wąż żyje w Polsce?
czy jak ukąsi mnie żmija w palec to bes surowicy stracę rekę?
Na Warmii jest sporo na obrzeżach lasów, blisko piaszczystych dróg i ogródków działkowych. Kiedy sprowadziłam się w okolice Pasłęka, dobrych kilka lat temu, brunatna żmija ukąsiła mnie w łydkę. Nie robiłam z tego halo, ponieważ prawie nie reaguję na użądlenia nawet szerszeni. Faktem jest, że trochę zabolało i miałam sztywnawą kostkę, lekko podpuchniętą, która po paru dniach lekko zzieleniała jak po skręceniu lub uderzeniu. Po tygodniu nie było śladu.
Niestety, ja non stop spotykam zmije zygzakowate i nie sa to mile spotkania, nie wiem dalczego tylko w soboty. Mieszkam przy granicy lasu, moj dom posadowiony jest 20 m od sciany lasu, otwieram furtke i jestem w lesie. To nowy dom. Mam 2 psy 😦 i tu jest ta tragedia. Moje dwa psy zostaly ukaszone przez zmije. Pierwszy raz szczeniak zostal ukaszony w pazdzierniku 2018, ale chyba bez jadu. Biedny chcial sie bawic, bylam nie co oddalona, a potem zaskowyczal i uciekal, jak porazony. Podbieglam na miejsce i zobaczylam zmije zygzakowata czarna. Natychmiast do lekarza ktory mial wszystko co potrzebne w swoim domu. Mieszkam na wsi. Dostala antytoksyne, ale nic jej nie bylo. Natomiast druga suczka, starsza, to byl prawdziwy dramat 😦 teraz w maju 2019 obejrzalam sie i zobaczylam, ze suczka traci sily, oblizuje sie, a z pyszczka leci krew. To byla zmija zygzakowata. Ugryzla ja w jezyk. Samochod mialam ok pol kilometra dalej. Wyszlysmy na spacer wzdluz lasu. Padla doslownie nie miala sil wstac. Bieglam jak oszalala po samochod, kiedy przyjechalam po nia, ona czolgala sie w strone domu, byla przybleda i bala sie ze ja porzucilam. Szybko w auto i znow w Kedzierzynie Kozlu pani doktor w domu miala wszystko, antytoksyne rowniez, co jest rzadkoscia, np w Gliwicach u najlepszych wetow jej nie ma, jak dojechalam na miejsce zatrzymywalo jej sie serce, tchawica zapadla sie. Potem mialam dzwonic, ale jadac do domu spuchl jej tak bardzo jezyk, ze ledwie oddychala, byl twardy i mocno pogrubialy, slina splywala jej. Pojechalam do calodobowej kliniki w Gliwicach. Na nastepny dzien obudzila mnie ona, wolala o pomoc, miala mocny obrzek na szyji, i mocno, niemal czarny jezyk i to caly, zero rozu. Szybko znowu do kliniki w Gliwicach, a tam ze bedzie martwica jezyka i pies do uspienia, kroplowki itp i tyle. Szukalam pomocy, nie moglam dopuscic do martwicy, i ta weterynarz z kedzierzyna wpadla na pomysl, zeby jej podac cos na pobudzenie krwi, tel do innej wet i ta wymyslila pewien lek. Podalam go i w ciagu pol godziny jezyk zaczal rozowiec, po 2 dniach byl juz rozowy. Wszystko minelo po 10 dniach. Ale zmija zygzakowata to dranstwo dla zwierzat. Jak ktos kocha psy i traktuje je jak czlonkow rodziny, to dla niego zmija to potwor, bestia, ktora zabija. I taka jest prawda. Przedwczoraj, oczywiscie w sobote, stalam z psami przy furtce i nagle moj mlodszy pies odskoczyl porazony uderzyl sie w framuge furtki, spojrzalam w bok i zobaczylam szaro czarna zmije zygzakowata w ataku, rzucala sie do gory, byla od mojej nogi 30 cm. Myslalm ze ugryzla mi psa znowu. Ale po obserwacji doszlam do wniosku, ze raczej nie. Wzielismy wiadro i ja tam wsadzilismy, syczala, rzucala sie, jak sie zagladalo. Wynieslismy ja w sumie blisko naszej dzialki, tal nie bylo zemsty. Ja jestem przerazona, bo moje psy to weszyciele. Ale mlodsza tak sie boi przechodzic przez furtke, ze skrada sie, skacze, jak zobaczy szary patyczek. Boi sie juz i czarnych i szarych patykow. Wies Niezdrowice opolskie. Jedno mnie niepokoi, czy mozna podac 2 razy anttoksyne, bo chcialam zakupic, cena 800 zl, zeby w razie czego pojechac z nia do weta?
8 października 2013 Śmierć podczas grzybobrania. Żmija ukąsiła grzybiarza https://dzienniklodzki.pl/smierc-podczas-grzybobrania-zmija-ukasila-grzybiarza/ar/1011597
to samo tu: https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/zmija-ukasila-grzybiarza-mezczyzna-zmarl/jz3gwt0